Skocz do zawartości

Ku nauce i rozrywce - czyli z pamiętnika niedoświadczonej motocyklistki


cykoria
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Niedziela I

To miał być mój pierwszy "wypad za miasto" - z Opola do Kłodzka, 400km w obie strony.

Cofnijmy się o tydzień wstecz - kupiłam motor, przegląd, nowe gumy, wszystko ok, tylko, że nie potrafię na nim jeździć, co nie dziwi, bo też nigdy nie jeździłam. A tak, jeździłam na kursie i nawet egzamin za pierwszym razem zdałam... dawno temu. No to chyba muszę się nauczyć. 200km w przeciągu tygodnia wystarczyło, żeby się wjeździć :wink: . Nauczyłam się odkręcać manetkę do oporu i namierzać bezbłędnie muchy. No to teraz już jestem RAIDER!!!

Jadę do Kłodzka! 7:30 Strat. Plecak zapakowany, pod pupą kamzelka kuloodporna, apteczka (a co?!), śrubsztak, dwa klucze i dobry humor. Poprzedniego wieczora wydrukowałam i poczytałam samouczek Pana Krzysztofa. Dobra, sprawdziy ten przeciwskręt i balans! Ale najpierw zbadam jak jeżdżę intuicyjnie. Intuicyjnie odkręcam manetkę do oporu i pierwsza wyrywam ze świateł. 1-0 dla mnie :icon_twisted: .

Intuicyjnie wykorzystuję przeciwskręt i balans - dobra nasza! Tylko...gdy wchodzę w zakręt za szybko (jak dla mnie) prawa ręka wbrew rozumowi zdąża do klamki hamulca... - dobrze już nie będę, trzeba trochę wolniej. Następny zakręt intuicyjnie dużo wolniej ...i dobrze, bo zaraz za zakrętem traktor w poprzek całej drogi..., czyżby kobieca intuicja - raczej "głupi ma szczęście"! Następny zakręt z rozpędu 80km/h...okazał się S-owaty, podwójnie ostry, potrójnie wąski i wybitnie pofałdowany z nachyleniem zmiennym - głównie na zewnątrz :eek: . "Polskie drogi" :icon_eek: . Za szybko... za szybko, ale przecież nie będę hamować w zakręcie - samochodem bym przyspieszyła. Pierwszy przeszłam, na drugim wyleciałam, ale tylko za asfalt. Za asfaltem piach przetykany ogromnymi dziurami. Panika i aaaaaa, którego nikt nie usłyszał:(. Nie zahamuję na łuku, na piachu...kątem oka widzę rów i nie wiem, co robić więc pędzę po tych dziurach i balansuję, staję na podnóżkach - jakbym jechała enduro, a nie gsem. Maszyna dała radę. Dobrze się panna prowadzi :notworthy: . Za zakrętem przerwa. Dwa głębsze... wdechy i dalej już ostrożniej. Droga z pięknymi widokami. Testuję ŚWIADOMY przeciwskręt. Tak, to działa! - bezwzględu na "uświadomienie". Mijam jakieś ruiny i staw w lesie i postanawiam im się przyjrzeć dokładniej (w drodze powrotnej będzie leń lub inna trasa). Zawracam... nawet z gracją :wink: . Z asfaltu skręcam w las i zawahałam się: "może to prywatny teren?" - i tu się ztrzymajmy, żeby w zwolnionym tempie, klatka po klatce, prześledzić akcję. Redukuję, zwalniam, skręcam w prawo, waham się - przód moto mam już w lesie, tył schodzi z asfaltu, hamuję, maszyna w skręcie, tył odjeżdża w lewo, staję na glebę prawą nóżką, ale maszyna już się chyli... nie utrzymałam. Klamka hamulca poszła... Motor zdechł. Nie wyłączyłam startera. Pod moto plamka, z zapachu paliwo, ale skąd? Nie dźwignę - ona 190 kg/ja 50 kg. Z lasu wyszło dwóch panów - podnieśli moto. Ja nie upadłam (chyba, że moralnie) - odskoczyłam. "Powinna pani dobrać wagę motoru do wzrostu" - 161cm nie starcza do gsa? Tym razem nie wystarczyło. Może jak bym miała dłuższe nogi, to bym nie przechyliła maszyny... a może jakbym miała więcej oleju w głowie! Próbuję odpalić, a tu migotanie przedsionków. Oj, oj, gdzie ja w lesie znajdę poratowanie. Jeszcze dwie próby w odstępach i serce zaskoczyło. Ufff. Jestem w połowie drogi, 100km od domu. Zawracam. Nie mam ręcznego, a nigdy nie używałam nożnego w moto. Będę jechać wolno - 50km/h. Zakręt, a ja mam 70km/h więc myślę: "nie masz ręcznego to lepiej zwolnij", no więc chcę zwolnić i odruchowo do klamki ręcznego, a tam niespodzianka :icon_mrgreen: . Ale i tym razem mi się upiekło. Po drodze jeszcze tylko zaplątałam się w Grodkowie, prawie wjechałam pod prąd, prawie wpadłam czołowo pod busa, prawie dostałam ataku serca..., a wszystko przez brak klamki. Należy mi się doba w pokoju bez klamek! Na dziś wystarczy.

Podsumowanie - moto nie ma klamki; przypomniałam sobie, że muszę założyć gmole; nauczyłam się posługiwać nożnym; potrafię jeżdzić poniżej 50km/h; intuicja ratuję skórę, ale bezmyślność upier.... mi kiedyś głowę - doleję oleju i :crossy:.

 

Może poszukać nauczyciela? Eeee...

pozdrawiam na tyle znudzonych, że chciało im się to czytać :lalag:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy przyklad ulanskiej fantazji :) cale szczescie ze wyszlas calo, miejmy nadzije ze ta przygoda nauczyla cie doceniac doswiadczenie... a je zdobywa sie sukcesywnie al po woli :)

 

pozdrawiam

Romet Z 125 ----> Suzuki SV 650 S K1 -----> Honda VTR 1000 F 97 :D

https://www.facebook.com/WozniakLukaszFotonotek

 

Fotografia Motoryzacyjna i nie tylko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa opowieść i odrazu muszę pogratulować samokrytyki :clap: ;] Fajnie , że wiesz co zrobiłaś źle i co powinnaś na następny raz zrobić zeby było już dobrze. Da to trochę do myślenia niektorym ludziom xd

pozdrawiam i zyczę więcej tego motocyklowego zmysłu na nastepny raz :crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedziela I

To miał być mój pierwszy "wypad za miasto" - z Opola do Kłodzka, 400km w obie strony.

Cofnijmy się o tydzień wstecz - kupiłam motor, przegląd, nowe gumy, wszystko ok, tylko, że nie potrafię na nim jeździć, co nie dziwi, bo też nigdy nie jeździłam. A tak, jeździłam na kursie i nawet egzamin za pierwszym razem zdałam... dawno temu. No to chyba muszę się nauczyć. 200km w przeciągu tygodnia wystarczyło, żeby się wjeździć :wink: . Nauczyłam się odkręcać manetkę do oporu i namierzać bezbłędnie muchy. No to teraz już jestem RAIDER!!!

Jadę do Kłodzka! 7:30 Strat. Plecak zapakowany, pod pupą kamzelka kuloodporna, apteczka (a co?!), śrubsztak, dwa klucze i dobry humor. Poprzedniego wieczora wydrukowałam i poczytałam samouczek Pana Krzysztofa. Dobra, sprawdziy ten przeciwskręt i balans! Ale najpierw zbadam jak jeżdżę intuicyjnie. Intuicyjnie odkręcam manetkę do oporu i pierwsza wyrywam ze świateł. 1-0 dla mnie :icon_twisted: .

Intuicyjnie wykorzystuję przeciwskręt i balans - dobra nasza! Tylko...gdy wchodzę w zakręt za szybko (jak dla mnie) prawa ręka wbrew rozumowi zdąża do klamki hamulca... - dobrze już nie będę, trzeba trochę wolniej. Następny zakręt intuicyjnie dużo wolniej ...i dobrze, bo zaraz za zakrętem traktor w poprzek całej drogi..., czyżby kobieca intuicja - raczej "głupi ma szczęście"! Następny zakręt z rozpędu 80km/h...okazał się S-owaty, podwójnie ostry, potrójnie wąski i wybitnie pofałdowany z nachyleniem zmiennym - głównie na zewnątrz :eek: . "Polskie drogi" :icon_eek: . Za szybko... za szybko, ale przecież nie będę hamować w zakręcie - samochodem bym przyspieszyła. Pierwszy przeszłam, na drugim wyleciałam, ale tylko za asfalt. Za asfaltem piach przetykany ogromnymi dziurami. Panika i aaaaaa, którego nikt nie usłyszał:(. Nie zahamuję na łuku, na piachu...kątem oka widzę rów i nie wiem, co robić więc pędzę po tych dziurach i balansuję, staję na podnóżkach - jakbym jechała enduro, a nie gsem. Maszyna dała radę. Dobrze się panna prowadzi :notworthy: . Za zakrętem przerwa. Dwa głębsze... wdechy i dalej już ostrożniej. Droga z pięknymi widokami. Testuję ŚWIADOMY przeciwskręt. Tak, to działa! - bezwzględu na "uświadomienie". Mijam jakieś ruiny i staw w lesie i postanawiam im się przyjrzeć dokładniej (w drodze powrotnej będzie leń lub inna trasa). Zawracam... nawet z gracją :wink: . Z asfaltu skręcam w las i zawahałam się: "może to prywatny teren?" - i tu się ztrzymajmy, żeby w zwolnionym tempie, klatka po klatce, prześledzić akcję. Redukuję, zwalniam, skręcam w prawo, waham się - przód moto mam już w lesie, tył schodzi z asfaltu, hamuję, maszyna w skręcie, tył odjeżdża w lewo, staję na glebę prawą nóżką, ale maszyna już się chyli... nie utrzymałam. Klamka hamulca poszła... Motor zdechł. Nie wyłączyłam startera. Pod moto plamka, z zapachu paliwo, ale skąd? Nie dźwignę - ona 190 kg/ja 50 kg. Z lasu wyszło dwóch panów - podnieśli moto. Ja nie upadłam (chyba, że moralnie) - odskoczyłam. "Powinna pani dobrać wagę motoru do wzrostu" - 161cm nie starcza do gsa? Tym razem nie wystarczyło. Może jak bym miała dłuższe nogi, to bym nie przechyliła maszyny... a może jakbym miała więcej oleju w głowie! Próbuję odpalić, a tu migotanie przedsionków. Oj, oj, gdzie ja w lesie znajdę poratowanie. Jeszcze dwie próby w odstępach i serce zaskoczyło. Ufff. Jestem w połowie drogi, 100km od domu. Zawracam. Nie mam ręcznego, a nigdy nie używałam nożnego w moto. Będę jechać wolno - 50km/h. Zakręt, a ja mam 70km/h więc myślę: "nie masz ręcznego to lepiej zwolnij", no więc chcę zwolnić i odruchowo do klamki ręcznego, a tam niespodzianka :icon_mrgreen: . Ale i tym razem mi się upiekło. Po drodze jeszcze tylko zaplątałam się w Grodkowie, prawie wjechałam pod prąd, prawie wpadłam czołowo pod busa, prawie dostałam ataku serca..., a wszystko przez brak klamki. Należy mi się doba w pokoju bez klamek! Na dziś wystarczy.

Podsumowanie - moto nie ma klamki; przypomniałam sobie, że muszę założyć gmole; nauczyłam się posługiwać nożnym; potrafię jeżdzić poniżej 50km/h; intuicja ratuję skórę, ale bezmyślność upier.... mi kiedyś głowę - doleję oleju i :crossy:.

 

Może poszukać nauczyciela? Eeee...

pozdrawiam na tyle znudzonych, że chciało im się to czytać :lalag:

Na miłość boską jeżdzij wolniej! :eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy przyklad ulanskiej fantazji :)

 

Znasz takiego kto by jej jako siwerzak nie mial ?

 

Cykoria, przed nastepna wyprawa wez se soba pare klamek hamulca, a przedewszystkim sprzegla, bo tera to juz tylko moto na lewa strone Ci poleci ( na prawa bedziesz juz uwazac ).

nieco wolniej tez nie zaszkodzi. powodzenia na dalszej drodze, rowniez nauki.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo tera to juz tylko moto na lewa strone Ci poleci ( na prawa bedziesz juz uwazac ).

 

:crossy:

 

 

Dziwna teoria, ja od kiedy jezdze mialem 3 gleby wlasne zawsze na prawo :P

Romet Z 125 ----> Suzuki SV 650 S K1 -----> Honda VTR 1000 F 97 :D

https://www.facebook.com/WozniakLukaszFotonotek

 

Fotografia Motoryzacyjna i nie tylko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna teoria, ja od kiedy jezdze mialem 3 gleby wlasne zawsze na prawo :P

 

Nie wyczules humoru, na marginesie to, ze Ty miales trzy gleby zawsze na prawa strone nie znaczy, ze bedzie mial je kazdy.

 

P.S. moze troche zwolnij, to bedzie i mniej gleb :icon_razz:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy zadnej nie mialem wiecej niz 60 na godzine :D w niektorych momentach awarie w innych a jeszcze w innych brak doswiadczenia :P

 

 

a nutke humoru wyczulem tak jak i sam jej dodalem :D

Romet Z 125 ----> Suzuki SV 650 S K1 -----> Honda VTR 1000 F 97 :D

https://www.facebook.com/WozniakLukaszFotonotek

 

Fotografia Motoryzacyjna i nie tylko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i mamy przyklad ulanskiej fantazji :) cale szczescie ze wyszlas calo, miejmy nadzije ze ta przygoda nauczyla cie doceniac doswiadczenie... a je zdobywa sie sukcesywnie al po woli :)

 

Szatan, nie motocyklistka :icon_eek:

A z doświadczeniem to masz rację: Good judgement comes with experience. Unfortunately, the experience usually comes from bad judgement.

Ja w ten sposób przekonałem się, że dohamowanie przodem w skręcie to kiepski pomysł, oraz że pochylanie moto w czasie postoju pod światłami również jest niewskazane :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle się czytało i niezły dystans. Co do manewru w miejscu, gleby i klamki - obyś tylko z takimi zdarzeniami miała do czynienia, bo ani sobie, ani motocyklowi, ani nikomu większej krzywdy tym nie wyrządzisz ;)

Ale - mniej zabawne było z wypadem z zakrętu - miałaś fuksa, dziewczyno, po prostu.

 

nie

 

M.G.S. - jesteśmy otwarci jak inkunabuł w gablocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna teoria, ja od kiedy jezdze mialem 3 gleby wlasne zawsze na prawo :P

 

No właśnie, kruca, ja też miałem glebę na prawą stronę.

Najgorsze (albo najśmieszniejsze) jest to, że była przy prędkości praktycznie zerowej, a mnie wydawało się, że jadę za szybko. Hamulec i bach... owiewka do naprawy.

 

Człowiek uczy się na błędach... teraz zwalniam silnikiem albo hamulcem nożnym. Jeśli muszę ostro hamować, wtedy używam przedniego... ale tylko przy wyprostowanym kole.

 

Mądry Polak po szkodzie... teraz mam crash - pady :buttrock:

Gdybym miał je wtedy....

 

 

Co do koleżanki.. spokojnie, dasz radę, wszystkiego nauczysz się stopniowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogłaś na pierwszą jazdę jechać z nami na górę Św.Anny :icon_razz: A tak w ogóle to miałaś szczęście z tym poboczem bo ja po takim "zwiedzaniu" szlifowałem 27 m po asfalcie Uważaj na siebie i teraz to już sama z siebie będziesz jeździć wolniej :crossy: Szerokości przyczepności :bigrazz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...