Skocz do zawartości

jeszua

Forumowicze
  • Postów

    12781
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    47

Treść opublikowana przez jeszua

  1. panowie, mniej agresji - więcej treści i proszę unikać wycieczek osobistych, bo ani to grzeczne, ani merytorycznie nic nie wnosi TIA jsz
  2. postraszyć można, ale kilka lat temu oc nie ulegało automatycznemu przedłużeniu. tak naprawdę to chyba tylko wersja z grzeczną prośbą o umowę z panem damianem wchodzi w grę - straszyć właściwie nie ma czym jsz
  3. łolaboga... daj spokój: pięć arów plastiku, a pod spodem pojedyncza rurowa rama; pewnie zrobili nową "budę" na podwoziu z poprzednich modeli. wydech wygląda jak ukradziony na ulicy. porażka zobacz lepiej na to: niby ten sam koncept, a jednak projektowo przepaść dzieli "naszego rometa designe" od dzieła... hindusów. i kto tu, kurna jest trzeci świat? :P jsz
  4. ja tam jestem ciekaw, kto to pisze. zwłaszcza jak czytam "rogata kierownica", "wizualnie nawiązujący do grupy (...) free style", że nie wspomnę o "tylnim świetle". wiem, czepiam się, ale primo taka moja wredna natura, secundo chcąc lansować swój portal wypadałoby zadbać chociaż o pewien poziom :P jsz
  5. Jurjuszi zawarł w swoim pytaniu odniesienie do moralności obrońców prawa, a nie przepisów w ich dosłownym brzmieniu ;) jsz
  6. a tu się zdecydowanie nie zgodzę: jeśli została określona przez zarządcę drogi prędkość bezpieczna odpowiednim znakiem, to kierowca nie jest wróżką, żeby wiedzieć iż w tym akurat miejscu nawet zachowanie limitu nie zapewni niezbędnej przyczepności. jest zobowiązany przestrzegać określonego ograniczenia, ale w zamian za to ma pełne prawo wymagać by ten znak był wiarygodny. i za to ponosić winien odpowiedzialność zarządca pogorszone warunki to inna bajka jsz
  7. no prosz.... chińczycy pierwsi otwarli. ciekawe gdzie produkowali sokoły i wsk-i, skoro z otwarciem "pierwszej fabryki motocykli" polska czekała do 2008 :P a poważnie: to jest tylko montownia, w której składają (jeśli wierzyć Lefthandy'emu to raczej marnie) części przysłane z chin. jak widzisz "fabryka" to określenie nadużywane na potrzeby naciągnięcia takich jak Ty, którzy polskie to by kupili jsz
  8. zima idzie, trzeba pomyśleć czym jeździć na wiosnę: podbijam pytanie co do tigerów: za ciężkie, za słabe zawieszenia ktm jest w tej chwili po prostu dla mnie drogi: muszę zmienić furmankę, więc do motka nie dam rady za wiele dołożyć (od ceny rs-ki licząc). obawiam się też niechęci silnika do niskich obrotów, bo jeżdżę generalnie spokojnie parę osób tutaj para się sprowadzaniem, może ktoś podjąłby się poszukania np. we włoszech czy niemczech? jsz
  9. na zdjęciu widać jakiś skuter z dużymi kołami (?), więc "speed" chyba nie był potężny. poza tym pattaya jest w tajlandii, tam zdaje się nie ma obowiązku jazdy w kasku - wystarczy mocniej łbem puknąć w asfalt... BTW to chyba do humoru lepiej pasuje... jsz
  10. wyszukiwarka... wałkowane było co najmniej kilka razy. szukaj postów Browarnego jsz
  11. jeśli tylko do miasta i na zajęcia, to przemyślałbym na Twoim miejscu skuter 125/250ccm. jest znacznie wygodniejszy: po mieście nie męczy Cię sprzęgło i ciągłe zmienianie biegów, przelotny deszcz nie powoduje że resztę dnia chodzisz w mokrych butach i spodniach, schowek na kask pod siodłem jest bardziej komfortowy niż kufer. poza tym 1/8 litra jest u nas tak mało popularną pojemnością, że można je kupić taniej niż 50, na które obecnie jeszcze nie potrzeba prawka jsz
  12. mowa była o jednym, ponoć wyjątkowo niebezpiecznym miejscu, a nie każdej wsi. więc nie demagogizuj, to raz dwa to zakup jednego fotoradaru kosztuje 150-170tys, nie licząc jego utrzymania i funkcjonowania. wcale nie jestem przekonany, czy za tą kwotę nie da się zbudować kładki nad jezdnią, ale może faktycznie nie (chociaż dom się za to da postawić). tyle, że kładka nie przynosi dochodów do budżetu, więc urzędniczy wybór jest oczywisty, prawda..? BTW wybiórczo stosujesz tą logikę: właśnie przez cały ten wątek gardłuję za tym, aby do danych warunków i okoliczności dostosowywać również przepisy drogowe. a nie kłapać, że niemce mają 50kmh na zabudowanym to my też - bo oni te warunki i okoliczności mają "ciut" inne na tym chyba zamknę swój udział w tej dyskusji, bo ciągnięcie jej w ten sposób nie ma sensu jsz
  13. po tym porównaniu pozostaje stwierdzić, że wobec faktu posiadania infrastruktury drogowej również na poziomie afryki - poproszę o odpowiednie dostosowanie przepisów drogowych. czyli właściwie wywalenie 3/4 i afrykański luz w stosowaniu pozostałej 1/4. bo na razie to jak wynika z powyższego spostrzeżenia wszystko mamy 40 lat za murzynami, tylko ambicje i pomysły urzędnicze z aspiracjami ad astra (żółtych, na niebieskim tle) BTW kładka to nie autostrada, ani nawet obwodnica, to zupełnie inny poziom kosztów. no, ale oczywiście pieniędzy na nią nie ma - chociaż na fotoradar kasa jest, jakby coś, w każdej pipidówie... :banghead: jsz
  14. nie twierdziłem, że działania TU są bezprawne. wątpliwości budzi natomiast kwestia owej ochrony ubezpieczeniowej w sytuacji, kiedy nabywca zawarł nową umowę: i niektóre TU w takim przypadku rezygnują z dochodzenia roszczeń z odnowionej polisy. i tylko tyle jsz
  15. czy "sensowność" limitu 50kmh powinna oznaczać, że władza dla bezpieczeństwa obywateli powinna wprowadzić go na wszystkich drogach? a może idźmy dalej - 40, będzie jeszcze bezpieczniej..? może zakazać ruchu - wtedy w ogóle nie będzie wypadków drogowych... w podanym przykładzie: czemu służy przejście dla pieszych? nie byłoby bezpieczniej w opisanych warunkach zbudować kładkę dla pieszych ponad pasami? i czemu służy ograniczenie, skoro cały "teren zabudowany" to przejście w polu z tablicą przed i jego końcem zaraz za pasami? o czym myślał jakiś urzędnik, robiąc kilkudziesięciometrową przestrzeń "zabudowaną" na ruchliwej drodze krajowej, tylko po to żeby wstawić tam przejście dla pieszych, jeśli wiadomo iż ruch drogowy wyklucza w tym miejscu możliwość bezpiecznego ulokowania pasów? jeszcze na chwilkę wrócę do jednego z poprzednich postów: "Jednak oczywistym jest też to (a przynajmniej powinno być), iż prawo nie bywa łamane wtedy, gdy jest trafne, uzasadnione i realne. Inaczej mówiąc mądre. (...) Bowiem brakiem uczciwości jest przerzucanie na kierowców wszelkich konsekwencji wynikających z fatalnego stanu naszych dróg, czy wynikających z nieudolności organizacyjnych obejmujących nieadekwatność naszego prawa, błędy inżynieryjne, czy te w oznakowaniu..." cytat pochodzi z wyżej linkowanej strony "peryskopu": IMHO bardzo trafnie oddaje poglądy, które chciałem przekazać jsz
  16. a propos: dobra lektura, ta stronka. np. analiza oficjalnych danych z policyjnych statystyk: "Czyżby tylko 0,04%, a więc jeden wypadek na 2500 był spowodowany błędami w inżynierii ruchu? A tylko jeden na 667 wynikał z niewłaściwego stanu drogi?"; ja mogę być wkurzonym użytkownikiem naszych ścieżek zwanych szumnie drogami, ale autorzy tej strony są fachowcami, i od lat się tymi zagadnieniami parają. pochodzą z resztą z zakopca, część pokazywanych dróg z regionu podhala znam z autopsji. to nie jest pojedynczy przykład, to są drogi na których trudno przejechać kilka (kilkanaście) km bez spotkania jakiegoś kfiatka. i nie są to niestety drogi wyjątkowe w skali kraju przy okazji można się stamtąd dowiedzieć, że autorzy naszych drogowych rozwiązań mają za sobą od 2 do 6 GODZIN nauki oznakowania dróg. po całych kierunkowych studiach z zakresu drogownictwa... pojechałby ktoś motocyklem zaprojektowanym przez tak wykształconego inżyniera: 5 lat studiów z materiałoznawstwa i technologii spawania, a 4 godziny poświęcone na zagadnienia geometrii motocykla? broniłby zastosowanych rozwiązań? jsz
  17. paręset lat temu był taki zwyczaj, że jak budowniczy postawił most, to pierwszy musiał po nim przejść albo też pod nim stać podczas "próby rozruchu" ;) z resztą, co tu bić pianę: jakiś czas temu w ramach akcji "bezpieczna 8" nasze p-osły pojechały w "rajdzie" na trasie chyba wawa - łódź, gdzie jednym z warunków była jazda zgodnie ze wszelkimi ograniczeniami. po pierwsze wielu z nich po raz pierwszy zobaczyło z czym na codzień muszą się ścierać obywatele (bo oni przemykają pojazdami rządowymi, albo jak kurski zasłaniają się immunitetem) i było wielce zdziwionych, po drugie w ramach tej samej akcji zaczęły się m.in. likwidacje zbędnych ograniczeń na tej drodze. tak jedno jak i drugie o czymś świadczy jsz
  18. Shuy, ja rozumiem Twój tok myślenia, i naprawdę chciałbym być grzecznym obywatelem i przestrzegać wszystkich przepisów. ale jednocześnie jestem normalnym kierowcą, który na drogach co rusz widzi absurdy wołające o pomstę do bozi. w tej dyskusji po prostu zwracam na nie uwagę, a nie gloryfikuję piractwo pijanych szoferów jsz
  19. tyle, że w 101 stojących ograniczeniach łatwo przegapić to jedno potrzebne. nie trzeba być wielkim filozofem, żeby to zrozumieć... jsz
  20. ograniczenie do 40kmh na 2km pustej równej drogi, na której pół roku wcześniej był remont. ograniczenie do 50kmh na "terenie zabudowanym" min. 1km przed i za każdą wioską, kiedy dookoła las albo pola. kilkukilometrowe proste odcinki szerokich dróg krajowych z zamalowaną 1/3 szerokości i podwójnymi ciągłymi przez środek. takie same drogi z wysepkami pobudowanymi co kilkaset metrów na każdym skrzyżowaniu z wyjazdem gruntówki z pola... mogę tak długo, a to tylko kilka przykładów z polskich dróg. do tego znaki przed skrzyżowaniami w grupkach po 5, żeby dobitniej obywatel zrozumiał co mu zakazano, za to zarośnięte przydrożnymi drzewami, bo brakło kasy na utrzymanie. to też są rozsądne przepisy i oznaczenia? a przecież nie zaprzeczysz, że taka jest rzeczywistość naszych dróg - nawet nik uznał spory odsetek znaków jako bzdurne, a to jak na urzędasów całkiem sporo dyskusja nie ma sensu: ludzi trzeba uczyć i wychowywać, bo tylko wtedy przestrzeganie przepisów będzie dla nich normalne - nie tylko pod okiem fotoradaru. a drakońskie kary przy tak idiotycznych przykładach sporej części limitów na drodze tylko rozjuszają co bardziej krewkich. wszystkich nie da się zastrzelić, żeby na drogach zostali tylko ci ugłaskani i zastraszeni jsz
  21. mówimy o zabezpieczeniu przejazdu karetki, a nie oznakowaniu miejsca robót drogowych czy czegoś podobnego, do czego można się przygotować uprzednio rozstawiając kolesi na dystansie setek metrów... co do przykładu: facet w nocy bez oświetlenia, w ciemnym mundurze vs. facet w oczojebnych barwach z migającym światłem w biały dzień. nie widzę krzty podobieństwa a co do blokowania pasa: panie i panowie, jeździł kto kiedy w paradach motocyklowych? widzieliście jak zabezpiecza skrzyżowania czy to policja czy nasi koledzy? dokładnie tak samo: nikt nie schodzi z motocykla, itd jsz
  22. jest takie życiowe, chociaż nielubiane przez wyznawców skrajnych poglądów słowo: kompromis. dobre prawo to takie, które uwzględni w wystarczającym stopniu potrzeby wszystkich zainteresowanych. nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka: my na razie mamy pół tego wyrobu cukierniczego, i wygląda na to że polskie władze chcą całą połówkę oddać zwolennikom bezpieczeństwa, kompletnie ignorując potrzeby czy życiowe konieczności pozostałej części społeczeństwa (transportu, przedstawicieli handlowych, motocyklistów...) owszem. tylko mają inne prawa... może lepsze, i łatwiej je zachowywać na codzień..? BTW usa to kiepski przykład, swoją historię zaczęły od złamania prawa (brytyjskiego). pewnie było złe ;) jsz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...