Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Za czasów licealnych nawijałem ok. 3000 km rocznie na koła roweru (szosowego). :wink: Kiedyś przejechałem motocyklem 5000 km w ciągu dwóch miesięcy. W zimie nakręcam jakieś 1500-2000 km skuterem. Jaki z tego wszystkiego wniosek? Deklarowanym przez sprzedającego przebiegiem nie należy za bardzo się sugerować, gdyż istnieje spore prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z oszustwem szytym grubymi nićmi.
  2. Licznikowe 230 km/h (to było na autostradzie; moja prędkość podróżna w trasie zazwyczaj wynosi połowę tego).
  3. Dokładnie - w wielkomiejskich aglomeracjach jedyny sprawny środek transportu stanowią jednoślady oraz kolej na(d)- i podziemna. :wink:
  4. Tak sobie czytam ten wątek i przyznam się Wam bez bicia, że bałbym się chyba jechać na holu motocyklem (samochodem pewnie też). Ostatnio padł mi skuter na mieście i wolałem odpalić "parę" zł człowiekowi za przetransportowanie padaki na pace pick-upa do warsztatu, niż ryzykować holowanie przez inny pojazd, mimo że ta druga opcja wyszłaby zapewne dużo taniej (pod warunkiem, że bez żadnych przygód...).
  5. Nie zaryzykowałbym zakupu kasku za 100, czy nawet 200 zł. Ze mnie też jest kutwa, z tym że moje kutwiarstwo objawia się nieco inaczej: miast kupić Arai'a za 2000 zł, rozglądam się za jakimś kaszkietem ze średniej półki za 600-800 zł. 450-500 zł to IMHO absolutne minimum, jakie trzeba wyłożyć na kask z prawdziwego zdarzenia. Nawet na skuter zakładam porządny kask integralny. Ilekroć widzę te kaski na Mototargu, zastanawiam się, czy jest na nie jakiś popyt. Sam kiedyś jeździłem na Ogarze w rodzimej produkcji kasku marki Bella, ale to były inne czasy - za szczyt szpanu uchodziło wówczas posiadanie "wypasionego" Leviora. :wink: Dziś jednak mamy duży wybór i możemy przebierać w hełmach motocyklowych jak w ulęgałkach, dziwi mnie więc, że Tornada czy inne Tigery mają jeszcze rację bytu.
  6. Dokonałem raz jeszcze "profesjonalnego" pomiaru obwodu mojej łepetyny u Tadka w Motostore i wyszło, że mam 59 cm (jak się bardzo ściśnie centymetr krawiecki, wychodzi 58,5 cm :wink: ), tym większy jest mój dylemat... Chyba wezmę jednak L-kę. Najwyżej powypycham policzki gąbkami. :biggrin:
  7. Niewykluczone, że moja skromna osoba zaszczyci Was swoją obecnością w sobotę. :biggrin: :biggrin: :wink:
  8. Wiele zależy od tego, jak szeroka jest droga. Na Modlińskiej, Wisłostradzie itp. przeciska się raczej bezstresowo, natomiast nieprzyjemnie się jeździ np. Al. Jerozolimskimi czy Niepodległości (to tam najczęściej trącam lusterka :wink: ). Asiek > Najważniejsze, żeby nie robić nic na siłę. Jeżeli nie czujesz się na siłach, zaniechaj wykonania danego manewru. Ja jazdy między samochodami uczyłem się na MZ-ce i przyznam szczerze, że trochę czasu mi zajęło, zanim doszedłem do jako takiej wprawy (do dziś nie mam tej sztuki opanowanej do perfekcji, o czym może świadczyć ułamany 2 tygodnie temu kierunkowskaz w Bandicie). PS Też czasem muszę jechać do miasta w godzinach szczytu (pracuję w ścisłym centrum; poza tym dochodzą różne sprawunki) i właśnie dlatego rozważam przeprowadzkę w okolice metra, żeby nie być uzależnionym od własnego pojazdu (zwłaszcza w okresie zimowym).
  9. Na miejscu Założyciela wątku skontaktowałbym się z przedstawicielstwem Suzuki - ktoś kompetentny powinien udzielić wiążącej informacji. Ramy w obu modelach mogą być prawie identyczne, a "prawie" robi różnicę.
  10. Też wystrzegam się godzin szczytu komunikacyjnego niczym diabeł święconej wody, aczkolwiek czasem trzeba gdzieś podjechać (np. do pracy, chyba że się jest rentierem [chociaż nawet jak się nie musi pracować, czasem trzeba coś załatwić na mieście w określonych godzinach] :biggrin: ). A już zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy pchają się w godzinach szczytu do zatłoczonego miasta katamaranami. :clap:
  11. Jak wiadomo, 57-58 cm obwodu głowy odpowiada rozmiarowi M, a 59-60 cm to L. Ja jestem jakiś niewymiarowy :biggrin: - obwód łepetyny wynosi 58,5 cm. Mierzyłem ten sam model Lazera w obu rozmiarach - L-ka pasuje idealnie, jest może nawet ciut luźnawa, natomiast M-ka jest trochę przyciasna (tzn. wchodzi bez bólu, ale już nie tak luźno jak L-ka). Wydaje mi się, że lepiej kupić M-kę, gdyż i tak z czasem wnętrzności się rozbiją i kask zrobi się luźniejszy. Z drugiej strony obawiam się, że np. po godzinie może zacząć uciskać i będę musiał przerywać jazdę (miałem tak w pierwszym Uvexie; potem się wygniótł i było OK). Dodam, że oba kaski przymierzałem zarówno z kominiarką, jak i bez.
  12. Rybson13 > Kradzież motocykla to przestępstwo umyślne (i dla gnojów dopuszczających się takich występków nie należy mieć litości), spowodowanie wypadku jak opisany w niniejszym wątku - nie. Na pewno nie ma co linczować sprawcy (nawet wirtualnie :biggrin: ), aczkolwiek tego typu tematy powinny dać nam wszystkim do myślenia. Miałem w ogóle nie wypowiadać się w tym temacie, gdyż nie znam r(el)acji wszystkich stron ani nie byłem naocznym świadkiem zdarzenia, jednak nieco drażniące były dla mnie teksty typu "motocykl rzecz nabyta, prędzej czy później się odkupi (a że ktoś nie będzie miał przez jakiś czas czym jeździć, to już jego problem...)", stąd moja taka a nie inna reakcja.
  13. Widzę, że wielu Forumowiczów poleca FZR, GS(X)F, ZZR na pierwszy motocykl, a ja od siebie dodam tylko, że gdy przesiadałem z ETZ-ki 251 na Bandita 600, to różnica w mocy była kolosalna, był to zakup na wyrost (zabrakło etapu przejściowego typu GS 500 - dziś wiem, że był to błąd).
  14. Jeżeli rzeczywiście był to złodziej i poruszał się skradzioną maszyną, to nie powinno się o takim pisać jako o "motocykliście". :biggrin:
  15. Z tego, co się orientuję (ale może jestem w błędzie - jeśli tak, poprawcie mnie), ubezpieczalnie wypłacają równowartość nowego motocykla w salonie zazwyczaj tylko wtedy, jeżeli maszyna jest młodsza niż 6 m-cy; poza tym nowy motocykl też trzeba będzie zarejestrować, ubezpieczyć... Ja na takich patrzę co najwyżej z politowaniem (co innego profesjonalni stunterzy dzidujący w miejscach do tego przeznaczonych, chociaż takie popisy też specjalnie mnie nie pociągają [czyżbym stetryczał :biggrin: :clap: ]).
  16. Olsen

    ZAKOCHAŁEM SIĘ!!!!

    Może być czarno-czerwona.
  17. A wiecie, dlaczego takie sytuacje (zachowania agresywne na drodze, umyślne zajeżdżanie, trąbienie, wygrażanie, złorzeczenie, zwymyślanie współuczestników ruchu) mają miejsce? Bo za dużo jest ludzi i - co za tym idzie - pojazdów na świecie.
  18. :notworthy: Lepiej już metrem i koleją na(d)ziemną jeździć.
  19. Wiem, że na forum są szczęśliwi posiadacze tego zacnego skutera. Mam do Was "kilka" pytań: Jaka jest prędkość maksymalna (licznikowa) po zdjęciu ewentualnych blokad (solo i z "plecaczkiem")? Czy w schowku pod kanapą mieści się typowy kask integralny? Czy w przednim panelu są wmontowane jakieś schowki (z tego, co pamiętam, jakieś były; ciekaw jestem, czy da się schować np. spray do opon lub komplet podstawowych narzędzi)? Czy da się w miarę komfortowo jechać we dwie osoby, czy też oboje cierpią katusze (i czy bardzo pogarszają się osiągi)? Czy osłony są dosyć wydajne, czy też mocno wieje/zacina deszczem po nogach? Na jakim poziomie kształtuje się zużycie paliwa przy jeździe typowo miejskiej? Czy próbowaliście eksploatować Neo'sa w zimie i czy występowały trudności z rozruchem silnika itp. przy bardzo niskich temperaturach (-5/-15 st.)? Czy ktoś z Was zakładał do tego skutera opony zimowe, np. Heidenau SNOWTEX? Czy znany jest Wam przypadek zamontowania do tego skutera osłon na ręce, tzw. handbarów? Czy ktoś z Forumowicz-ów/-ek podrasowywał Neo'sa, np. wsadzając kit tuningowy 70/80 ccm, i jakie były efekty takiego zabiegu? Czy możecie napisać coś o ewentualnych słabych stronach tego skutera, elementach, które zużywają się przedwcześnie, o jakichś nietypowych awariach, które Wam się przydarzyły itp.? Będę wdzięczny za wszelkie uwagi (zarówno in plus, jak i in minus) nt. rzeczonego skutera i udzielenie odpowiedzi na chociaż niektóre pytania postawione przeze mnie. :notworthy:
  20. Czyli co? Trzeba wprowadzić jakieś obostrzenia dla TIR-ów oraz ich kierowców. A przepisy konsekwentnie egzekwować! Cóż - muszą jakoś dorobić do budżetowej pensyjki. :notworthy:
  21. Pawłowi chodziło o coś zgoła innego - kiedyś staliśmy pod 2oo, jakiś kolo dał po garach odjeżdżając (zapewne, żeby się popisać :notworthy: ), a Paweł skonstatował, że to kwestia czasu, kiedy ktoś przekozaczy i dojdzie do nieszczęścia. U mnie ludzie, którzy stawiają na gumę itp. pod 2oo, wzbudzają co najwyżej uśmiech politowania. To miejsce naprawdę nie nadaje się do dzidowania! W stronę Dworca Zachodniego droga jest bardzo nierówna, więc przy gwałtownym przyspieszaniu/hamowaniu itp. łatwo stracić panowanie nad maszyną; w stronę Prądzyńskiego jest zakręt (nawierzchnia pozostawia wiele do życzenia), a potem tory kolejowe (po których czasem jeździ pociąg).
  22. Jeżeli drogi się do tego nie nadają (zbyt miękki asfalt podatny na odkształcenia, zwłaszcza podczas upałów), to TIR-y nie powinny po nich jeździć. I basta. A transport może się odbywać drogą kolejową/morską/powietrzną.
  23. Olsen

    ZAKOCHAŁEM SIĘ!!!!

    A ja się dziś, k**wa, odkochałem. :) W moim skuterze (Założyciel tematu wie dlaczego). :icon_question: :banghead: Pamiętaj, Dziadu, że jak już będziesz kupował tę VFR-ę, to ma być w jedynie słusznym kolorze. ;)
  24. Co innego, gdyby taki tekst wyszedł spod klawiatury osoby poszkodowanej - w innym wypadku to bezczelność, zwłaszcza jeżeli pisze coś takiego człowiek, który pośrednio przyczynił się do wypadku. :banghead: A potem jeszcze się oburzył, że się do niego per "Pan" nie zwraca. :icon_question: Wiadomo, wypadek każdemu może się zdarzyć, aczkolwiek człowiek ma prawo się wkurzyć. I nie widzę niczego zdrożnego w założeniu tego tematu przez Greedo. Takie wątki powinny stanowić przestrogę dla nas wszystkich. :) Żeby nie przejmować się stratami materialnymi (wyrządzonymi nam przez kogoś lub komuś przez nas), trzeba by być lekkoduchem, delikatnie rzecz ujmując. I nie ma tu nic do rzeczy, czy jest to kilkunastoletni skuter wart 1000 zł, kilkuletni motocykl o wartości 20.000 zł, czy nowe seicento kupione za oszczędności życia - każdy pojazd, nawet ten nieprzedstawiający znacznej wartości rynkowej, jest zazwyczaj oczkiem w głowie właściciela.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...