Skocz do zawartości

jeszua

Forumowicze
  • Postów

    12772
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez jeszua

  1. warunki transakcji określa regulamin. jeśli serwis zarejestrował Twój zakup za cenę 310zł, to musisz wykazać uregulowanie ceny w tej kwocie, inaczej sprzedający ma prawo dochodzić zapłaty w całości. a on ma wszystkie karty: aukcję ze sprzedażą za 310, oraz dowody zapłaty na 210. jego błąd przy wysyłce nie ma nic do rzeczy - zdarza się, naprawił go wzywając Cię do dopłacenia różnicy jsz
  2. ... wyrok. mandatu nie przyjął, dostanie najprawdopodobniej wyrok zaoczny (jeśli faktycznie policja skieruje sprawę do sądu) aha, ze względu na procedurę sądową sugeruję odbierać korespondencję przesyłaną poleconym jsz
  3. kiedy tu są yno "prawdziwi motocykliści", do skutera wstyd się przyznać :icon_twisted: zajrzyj na burgmanię, jakiś opis tam jest, a na ichnim forum widziałem kilka tematów o t-maxie jsz
  4. i tak właśnie jest: facet ma rok. zawiasy nie są "do odsiadki", to tzw. okres próby IMHO prokuratura (sprawa jest z oskarżenia publicznego) powinna się odwołać od wyroku, ew. chyba mógłby to zrobić oskarżyciel posiłkowy, gdyby np. ktoś z rodziny nim był w procesie. gdyby udało się skazać faceta za umyślne spowodowanie śmierci, po pierwsze wyrok byłby wyższy, po drugie rodzina miałaby otwartą drogę do uzyskania nawiązki od mordercy (wobec człowieka, który "chciał nastraszyć" uderzając samochodem w motocykl IMHO użycie takiego określenia jest uzasadnione) problemem jest natomiast fakt, że na wszelkie odwołania od wyroków jest 7 (14) dni... jsz
  5. jeśli pochodzenie ma znaczenie, owszem. a nie zawsze ma - to zależy od producenta. to raz po drugie karty gwarancyjne mają różne brzmienie, cytowanie jednej nie czyni jej przepisem. to dwa po trzecie wreszcie karta gwarancyjna z pieczątką sklepu i datą jest wystarczająca - jeśli honoruje ją producent (a tak już przeważnie jest). w gruncie rzeczy chodzi tylko o udokumentowanie terminu obowiązywania gwarancji dla konkretnego produktu - liczona jest wszak od daty sprzedaży jsz
  6. podaj postawę prawną, z łaski swojej. z góry informuję, że kodeks cywilny w dziale dot. gwarancji nic nie mówi o dowodzie zakupu jsz
  7. 1. zapewne 2. tak 3. możesz próbować - fizycznie jazda ja 1 pasie motocykla i samochodu jest czasami możliwa bez przekraczania linii jsz
  8. IMHO nie ma żadnej podstawy do przyjęcia zwrotu. w opisie nie ma nic o karcie ani pokrowcu, a dowód zakupu nie jest do niczego wymagany jsz
  9. dla obowiązku posiadania oc nie ma znaczenia, czy pojazd jest użytkowany BTW pierwszego przeglądu: jeśli pieczątka z kraju pochodzenia jest ważna, w polsce przeglądu nie wykonuje się jsz
  10. czytaj ze zrozumieniem: pisałem o karetce, którą jeździsz W pracy (jak sam pisałeś). służba zdrowia zaś finansowana jest z naszych podatków, jakbyś nie bronił się przed tym faktem. a ponieważ istotna część (w rozwiniętych krajach wyraźnie większa niż u nas) płacona jest przez małe i średnie prywatne firmy, stąd wzięła się moja uwaga, że de facto plujesz na rękę, która Cię karmi o stoczniach i podobnych nie chce mi się gadać: policz ilość strajków i protestów (powodzenia, wrócimy do rozmowy za kilka dni) wywoływanych w imię "obrony prac pracowniczych" (de facto socjalistycznych przywilejów, na które poszczególne zakłady nie było stać po zakończeniu centralnego sterowania), to może zrozumiesz dlaczego przez lata nie udało się przestawić tych niewydajnych molochów na gospodarkę rynkową. przypomnij sobie reformy Balcerowicza: było powiedziane, że musi być gorzej, żeby za jakiś czas sytuacja uległa poprawie. jak związkowcy blokują zwolnienie części załogi, konieczne żeby zakład przetrwał (bo ma po socjalizmie przeważnie przerost kilkudziesięciu procent zatrudnienia), to efektem jest zadłużanie firmy do spodu i potem upadek. odpowiadają za to i ci, którzy nic nie zrobili - tu masz częściowo słuszność, ale w co najmniej takim samym stopniu ci, którzy podejmowane próby blokowali. a taki upadek pociąga za sobą setki firm-kontrahentów w otoczeniu; tylko tego nie przyjmuje do wiadomości żaden związkowy kretyn, do ostatniej złotówki nie swojego majątku broniący własnej ciepłej posadki jedno co mnie drażni w tym stylu prowadzenia dyskusji: przedstawianie świata na czarno-biało. pracownicy cacy, menedżment & przedsiębiorcy - be. tymczasem rzeczywistość jest tak jakby "ciut" bardziej skomplikowana jsz
  11. a Ty swoje. podstawy prawnej czego? poczytaj kodeks ruchu drogowego, a jeśli będzie mało - ustawę o policji, w oparciu o które działają te służby za kodeksem ruchu drogowego: "2. Policjant, w związku z wykonywaniem czynności określonych w ust. 1, jest uprawniony do: (...) 9. używania przyrządów kontrolno-pomiarowych, (...) 12. używania urządzeń nagłaśniających, sygnalizacyjnych lub świetlnych, służących do wydawania wiążących poleceń uczestnikowi ruchu;" uprawniony - to nie znaczy zobowiązany. czyli może używać do kontroli ruchu radaru, może również - ale nie musi! - zatrzymywać przy pomocy koguta i syreny. no prościej się już chyba nie da na Twoje pytanie odpowiedź brzmi: tak, jeśli wykonuje przewidziane prawem i swoimi obowiązkami czynności: w tym przypadku kontrolę ruchu i udokumentowanie wykroczenia, do czego uprawniają go zapisy podanych wyżej ustaw ale w sytuacji, gdyby droga była pusta, a nieoznakowany wóz przekraczał prędkość tylko dlatego "że panom się spieszy" - byłby tak samo winien wykroczenia, jak każdy inny kierowca na drodze jsz EDIT: pokusiłem się o poszukanie odpowiedzi, i tak: "(...) w myśl zasady obowiązującej w prawie karnym i prawie o wykroczeniach - kto działa prawnie, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za wykroczenie nawet wtedy, gdy czyn jego wyczerpuje znamiona wykroczenia. Policjant jadący radiowozem nieoznakowanym za kierowcą łamiącym przepisy drogowe, spełnia warunek konieczny do prawidłowego wykonania powierzonych mu zadań." za link
  12. nawet nie. nawiązujesz zapewne do słynnego nagrania z wawki, ale tam sytuacja była odmienna: radiowóz za nikim nie jechał. w tym przypadku przekroczenie przepisów przez policję było stricte związane z udokumentowaniem wykroczenia toyoty, więc jak najbardziej mieści się w ich uprawnieniach jsz
  13. premedytację? rozumiesz słowa, których używasz? może chodziło Ci o prowokację? nie, nie mógłby. bo niby na jakiej podstawie? ja też nie wiem, o co Ci chodzi. podstawą jest złamanie przepisów kodeksu dot. ograniczenia prędkości. i koniec dyskusji jsz
  14. nie pada data, bo to ciągle wałkowane te same zapisy, co najmniej 2 rok z rzędu. i ciągle na etapie "uzgodnień rządowych", czyli przed jakąkolwiek ścieżką legislacyjną. dopiero kiedy trafią do sejmu, ten znajdzie czas na czytania i poprawki, senatu, prezydenta - jeszcze długie miesiące. do tego czasu jeszcze 333x uraczą nas dziennikarzyny tymi "rewelacjami" nie wiem po ki czort ten cytat. co tydzień jakiś portal motoryzacyjny powtarza te plany ad. "jazdy na dowód": nic nie zrobią, podobnie jak nic nie zrobili z tymi którzy posiadając prawo jazdy przed 1 maja 2004 nie zachowali prawa do jazdy po zabudowanym 60kmh. przepisy ulegają zmianie i już - zasada iż prawo nie działa wstecz oznacza, że po wejściu w życie obowiązku posiadania prawa jazdy AM nie będzie wolno karać za jazdę bez niego przed wejściem przepisu jsz
  15. no, i tu nie masz racji: ludzie boją się utraty pracy, ale nie z powodu "widzimisię" szefa, tylko z racji sytuacji rynkowej jaką mamy. a ta czy się to komuś podoba czy nie - wynika między innymi z warunków prowadzenia działalności w naszym kraju - w tym rozbuchanej opieki socjalnej, realizowanej kosztem przedsiębiorców jako "tych wyzyskiwaczy" (i wszystkich dobrze czy też lepiej zarabiających). zwróć uwagę na rankingi jakości (łatwości) prowadzenia działalności w różnych krajach: jesteśmy blisko dna i baaardzo powoli się stamtąd wygrzebujemy, na co wpływ mają fatalne przepisy, niestabilność np. systemu prawnego, ale również ogromne obciążenia fiskalne i parafiskalne, w tym zus. a potem wyjdą jacyś stoczniowcy na ulice, bo "im się należy" (np. praca, jak za komuny), i znów rząd wywali kupę szmalu na darmozjadów, którzy nie raczą ruszyć d..y w celu zaspokojenia własnych potrzeb życiowych. tak, wiem - zakład im upadł. jak moja poprzednia firma poszła w diabły, to mi jakoś skarb państwa nie zapłacił 40tys żebym sobie łaskawie pół roku szukał nowego zajęcia :P znów wracamy do złotego środka: ochrona pracownika tak, ale nie kosztem najbardziej podstawowych praw przedsiębiorcy, w tym swobody zatrudnienia tego kogo chce mieć w swojej własnej prywatnej firmie! jeśli mam dobrego pracownika, ale trafia się lepszy - prawem właściciela firmy, ba - obowiązkiem z punktu widzenia odpowiedzialności za firmę i pozostałych pracowników! - jest zadbać by mieć jak najlepszą kadrę. to, że państwowe pierdzistołki kosztem naszych podatków fundują postpeerelowskim roszczeniowcom wielotysięczne odprawy nie znaczy, że to ma być norma @Tomgor: pierwszymi, którzy siedzą po -naście godzin i się o nic nie upominają są przedsiębiorcy oraz osoby na stanowiskach kierowniczych... więc proszę, przestań z taką pogardą pisać "wy" - bo to dzięki takim "nim" wyrabiającym gros PKB karetka, którą jeździsz w pracy, ma za co zatankować jsz
  16. pracodawca nie jest pomocą społeczną, żeby musiał utrzymywać każdego pracownika przez całe życie. nie na bruk, bo są odpowiednie przepisy dot. zwolnienia pracownika. i w tym opisanym przypadku nie wyrzucał, tylko postarał się - czego nie musiał - i załatwił inną pracę: kobieta powinna być mu wdzięczna, że nie wręczył jej po prostu wypowiedzenia, a nie plwać na dobrą wolę faceta! Tomgor, dlaczego odmawiasz przedsiębiorcy prawa dobierania sobie pracowników wg. potrzeb firmy? to może jeszcze np. wrócimy do komunistycznego systemu meldunkowego, i ze względu na nadmetraż dokwaterujemy Ci do mieszkania jakiegoś bezdomnego? przy całym Twoim socjalnym podejściu, nie sądzę byś był zadowolony z przerzucenia na Ciebie w taki sposób roli opieki społecznej - więc nie wymagaj tego od przedsiębiorcy rola państwa powinna być - bo dla zapewnienia pewnych usług obywatelom musi. ale winna być ograniczona - inaczej tworzymy społeczeństwo nierobów nastawionych na roszczenia ależ bardzo dobrze: wypełnia swoje obowiązki, zapewne mając umowę etatową (zakładam, bo generalnie takie się u nas podpisuje, zwłaszcza w takich firmach). a potem, w czasie innym niż ten za który płaci mu pracodawca - realizuje własne plany rozwoju swojej firmy. tak w każdym razie rozumiem wypowiedź Acidusa w kwestii jego dziennego czasu pracy. źle by o nim świadczyło, gdyby w 8h mieścił się zarówno z etatem, jak i z rozkręcaniem swojego biznesu - byłby jak lekarze na 6 etatach (teoretycznie po 8h każdy... taki tylko przykład, bo jaskrawy) czyli oszukiwał zarówno swojego pracodawcę, jak i nas wszystkich (bo firma z udziałem skarbu państwa) biorąc pieniądze za robotę i nie wykonując jej jsz
  17. a potem przeczytaj jeszcze raz post Toolmana i wyrzuć tak sfałszowany dokument podarty do kosza... gdyby się bowiem "okazało", że pan d. jednak zgłosił gdzieś sprzedaż, odpowiadasz za fałszerstwo: coś ze 2 lata, chociaż pewnie w zawiasach jsz
  18. wybiórcza ta sprawiedliwość: kary płacić tyle samo, a państwowych usług dostawać więcej... BTW za usługi medyczne płaci się w zus-ie: przedsiębiorcy niemal zawsze płacą od minimalnej stawki. czyli pracownik zarabiający nieco powyżej połowy średniej krajowej de facto płaci za usługi medyczne więcej, niż jego jeżdżący mercami szef. jest to pewne uproszczenie, ale obrazuje, że nie masz racji. a za pieniądze bogaci oczywiście mogą mieć więcej - ale w prywatnej służbie zdrowia, za którą zapłacą (właśnie za to "extra") @Tomgor: nie wiem, czy akurat 1-2%; tym akurat pewnie zwisa, czy max mandat będzie 500 czy 5tys zł. ale mamy znacznie więcej ludzi zarabiających od kilku (-nastu) tys miesięcznie, i to głównie o nich chodzi: są grupą dość liczną (dobrych kilkadziesiąt procent, patrząc na krzywą gaussa) by byli widoczni, i dość bogatą by 500zł raz na jakiś czas nie robiło na nich wrażenia BTW państwo nie jest ofiarą przestępstwa, ponieważ takiego nie ma w tym przypadku - jedynie wykroczenie przeciwko porządkowi, z którego nic nie wynika, poza potencjalnym ryzykiem np. wypadku. nie mając natomiast policzalnej, możliwej do przeliczenia na pieniądz, szkody - nie można mówić o funkcji odszkodowawczej (zadośćuczynienia). mandat więc tej funkcji nie posiada; tym bardziej, że pieniądze nie są kierowane np. do służby zdrowia, jako datek na poczet leczenia poszkodowanych w wypadkach jsz
  19. patrz czasem na daty... w ciągu półtora roku od zadania pytania - pytający zmienił poglądy :P jsz
  20. wracając do początku pyskusji obu panów: tu akurat nie masz, Acidus, racji bowiem kara aby była skuteczna musi być odczuwalna (ale nie drakońska) dla ukaranego. co z tego, że mandat będzie nominalnie wysoki, skoro realnie dla danej osoby mogą to być "drobne"? 500zł jednym wystarcza na miesiąc życia, innym nie starczy na jeden posiłek; czyli wobec nich taki mandat nie spełni swojej roli pewnym rozwiązaniem sytuacji są punkty karne, które w pewien sposób stanowią karę dotkliwą w sposób zbliżony dla obu typów kierowców: wartość puli jest jednakowa, a konsekwencje te same czyli utrata uprawnień (pomijam ew. jednorazowy kurs reedukacyjny, za który trzeba zapłacić) ponadto zauważę, że mandat nie jest "dobrem" w rozumieniu ekonomii ;) jakie? 5tys? zdajesz sobie sprawę, że niejedna osoba zostawia tyle podczas jednej wizyty w butiku? jaki to % Twojej pensji, jeśli już zarabiasz? jsz
  21. panowie, mniej agresji - więcej treści i proszę unikać wycieczek osobistych, bo ani to grzeczne, ani merytorycznie nic nie wnosi TIA jsz
  22. postraszyć można, ale kilka lat temu oc nie ulegało automatycznemu przedłużeniu. tak naprawdę to chyba tylko wersja z grzeczną prośbą o umowę z panem damianem wchodzi w grę - straszyć właściwie nie ma czym jsz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...