Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Deklarowanym przez sprzedającego przebiegiem nie należy za bardzo się sugerować - śmieszą mnie rzekome przebiegi rzędu 30.000 km maszyn 10-letnich i starszych. Osobiście wolałbym kupić motocykl z deklarowanym przebiegiem 100.000 km, a nawet większym - przynajmniej istnieje spore prawdopodobieństwo, że sprzedający jest człowiekiem uczciwym i nie kręci - niż trzyletnią maszynę z rzekomym przebiegiem 2000 km. Należy kierować się zasadą, że im niższy podawany w ogłoszeniu przebieg, tym większą nieufność wobec sprzedającego i sprzedawanego motocykla powinien wzbudzać.
  2. Brzmi zachęcająco, ale nie róbmy z forum czatu. :clap: PW PS Ale jedziemy taksówką, a nie bejcą. :)
  3. Rób od razu obie kategorie, bo potem może Ci się odechcieć. Paru kumpli z klasy w LO robiło kurs na kat. AB, zdali na B i już im się nie chciało poprawiać A.
  4. Bo to jest tak. W naszym kraju młodzi ludzie zaczynają jeździć własnym pojazdem w wieku 18-19 lat. Natomiast nie ma rozwiniętej w narodzie kultury jeżdżenia taksówką. Zupełnie niesłusznie taryfa uchodzi za luksus niedostępny na co dzień dla mas (wraca się nią dwa razy w roku z imienin cioci czy z wesela, jeżeli w ogóle). Gdy za czasów wczesnostudenckich wracałem taksówką z Parków czy innych Proxim, wielu znajomych przebąkiwało coś o burżujstwie itp. Tymczasem sami często jeździli własnymi samochodami (należącymi bądź to do nich [prezent za zdaną maturę, na urodziny itp.], bądź to do ich rodziców). Dziś też wiele osób dziwi się, że dojeżdżam taksówką do metra ("Ty to musisz być bogaty" - nie wpadnie jeden z drugim na to, że przejazdy taryfą są dla mnie tańsze niż utrzymanie samochodu). A ja nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy wolą wydać kilka tysięcy (albo i więcej) na koszty związane z wpadką po pijaku za kółkiem niż 30 zł na przejazd taksówką. :clap: Przypomnijcie sobie, czy jak mieliście 18-20-25 lat, to łatwiej Wam było wydębić od Rodziców kluczyki do samochodu czy kasę na powrót z imprezy taryfą? :)
  5. Albo pójdzie po rozum do głowy i zacznie jeździć taksówką (albo za drugim razem na zawiasach się nie skończy). :)
  6. Półtorej zimy przejeździłem w skórach (pół na MZ-etce i jedną na skuterze), teraz śmigam w teksach i za nic w świecie bym się nie zamienił (skóry służą mi dziś do jazdy w ciepłe wiosenne i letnie dni).
  7. Metrem da się - na szczęście - dojechać ciut dalej niż ze Stokłosów na Imielin. Wycieczka np. z Kabat na Żoliborz nie stanowi większego problemu. :cool: Co się zaś tyczy ursynowskiego labiryntu, to znam tę dzielnicę jak własną kieszeń, gdyż za dzieciaka sporo jeździłem tam na rowerze (zresztą robię to po dziś dzień, tyle że z mniejszą intensywnością). :banghead:
  8. Mają obowiązek moralny (i nie tylko). Są dziennikarze i "dziennikarze" (tak jak magistrowie i "magistrowie"). Można pisywać do "Newsweeka", a można też np. do "Faktu". :) Na miejscu Brata Założyciela wątku też bym się zakręcił koło sprawy. Kasa na nowe auto na pewno się przyda.
  9. A ja mogę liczyć? :D :icon_mrgreen:
  10. Szczerze powiedziawszy, już dawno przestałem wierzyć w rzeczy uniwersalne. W kurtce motocyklowej zazwyczaj będzie za ciepło np. w metrze czy samochodzie (a także na spacerze), poza tym mają one tę wadę, że na ogół nie są wyposażone w jakże przydatny kaptur; do tego dochodzi jeszcze użeranie się z wyciąganiem, często ciężko dostępnych, protektorów w przypadku "cywilnego" wykorzystania kurtki. Tak więc, radzę zaopatrzyć się na okres jesienno-zimowy w dwie kurtki: jedną do łażenia, a drugą do śmigania (chyba że dojeżdżasz wszędzie motocyklem).
  11. A ja mam prosty (ale bardzo funkcjonalny) plecak, kupiony za 50 zł na bazarze przy ul. Płaskowickiej. :icon_mrgreen: Najczęściej przypinam go "pająkiem" do pasażerskiej części kanapy Bandita (w skuterze chowam do schowka pod siedzeniem), ale da się także jeździć z nim na plecach.
  12. Akurat w rejonie, o którym mowa w niniejszym wątku, stacji metra nie brakuje. :icon_mrgreen:
  13. ...albo przesiąść się do metra? :icon_mrgreen:
  14. Na rynku dostępne są ubrania tekstylne, nadające się do eksploatacji w okresie zimowym; poza tym można zaopatrzyć się w ogrzewane elektrycznie rękawiczki/skarpetki/kamizelkę/kurtkę, ale to raczej opcja dla planujących dalsze wojaże w zimie - do jazdy po mieście (do szkoły, pracy itp.) wystarczą w naszym klimacie zwyłe ciuchy tekstylne, wyposażone w odpowiednie membrany i podpinki.
  15. Pismaki w brukowcach rekrutują się spośród odpadów, które nie załapały się do roboty w bardziej prestiżowych pismach, i muszą w taki a nie inny sposób leczyć swoje kompleksy, odbijać sobie brak spełnienia zawodowego. A autorami anonimowych komentarzy (np. tych zamieszczanych pod artykułami traktującymi o motocyklistach) są zazwyczaj tchórzliwi frustraci, dla których Internet to jedyna szansa, żeby zaistnieć.
  16. Na warszawskie warunki w zupełności wystarczą zwykłe zimówki, np. Heidenau Snowtex, ale do jazdy gdzieś po nieutwardzonych drogach taka opona mogłaby się przydać.
  17. W zeszły weekend jechałem sobie na zlot do Ostródy z prędkością 100-120 km/h i przyznam, że całkiem przyjemnie mi się jechało. ;) Ostatnio coraz bardziej lubię delektować się jazdą kontemplacyjną, niemalże spacerową - działa na mnie kojąco. :D Tylko że ja jeżdżę Banditem i ten motocykl świetnie się do takiej jazdy nadaje. Gdybym dosiadał jakiegoś ścigacza, pewnie jeździłbym "ciut" szybciej - w końcu te motocykle nie są stworzone do telepania się 90 km/h, tak więc rozumiem posiadaczy takowych sprzętów, którzy lubią sobie odwinąć (oczywiście jeżeli robią to w granicach rozsądku). Podczas powrotu z rzeczonego zlotu, nasunęło mi się takie oto spostrzeżenie: tyle się trąbi o szaleńcach na "motorach", a jak się jedzie trasą gdańską (czy np. katowicką) motocyklem z prędkością oscylującą w okolicach 120 km/h, to praktycznie cały czas człowieka wyprzedzają jakieś katamarany, nierzadko ze znaczną różnicą prędkości. Tak więc, ta cała nagonka na brać motocyklową jest chyba mocno przekoloryzowana. :icon_mrgreen:
  18. Otóż to. W gorące lato najlepiej czuję się w skórach, a wiosną czy jesienią nic nie zastąpi solidnych teksów (zwłaszcza w deszczową pogodę). Posiadam także trzy podstawowe* komplety rękawiczek, które zakładam w zależności od pory roku. *Jeżeli nie liczyć m.in. rękawiczek typu samochodowego (z otworami wentylacyjnymi), które służą mi do jazdy na skuterze w upalne dni.
  19. Wybacz, Fabio, ale ciężko mi się było rozdwoić będąc rozchwytywanym to przez jednych, to przez drugich znajomych, tak więc dostawałem rozdwojenia jaźni (a po kilku głębszych to nawet roztrojenia :biggrin: ), ale mam nadzieję, że jeszcze to nadrobimy :) (czy rzeczywiście Cześki pokrywają się Wam w tym roku z Borkami? jak tak, to szkoda).
  20. Założyciel niniejszego tematu zainspirował się chyba wątkiem mojego autorstwa. :)
  21. Ja też nie mam zrozumienia dla debilizmu drogowców, sypiących żwirek na jezdnię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...