Skocz do zawartości

Sherman

Forumowicze
  • Postów

    2111
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sherman

  1. Chłopie proszę Cię, przestań pisać takie farmazony, bo się ludzie potem dziwią, że jadąc 200-konnym sprzętem nie mogą zejść poniżej 1:50 w Pozen... Nie wdając się w szczegóły, na szybki czas przejazdu największy wpływ ma ogólna prędkość pokonywania zakrętów. Nie mylić z tym, co w California Superbike określają jako "szarżowanie", czyli wbijanie się w zakręty szybciej, niż się potrafi skręcić/utrzymać trajektorię. Jeżeli za mocno zwolnisz, to będziesz się musiał potem rozpędzać, a to oznacza większy uślizg tyłu i stratę czasu (to właśnie był mój główny problem w porównaniu do Rinasa i Sikora, którzy jeździli płynniej), nie mówiąc o zakatowywaniu tylnej opony i o drastycznie zwiększonym ryzyku high-side'a... No i nie wiem skąd pomysł, żeby skręcać dopiero po wyhamowaniu. Nie robi się tego ani w samochodach (99% kierowców wbija się w winkle używając techniki zwanej hamowaniem lewą nogą), ani w motocyklach (już w pierwszym roku zabawy torowej Sikor stwierdził, że zdarza mu się odpuścić klamkę hamulca dopiero w momencie, kiedy szoruje kolanem po asfalcie). Ja sam zrobiłem największy "skok czasowy", jak zacząłem wbijać się w winkle na hamulcu i odpuszczać progresywnie, ale jednak w złożeniu hebel.
  2. TTDucatri - można przyjąć, że 1 minuta jazdy po torze Poznań wychodzi 7-10 zł (pamiętam, że MarcMarc robił kiedyś obliczenie), jeżeli wliczyć wpisowe, paliwo, paliwo na dojazd i opony.
  3. Theodor - to wina Ducati, na Suzuce być przycierał kolanem, a na R6 łokciem :)
  4. Będzie nie będzie, pościgał bym się coś...
  5. A co z Royalem? Z tego co wiem to kilka minut przed startem zapadła decyzja o zmianie moto. Koleś pierwszy raz w życiu wsiadł na BMW i dojechał na 2 miejscu... Panie, idź Pan w ch.j za takimi zawodnikami! ;)
  6. Joł! Sikor 3. miejsce w pierwszym wyścigu i złamana bariera 1.41 z czasem 1:40.3... gratulejszyn!!!
  7. A słuchaj, nie rzyga Ci czasem jakiś olej z silnika prosto na oponę? Może stąd takie jazdy... albo się sprzęgło ślizga i tylko Ci się wydaje, że to koło traci przyczepność, a tak naprawdę tylko obroty silnika rosną :)
  8. To IMHO nie jest dobrze ustawiony motocykl, bo właśnie bardzo ważne jest to, żeby przód i tył pracował symetrycznie - pomęcz Sikora, on naprawdę już dobrze rozkminia temat i bardzo fajnie mi ustawił sprzęt pomimo tego, że mam złą sprężynę w tylnym zawiasie (na wagę 85, a ważę 75 kg). I nie daj sobie wmówić, że "najpierw technika, potem ustawianie maszyny", bo jedno nie przeszkadza drugiemu i właśnie dobrze ustawiony zawias pomaga poprawnie jeździć. Motocykl prowadzi się pewnie, odpowiednio pracuje na hamowaniach i przy zmianie obciążeń podczas przechodzenia z hamowania na przyspieszanie, nie mówiąc o tym, że zupełnie inaczej skręca i utrzymuje linię podczas pokonywania zakrętów. Reasumując - pomęcz Sikora, bo to uczynny chłop i wie co trzeba zrobić, żeby osiągnąć/zniwelować dany efekt :)
  9. Napisz do Hondy i zapytaj, czy CBR1000RR, która stoi w salonie różni się od tej, na której jeździ Marquez. Podejrzewam, że też napiszą, że "kwestia naklejek" :icon_mrgreen: Ale fakt, ta runda była przekozacka, fajnie się oglądało cały wyścig!
  10. Kolejne możliwości: 1) za późno i za słabo odwijasz 2) tarcie butem = źle ustawiona stopa na secie Rozwinięcie podpowiedzi 1 - po pierwszej sensownej regulacji zawieszenia (przez Łukasza Wieczorka i Sikora) moto zrobiło się dużo bardziej miękkie, co spowodowało ciągłe przycieranie setów praktycznie na wszystkich zakrętach. Na szczęście zamiast kombinować z podnoszeniem/przestawianiem setów usłyszałem dobrą radę i zacząłem naprawdę wcześniej odwijać, co natychmiast częściowo rozwiązało problem (chociaż seryjne sety faktycznie były u mnie dość nisko i potem znów zacząłem nimi drzeć, więc ostatecznie wymieniłem je). Ale ja bym zaczął od popracowania nad przepustnicą :)
  11. Ja bym się radził nie spinać na konkretny czas, bo jak chciałem zejść poniżej 1.43 to skończyło się "kosztami" :icon_mrgreen:
  12. Sherman

    WSBK 2013

    Jak dla mnie artykuł bardzo sensowny, bo podaje konkretne, realne powody rezygnacji BMW z udziału w cyklu. Mało się znam, ale wydaje mi się, że obecnie większy marketing napędza tej firmie rzesza zawodników profesjonalnych, półprofesjonalnych czy amatorskich, która skutecznie łoi konkurencję w rozmaitych cyklach krajowych, imprezach jednorazowych albo nawet imprezach typu track-days połączonych z wyścigami. Nie sądzę, żeby to się miało drastycznie zmienić za sprawą Ducati lub Aprilii, a japońcy nadal chyba skupiają się na ratowaniu sprzedaży motocykli z segmentu "środkowego". Zresztą wystarczy rzut oka na wyniki Alpe Adria, żeby sobie uzmysłowić, że jedyną konkurencją dla BMW jest Andy Meklau, który prawdopodobnie mógłby jeździć na czymkolwiek i też by szedł w czubie.
  13. Namiot rozbijasz za "free" na samym paddocku albo tuż obok, na trawie. Możesz korzystać do woli z przyłącza elektrycznego, kibli i pryszniców.
  14. Ja mam podobny temat z Michelin Power Cup, których używałem na torze. Na ulicy jest jakaś mega porażka, bo łapią małe, krótkie uślizgi (tył) przy pochylaniu motocykla. Może jest to kwestia niedogrzania (bo wiadomo, że choćbym nie wiem jak pałował po ulicy, to nie zagrzeję ich tak jak na torze), może to kwestia wyrobionej "torowo" gumy, która ma jednak niewielkie wycięcie w miejscu, w którym była wyszarpywana... Kombinowałem z różnymi ciśnieniami, ale niewiele to dało i się po prostu przyzwyczaiłem... Tak czy siak będę zmieniał na Supercorsy albo Diablo Rosso.
  15. Hej, Wiem, że pytań, dyskusji i tematów typu "jak szpej kupić" jest sporo, ale ciężko się przebić przez setki postów i wątków, bo jednak każdy szuka czegoś innego. Dlatego chcę krótko i na temat, czyli kilka pytań do ekspertów: 1) chcę kupić crossówkę do typowego upalania po lasach i poligonach, bez możliwości rejestracji, prostą w budowie, możliwie prostą w serwisie. Po prostu maszynę do weekendowej zabawy. Dlatego początkowo myślałem o jakiś fajnym 4T o pojemności ok. 350 cm3... 2) ważę ok. 75 kg i naprawdę chcę, żeby motocykl miał moc. Nie zrozumcie mnie źle: nie ma za tym żadnej większej filozofii, po prostu chcę, żeby generował odpowiednią adrenalinę. Z tego samego powodu zależy mi na tym, żeby to była dość lekka, zwrotna zabawka, z którą nie będę musiał walczyć. Dlatego równocześnie zastanawiam się nad jakimś fajnym 250 w 2T :) 3) doświadczenia w jazdy po miękkim nie mam (nie licząc kilku wyjazdów w trawę poza tor ;)) 4) z uwagi na zamiłowanie do sprzętów japońskich bardzo chętnie przygarnął bym jakiegoś Jżapsa. Ale jeżeli są jakieś mocne argumenty za np. KTM czy włoszczyzną, to jestem otwarty... 5) na koniec budżet: chcę kupić coś używanego za jakieś 7-10 kzł. Jeżeli uważacie, że sprzęty dostępne za te pieniądze są niewiele warte, wymagają dużych inwestycji itd. to piszcie wprost - będę wdzięczny za szczere porady! 6) jeszcze pytanie naprowadzające, czyli moje wstępne typy: Kawa KX250, Suzuki RM-Z 450, Yamaszka YZ 250...
  16. Faktem jest również to, że z obiecanego pakietu pucharowego na Aprilię ludzie nie dostali tego, co było obiecane. Z tego co wiem, z dokumentami umożliwiającymi zarejestrowanie motocykli też jest jazda - po prostu nadal nie można wyrwać kompletu dokumentów od Pejsera. Rozmawiałem o tym dosłownie kilka dni temu z człowiekiem, który kupił 125-tkę i przepycha się o fakturę zakupu do dziś.
  17. Ważne, że jest podany numer konta, na jaki trzeba przelewy robić ;)
  18. Robię to, co w danym momencie mi się podoba i na co mam ochotę. "Po męsku zacząć i skończyć" - czyli co, jeździć następne 10 sezonów po Poznaniu i urywać po sekundę czy pół rocznie? Sorry, po prostu nie widzę w tym takiej zajawki, jak niektórzy, a tak się składa, że robię w życiu kilka innych fajnych rzeczy, więc nie bój się - nie skończę w kapciach przed TV :) Poza tym nie wiem skąd taki bulwers. Masz ochotę pośmigać po torze albo zdobyć mistrza Polski, to kto Ci broni? Wyjedź wreszcie na tor, zacznij jeździć, nawet Ci będę szczerze kibicował, tak jak trzymam kciuki za chłopaków z teamu i liczę na coraz lepsze wyniki osób z naszego forum.
  19. To idealnie ilustruje różnicę między kapitalizmem (czyli własnością prywatną, gdzie ludziom zależy na tym, żeby ich interes prosperował) i socjalizmem (czyli własnością niczyją, gdzie nikt nie ma świadomości przyczynowo-skutkowej swojej pracy, a kasa i tak będzie). Po podliczeniu wszystkiego z pełną świadomością stwierdzam, że jeżdżenie na torze to w większości koszty administracyjno-logistyczne. Właśnie dlatego podjąłem decyzję o zakończeniu zabawy. Dwa miesiące niejeżdżenia po torze to kasa na motocykl crossowy, w którym sezon trwa 10 miesięcy i w którym 100% zainwestowanej kieszeni idzie na upalanie. Ja kończę sponsorowanie dziadów, w dodatku bez cienia żalu :)
  20. Nie radzę takiego, bo też go nie będziesz odwijał do końca bez przełożenia ręki. Szczerze polecam Domino, które ma 3 wkładki. Ta najdłuższa, opisana jako "rain" jest i tak krótsza od najkrótszej wkładki z zestawu Active. Szlag mnie trafił, jak się o tym dowiedziałem, bo przez cały czas jeździłem bez odwijania przepustnicy do końca - jednym słowem debil, bo dokładać mocy, a potem z niej nie korzystać...
  21. Ja po nieco dłuższym obyciu i używaniu GoPro/Ion mogę śmiało napisać, że GoPro 2 jest gorsze od ION AIR PRO, ale ION AIR PRO jest gorszy od GoPro3. GoPro3 miażdży jakością obrazu zwłaszcza przy nieco gorszym oświetleniu, dodatkowo GOPro (ogólnie) ma dużo bardziej przemyślane mocowanie w zestawach. Są po prostu bardziej wszechstronne. Niestety mocowania dodawane do zestawu ION-a mocno mnie zawiodły zarówno pod względem funkcjonalności, jak i sposoby wykonania (kamera potrafi się sama z siebie nieco przestawić). Na korzyść ION-a przemawia wodoszczelna obudowa, której nie trzeba dodatkowo uszczelniać "pudełkiem", tak jak GoPro.
  22. Właśnie od długiego czasu się zastanawiam, o czym tu się rozmawia - realia są takie, że będąc właścicielem dużej firmy/spółki itd. ludzie wolą kupić sobie nowe Lamborghini/BMW S1000RR, inwestować we własne dzieci, willę lub cycki trzeciej kochanki, niż sponsorować zawodników w mało znanej dyscyplinie, którą nie interesuje się nawet wąskie grono posiadaczy motocykli uznawanych za sportowe (na forum możemy policzyć pasjonatów wyścigów na palcach 2 rąk, więc szału nie ma). W skali świata wcale nie wypadamy najgorzej. Przecież to, że w UK, Włoszech czy USA jeździ i startuje więcej ludzie to nie jest kwestia sponsorów czy Bóg wie czego, tylko kosztów. Dla przeciętnego obywatela tego kraju wyjazd na trening czy zawody nie równa się średniej krajowej. Proporcjonalnie taki Włoch czy Niemiec wydaje na Track Day nie 2000-3000 zł, tylko 500-1000 zł. Też bym jeździł i ubolewam, że nie zarabiam 6 razy więcej. A, odnośnie Pucharu MotoYoungTimer - doskonale widać po tym, że nie motocykl jest głównym kosztem zabawy. Ale właśnie wjazd na tor, opony i treningi. I dlatego zgłosiła się jedna osoba, czemu się wcale nie dziwię. Ta osoba ma dokładnie identyczne koszty, jak ja startując gixem z 2006 roku.
  23. Ja o jednym, Wy o drugim... jasne, że można jeździć w deszczu, niektórzy nawet jeżdżą jak jest mróz, ale to zupełnie nie o to chodzi. Ja próbuję rozkminić, skąd w Polce kompletny brak tradycji ścigania się (choć na polu samochodowym mamy przecież długie tradycje, porównywalne z Włochami). Na pewno pokutuje stereotyp ulicznego ściganta-przygłupa, o którym pisze Piórko. Z drugiej strony wydaje mi się, że przeciętna osoba jeżdżąca na motocyklu wyciąga sprzęt z garażu jak jest ponad 15 stopni ciepła. W Wielkiej Brytanii jest deszczowo, ale średnia temperatur z roku jest dużo wyższa i można jeździć przez dużo większą część roku. Kolejne treningi odwoływane na początku tego roku (że wspomnę tylko o rundzie Aple Adria/WMMP na Słowacji i treningach na Pannonii) mówią same za siebie, że "jeździć może się i da, ale lepiej przełożyć na termin, w którym temperatury będą akceptowalne".
  24. Jest jeszcze taki drobiazg, jak pogoda. Skąd w Polsce miało by być zainteresowanie i tradycja sportu, który można uprawiać przez małą część roku? Nawet jak się robi ciepło, to przeważnie zaraz zaczyna padać deszcz, więc motocykl ciężko nawet uznać za zwykły środek transportu.
  25. Tu nie chodzi o nagrzanie opony, tylko o to, że po zjeździe ona się szybko wychładza i to nie jest dla niej dobre. Poza tym rozgrzewanie zimnych slicków poprzez jeżdżenie po torze to trochę porażka, bo one dość słabo wtedy trzymają i turlasz się na jakimś absurdalnie niskim ciśnieniu, co też nie jest dobre. Kolejna sprawa - jazda na niedogrzanym slicku = mega szybkie niszczenie opony. Poza tym jak stwierdziłeś, że nagrzałeś slicki po 2 kółkach tak, jak z koców? Dotykanie ręką to taka trochę robinsonada, nie mająca zbyt wiele wspólnego z profesjonalizmem, a slicki są oponami, które działają po spełnieniu kilku ważnych kryteriów (temperatura i przyczepność [faktura] asfaltu, styl jazdy, typ toru itd - rzeczy, o którym ja mam tylko mgliste pojęcie...).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...