Skocz do zawartości

Jazda na motocyku w Polsce


Earl77
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście każdy ma swój kodeks drogowy, ja też jak przystało na Polaka się swojego dorobiłem. Zniknęły z niego ograniczenia prędkości ustawowe, pojawiły się moje prywatne np. "ten zakręt jest szeroki i dobry asfalt, więc wjeżdżamy na niego z prędkością 90km/h, wyjeżdżamy 100 lub 110." albo "tutaj po tej ciągłej linii mogę jeździć, bo to jest korek i się przepycham, później mogę przejechać linię stopu przed światłami, bo muszę mieć pole position, bo samochody za wolno startują." Może mi przejdzie jak mnie kiedyś jakiś policjant zdybie, albo na moim ulubionym zakręcie w końcu nie wyrobię i będzie szlif (stopniowo, powolutku próbuję go co raz szybciej).

Nie wiem dlaczego, ale czuję się jakiś trochę uprzywilejowany kiedy się przepycham przez korek - przykładowo światło zmieniło się na zielone i trzeba zająć miejsce na którymś pasie oczywiście wpychając się przez jakiś samochód. Więc się wpycham, machnę ręką kierowcy na "sorry" albo podniosę kciuka do góry na "dzięki" ale co taki pan w samochodzie sobie myśli? Może ma ochotę mnie rozjechać przy najbliższej okazji? Może też się czuł uprzywilejowany w tym korku? A co sobie pomyśli jak lekko stuknę moim lusterkiem o jego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę na moto od ósmego roku życia, przez cały ten czas miałem jeden szlif skuterem (wjechałem z dużą szybkością w pokaźną dziurę) wina ewidentnie moja, ludzie chcieli mi pomóc pytali czy nic mi niejest wszystko ok poza złamaną ręką i wyszarpaną stopą. Gdyby nie to zdażenie to mógłbym wyrosnąć na "miszcza" kierownicy bezkrytycznie patrzącego na swe umiejętności i to jest niestety prawda; co by się stało bez gleby tego niewiem ale przyszłość mogłaby być nieciekawa. W wieku 15, 16 lat rozglądałem się za

GS 500 moim marzeniem, w tym czasie koledzy oglądali Kawy ZX-6 :icon_question: (całe szczęście że do zakupu nie doszło przecież wcześniej nie jeździli niczym mocniejszym niż komar), zakup odłożyłem nie bałem się nawet tego że spowoduje wypadek tylko np. gleby z czyjejś winy. Przez myśl przechodził także konflikt z policją wiadomo 500 zł mandatu, ale co by się stało gdyby przyszło mi do głowy uciekać wiadomo nerwy, stres mogę popełnić błąd i wiadomo... . Zakup odłożyłem do otrzymania prawka i jest wszystko ok lubię jeździć po polskich drogach gdyż nie jeździłem za granicą i jestem pewny, że da się u nas bezpiecznie jeździć tylko trzeba chcieć i mieć wyobraźnię. Jasne, że łamię przepisy (jak większość) tylko myślę co mi to da i czy wyprzedzenie na siłę kolejnego samochodu może spowodować to, że nie wrócę już do domu. Sytuacje podbramkowe zdażają się raz na jakiś czas człowiek jest tylko człowiekiem i sie myli, nie zauważy czegoś, jedna chwila i może dojść do wypadku.

 

Pamiętajmy, że jeździć uczymy się przez całe życie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...lubię jeździć po polskich drogach gdyż nie jeździłem za granicą i jestem pewny, że da się u nas bezpiecznie jeździć tylko trzeba chcieć i mieć wyobraźnię. ...

 

Jeździć sie da tylko jest pewna znaczaca różnica na zachodnich drogach jak jedziesz to czerpiesz z tego pełna satysfakcję i delektujesz sie jazda mogac pozwolic sobie nawet na rozpreżenie. U nas jak jade to zanim wykonam jakis manewr wyprzedzania najpierw porzadnie ogladam stan nawierzchni i czesto jak jade to musze polowac na okazje wyprzedzenia nie ze względu na nadjezdżajacy pojazd z przeciwka tylko na kawałek asfaltu który do tego sie nadaje. Ktos kiedys pisal ze jezdżac motocyklem patrz jak najdalej staraj sie biorac zakręt patrzeć dalej na sam koniec zakretu etc. ... OK tylko ze są to uwagi nie na nasze drogi gdzie jadac patrzysz ciagle pod kolo i bronisz sie przed kolejnymi koleinami i dziurami, które moga kosztowac Cię nawet życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli dotyczyło by to tylko motocykli nowo rejestrowanych i nowych salonowych? Hehe to w takim wypadku motocykle zarejestrowane już w Polsce prze wprowadzeniem ustawy poszły by z ceną do góry :crossy:

 

Dlaczego motocykli? Motocykl możesz kupić jaki chcesz, zakładam, że bardziej chodzi o uprawnienia. Czyli osoby które zrobią prawko nie będą mogły przez pewien czas przekroczyć pewnej mocy sprzęta (czyżby nowe kategorie albo podkategorie ?)

Natomiast oferta dealerów zostanie pewnie dostosowana do tych regulacji. Nie sądzę aby była u nas górna granica mocy nieprzekraczalna.

 

Natomiast Ci mający już "pełną" kategorię A zapewne będą ją mieć, jako, że prawo wstecz nie działa.

Swoją drogą pewnie zmotywuje to parę osób, jeżdżących bez właściwej kategorii :biggrin: do zrobienia jej zawczasu :biggrin:

 

Kiedy podniesiono granicę wiekową prawa jazdy z 17 na 18, osoby które zdały jeszcze jako 17ki, a nie miały jeszcze ukończone 18 nie straciły przecież prawka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szczerze powiem że jak dla mnie to po Polsce pod względem technicznym (jakos dróg) czasami bardzo ciężko się jeździ. Jeśli chodzi o kulturę kierowców, bardzo szanujękierowców ciężarówek... Potrafią się zachować i z reguł są bardziej ostrożni (tyl e z moich doświadczeń, a w trasy troche się latało i się lata)... Niestety najgorzej jest w miastach, i niestety chyba w Warszawie... Taksiarze i "warszafiacy" to porpostu dno... kierunek wrzuca jednoczesnie kręcąc kierownicą.... albo i wogole.... wymusznaie pierszeństwa, popędzanie... codzienność!! aa jeśli chodzi o wypadki to jak dla mnie, motocyklisci dzielą się na tych co mieli wypadek i tych co będą go mieli (nie koniecznie ze swojej winy). kiedys myslalem inaczej, ale zmienilo mi sie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lubię jeździć po polskich drogach gdyż nie jeździłem za granicą i jestem pewny, że da się u nas bezpiecznie jeździć tylko trzeba chcieć i mieć wyobraźnię.

To pojedź. Nie trzeba daleko. Pojedź sobie na 2 - 3 dni do np. do Czech. A potem wróć. Zobaczysz, że w Czechach jedziesz sobie, jedziesz i nic się nie dzieje. Po przekroczeniu naszej granicy zaczyna się coś dziwnego, jakieś nerwowe napięcie, ciągle coś się dzieje... Szybciej się zmęczysz ciągłą koncentracją na maxa.

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu, gdy jechałem motocyklem trasą E7 z Krakowa do Warszawy, miałem chwilę zwątpienia.

Motocykl miałem mocno doładowany (ja, Gosia oraz trzy kufry). W koleinach prowadził się fatalnie, starałem się więc nie przekraczać prędkością 100 km/h, kierowcy aut, chcieli mnie rozjechać, co poniektórzy brali mnie nawet z prawej, gdy jechałem środkiem swego pasa :biggrin: Normalnie walka o przeżycie :buttrock: Po powrocie miałem ochotę sprzedać motocykl, oczywiście na drugi dzień zmieniłem zdanie :biggrin:

 

Pozdrawiam

Januszm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się u nas jeździć zgodnie z przepisami bo cię ROZJADĄ, jedyna zasada uznawana przez wszystkich to nie daj się złapać a innych uczestników ruchu ma się gdzieś i traktuje się ich jak przeszkody.

Marne szanse by się coś zmieniło na lepsze na naszych drogach, nawet jak będziemy kiedyś mieli lepsze drogi to po prostu będziemy jeździli jeszcze szybciej i jeszcze bardziej agresywnie, bo inni przecież też będą zapie...

smutne lecz prawdziwe. zdarzało mi się jeździć nieprzepisowo i byłem po prostu wtopiony w ruch, jeździłem jak większość nie utrudniając innym wolną jazdą, nie powiem żeby bezstresowo było ale przynajmniej bezkolizyjnie. w poniedziałek w pracy słyszałem o 2 poważnych wypadkach motocyklowych wiec po pracy jechałem przepisowo czego skutkiem jest noga w gipsie. długo nie zmieni się jeszcze sytuacja na drogach bo taką mamy mentalność jako kierowcy. może jeśli co skrzyżowanie ustawią radar to coś sie zmieni ale wtedy musielibyśmy chyba brać kredyty żeby je spłacać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, jakość dróg w Polsce skutecznie odbiera radość z jady. Gdy jadę Afryką to niespecjalnie się tym przejmuję ale gdy jadę skuterem do pracy to spory procent uwagi poświęcam na to żeby nie wjechać w jakąś wielką dziurę ... a jak pisał Keith Code każdy ma ograniczony zasób uwagi, więc przez te cholerne dziurawe drogi mniej skupiam się na tym co się dzieje wokół mnie na ulicy ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdże motocyklem co prawda dopiero od maja, ale zrobiłem już ponat 6000 km z tego 90% po Warszawie. O dziwo nie miałem jeszcze żadnej niebezpieczniej sytuacji, czemu? Pewnie wynika to z tego, że specyfikę Warszawskich/Polskich kierowców poznaję od 16 roku życia i zrobiłem na prawde dużo kilometrów.Jestem świadomy tego, że jak światło zmienia się na czerwone to muszę dać kierowcom samochodów czas na wybranie sobie pasa który ich zdaniem będzie szybszy, po zmianie światła na zielone, muszę dać czas kierowcom, na zweryfikowanie swojej poprzedniej decyzji. Nie pcham się miedzy samochody, jak widzę, że ktoś jedzie niepewnie, w 90% jestem w stanie przewidzeć, że samochód zmieni pas, zanim kierowca w ogóle dotknie kierunkowskazu (o ile to zrobi :buttrock: ).Są to rzeczy nabyte z doświadczeniem.

 

Co bardzo mi pomaga czerpać radość z jazdy?

Jestem uodporniony na chamstwo na drodze, nie denerwuję się, nie prowokuje, zjeżdżam na bok, albo odjeżdżam do przodu w zależności od sytuacji. Nie jęczę na nawierzchnie, nie będę się przeprowadzał przecież do Niemiec bo lubie motocykle. U nas też da się jeździć. Po co mam jechać 150, walczyć o życie i klnąć na nierówną nawierzchnię jak mogę jechać 110. Jak się denerwujesz wyprzedzaniem, to nie wyprzedzaj. To nie droga ma się dostosować do naszego stylu/prędkości jazdy, ale to my musimy się dostosować naszym stylem/prędkością jazdy do jakości drogi i warunków panujących na niej.

 

Odnosząc się do ilości ofiar. Bez danych statystycnych myślę, że jest to jałowa dyskusja, z moich obserwacji i informacji od znajomych wiem, że w Niemczech też można spotkać motonitów jadących na jednym kole w centrum miasta, a wjazd do centrum Londynu na motocyklu jest wjazdem w paszcze lwa.

 

Niestety jesteśmy narodem, który długo żył w zaścianku, gdzie szczytem marzen był maluch. Odbijamy to sobie teraz kupująć środki lokomocji, gdyż jest to najpowszechniej u nas uznawany status prestiżu. Nie to gdzie mieszkamy i jak mieszkamy, nie to gdzie pracujemy, ale to czym jeździmy. Dlatego tyle ludzi kupuje coś co przerasta ich możliwości. Zasze musimy mieć coś lepszego niż kolega, sąsiad. Musi być lans pełną gębą.

 

Gdy mamy audi A8 4.2 quattro albo R1 po tuningu wtedy naszych znajomych już nie obchodzi, że mieszkamy z rodzicami na 30 m.kw., bo jesteśmy wtedy cool, a przecież nie musimy ich zapraszać do domu, skrzętnie też ukrywamy, że Audi miało takiego dzwona, że w Niemczech odkupiliśmy je ze złomu i że jest przerobione na gaz bo nie stać nas nawet na benzynę do takiego samochodu, nie powiemy też kolegom, że tuning R1-ki polegał na spawaniu ramy, która dalej jest krzywa i w sumie szybko jeździmy tylko na prostej.

 

 

rozpisałem się makabrycznie, mam nadzieję, że przynamniej ma to ręce i nogi.

 

Morał: Jazda ma sprawiać tobie przyjemność. Musisz mieć do tego komfort psychiczny. Jeżeli przeraża Cię ilość wypadków, albo stan naszych dróg, czy styjl jazdy kierowców to może nie kupuj motocykla. Jak będziesz jeździł spięty, zestresowan i ciągle będziesz się martwił, że ktoś cie zabije to tym bardziej kogoś możesz "zaliczyć". Ja jeżdżę i czerpię z tego ogromną radość.

 

Uważam, że nasze statystyki znacznie są podbijane przez miejskich/wiejskich 17 - dwudziesto kilku letnich lanserów na motocyklach znacznie przekraczających ich możliwości. "mistrzowie prostej" tudzież "kwadratowe gumy"

 

Co do Czech byłem tam ostatnio 8 lat temu i cieszyłem się, że przekroczyłem polską granicę. Widać od tego czasu dużo się zmieniło :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w tym sezonie zrobilem juz 16k km, w zeszlym prawie 20k km. Powiem Ci kolego, że w w 100% się z Tobą zgadzam. Mieszkam pod Warszawą, a bywm w niej codziennie praktycznie i porpostu się tego nauczylem (to co opisujesz jako Twoje doświadczenie). Owszem jest to denerwujące, ale tego się nie da zmienić,a napewno nie jako szary zwykły czlowiek. A propos lansu, myślę że każdy z nas ma coś takiego w sobie, ale każdy w innych granicach. Mi na tym nie zależy aż tak bardzo, owszem lubię się powygłupiać na moto, ale bez przesady. Dla mnie jest to proste... Po co pokazywac komus ze pierwszy odjade z pod świateł i jego audi a8 objade praktycznie wszędzie. niech mu będzię głupio że przekręcił dwa pierwsze biegi do odciny a ja odjechalem spokojnie, kiedy i tak spotkamy sie na tym samym skrzyzowaniu 300 metrow dalej... Jeżdże motocyklem dlatego że to kocham i będę jeździł zawsze i wszędzie gdy tylko będę mógł. Polska nie wszędzie ma złe drogi. Gadamy że ma złe bo ciągle czegoś zazdrościmy... Nie jest idealnie ale nie jest makabrycznie źle.

Edytowane przez orzyl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Marcinem SF chciałbym też zamieścić swoje spostrzeżenia.

Na moto poruszam się kiedy tylko się da głównie po Warszawie i na wypady ze Strangersami. W moim ukochanym mieście co rok zauważam pewien postęp, a mianowicie ludzie zaczynają mnie wpuszczać w korkach pomimo że nie pcham sie na chama i nie staram się wyrywać lusterek tym którzy nie mają gdzie się przesunąć aby to miejsce zrobić (musze się przyznać że jako sik motocyklowy pałałem agresją do samochodziaży a lusterko jednego z taksiarzy zawisło na linkach regulacyjnych gdy ten celowo mi zajeżdżał drogę). Co ciekawe ostatnio na ul Marszałkowskiej nawet kierowca autobusu ZTM troszkę się przesunął dzięki czemu stanąłem pierwszy na światłach. Nie jeżdżę na sportowym motocyklu tylko na TDM-ce więc dziury i wystające studzienki mam w "wielkim" poważaniu.

Wydech mam głośny żeby zrobić przygazówkę jeśli mnie ktoś nie widzi bo to że nas nie wpuszczają często wynika właśnie z tego, jak to zauważyła (chyba) Lara, że nas nie widzą siedząc w samochodzie na zakorkowanej ulicy.

Jak zauważył mój serdeczny przyjaciel, którego motocykle tyle pasjonuja co i ich się boi, powiedział mi że najbardziej go drażnią Motocykliści na "ścigaczach" którzy wbijają się w korek 100-120 km/h i myślą że wszyscy go zauważą. Może coś w tym jest moze nie warto prowokować ludzi i kusić losu.

Moze wyda Wam sie to śmieszne ale w codziennej jeździe do pracy przeciskam się przez korki na długości w sumie ok 20 km. i kazdemu kierowcy za puszczenie mnie dziękuję albo machając ręką albo skinieniem głową i wiecie co oni to ... doceniaja.

Edukacje kierowców rozpocznijmy od siebie i swojego srodowiska przecież mnóstwo naszych przyjaciół, kolegów, znajomych czy członków naszych rodzin porusza się tylko samochodem i dla nich motocykliści to dziwaki bo w upał nie mają klimy a zimę (czy na jesieni) jest normalnie zimno i na łepetyn pada. Mój ojciec jest instruktorem jazdy (na A też) i jemu wpoiłem aby swoim kursantom komunikował że ten gość wygladający jak ufo na kosiarce to motocyklista i po to ma m.in. motocykl aby nie stac w korkach więc jak masz miejsce to go póść. :-)

Co do wspomnianej Francji to w tym "dzikim' kraju jest tak że w każdym korku czy to w Paryżu czy na autostradzie robi się miejsce dla motocykli i jeśli katamaraniarz szturchnie motonitę ma przechlapane.

Jeszcze jedna rzecz cieszy mnie bardzo, spotykam się z ludźmi z GoldenLine i to są w duzej mierze młodzi stażem motocykliści. Nikt z nich nie przesadza z jazdą mimo fajnych sprzętów a w dodatku znaczna ich część udoskonala swoją jazdę na Warszawskim Bemowie pod okiem instruktorów (tych prawdziwych).

Pozdrawiam Serdecznie

 

Arek"Strangers" Wyszomirski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie, motocyklisci dzielą się na tych co mieli wypadek i tych co będą go mieli (nie koniecznie ze swojej winy).

 

-Powiedzalem kumplowi ze tak wlasnie sie u nas mowi. A on na to ze u nich mowi sie ze "motocyklisci dziela sie na tych co nie mieli wypadku i na tych co o wypadek sie prosza." Jak widac u nas masz to zapewnione. Jezdzisz na moto to to w nalepszym wypadku masz zapewnione ostre polamanie, w najgorszym-sami wiecie...

 

W koleinach prowadził się fatalnie, starałem się więc nie przekraczać prędkością 100 km/h, kierowcy aut, chcieli mnie rozjechać, co poniektórzy brali mnie nawet z prawej, gdy jechałem środkiem swego pasa banghead.gif Normalnie walka o przeżycie

 

No wlasnie skad u nas sie bierze taki debilizm (niektorych) na drodze, to chyba jest temat na glebokie badania antropologiczne. Czasem wydaje mi sie ze chyba dla niektorych to chluba ze kogos skosil. Ostatnio tez lecialem w strone Mazur. Widze w tylnym lusterku: siedzi mi typ na ogonie, zaczyna sie ciagla pod gorke to on wtedy na lewy-bez kierunkowskazu i dawaj wyprzedzac bo on ma dobry samochod firmowy. Wszystko jadac mniej wiecej przy 110, 120/h. A wystarczy pomyslec ze z naprzeciwka bedzie jechal drugi taki albo co gorsza niewinny czlowiek i bedzie mozna ich na szufelke zbierac. (Oczywiscie ten obrazek nie jest regula ale paru takich zawsze jest.)

 

Co do jazdy np. w takich Wloszech ze to niby tam jest zle-moim zdaniem to owszem jest chaos ale nie "kozactwo" i leczenie kompleksow na drodze... No i raczej ogranicza sie to do duzych miast.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wystarczy pomyslec ze z naprzeciwka bedzie jechal drugi taki albo co gorsza niewinny czlowiek i bedzie mozna ich na szufelke zbierac.

 

A no własnie.... Wystarczy, a dla niektorych jest to takie trudne ze wrecz nie wykonalne... Dziwnym objawem kozaczenia jest zimny łokieć, nie wrzucanie kierunków (moze liczy sie nie uzywany przełącznik od kierunkow przy sprzedazy jego super tuned bryki), prawie położony fotel.. i najlepiej super subłufer firmy z naklejką "JBL" naklejoną na znaczek "FIRST" w bagazniku. Dlaczego nie kozaczymy jakością jazdy? Dlaczego to łebki w A8 nie pokazują jak to mozna szybko ALE BEZPIECZNIE wyprzedzać? Sorry ale troche mnie troche poniosło... Miałem taką sytuację raz.. Jade sobie do domku Jerozolimskimi w stronę Pruszkowa z kochanym plecaczkiem. Na światłach przepchałem się na pierwszego bez zadnego chamstwa, zwyczajnie, powoli i delikatnie. Niestety, pewien starszy Pan niewytrzymal tego. zaczal mnie gonic zeby mi nakrzyczec ze co ja zrobilem. w lusterku widzialem jego znaczek SUzuki Swifta.. tak blisko jechal.. jedynym wyjsciem bylo, 3 w dół i ognia, koles przed skrzyzowaniami hamowal z piskiem i wciskal sie poboczem zeby mnie zlapac.... no ale cóż.... takich sie poprostu boję... tylko dlatego ze jestem motocyklistą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...