Skocz do zawartości

zalmen3

Forumowicze
  • Postów

    1317
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez zalmen3

  1. zalmen3

    Kupilem Transalpa

    Eeech, alez ja ani przez chwile nie twierdzilem innaczej :wink: Co do wad ktore mi juz sie ujawnily: - utrudniuny dostep do podstawek (zarowno bocznej jak i centralnej) - zbyt blisko przodu umieszczone podnozki pasazera (jak noga przy starcie zostanie troszke w tyle to stuka o podnozek, albo stope plecaczka :flesje: ) - gorace powietrze z chlodnicy kieruje sie wprost na prawe kolano (w tych upalach to prawdziwe utrapienie) A dodatkowo moj plecaczek narzeka, ze nie moze znalezc sobie takiej pozycji, zeby nie stukac kaskiem o moj kask :biggrin: i ze troche ja podgrzewa wydech, ale zaraz potem dodaje, ze na pewno sie przyzwyczai jak troszke jeszcze pojezdzi :biggrin: Pozdrawiam
  2. W zeszlym roku jezdzac na CBRce po moich zakretach (tych samych co w feralna sobote 27 maja), zgarnalem pomiedzy owiewke i rury od chlodnicy malego rudzika... niestety nie przezyl - zdrowo sie przysmarzyl. Z tymi ptakami to jakos tak jest, ze przelatuja milimetry przed motocyklami i niektorym sie nie udaje :biggrin: Dobrze, ze nic Ci sie nie stalo. Pozdrawiam
  3. zalmen3

    Kupilem Transalpa

    Dzieki wszystkim :notworthy: Narazie Trampek chodzi dobrze, przed chwila wrocilem z malego wypadu w teren (taka przejazdzka polnymi drogami dookola wioski) i jestem pod wrazeniem :) Juz sie nagrzalem, ze przy pierwszej okazji (czyt.: wolnej gotowce) nabede jakis stroj do jazdy lesno-polowej i czesciej bede goscil na pobliskim poligonie :) Dokonalem tez malych obliczen: Trampek w drodze z Krakowa do Wroclawia (+ przejazd przez Wroclaw w srednich korkach) na autostradzie i przy predkosci pomiedzy 110 a 140 km/h spalil 5,92 litra na 100 km. W dalszej trasie, czyli od Wroclawia do nowego domu, przy predkosciach do 120 km/h, spalil 5,51 litra na 100 km - niezle ;) Pozdrawiam
  4. Wspolczuje kolego, wiem jak to jest rozwalic swoje cudo... wazne, ze jestes caly, a moto sie kupi inne. Trzymaj sie. Pozdrawiam
  5. zalmen3

    Kupilem Transalpa

    Jak w temacie:) Wczoraj zakupilem Honde Transalp 2001 od naszego forumowego kolegi CosmoSquig. Przejechalem nim wczoraj z Krakowa do domu rowno 455,5 km. Jechalo sie swietnie. Motocykl jest super choc do CBR straszny mul :biggrin: Ale sie przyzwyczaje do niego. Mam nadzieje, ze bedzie sie ladnie sprawowal :buttrock: Pozdrawiam
  6. Jakas czarna seria tfu tfu... Kuruj sie kolego i wracaj Pozdrawiam
  7. Cebra wlasnie pojechala z nowym wlascicielem do nowego domu. Dzieki wszystkim za wszystkie komentarze; rowniez te krytyczne :icon_twisted: Nie ulega watpliwosci, ze przesadzilem z predkoscia - zachcialo mi sie 140 w winklu. Cud ze zyje. Oczywiscie racje mieli Ci co twierdzili, ze nie wytrzymam bez moto - juz sie zastanawiam nad kolejnym, tylko rodzinka jeszcze naciska na 4 kola, ale to kwestia czasu; moja Zabcia juz sama mnie namawia na motocykl "tylko nie taki szybki" :biggrin: . Tym razem jednak jakies 55 konikow i bardziej na turystyke - zeby nie kusilo... chociaz jeszcze nic nie jest postanowione moze to jednak bedzie autko. Akcesoria jednak narazie zostawiam najwyzej sprzedam pozniej :icon_mrgreen:. Dobranoc wszystkim
  8. Jak masz nic nie kupowac to kup lepiej AMX-y, ale jak stac cie na lepsze to kup lepsze. Ja jezdzilem w AMX-ach, mialem w nich 3 gleby i za kazdym razem spelnialy swoje zadanie w 100%. Nie jest to jednak kombinezon wygodny (ja najdalej jechalem 300 km na raz i na miejscu musialem wyskoczyc z kombi i polezec na trawie). Maja za to twarda skore i bardzo twarde ochraniacze, ktore niezle chronia podczas wypadku. Niestety moj egzemplarz sie rozciagnal conajmniej o jeden numer (na szczescie i ja w koncu przytylem 14 kg, wiec sie na powrot dopasowalem :bigrazz: ). Generalnie tak jak powiedzialem... jak nie stac Cie na nic innego to lepszy AMX niz dzinsy i bluza dresowa. Pozdrawiam Pozdrawiam
  9. No coz panowie... przetestowalem crashpady - dzialaja swietnie, bo gdyby motocykl nie wpadl do rowu scinajac po drodze znak drogowy, to praktycnie nic by mu sie nie stalo :bigrazz: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...=0entry621330 Pozdrawiam
  10. W sobotę (27.05.2006) pojechałem po południu potrenować sobie zakręty w moje ulubione miejsce pomiędzy dwiema wioskami w moim sąsiedztwie. Jeździło się świetnie – dla przypomnienia (bo już pisałem o tym na forum) moje miejsce do treningu to dwa następujące po sobie zakręty jeden 90 stopni, a drugi miedzy 70 a 80, świetniej jakości nawierzchnia, dobrze wyprofilowana droga, długość trasy (razem z poprzedzającą i końcową prostą) 1 km, natężenie ruchu w sobotnie popołudnie 1 samochód na 10 min – szlifowałem kolanka, oponka z tyłu domknęła się już po kilku rundkach, a przednia co przejazd przesuwała się o ułamek mm bliżej krawędzi, prędkość w złożeniu oscylowała od 90 km/h na poczatku do 130 km/h pod koniec. Po przejechaniu zakrętów tam i z powrotem około 30 razy (dało to jakieś 60 km) stwierdziłem, że dość się już dziś najeździłem (zwłaszcza, ze to był mój pierwszy taki wypad w tym sezonie) i jeszcze jedna rundka i wracam do domku. No to jazda – 130 na zegarku pierwszy 70-tka w prawo potem szybki przerzut sprzęta (countersteering) na lewą 90-tke i już jestem na prostej. Dojeżdżam jak zwykle do skrzyżowania z drogą gruntową, zawracam i ognia! Dojeżdżam do prawej 90-tki, rzut oka na zegar – 130 i rośnie – składam się jak zawsze (ciało na prawo, moto w lewo, prawe kolanko, kiera w lewo, potem kontra) i śmigam przez zakręt – czysta rozkosz. I nagle... zgrzyt i już jadę na dupie... widzę moją wymuskana hondzie jak szlifuje na prawym crashpadzie i tłumiku... z dala ode mnie. Nagle myśl – Tylko nie w trawę, k**wa, tylko nie w trawę! Hamuje rękami i nogami ile mogę byle nie wlecieć na pobocze, bo cholera wie, co w trawie piszczy (a raczej leży)... niestety wlatuje na muldę otaczającą jezdnię, wybija mnie w powietrze i lotem koszącym przelatuję nad rowem wbijając się w młodą pszenicę i wytwarzając przy tym śliczny pióropusz mokrej i dobrze spulchnionej ziemi. Wstaję w przeciągu jednej mikrosekundy... przeprowadzam błyskawiczne badanie stanu ogólnego mojego organizmu – chyba jest oki. Patrzę dookoła – nie widzę drogi, nie widzę cebeery. Biegnę w kierunku skąd przyleciałem, przeskakuje rów w nadziei, że chociaż ona nie zaliczyła pobocza i z drogi szukam sprzęta. Nie ma jej na asfalcie, leży w rowie po lewej stronie na lewym boku tyłem do kierunku jazdy... jakieś 100 m dalej, a przed nią leży skoszony biały znak na którym widnieje przekreślony na czerwono napis Gxxxxxxxo. Biegnę tam, po drodze zdejmuje kask, już wiem, że to, co zobaczę z bliska nie będzie miłe. Zbieram po drodze odłamany kierunkowskaz, dobiegam do celu, kładę kask, zdejmuje kominiarkę, wyciągam stopery z uszu, chowam je do pudełeczka. Podchodzę do wraku. Tył wygląda jak jesień średniowiecza, prawy crashpad zeszlifowany o jakiś centymetr, to samo z tłumikiem, w owiewce prawej wyrwa wielkości pięści Pudziana, kawałki wingracka walają się po okolicy, prawe lusterko urwane. Więcej nie widzę – na pierwszy rzut oka tyle. Wyłączam światła i stacyjkę (silnik już dawno nie pracuje). Biorę się do podnoszenia maszyny. Ciężko w rowie, powalony znak przeszkadza, ale udaje się postawić ją na koła. Trzeba wypchnąć... nie mogę... nogi zapadają się w trawie i grząskim gruncie. Postanawiam odpalić silnik i spróbować pomóc sobie tylnym kołem. Nie pali, nie mogę zbić z biegu... pamiętam, że jechałem na czwórce... zbijam jeden, potem drugi... dalej nie idzie... wbijam w górę i znów próbuje w dół... dupa... tak kilka razy, tracę rachubę na którym jest biegu... zostawiam to, odpalam na sprzęgle. Rozrusznik kręci, ale maszyna nie gada... jest ciepła, wiec powinna spokojnie zaskoczyć... daje gazu... jeszcze kilka razy... zagadała i zdechła... jeszcze tak ze dwa razy i zaskoczyła... chodzi nierówno... nerwowo. Dodaję gazu i powoli puszczam sprzęgło... dupa... koło kreci się w miejscu mieszając trawę. Daję spokój. Kładę maszynę i dzwonie po brata. - Paweł przyjedź po mnie na zakręty... miałem wypadek - O k**wa! Nic Ci nie jest - Nie... chyba nic... nic mnie nie boli - Na pewno!? - Tak, ale motocykl... nie mogę go z rowu wyciągnąć... przyjedź... proszę. - Za 5 minut jestem! - Tylko nie mów nic w domu. Zdjąłem kurtkę, ostro zdarta, ale nigdzie się nie przetarła „Dobra polska skóra” myśle... zaczynam zauważać przejeżdżające samochody, jakoś nagle zrobił się straszny ruch. Ludzie poprzyklejani do szyb wytrzeszczają gały. Kładę kurtkę obok kasku i zbieram kawałki motocykla w jedno miejsce. Potem przypomniałem sobie, że mam namiastkę aparatu w telefonie; wyciągam go, robię fotkę. Zatrzymuje się Chrysler Voyager. Jakaś pani pyta czy nie potrzebuję pomocy - Nie dziękuję. - Na pewno? - Tak - Może chcesz żeby kogoś wezwać? - Dziękuję, zadzwoniłem już po brata, zaraz przyjedzie. - To może chcesz się chociaż wody napić? - Nie dziękuję - Czy jest cokolwiek, co mogłabym zrobić? - Ma pani może aparat cyfrowy? - Niestety nie - To dziękuję, będę musiał sobie poradzić z tym co mam Pojechała, zatrzymała się za zakrętem na poboczu i gdzieś dzwoni, może na policję? Samochody przejeżdżają, ludzie się gapią, ja robię kolejne fotki. Czas się dłuży jak wieczność... gdzie jest mój brat? Jest. Wychodzi z auta, pyta czy wszystko w porządku, odpowiadam, ze tak, tylko meszki mnie żrą. Proszę, żeby zrobił kilka zdjęć swoim telefonem (ma lepszy aparat). Próbujemy wypchnąć maszynę z rowu, nie dajemy rady, chyba coś jest nie tak z kierownicą. Wyciągamy ją bokiem, najpierw tył potem przód. Stawiamy na poboczu. Robię oględziny „czy da się pojechać”. Nie da się, przy maksymalnym skręceniu w lewo koło nie jest nawet prosto – lagi zwinęły się w spiralę. Trzeba załatwić jakiś transport (fiat panda mojego brata stał się nieprzydatny). Brat dzwoni po znajomego, będzie za 10 min. Gadamy, oglądam wrak: krzywa felga z przodu, krzywa kiera prawa, pęknięta czacha, 2 kg ziemi w prawym wlocie powietrza, potrzaskany błotnik z przodu, połamane wypełnienie prawe, pokrzywione podnóżki, miękki hamulec (brak wycieku), pogięta chłodnica oblepiona ziemią, obity i odrapany bak. Zjawia się ponownie Chrysler, tym razem za sterami jakiś koleś - Żyjesz? - No jak widać - Co się stało? - Jeszcze nie wiem. - Musiałem przyjechać i zobaczyć, bo obserwowaliśmy Cię jak trenujesz z kuzynem... on sobie nie dawno kupił Yamahę FZR 1000 i mówił, ze jak zarejestruje to też przyjedzie tu trenować - To dobre miejsce, świetna nawierzchnia, dobra widoczność i mały ruch Przejeżdża autobus pełen dzieciaków – wszystkie przyklejają się do szyby - Ale jak to się stało? Przecież przyjeżdżasz tu od dwóch lat i znasz te zakręty... widziałem Cię już tutaj parę razy. - Tym razem się nie udało... chyba skończyła się opona z tyłu... - Ile miałeś? - Nie wiem... ponad 130 - Nieźle... jadę, nie będę Cię męczył... powodzenia - Dzięki Pojechał. Przypomniałem sobie o kierunkowskazie, ale nie mogę go znaleźć. Przyjeżdza znajomy brata. Ładujemy hondę na pakę fiata ducato, kładziemy na prawy bok, wrzucam klamoty, a kask zabieram do kabiny – jedziemy do domu. Na miejscu wypakowujemy wszystko i robię fotki porządnym aparatem. Przychodzi moja dziewczyna, pyta co się stało i dlaczego nikt jej nie powiedział... płacze, poszła. Ja wpycham sprzęt do garażu i idę się przebrać. Zauważam, ze moje buty też nieźle oberwały, spodnie na dupie zjechane do polowy grubości skóry, kask nie tknięty – trzymałem głowę wysoko. Uspokajam moją kobietę, zapewniam, że nic mi nie jest. W garażu podejmuję decyzję, że nie będę naprawiał, sprzedam wrak i kupię auto... nie chcę przeżywać tego co w zeszłym sezonie (o ironio od tamtego czasu minął dokładnie rok i jeden tydzień). Wieczorem wystawiłem komplet kufrów Givi na allegro, resztę gratów, które zgromadziłem wystawię później. W sumie motocykl jeszcze można naprawić, ale ja już nie mam na to ani siły, ani nerwów, ani ochoty. Były piękne motocyklowe plany na te wakacje... już ich nie ma... trudno. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, ze przeważającym uczuciem, jakie we mnie się zakorzeniło w związku z tą sprawą to niczym niepochamowana ulga... tylko nie wiem czy spowodowana tym, że poza siniaczkiem średnicy 5 mm w okolicy lewego łokcia nic mi się nie stało, czy może tym, że już nie będę miał żadnych kłopotów związanych z tym motocyklem... naprawdę nie wiem. A teraz trochę przerażającej statystyki: Na motocykl o wartości 15,5 tys PLN (wycena PZU z 10.2005) wydałem od września 2004 do maja 2006 ponad 40 tys. PLN, przejechałem nim łącznie 4027 km, miałem 3 gleby. http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=C1234239 Pozdrawiam zalmen3 – najbardziej pechowy motocyklista świata. Dodaje fotki z telefonów: http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdj_cie022.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdj_cie023.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdj_cie024.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdj_cie025.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdj_cie026.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdjecie017.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdjecie018.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdjecie019.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdjecie020.jpg http://www.staff.amu.edu.pl/~kik/cbr/Zdjecie021.jpg
  11. Witam :icon_twisted: Znajomy chce kupic transalpa 650, po 2000 roku. Ja sie na tym modelu nie znam, wiec czy moze ktos wypowiedziec sie na temat samego sprzeta i "ocenic" ponizsze egzemplarze: http://www.allegro.pl/item105422616_honda_...lp_okazja_.html http://www.allegro.pl/item105827270_honda_...v_transalp.html http://www.allegro.pl/item106886450_honda_...ull_opcja_.html http://www.allegro.pl/item107186633_honda_transalp_650.html http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=M208006 Kolega dysponuje kwota pomiedzy 15 a 20 kawalkami (z mozliwoscia niewielkiego dolozenia). Jak byscie byli uprzejmi podac jakies szczegoly dot. eksploatacji, awaryjnosci, przebiegow itp. to bede wdzieczny :icon_mrgreen: Pozdrawiam
  12. Heh dzieki za cokolwiek:D Troche jasniej napisze (chyba) na priv, to moze bedziesz wiedzial dokaladnie (a ja tym czasem przejrze to co mi juz podales :D ) Pozdrawiam
  13. Witam Potrzebuje pilnie namiary na przepisy dot. zakupu ziemi rolniczej. Wiem ze takie przepisy istnieja, tylko nie wiem gdzie tego szukac :buttrock: . Chodzi konkretnie o przepisy dotyczace zakupu kawalka ziemi w celu powiekszenia obszaru posesji sasiedniej (czyli zakupiona dzialka staje sie automatycznie czescia dzialki sasiedniej i powstaje jedna duza dzialka). Dzieki za pomoc Pozdrawiam
  14. Pamietaj tylko, ze kupno samego motocykla to nie wszystko - jeszcze cos bedzie trzeba przy nim na pewno zrobic, ubezpieczyc, przerejestrowac i zaopatrzyc sie w kask i kombinezon, bo CBR, ZX6R czy wreszcie GSXR to juz nie komarki, a to wszystko rowniez kosztuje i to nie malo. Ja polecam CBR - nadaje sie i do turystyki i do szybkiej jazdy, jednak za 12.000 to raczej 99 i mlodszej nie radze kupowac, bo to na pewno zlomy beda. Pozdrawiam
  15. To znaczy, ze masz kogos kto dorobi cos takiego na podstawie oryginalu? Pozdrawiam
  16. Ja uzywam torby metro i jestem z niej zadowolony - dobrze trzyma sie baku i jest pakowna. Pietro jest chowane (na zasadzie harmonijki), wiec jak nagle przybedzie mi bagazu to poprostu je rozwijam i jest dodatkowe miejsce. Spod jest zrobiony z jakiegos materialu antyposlizgowego i raczej nie rysujacego lakieru, bo mi nie porysowal :) CO do widocznosci wskaznikow to zalezy od pozycji... jak przytule jajka do baku i jade wyprostowany to widze wszystko jak nalezy, ale przy wiekszych predkosciach i mocniejszym pochyleniu (oczywiscie polozyc sie nie da) widac juz tylko licznik od 120 - 220 i obrotomierz od 5 - 15 tys. a o wskazniku temp. i wyswietlaczu przebiegu moge zapomniec; kontrolki widze dobrze. Pozdrawiam
  17. Tez moge juz cos powiedziec o jezdzie z kuframi (moze nie wiele bo dopiero mam 500 km doswiadczenia ale zawsze). Z samym centralnym to zadnych zmian - jazda spokojna pomiedzy autkami w korku i pelen luz a i predkasc mniejsza ku uciesze mojego plecaczka :) Jednak z bocznymi to juz inna sztuka. Trzeba uwazac na szerokosc motocykla bo latwo przydzwonic. Mi sie "udalo" trafic w CBRke kolegi z pracy i urwalem mu kierunkowskaz ;) . Podczas parkowania wpychalem sie pomiedzy jego motocykl i drzewo i juz w ostatniej chwili wyprostowalem swoj sprzet i doslownie 2 cm przed koncem kufra zachaczylem i kierunek polegl (na szczescie momtujac wingracka z kierunkami wczesniej zdjalem swoje stare, wiec kolega szybko zostal udobruchany gdy mu wreczylem pare kierunkow). Stanie w korkach tez jest straszne - wszystkie skuterki i inne maszyny smigaja srodkiem a ja stoje... co chwile wlacza sie wiatrak od chlodzenia a ja sie gotuje w skorach - tragedia. Jest oczywiscie tez plus - naprawde sporo sie miesci w 3 kufry i plecy sie nie mecza od plecaka... Samo prowadzenie jest praktycznie nie zmienione - do predkosci 120 km/h jaka zaleca nie przekraczac producent kufrow maszyna zachowuje sie dokladnie tak samo jak i bez "bagaznika". Wiecej "wrazen" opisze jak przejade jakas dluzsza traske. Pozdrawiam
  18. Wszystkie trzeba przetlumaczyc; Biuro tlumaczen jest np. na ul. Mickiewicza niedaleko skrzyzowania ze Zwierzyniecka - jak im zaniesiesz przed poludniem, to na drugi dzien przetlumacza. Pozdrawiam
  19. Ja jezdze w AMX kombi+rekawice, zadna rewelacja skora sie wyciaga i rozmiar robi sie wiekszy, poza tym ochraniacze nie dopasowuja sie do ciala. Mialem w tym dwie gleby i generalnie nie poobijalem sie mocno. Napewno sporym minusem jest wygoda (a raczej jej brak) i niestety dosc niska jakosc - wypruwaja sie zamki, rozpadaja sciagacze itp. Jednak jak masz jezdzic w dzinsach, albo dresie to lepiej miec AMX :icon_exclaim: Pozdrawiam
  20. zalmen3

    13

    Ja tak zupelnie sie na tym nie znam i w sumie to slepy jestem i moge zle widziec, ale zapytam, bo w sumie co mi tam: A po co w takiej maszynie podnozki dla pazazera? A tak poza tym to wyglada niezle :icon_mrgreen: Pozdrawiam
  21. Gratulacje, witamy wsrod posiadaczy CBR-ek :buttrock: Czekamy na fotki :( Pozdrawiam
  22. zalmen3

    Poznań-Bułgarska itp

    Nastepnym razem musze tez sie pojawic... nie bede robil popisow bo nie umiem, ale przynajmniej sobie pogadam i popatrze :D Pozdrawiam
  23. zalmen3

    Poznań-Bułgarska itp

    A ja nie przyjade :) Pech chce, ze zawsze w dni kiedy cos jest organizowane w Poznaniu ja mam cos "wazniejszego" na glowie. Tak bylo w sobote (na rozpoczeciu) i tak jest dzisiaj :P Moze kiedys jakims cudem zdarzy sie tak, ze bedzie zorganizowane cos w czasie kiedy bede mial wolne... choc szczerze mowiac to ja nigdy nie mam wolnego :clap: Milego latania :D
  24. Jak w srode to chyba stajenka pegaza przy operze (ul. Fredry), ale niech sie wypowiedza Ci co bywaja, bo ja tylko teoretycznie jestem obryty :biggrin: Pozdrawiam
  25. Wyglada to niezle, szkoda ze dziala tylko jedna fotka (ta pierwsza). Probowales klasc motocykl na ziemi zeby zobaczyc co i jak sie przytrze? Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...