Skocz do zawartości

Damian85

Forumowicze
  • Postów

    2027
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    58

Treść opublikowana przez Damian85

  1. No i mały update. Powoli zbliżam sie do klasy sport. Tak na spokojnie, bo nigdzie mi sie nie spieszy. Zmienilem park maszyn. Rozważałem sportowe turystyki. Polowałem na Thundercata, ale się najeździłem tylko jak głupi i ch... znalazłem, więc wziąłem co było pod nosem, tj. Najpierw GSX 600F, tak zwane jajko. Nazwę to turystykiem ze sportowym... hmm... owiewkami? 😄 Dobra, hamulce ma jeszcze jako takie, reszta to turystyka. No, są też clipony, także można udawać, że ma się coś sportowego. 😉 Ledwo to jeździ, powiedzmy, że do 130-140 jako tako idzie, później już jak koń pod górkę. Ale moto ok do ćwiczenia technik jazdy, aby to szło, to trzeba męczyć mocno żelazo. Oprócz tego jeszcze dokupilem sobie CBR 600 4F, to już sporo lepiej lata, jednak ciągle jest to sportowa turystyka. Polatam na tych maszynach trochę, później może pomyśle o jakiejś R6, ale to koniecznie jako drugie moto wyłącznie do zabawy (nie do poruszania sie czy lekkiej turystyki). Sprzęty już leciwe, ale takie mają być - aby nie płakać w razie szlifa, bo podejrzewam, że jeszcze czekają mnie takie przygody w niedługim czasie. Planuje treningi, więc iskry będą się sypać na bank. 😉
  2. https://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-kobieta-smiertelnie-potracona-przez-motocykl-kierowca-nie-mi,nId,3064596
  3. Poproszę Order MiSZCZa Kierownicy. Dzisiaj postawiłem moto na stopce, której nie rozłożyłem - do domu wracałem bez podnóżka od strony biegów. ; f Już lepiej mi się jechało z urwaną dźwignią biegów (ubiegły sezon). Choć najbardziej bałem się jazdy z urwaną dźwignią przedniego hamulca (ubiegły sezon). Z każdym sezonem jakieś nowe doświadczenie!
  4. Hmmmmmmmm... Długa droga przede mną. Na razie nowszymi sprzetami nie jeździłem i nie wiem co oferuje technologia z nowszych lat. Dzięki za porady. Jest nad czym pomyśleć.
  5. No właśnie zdecydowałem się na coś wygodnego i lekko sportowego. Mówisz, że na ścigach sie znasz - co byś polecił w stylu CBR 600 F4i?
  6. Wszystko o czym piszesz sie zgadza. Bandit jest turystykim ze sportowym charakterem - to taki muscle car. Do przodu jedzie w miare szybko (na światłach spokojnie można ze sportowymi 600-tkami sie ganiać), ale zawieszenie i hamulce to rzeczywiście turystyka. Tak jak pisałem wcześniej, będę polował na lajtową 600-tkę w stylu CBR F4i.
  7. Zonk. Rzeczywiście mi się pomyliło. Myślałem o 5 setnych, napisałem 50, a obliczenie zrobiłem dla 5 tysiecznych. O.o Dla 5 setnych będzie to 1.35 metra. Także 5 setnych. A to i tak kompletnie wyimaginowana liczba.
  8. Wydaje mi się, że każdy ma jakieś swoje wyobrażenie. Ogólnie Bandit 1250 jest zaliczany do grupy sportowo-turystycznej, choć wydaje mi się, że jeśli coś waży powyżej 180-200 kg, to ciężko to w jakikolwiek sposób kojarzyć ze sportem. Wagę ma duża, jednak osiągi całkiem niezłe (3.1 - 3.5 do setki, 240 - 270 V-max w zależności od wersji). Przyznasz chyba, że z osiągami to nie jest tak źle. Nie powiedziałbym, że są to typowo "turystyczne" osiągi. Ja na pewno nie poleciłbym tego sprzętu początkującemu, 600-setka byłaby dużo bardziej bezpieczna. Ostatnio myślałem nad sprzętem i zdecydowałem, że będę się pchał w coś bliżej sportu, niż turystyki. Banditem pojeździłem, jednak nie jestem do niego przekonany. Myślę o czymś w stylu Hondy CBR F4i - taki niby sport, ale w miarę łagodny i wygodny.
  9. Nie, nie szukam sprzętu tylko na tor. Szukam czegoś sportowo-turystycznego, bo mam zamiar tym jeździć + bawić się na torze (hobbistycznie). Gdybym chciał coś typowo torowego, to bym pewnie szukał R6-stki albo CBR 600 RR - przynajmniej na start. Weź też pod uwagę, że to opóźnienie (kompletnie abstrakcyjna liczba) to było opóźnienie w przechyleniu, a nie w przejeździe przez zakręt, to nie wypływa na prędkość, tylko na przesunięcie punktu wejścia. 😄 Jeśli jedziesz 100 km/h, to poruszasz się z prędkościa 27 metrów na sekundę. 50 setnych w opóźnieniu w złożeniu opóźniłoby mój punkt wejścia o ok 13,5 centymetra 😄
  10. Racja, Bandit jednak trochę nurkuje. Co do myszkowania - nie zauważyłem, ale zbyt wieloma motocyklami jeszcze nie jeździłem. ABS był, sprawdzałem jak działa na piasku - działał. Więcej nie powiem, bo to był pierwszy moto z ABS-em którym jechałem. : > Wersja z owiewkami (1250S). Spokojnie, Kladiuszu, my tu kulturalnie rozmawiamy, przywołujesz niepotrzebnie wspomnienia z przeszłości. : }
  11. Czy uważasz, że przy niskich prędkościach i manewrowaniu nie występuje coś takiego jak stabilność?
  12. Myślę, że nie opisałem swojej myśli wystarczająco jasno. Tak, masz rację, SV jest lżejsza i poręczniejsza, ale przez to też bardziej nerwowa. Bandit jest ciężki i przez swoją większa bezwładność jest stabilniejszy. Nawet jak na niego wsiadasz pierwszy raz, to nie musisz się obawiać tego, że przy wolnych manewrach będzie Tobą miotać na boki (co na SV jest jak najbardziej możliwe, gdy wsiadasz na to moto pierwszy raz).
  13. Trochę ponad 3 baki paliwa. Jak na dwa dni to nic szczególnego, biorąc pod uwagę że to nie była jazda "po pracy", tylko pełne dwa dni "motórowania".
  14. No i się stało - dopadłem Banditka 1250 na 2 dni, wyjeździłem kilka baków i ostatecznie powiedzieć mogę kilka rzeczy: 1. Masa. Masę czuć głównie gdy trzeba go przepchnąć. Jest dodatkowo stabilniejszy w jeździe w zakrętach i przy manewrowaniu. 2. Manewrowanie przy wolnych prędkościach. Mimo większej masy, lepiej mi się nim manewrowało przy parkingowych prędkościach. Mam wrażenie, że jest bardziej stabilny. SV jest nerwowa i niestabilna gdy się z nią obchodzi nie-delikatnie. Na bandzicie nawroty/ósemki/slalomy nie stanowiły żadnego problemu, mimo że wsiadłem pierwszy raz na to moto, nawet raz się na nim nie "zachwiałem" (a sporo czasu spędziłem bawiąc się w manewry przy niskich prędkościach). 3. 108 Nm przy 3700 obr/min. Odejście na niskich obrotach ma super, duuuużo mocniejsze niż SV-ka. Jeśli ktoś lubi motocykle z mocnym dołem, to zdecydowanie sprzęt dla niego. od 3.000 idzie żwawo bez zająknięcia. "Czerwone pole" od 9.500 obr/min. 4. Składanie w zakrętach. W zwykłej jeździe spodobało mi się to, że jest stabilniejszy. Po złożeniu pięknie trzyma tor jazdy i połyka nierówności. Jest mniej nerwowy (manewrowość). Czy składa się go ciężej? Nie odnotowałem żadnej zauważalnej różnicy - możliwe, że na torze kartingowym by coś wyszło, ale w zwykłej jeździe tego po prostu nie czuć. Zakładam, że musiałem lekko mocniej nacisnąć na manetkę, pewnie pochylił się z opóźnieniem ok 50 setnych sekundy, jednak tego w praktyce nie odnotowałem/nie poczułem. Tyle z uwag po 2 dniach jazdy.
  15. Czarnoksiężniku KS, ostatnio się trochę wstrzymałeś ze swoją czarną magią, także pewnie dlatego wierszyka nie bylo. Ale jest szansa! Tommo dzisiaj mózg eksplodował po dzisiejszej dawce czarnej magii, więc gotowy pewnie jest na drugi wierszyk.
  16. Boże, juz nawet dla mnie wierszyki piszą. Nie wiedziałem, że mam takich fanów. <3
  17. Komentowałem jazdę, nie Ciebie. : )
  18. Kuźwa, ja rozumiem, że można sobie pocisnąć na obwodnicy, albo jakiejś dwupasmówce, ale w mieście, na dwukierunkowej jezdni, gdzie są skrzyżowania - brak wyobraźni, totalny.
  19. Masz rację, KS, tak naprawdę wszystko kręci się wokół praktyki i kasy. Za dobrą kasę masz konkurencyjne auto, a jak Cię w obroty weźmie dobry fachowiec od technik jazdy, to nawet będąc słabym kierowcą i tak się wyrobisz i zaczniesz dobrze jeździć. Pewnie wielu przypadkowym ludziom udałoby się wiele osiągnąć w F1 po odpowiednio długim treningu. Pytanie tylko jak długo by jeździli i jaką mieliby determinację, aby ciągle startować i trenować. Takie rzeczy osiągnąć mogą w mojej opinii tylko zapaleńcy. Przypadkowa osoba nigdy nie dostanie się do F1. Przypadkowa osoba też nigdy nie wygra dziesiątek wyścigów z mniejszych lig. To wymaga mega determinacji.
  20. Masz rację, niczego nie osiągnłą. To tylko pierwszy Polak w F1. Wygrał jedynie jedno Grand Prix (Kanady), i jedynie 2 razy był na drugim miejscu i 2 razy na trzecim. Wyniki godne pogardy! ==== Kiedyś przeczytałem post jakiegoś bystrego kierowcy, który napisał, że on swoją Skodą Fabią też mógłby jechać w F1 i też miałby ostatnie miejsce - i Tym swoim butnym rozumowaniem wywnioskował, że jest taki sam jak Kubica! : > Tylko gościu nie zdaje sobie sprawy, że do F1 się tak po prostu nie idzie, tylko najpierw trzeba wygrać dziesiątki innych wyścigów, aby w ogóle ktokolwiek wziął Cię pod uwagę i zaproponował udział w F1. Taka mała uwaga. ; )
  21. Czytałem Twoje tematy, także kojarzę tą sytuację - dobrze, że z tego wyszedłeś cało. Zastanawia mnie tylko jedno - jak sądzisz, czy gdy znajdujesz się w sytuacji bez wyjścia, gdzie uderzenie jest pewne, to czy nie warto jest zacząć hamowanie, aby chociaż zmniejszyć prędkość przed uderzeniem? Tutaj poruszyłeś bardzo dobry temat - niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że w czasie stresu inaczej reagują, niż gdy siedzą sobie wygodnie za kółkiem w stylu "kanapa + mydełko fa". Z tego co zauważyłem, to w sytuacjach stresowych na motocyklu najbardziej widać walkę siły woli ze strachem i paniką. Gdy coś się dzieje nie tak, to organizm robi swoje, a człowiek musi świadomie z tym walczyć. W sytuacji krytycznej może nie być na to czasu. Pozostaje tylko wyrobić sobie dobre odruchy. Uważam, że do wielu rzeczy da się przygotować (nie bezpośrednio), jeśli jakieś sytuacje ćwiczy się dość często (ostre hamowania, omijanie przeszkód itd), jednakże aby przygotować się do walki z paniką i strachem, to trzeba by podczas treningów ciągle takie sytuacje wywoływać. :D Jedno jest pewne - jeśli ćwiczysz przykładowo poślizgi, to później będziesz lepiej przygotowany na taką ewentualność. Gdy wystąpi poślizg, to i tak pewnie się zestresujesz, ale w mniejszym stopniu. Na szacunek zasługuje każdy, ten facet obecnie zasługuje głównie na współczucie. Każdy popełnia błędy, jemu błąd wyszedł jak korba bokiem. Prawdę mówisz. Zapobieganie pakowania się w kłopoty daje dużo. Można jednak w jakimś stopniu przygotowywać się do trudnych sytuacji, tak jak pisałem wyżej do Montera, tj. częste praktykowanie mocnego hamowania, hamowania + omijania przeszkód, poślizgów itd. Klaudiusz i jego bezpośredniość! <3 Myślę, że jednak można o czymś pogadać - o tym jak uczyć się na błędach innych. Zobacz, wszyscy powyżej załapali o co chodzi bez problemu, dajmy Ci jeszcze jedną szansę... ; ) PS Nie Damiankuj mi.
  22. Na podstawie szerokości smarta na nagraniu ktoś (na Facebooku) zrobił przeliczenie prędkości, wyszło coś pomiędzy 80-90 km/h - niezbyt przemyślana prędkość jak na taką ulicę. Ale... każdy popełnia błędy, to ludzkie. Nie wiadomo co na nas jutro czeka.
  23. Damian85

    Mój Caferacer

    Fajna maszyna. Sam mam ochote zbudować coś takiego.
  24. Nieważne jaka była gleba, tamta wypowiedź miała całkowicie inny kontekst. Na informację "Silnik gaśnie po wrzuceniu biegu" łysy napisał "Chyba tylko niemiecki...", także byk jest i to nie tyczy się żadnej wywrotki, tylko wiedzy ogólnej. ; )
  25. Szanowne grono, Dzisiaj chciałbym poruszyć temat bardzo smutnego wypadku - jeden z naszych braci w wypadku stracił nogę. Nie wyobrażam sobie tego, przez co ten facet teraz przechodzi, ale "tragedia" dość dobrze do tego pasuje. Szczegóły tutaj: https://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-motocyklista-stracil-noge-w-kolanie-nagrala-to-kamera,nId,2982903 To co jednak chciałbym poruszyć w związku z tym wypadkiem, to sprawa "kładzenia motocykla". W wiadomościach podali informację: Policjanci z wyjaśniają okoliczności wypadku z udziałem motocyklisty, do którego doszło w Jarosławiu. Do szpitala z ciężkimi obrażeniami trafił 28-letni kierowca hondy, który w celu uniknięcia zderzenia z samochodem położył motocykl i uderzył w znak drogowy. Czy jest tutaj ktoś, kto może dać choć jedną pozytywną rzecz w położeniu moto przed wypadkiem? Gdy ktoś nam zajeżdża drogę, to raczej chcemy takich rzeczy jak: - przyczepność (przydaje się do hamowania i manewrowania) - manewrowość (no właśnie, fajnie jest, gdy możemy reagować i skręcać) - jak najmniejsza przestrzeń jaką zajmujemy (szerokość stojącego motocykla) Jeśli coś mi wyjedzie, a ja położę motocykl, wtedy: - przyczepność zdecydowanie maleje, bo opona i dobre hamulce lepiej radzą sobie z hamowaniem, niż ocierające się o asfalt plastiki i metalowe części (plus nasze kombinezony lub skóra). - manewrowość jest zrównana do zera, od chwili położenia się lecimy jednym torem. - przestrzeń jaką zajmujemy zdecydowanie się powiększa, leżący motocykl jest szerszy, a rajder prawdopodobnie będzie się przekręcał i koziołkował, co także zwiększy obszar, który zajmuje. Czy jest więc coś, co pominąłem? Czy termin "położył motocykl, aby się ratować" oznacza coś więcej niż "ujarzałem śmierć przed oczami, zrobiłem kupę i z wrażenia za mocno przycisnąłem heble, przez co położyłem się na ziemi"? Zapraszam do dyskusji! PS Tak, można szykować popcorn i piwko!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...