Olsen

Za dużo jest TIR-ów na drogach... [']

Lepiej dmuchać na zimne, niż jakby nasza Koleżanka miała się potem sparzyć i nabawić urazu do grupowych przejażdżek/wypadów. To prawda - stadko neofitów może narobić niezłego bałaganu na drodze. Ja też.

A może ktoś z Forumowiczów prowadzi jakiś pensjonat itp. w Trójmieście? :biggrin: Jeśli tak, będę wdzięczny za wszelkie informacje.

Na przyszłość masz nauczkę, żeby uważać, z kim się zadajesz. :biggrin:

Dołączam się do podziękowań. :biggrin:

Dziękuję za zaproszenie. Niewykluczone, że się pojawię, jeżeli tylko aura oraz ogólne samopoczucie dopiszą.

Musieli wykonać dzienną normę. :icon_mrgreen: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...89entry648989 http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...89entry649489 :biggrin:

Czyżby Koleżanka zapoznała się z pewnym wątkiem mojego autorstwa? :biggrin:

Staram się nie wsiadać na motocykl, jak jestem wkurzony, ale życie toczy się swoim tempem i czasem trzeba podjechać np. do pracy - wtedy na ogół jedzie mi się ch**owo, jadę niepłynnie, szarpię przy zmianie biegów, częściej niż zwykle pomstuję na pozostałych uczestników ruchu itp. :biggrin:

:icon_mrgreen:

Podpisuję się pod powyższym oburącz i obunóż.

Też się zastanawiam. :icon_mrgreen: Jak mi jakiś temat wyjątkowo nie leży, to się po prostu nie podejmuję tłumaczenia (i odsyłam niedoszłego klienta do kolegi, który akurat specjalizuje się w danej dziedzinie). Uważam, że zarówno dobrego tłumacza, jak i np. prawnika poznaje się po tym, że potrafi odmówić.

Zakup motoroweru chociażby na 2-3 miesiące - poza możliwością zdobycia jakże cennego doświadczenia na drodze - ma tę zaletę, że Założyciel wątku może nie będzie "niedojeżdżony" na jesieni i nie będzie go kusiło, żeby przedłużyć sezon. Można kupić skuter i potem, mając już prawko kat. A w kieszeni, zostawić go sobie jako drugi pojazd na miasto/na niepogodę; jednak do stawiania pierwszych kroków w motocyklowym światku bardziej nadaje się klasyczny motorower. O to bym się nie obawiał. Na pewno lepiej kupić jednoślad chociażby na kilka(naście) tygodni, niż potem na siłę uprawiać turystykę motocyklową zimą, bo się jest "niedojeżdżonym". Wiem coś na ten temat... ...albo do rozkminiania korków w ścisłym centrum. :icon_mrgreen: Z doświadczenia wiem, że kupowanie motocykla pod koniec lata/wczesną jesienią to nie najszczęśliwszy pomysł. Jak już wyżej pisałem, człowiek jest "niedojeżdżony" i następuje w jego umyśle "przesunięcie sezonu", a - jak wiadomo - jazda w okresie zimowym (zwłaszcza ciężkim motocyklem; zresztą wszystkim) do najbezpieczniejszych nie należy.

Trzeba przyznać, że panowie władzowie dali ciała.

A potem pedały w katamaranach dziwią się, że motocykliści ich tak "kochają" i nie omieszkają urwać im tego czy owego...

Tę "ciotkę" to ja bym ścignął... Metodami bardziej lub mniej oficjalnymi. A jak się sukę przyciśnie do muru, na pewno wsypie sprawcę.

[']

A ja się zastanawiam, czy to po prostu nie upał dał się skuterowi we znaki. :D

A może z Suzą ktoś niewłaściwie się obchodził (Ty albo poprzedni użytkownik)? :D

A ja miałem okazję przejechać się obiema maszynami i do jazdy czysto użytkowej wybrałbym raczej GSXF-ę ze względu na wygodniejszą - przynajmniej dla mnie - pozycję za kierownicą.

[']['][']

Na początku też strasznie szarpałem się z Banditem stawiając go na centralkę, a teraz robię to odruchowo, niemalże podświadomie - po prostu depczę pedał od podstawki, a motocykl sam się stawia. :D

Jechałem dziś przez pewien czas na pełnym gazie skuterkiem, nagle jakby zdechł i trzy razy oddał strzał (raczej w tłumik niż w gaźnik), odjąłem nieco gazu i po chwili skuterek jechał już jak należy. Zastanawiam się, co spowodowało odcięcie zapłonu. :D A może to pompa paliwowa (nieoryginalna) zapodała zbyt dużą ilość paliwa, co skutkowało zadławieniem? :buttrock: Mieliście podobne przypadki?

Jedno drugiego nie zastąpi. :D

He he, mi też kiedyś "plecaczek" pozostawił swoją podeszwę na tłumiku ETZ-ki. :D Zeskrobywałem śrubokrętem.