Skocz do zawartości

Psychologia Prawdziwego Motocyklisty


Janusz
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Pare dni temu jeden z forumowiczow "pochwalil sie" jak to w sposob niekontrolowany ale za to bardzo szybko jechal po publicznych ulicach i jak to mu wzburzylo umysl i psychike ze az nie mogl potem spac pol nocy.

 

Poniewaz prosil o komentarze wiec napisalem co o tym mysle, a poniewaz uwazam ze jest to temat rownie wazny jak i lista innych "rewelacji" ktorymi wzbudzilem tyle kontrowersji na tym forum a ktore kazdy dobry i bardzo dobry motocyklista traktuje jako prawdy calkiem oczywiste wiec pozwalam sobie otworzyc nowy temat gdzie skopiuje pytanie neofity i moja odpowiedz.

 

I jeszcze krotka uwaga-propozycja. Kazdemu kto jeszcze tego nie zrobil radze aby uzyl klucza "szukam" i odnalazl wszystkie posty ktore ja zainicjowalem a nastepnie przeczytal i przestudiowal je starannie. Znajdzie tam wiele pozytecznych informacji ktore sa albo niedostepne albo pobieznie lub wrecz blednie interpretowane w popularnej lub nawet powaznej literaturze. W odroznieniu od wszystkich innych czlonkow tego forum wszystkie moje wypowiedzi na temat techniki jazdy, bezpieczenstwa i mechaniki motocyklowej sa bez wyjatku prawdziwe i mozna w 100% na nich polegac. Byloby ich o wiele wiecej gdybym nie musial wiekszosci czasu na tym forum, ktorego jest tak niewiele, spedzac na przepychankach z pieniaczami.

 

 

PYTANIE NEOFITY:

 

Wczoraj. A własciwie dzisiaj. Godzina 1 w nocy na Al. Krakowskiej, stoję na światłach przy Okęciu, obok mnie ustawia się mercedes coupe z lat 80 w wersji S500 (nie wiem ile to ma koników ale chyba sporo), ruszamy. Oczywiście banidt górą, dochodze do 160 (w mieście staram się nie przeginać, zwłaszcza w nocy i w kasku z ciemną szybką , merc bierze mnie z dużą przewagą prędkości, potem parę świateł i co start to zabawa...

Wjezdzamy na Katowicką, światła się skończyły ja widze coraz mniej (bandit światła ma słaba a ta szybka...) ale co tam - raz się żyje. Koło McDonalda w Wolicy mam koło 200 ale hamuję przed łukiem, merc mnie wyprzedza..., do świateł przy Maxximusie mam prawie 250 ale jego nie doszedłem!!

Na światłach stajemy koło siebie i pozdrawiamy się nawzajem. Zabawa się rozkręca. Do nastepnych świateł w Nadarzynie jadę pierwszy, przekraczam sporo 220 i cały czas mam go w lusterku obok. Do Atlasa również nie daję się wyprzedzić, jest trochę ruchu trzeba hamowac i w tym zakresie prędkości lepiej przyspieszam...

Za Atlasem nie ma świateł więc rura... w siestrzeni mamy jakieś 250 i on cały czas za mną... zjezdzam na prawo i daję się wyprzedzić.... bierze mnie lajtowo i pozdrawia awaryjnymi...

Za 2 km skręca do domu, okazało się że mieszka ze 3 km ode mnie. Zwalnia, ja też, machamy do siebie i do nastepnego razu... musze zmienić szybke....

 

Wiem wiem... wariactwo, brak odpowiedzialności, samobójstwo itd....

ale ku..a jak mi to dobrze wczoraj zrobiło, normalnie czysty orgazm na bandicie... cały czas na granicy

300% adrenaliny, 250 /godz przy widoczności 50 m

Czy jestem nienormalny czy to tylko chwilowe i da sie wyleczyć??

 

MOJA ODPOWIEDZ:

Pozwol ze skomentuje twoja 'przygode" poniewaz sam zadajesz pytanie. Mozesz to co napisze potraktowac w dowolny sposob ale uwazam ze jesli ty albo chociaz jeden z forumowiczow wezmie to sobie do serca to warto poswiecic pare minut na ten post.

 

Ja uwazam ze popelniasz ogromny blad typowy dla prawie wszystkich poczatkujacych motocyklistow i bedacy niewatpliwie przewazajaca przyczyna tych wszystkich przedwczesnych smierci i kalectw. Jezdzisz po prostu jak moron o wiele bardziej agresywnie niz twoje umiejetnosci na to pozwalaja. Niezbitym na to dowodem jest fakt ze, jak sam to latwo przyznajesz:

 

- "cały czas na granicy 300% adrenaliny, 250 /godz przy widoczności 50 m"

- "No własnie o to chodzi. I to jest ta adrenalina! Jakbym wiedział że za każdym razem wyjdzie to byłoby nudne... "

- "...jak dojechałem do domu to nie mogłem zasnąc do 3"

 

Adrenalina i silne emocje sa objawem podswiadomej obrony organizmu przed czyms czego organizm i psychika nie sa w stanie sprostac. Jezdzac w ten sposob wrecz sobie zapewniasz ze nie jest to kwestia "czy" ale po prostu "kiedy" bedziesz nastepnym numerem w statystyce.

 

Prawdziwy motocyklista i sportowiec cala przyjemnosc z jazdy odbiera na calkiem innych zasadach. Jest to satysfakcja wynikajaca z faktu ze zdaje on sobie sprawe ze jedzie on tak blisko jak tylko mozliwe do granicy swych umiejetnosci i w wyrazny sposob jest on w stanie to ocenic. Poniewaz jest on swiadomie wyszkolonym motocyklista wiec w konsekwencji jedzie o wiele szybciej niz inni nie tylko sa w stanie jechac ale nawet moga to sobie wyobrazic ze jest mozliwe.

 

Innymi slowy bardzo dobry a nawet dobry motocyklista w identycznej jak twoja sytuacji prawdopodobnie jechalby o wiele szybciej i zdewastowalby kompletnie samochodziarza, jesli by tylko mu sie oczywiscie chcialo (co zdarza sie dosc rzadko na ulicy, nota bene). Ale robilby to w kompletnie kalkulowany sposob, na zimno i bez ryzyka. Dowodem na to bylby fakt ze emocjonalnie nie dopuscilby w zadnym wypadku do przewagi emocji nad rozumem.

 

I TO BY MU DALO O WIELE WIECEJ PRZYJEMNOSCI I SATYSFAKCJI NIZ TOBIE.

 

Mozesz mi wierzyc ze ani Rossi ani zaden inny swiatowej klasy zawodnik nawet podczas najbardziej zacietej konkurencji nie jest opanowany emocjami ani adrenalina nawet w jednej setnej w porownaniu do tego co ty przyznajesz. Tym bardziej jeszcze jezdzac na drogach publicznych.

 

Ja tez jestem czlowiekiem tak jak i ty i zdarza mi sie przylapac siebie na pierwszych objawch emocji w czasie jazdy motocyklem czy to na ulicy czy na torze w czasie udzielania instrukcji (zawodnikem przestalem byc wiele lat temu). Poniewaz zdaje sobie wyraznie sprawe jak wielkim WROGIEM jest dla mnie emocja i adrenalina na motocyklu traktuje to tak jak powinienem: jest to powazne ostrzezenie od mojej podswiadomosci ze zaczynam jechac powyzej granicy swych umiejetnosci. UWAGA, UWAGA, SMIERTELNE NIEBEZPIECZENSTWO!! LEPIEJ SIE PODSZKOL ZANIM ZNOW SIE TUTAJ ZBLIZYSZ!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz,

 

Napisałeś post, który warto przeczytać i zastanowić się nad Twoimi uwagami i swoim postępowaniem.

Poświęciłeś czas na przemyślenia i zechciałeś się nimi z nami podzielić i chwała Ci za to.

I bez znaczenia jest to czy ktoś się z Tobą zgadza czy nie, wg mnie to forum zyskuje na wartości dzięki takim wypowiedziom.

Świeczki i współczucie młodej gawiedzi, która często nie jeździ nawet na moto mnie już znudziły.

 

I nie przejmuj się wypowiedziami typu "zajc", szkoda miejsca w necie na ich komentowanie.

 

pozdrawiam,

 

:icon_eek: :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz,

 

Napisałeś post, który warto przeczytać i zastanowić się nad Twoimi uwagami i swoim postępowaniem.

Poświęciłeś czas na przemyślenia i zechciałeś się nimi z nami podzielić i chwała Ci za to.

I bez znaczenia jest to czy ktoś się z Tobą zgadza czy nie, wg mnie to forum zyskuje na wartości dzięki takim wypowiedziom.

Świeczki i współczucie młodej gawiedzi, która często nie jeździ nawet na moto mnie już znudziły.

 

I nie przejmuj się wypowiedziami typu "zajc", szkoda miejsca w necie na ich komentowanie.

 

pozdrawiam,

 

:buttrock: :icon_mrgreen:

Taa-Mistrz Janusz znalazl kolejnego giermka :icon_eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Januszu, w moim mniemaniu kolega M przegiął w swoim postępowaniu tzn. zbyt daleko przekroczył granice dopuszczalnego ryzyka, niemniej jestem daleki od oceny tego co robi, jest to jego prywatna sprawa. Mogę mu tylko zazdrościć dreszczyku emocji.

 

Natomiast Twoja wypowiadź, jakkolwiek w założeniach słuszna, sprowadza jazdę na motocyklu do chłodnej wykalkulowanej pracy, do perfekcyjnego zachowania godnego Terminatora. To trochę tak jakby tor jazdy i prędkości wyliczył komputer a my stanowimy tylko jego przedłużenie.

Dlatego dla mnie jazda wyprana z emocji i dreszczu, a także pewnej niepewności i ryzyka jest poniekąd zaprzeczeniem idei motocyklizmu. Pewnie jeżdżę Januszu na 10% Twoich możliwości a może i mniej (chociaż w realu zawsze można się zdziwić) i nie mam aspiracji zawodnika to śmiem twierdzić że czerpię z tego znacznie więcej przyjemności. Dlatego rozumiem kolegę M choć pewnie aż tak lekkomyślny bym nie był. Pzdr

SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy post, daje do myślenia.

 

Z podobnym poglądem spotkałem się u D. L. Hougha - napisał on, że największą przyjemność z jazdy osiąga się poprzez doskonałe opanowanie maszyny. Wtedy nawet łagodne pokonywanie łuków sprawia mnóstwo frajdy - gdy pokonuje się je idealnie płynnie i dokładnie po obranym torze jazdy.

Tyle że do tego trzeba umieć jeździć, a z tym są bardzo często problemy :icon_mrgreen:

 

Pozostaje tylko taka kwestia, że dla każdego odczucia towarzyszące jeździe na moto są nieco inne.

 

Co do 250km/h w nocy w mieście, to cóż... nie chcę brzmieć 'mentorsko', ale chyba już za dużo na drodze widziałem, żeby robić coś takiego. A może to po prostu wina Vmax mojego sprzęta (ale chyba nie, bo jak dotąd nie miałem okazji jechać tym moto 'do oporu', a trochę kaemów już na budziku jest) :icon_eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powinieneś nazwać temat "Brandzlowania się Janusza ciąg dalszy". Widać, że z Kanady blisko do US, bo prezentujesz amerykański model wychowania - "jestem najlepszy, wszystko wiem najlepiej, a reszta może się gonić". Z podkarpacia go wyniosłeś, czy tak skutecznie się zasymilowałeś?

Pathetic.....

Edytowane przez M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z podobnym poglądem spotkałem się u D. L. Hougha - napisał on, że największą przyjemność z jazdy osiąga się poprzez doskonałe opanowanie maszyny. Wtedy nawet łagodne pokonywanie łuków sprawia mnóstwo frajdy - gdy pokonuje się je idealnie płynnie i dokładnie po obranym torze jazdy.

Tyle że do tego trzeba umieć jeździć, a z tym są bardzo często problemy :biggrin:

Musze powiedziec ze osobiscie zgadzam sie z tym pogladem. W dluzszej trasie plynne pokonywanie zakretow sparwia mi duza frajde. Nie musze dzidowac na wyjsciu z zakretu i potem zhamowywac sie ale wystarczy mi szybkie plynne pokonywanie zakretow. Poniewaz nie mam duzego doswiadczenia takze czasami zle wejde w zakret i wtedy nie jest juz tak fajnie. Calkiem normalne jest to ze jesli uda mi sie szybko i kontrolowanie wejsc w zakret, zlozyc sie przy tym gleboko i rowniez wpelni kontrolowanie wyjsc z zakretu to sprawi mi duuza przyjemnosc. Nie ma nic piekniejszego niz winkle :biggrin:

Jednak czasami zdarza mi sie przypalowac (pewnie niektorzy sie usmieja bo co niby moze xjta potrafic) i specjalnie przedobrzyc dla adrenaliny. Zgadzam sie ze ujawnia sie ona z braku doswiadczenia kiedy nie wiemy czy uda nam sie pokonac zakret itp. ale ja mam taka nature. Musze czasem poczuc adrenaline i nic na to nie poradze. Jednak robie to w miejscach gdzie moge zagrozic tylko sobie czego niestety niektorzy motocyklisci nie robia.

 

Pytanie ile potrzeba adrenaliny zeby zaspokoic siebie. Mi wystarczy raz na jakis czas przedobrzyc a w wiekszosc zadowalac sie plynna w miare szybka jazda. Dla innych to bedzie za malo. Adrenalina jest jak narkotyk. Daje mnostwo zadowolenia ale rowniez uzaleznia. Ja oprocz jazdy na motocyklu lubie zjezdzac 60km/h po gorskich szlakach na rowerze (obraz przed oczami skacze, malo czasu na reakcje, wiesz ze w kazdym momencie mozesz szlifowac twarza po korzeniach, kamieniac, glazach), poskakac na rowerze (nie mam pewnosci czy wylauje szczesliwie, przed i w fazie lotu duza dawka adrenaliny, po wyladowaniu euforia), w zime na snowboardzie smigac miedzy drzewami. Poprostu czuje taka potrzebe i bez jej zaspokojenia czuje sie zle.

 

Janusz

 

Nie kazdy czloweik jest taki sam. Mamy rozne potrzeby i nie mozesz pisac ze dla owego forumowicza bedzie wiecej frajdy dawac jazda plynna niz niebezpieczna, nie w pleni kontrolowana ale dajaca duzo adrenaliny. Jedni zadowola sie plynna jazda inni potrzebuja dawki adrenaliny i koniec.

Edytowane przez bekriss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za inteligentne uwagi tym co je zrobili.

 

W zwiazku z tym dodatkowy komentarz:

 

Browarny:

To NIE jest tak jak myslisz. Poniewaz przed moja kariera sportowa tez jezdzilem ponad swoje mozliwosci przezywajac stressy a potem mialem to szczescie ze majac dobrych nauczycieli nauczylem sie czerpac przyjemnosc i satysfakcje ze 100%-owego swiadomego kontrolowania sytuacji znam wiec dobrze OBYDWA UCZUCIA.

 

Musisz wiec na razie przyjac na wiare; tak jak juz pisalem to drugie uczucie jest o wiele lepsze. To jest troche podobnie gdy idziesz pierwszy raz na tor i NIE JAKO SAMOUK ale majac dobrego instruktora zaczynasz odkrywac co to znaczy dobra linia zakretu, odpowiednie hamowanie lub predkosc. Potem juz do konca zycia jazda na ulicy nabiera zupelnie innego znaczenia dla ciebie. Czekasz tylko na tor a ulica jest dla ciebie marnym substytutem. Oczywiscie jestes teraz w stanie jechac O WIELE SZYBCIEJ na ulicy i nawet robisz to pare razy dla przekonania ale juz cie to TAK NIE BAWI.

 

Poniewaz wiesz doskonale jaka NAPRAWDE przyjemnosc mozesz uzyskac z jazdy. I tylko na to czekasz.

 

Oczywiscie jazda na ulicy jest dla wielu nawet dobrych zawodnikow tez pewna przyjemnoscia. Naprzyklad Rossi jezdzi na ulicy ale jest tez wielu zawodnikow czy bylych zawodnikow ktorzy na ulicy prawie wcale albo wrecz wcale nie jezdza.

 

Czy grasz w tenisa? Jesli tak to wiesz co to znaczy znalezc tzw "sweet spot" przy uderzeniu rakieta. Wtedy po raz pierwszy odkrywasz co to znaczy naprawde tenis i juz zawsze tylko tego "sweet spot' bedziesz szukal.

 

CosmoSqiq

Hough jest starej daty motocyklista typu takiego ktory ja nazywam "anorak". Nigdy nie chodzi na tor (znam go osobiscie) i nie wiem czy byl w zyciu na torze wiecej niz 3 razy. Zawsze jezdzi w pelnym rynsztunku starej daty na motocyklach typu BMW, wierzy w swoja nieomylnosc bez prawdziwych ku temu podstaw, udziela sie na calego w socjalnych instytucjach typu Komisja Bezpieczenstwa Motocyklowego i jezdzi kompletnie bez zaciecia i polotu. Jego rady sa przydatne dla kompletnie zielonych poczatkujacych i nic poza tym. Jest starszy ode mnie o 11 lat ale mentalnie mogly byc moim pradziadkiem a twoim pra-pradziadkiem i idealnie nadaje sie do pisania takich ksiazek jakie napisal.

 

Jemu sprawia duzo frajdy lagodne pokonywanie lukow, jak piszesz, mnie natomiast i wydaje mi sie ze i Tobie, frajde sprawia agresywne pokonywanie lukow.

 

Ale przy pelnej kontroli, na zimno i ze zrozumieniem i pelna wiedza co sie dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeżeli masz rację to Twoje podejście jest zbyt oderwane od rzeczywistości (a przynajmniej tej polskiej, siermiężnej) by wcielać je w życie.

Ponieważ zamierzam nadal czerpać przyjemność z jazdy po ulicach a dojazd na najbliższy tor oznacza dla mnie 400 km w jedną stronę pozwól że pozostanę przy swoim.

I teraz Ty musisz przyjąć na wiarę że tutaj 95% motocyklistów jest podobnych do mnie a 10% do Ciebie, po prostu świat zza wielkiej kałuży wygląda inaczej.

Co oczywiście nie oznacza że nie należy doskonalić zawsze i wszędzie swoich umiejętności, to jest akurat poza dyskusją.

SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz - co to Hougha, to fakt, że gość pisze o jeździe tak, jakby chodziło o picie kawy podczas czytania gazety w niedzielny poranek. Aczkolwiek musi być pewna równowaga - z jednej strony mamy kolesi poginających w mieście 150km/h na gumie, a z drugiej właśnie ludzi takich jak Hough (którego ja akurat nie miałem przyjemności poznać). Ja z jego książek coś niecoś się nauczyłem, choć spora część treści była dla mnie oczywista. Niemniej informacje zawarte w jego książkach to i tak kilka razy więcej niż to, co wiedzą i potrafią motocykliści świeżo po kursie prawa jazdy. Czyli dobrze że te książki są. A jeśli tylko napiszesz książkę dla bardziej zaawansowanych motonitów, to wierz mi kupię natychmiast nawet za grubą kasę :biggrin:

Jeśli chodzi o moją jazdę, to słusznie Ci się wydaję - przycieranie podnóżków to jest to co mnie cieszy (obok powerslide'ów w terenie). I zgadzam się, że musi tu być pełna kontrola (po sytuacjach niekontrolowanych mam kilkudniowego kaca).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie dobrze ze temat powstal poniewaz mi w pewnym momencie znudzilo sie czytanie o wyczynach wspomnianego pana i tym kto to pochwala a kto nigdy by tak nie zrobil i stracilem serdno tematu czyli jego analize.

Ciekawa rzecza jest dla mnie spojrzenie na adrenaline jako na sygnal by tego elenentu jazdy sie douczyc, a nie jak dotychczas ja pojmowalem jako element dobrej zabawy (oczywiscie nadal nim pozostanie, ale bedzie analizowana).

Bawi mnie niesamowicie jazda motocyklem i zawsze chetnie poczytam i dowiem sie jakie inni maja na ten czy inny motocyklowy temat zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posty Januszą są co prawda kontrowersyjne jeśli chodzi o styl wypowiedzi, ale merytorycznie warto jest się nad tym dokładniej zagłębić (ja dzieki temu zacząłem świadomie używać przeciwskrętu). W tym przypadku nie mogę się nie zgodzić - zbytnie naładowanie się adrenaliną może zrobić więcej złego niż dobrego. Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i trzeźwego myślenia, na chłodno. I wcale nie oznacza to że mamy się turlać 60 km/h. Prędkość nie ma tu nic do rzeczy, tylko miejsce, czas, kontrola nad motocyklem i sobą samym.

 

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[..] wierzy w swoja nieomylnosc bez prawdziwych ku temu podstaw[..]

 

 

ROTFL

No nie mogę.....powiedz mi - w jaki sposób ty JEZDZISZ na motocyklu? Przecież twoje EGO przysłania ci cały świat.....

 

Uprzedzając forumowych "ujadaczy" - ja nie neguję tego, co on pisze, bo sens w tym jest. Ale "polityka interpersonalna" imć Janusza powoduje, że po porostu nie mogę się opanować :biggrin:

Edytowane przez M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest twoje ograniczenie.

Przypomnij sobie Mickiewicza:

" plwajmy na te skorupe i zstapmy do glebi".

Problem jest prosty - czy adrenalina jest dobrym doradca w trakcie jazdy na motocyklu ?

Moim zdaniem nie, bo prowokuje do dzialan ktorych w normalnych warunkach bysmy nie robili i ktore czesto moga byc przyczyna wypadku, no ale to tylko moja opinia:)

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...