Miklas

To nie zapominaj, ja musze pamietac o dowodzie rejestracyjnym i o zalozeniu skarpetek rano, no chyba, ze zakladam sandaly to skarpetki mi odpadaja, ale nadal musze pamietac o wielu rzeczach. Glupia argumentacja.

W Radomiu na pewno jezdza dwie xj'ty 900 diversion

Sa takie fajne naklejki na magnes ;) :mrgreen:

Kupilem linke, a z perspektywy czasu kupilbym lancuch. Lancuch jest poreczniejszy, zajmuje mniej miejsca po zlozeniu i jest szansa, ze zmiesci sie pod siodelkiem, linka pomijajac, ze jest pewnie rownie ciezka co i lancuch, jest na tyle nieporeczna, ze musze ja wozic w plecaku (gdzie jej ciezar nabiera znaczenia) jesli mam zamiar jej uzywac, a w konsekwencji praktycznie jej nie uzywam, chyba, ze lece gdzies w dalszy wypad i nie wiem gdzie bedzie moto stalo w nocy.

Nie moge nic powiedziec o S500, ale jezdze w S800 i generalnie jestem b. zadowolony. Jest cichutki dosc wygodny, dobrze sie trzyma na glowie, nie wiem tylko jak z komfortem w upaly, bo nie mialem okazji w nim jezdzic latem. Ale licze sie z zakupem jakiegos kasku typu jet na lato a tego sharka bede ubieral w trasy.

Przy moim pierwszym i jedynym jak na razie szlifie dosc mocno udezylem glowa (w kasku rzecz jasna) o grunt tego dnia czulem sie calkiem niezle. Nastepnego dnia piekielnie bolala mnie glowa, nie wspominaajac dloni, ktora podparlem sie przy upadku. Kiedys uczestniczylem w dosc powaznej stluczce przyznaje z mojej winy. Wjechalem na skrzyzowanie z podporzadkowanej, gdyz myslalem, ze po zoltym swietle swiatla zmienia sie na zielone a okazalo sie, ze w tej chwili sygnalizacja zostala wylaczona i znalazlem sie na podporzadkowanej (moj blad, bo powinno sie zapalic zolte razem z czerwonym), mniejsza o to, wyjechalem prosto przed pedzaca taksowke, ktora wjechala mi z predkoscia spokojnie z 60 - 80 km/h w bok samochodu tak, ze fotel zostal wyrwany z jednej strony ze srubami z podlogi. Na szczescie taksowka byla praktycznie bez uszkodzen. Po tej stluczce normalnie zepchnalem auto na pobocze praktycznie sam, dopiero pozniej ktos mi pomogl, poczekalem ze 2 godziny na policje i generalnie czulem sie swietnie. Nazajutrz nie moglem ruszyc noga ani reka i obydwie konczyny mialem zupelnie sine. Pierwszy raz widzialem takiego wielkiego siniaka. To tylko dwa razy, ale wydaje mi sie, ze generalnie cokolwiek czuc dopiero nastepnego dnia.

Heh, racja, takie fajne uczucie, ze to jest Twoj sprzet i wreszcie samodzielnie mozesz sie nim przejechac, a w brzuchu czuc motylki jakbys sie wlasnie zakochal :mrgreen:

To chyba bylo ironiczne stwierdzenie, ale mam podobnie jak kolega Dziadzia z tym, ze w aucie, z motocyklem mam za malo doswiadczenia jak na razie. Z mojego punktu widzenia wyglada to tak. Jak jade autem po miescie to nie ma bata trzeba spojzec na predkosciomierz i dostosowac odpowiedni bieg do odpowiedniej predkosci, ale autem jzdzi sie nieco inaczej niz na motocyklu i z tego co juz zdazylem zauwazyc na motocyklu jezdzi sie jak autem podczas jazdy sportowej, przynajmniej ja tak jezdze. Otoz ze zmiana na bieg wyzszy nie ma problemu, slychac jak silnik juz nie moze i zaraz wyskoczy przez maske, ewentualnie, ze zbliza sie do takiego momentu. Natomiast ze zmiana w dol, to mam tak, ze jak jezdze dynamicznie wychamowuje silnikiem zmieniajac co roz to na nizszy bieg, tak, zeby utrzymac obroty na poziomie mniej wiecej tym, gdzie moment obrotowy jest najwyzszy i po pewnym czasie wcale nie trzeba patrzec na obrotomierz, zeby te obroty byly na tym poziomie, bo mozna wyczuc czy obroty sa odpowiednie po dzwieku silnika. Podobnie jest w motocyklu. Nie musisz wiedziec jaki masz bieg, musisz wiedziec, ze obroty sa na tyle wysokie, zeby sprawnie pociagnac motocykl do przodu, wiec jak redukuje biegi w motocyklu, to zawsze odpuszczam na chwile sprzeglo, zeby wyczuc czy obroty sa juz za niskie i wtedy znowu redukuje. W praktyce da sie to zrobic calkiem sprawnie i szybko, nawet w dosc podbramkowej sytuacji zredukowac do jedynki hamujac silnikiem. Jesli naplotlem bzdur to niech ktos mnie uswiadomi i poprawi ;)

Jesli bede mial kaske na ten wyjazd (w sumie mam, ale nigdy nie wiadomo jakie bede mial wydatki do wakacji) i zalatwic urlop na ten czas to pewnie bede jechal w wolnej grupie.

Ok, dzieki za odpowiedz, bede czekal z niecierpliwoscia :buttrock: :lapagora:

lukasz-aprilia Widzialem na twojej stronce krotka notke o kasu Airoh TR1. Czy planujecie jakies testy tego kasku w najblizszej przyszlosci? Chetnie bym sie czegos wiecej o nim dowiedzial, bo planuje jego zakup. Wyglada kozacko, ale wyglad to nie wszystko. :buttrock:

Jak lataj to pikus, u mnie na niektorych mniej uczeszczanych ulicach zalewaja dziure smola i podrzucaja zwiru, zeby samochody to ubily, gorzej z motocyklem :buttrock:

Grigori jak zaczniesz lapac o co chodzi w skladaniu sie w zakrety to przyjemnosc odkrecania na prostej mocno zblaknie w stosunku do fajnych winkielkow. Sam jeszcze musze sie wiele nauczyc, ale powoli zaczynam lapac o co w tym chodzi i coraz bardziej mi sie podoba.

JA zdawalem. Luzik, w porownaniu do tego ktory zdawalem 7 lat temu to banal (chodzi mi o brak manewrow)

Podczepie sie rowniez do tematu. Jakis czas temu pisalem, ze musze zrobic egzaminy sprawdzajace kwalifikacje za punkty. Kat B zdalem jakis miesiac temu. Okazuje sie, ze bzdura jest, ze egzaminatorzy oblewaja tych z punktami. Zdalem za pierwszym razem i teorie i praktyke. Na praktyce nie popelnilem zadnego bledu, byla tylko taka jedna glupia sytuacja. Otoz skrecalem w prawo na zielonej strzalce i zapomnialbym sie zatrzymac przed sygnalizatorem, gdyby egzaminator nie krzyknal, ze mam sie nie zatrzymywac, a ja wtedy odruchowo na hamulec. Troche posepnial, bo kazal mi sie niezatrzymywac ze wzgledu na lod na drodze a on obserwowal lusterka wsteczne a za nami jechal jakis narwany mlodzian, ktory mogl nam wjechac w bagaznik. Pozatym wszystko bez stresu, rozmawialem z gosciem jakbym jechal normalnie z jakims pasazerem na codzien. Z rozmowy jakos wyszlo, ze od razu powiedzialem o punktach, a on chyba nawet o tym nie wiedzial. Takze wsadzcie historie o oblewaniu za punkty miedzy bajki, nie trzeba po prostu cwaniakowac i jechac spokojnie, przepisowo, a wszystko bedzie ok.

Swietny argument brawo :?

Light blue to chyba kazdy ma taka paranoje w Polsce :notworthy:

Jak kupowalem moto, to bylem ze swirem. Ze wczesniej nie jezdzilem na moto, to niewiele by mi dala przejazdzka, wiec koles zarzadal kwoty za jaka mialem kupic moto, Swiru sie przejechal, stwierdzil, ze sprzet wyglada ok i dogralismy sprawe umowy.

Sie skacze, sie plywa :mrgreen:

Nie wiem o co Ci chodzi z tym sensem. Sens ma taki, ze kase, ktora mialbym przeznaczyc na mlodszy motocykl zainwestowalem w porzadne ciuchy i kask, a tak bym sie kulal w czyms mniej porzadnym. Sens ma jeszcze taki, ze juz tak duzo na wartosci ten GS nie straci jak traca mlodsze sprzety i po odsprzedazy nie strace wiele. Jesli chodzi Ci o sens zmiany motocykla, to ja widze w tym sens. Wole nauczyc sie techniki jazdy i pewnych nawykow na troche slabszym sprzecie i po roku zmienic na cos mocniejszego. Nie wiem o jaki inny sens jeszcze Ci moze chodzic, ale jak zadasz konkretniejsze pytanie, to obiecuje, ze odpowiem. Pozdrawiam

Swiruradom ma takie male przyciemniane i moge tylko powiedziec, ze wole jechac przed nim niz za nim, bo w sloneczny dzien wogole ich nie widac, a na dobra sprawe nawet i w pochmurny niebardzo.

Jak kupowalem motocykl, bylem strasznie zjarany na jazde i chcialem szybko cos dorwac. Mierzylem w Diversion'a 600 z 98 roku, ale ze bylem mocno zjarany i chcialem jeszcze posmigac troche w przez pazdziernik i listopad, a kasy brakowalo, to kupilem GS 500 z 94 roku. Teraz jestem z tego powodu b. zadowolony, bo kupilem moto, na ktorym tez naucze sie jezdzic za 5300 zl, a nie za 9000, a i tak pojezdze moze pol moze caly sezon i bede zmienial na cos wiekszego, mniej kasy zamrozone w motocyklu, ktorego i tak bede sie pozbywal.