-
Posts
3377 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
11
Content Type
Profiles
Forums
Calendar
Everything posted by shuy
-
Niezrozumiałe fenomeny i absurdy współczesnego świata
shuy replied to C0RLE0NE's topic in Przy Piwie
Odwieczny problem z głupiejącą młodzieżą. Sokrates martwił się bibliotekami i pismem, bo przez to ludzie nie ćwiczyli pamięci, potem martwiono się pewnie czymś innym, kilkaset lat temu jakiś Mozart zaczął sobie robić jaja z muzyki, w sprzedaży pojawiła sie papka dla mas określana jako "powieści", potem był ten ogłupiający rock and roll, gadające pudełko dla idiotów itp. Dzisiaj jako kolejne pokolenie wapniaków nie rozumiemy tatuaży, wystających tyłków itp. tak jak moi rodzice nie rozumieli irokeza i glanów. -
Zależy jak w tym wyglądasz. Niektórym nie pomoże nawet gajer za 10 tys a inni wyglądają dobrze nawet w takim za 500 zł ;)
-
Będziemy emigrować razem z Arabami :)
-
Czy rower można wyprzedzić bez opuszczania pasa czy nie, to nie jest kwestia stylu jazdy tylko miasta. Np w Poznaniu pasy ruchu są szersze niż w Warszawie (na pewno nie na wszystkich ulicach, ale generalnie tak jest).
-
Wcześniej pisałem co prawda to co myślę ale niezbyt serio i na szczęście tym razem wszyscy to dostrzegli ;) Teraz trochę poważniej. Wiadomo, że przede wszystkim "zwraca na siebie uwagę idiota". Dotyczy to motocyklistów wyprzedzających pomiędzy pasami z prędkością powyżej 100, rowerzystów zachowujących się jak "święte krowy" czy kierowców aut blokujących jednoślady w korkach, bo skoro on stoi, to czemu ktoś ma jechać. Takie przypadki zawsze były i zawsze będą, bo wśród setek ludzi zawsze znajdzie się jakiś cham. Staram sie mieć dystans do takich sytuacji, tłumacząc sobie, że to margines. Jednak w przypadku rowerzystów jest inaczej. Na fali ekofaszyzmu rower przestał być środkiem transportu a stał się ideologią i sposobem na życie. Od kiedy przeprowadziłem się bliżej centrum Warszawy mogę podziwiać przejeżdżającą pod moimi oknami masę krytyczną. Od tamtej pory moje rowery się kurzą. Wstyd mi na nich jeździć, bo jeszcze ktoś mnie weźmie za zwolennika wymuszania przywilejów. Agresywni rowerzyści przestali być marginesem a stali się większością. Przynajmniej w Warszawie. Uważam, że jazda po chodniku jest dopuszczalna, ale tylko wtedy, jeśli na drodze są trudne warunki (np wielopasmówka, wąska szosa bez pobocza gdzie jest dużo samochodów itp). Ponadto na chodniku to pieszy jest gospodarzem i może chodzić jak chce. To rowerzysta ma się dostosować do jego tempa, ma uważać na biegające dzieci i psy na smyczy. Przekonałem się jednak, że strojenie głupich min i kretyński uśmiech baaaardzo pomaga. Na ulicy gospodarzem jest kierowca. Nie jest prawdą, że rowerzystę da się wyprzedzić w przepisowej odległości nie zmieniając pasa ruchu. Jeśli w korku zdarza mi się przecisnąć pomiędzy samochodami, to potem staram się umożliwić im wyprzedzenie mnie kiedy już ruszymy. Nie zawsze wychodzi, ale się staram. Tylko, że ja jeżdżę w jeansach na tanim rowerze. Jeszcze NIGDY nie zdarzyło mi się żeby rowerzysta na drogim sprzęcie, w piankowym kasku za 1000 zł i stroju w stylu Blue Oyster wykonał przyjazny gest, przeprosił skinieniem ręki albo nawet uśmiechnął się. To nie jest sport, ani środek transportu. To jest stan umysłu. Według mnie do tego typu ludzi idealnie pasuje określenie, "idiotów w sumie jest niewielu, ale są rozmieszczeni na świecie w taki sposób, że co chwilę się jakiegoś spotyka".
-
Jeśli podróże w czasie będą kiedykolwiek możliwe, to znaczy, że podróże w czasie są już możliwe :) Swoją drogą widziałem analizę technologiczną "Powrotu do Przyszłości" i w sumie scenarzyści niewiele się pomylili. Większość wynalazków jest już w produkcji chociaż nie jest dostępna dla wszystkich ze względu na cenę. Nie ma odrzutowych samochodów, ale holograficzne reklamy, lewitujące deski i policja identyfikująca obywateli na podstawie chipów...
-
Jak na forum motocyklistów, gdzie jednym ze "stopni wtajemniczenia" jest "bena w żyłach" mogą przejść takie ekologiczne bzdury? :) Jestem w stanie zrozumieć argumenty mówiące że w zakorkowanym mieście przejazd samochodem zajmuje więcej czasu niż innymi środkami transportu. W tym miejscu naturalną radą byłoby skorzystanie z motocykla. Jednak jak czytam, że prowadzenie pojazdu spalinowego jest passe(!!!) to mam wrażenie, że pomyliłem strony i jestem na forum rowerzystów czy innych miłośników pedałów. Samochód jest ok, motocykl jest ok bo nikomu nie przeszkadzają i jeżdżą tam gdzie ich miejsce. Również tramwaje i autobusy są na swoich miejscach. Rowery i maratończycy nie są na swoich miejscach. Ulice zostały zbudowane dla kierowców za pieniądze kierowców. Rowerzyści, zwłaszcza ci zamożniejsi są najgorszą kastą. Jeśli ktoś zacznie stukać w dach auta, to nie będzie pijaczek na Ukrainie, tylko facet w kasku i leginsach.
-
Ja tam na włosy nie narzekam. W liceum miałęm włosy do połowy pleców i teraz też. Co prawda w liceum rosły mi na głowie... ale w sumie na jedno wychodzi.
-
"Znajdujesz na ulicy coś wyglądającego jak cukierki. Zjadasz to w ciemno i dzielisz się ze znajomymi? Błąd - w papierku mógł być stolec z ebolą. Dlaczego więc robisz tak z informacjami, na które trafiasz w internecie? " źródło joemonster
-
Artykuł jak artykuł. Mało w nim danych a dużo wniosków. Na przykład co to znaczy berlińczyk a co warszawiak. To znaczy ile samochodów jest zarejestrowanych w otoczeniu Berlina a ile Warszawy. Ja sam jestem zameldowany w gminie Babice a mieszkam w Warszawie. Dojeżdżanie do pracy to chyba nie jest polski wynalazek. Poza tym zakorkowane miasta są wszędzie a im więcej buspasów i rowerów tym korki większe. Weźcie pod uwagę, że autobusy i rowery nie płacą podatku drogowego (tzn autobusy płacą, ale zwraca się im w formie dotacji). Rowery natomiast chcą jeździć po asfalcie, za który nie zapłaciły ani złotówki.
-
Co ma wspólnego wejście do strefy wolnego handlu z partią zielonych? TTIP praktycznie zmienia całe europejskie prawo handlowe na przepisy amerykańskie. Nie ma nic wspólnego z ekologią.
-
No właśnie. TTIP ma cholerny wpływ na nasze życie, ale na szczęście nikogo to nie obchodzi, bo araby nadciągają.
-
Do roboty. Działalność ustawodawcza, komisje itp. Czy uważasz, że masz kompetencje? Naprawdę nie jest to złośliwe pytanie. Naprawdę też nie mam nic przeciwko Twojej kandydaturze i nie uważam, żeby większość posłów obecnie urzędujących lub kandydujących miała odpowiednie kompetencje. Podejrzewam, że Twoja praca dla stowarzyszeń i wspieranie dzieci z problemami, to więcej niż wielu parlamentarzystów kiedykolwiek zrobiło. Jednak to nie wystarczy, żeby obiecywać wydajną pracę.
-
Gdyby w oceanach nie było roślin nie wydzielałyby tlenu. Poza roślinami tlen produkują jeszcze niektóre bakterie, co nie zmienia faktu, że oddychamy tlenem wydzielanym przez rośliny. To że wdychamy też tlen innego pochodzenia nie powinno wpływać na odpowiedź. To pytanie jest źle sformułowane. Nie decydują o tym geny ojca, tylko plemniki. Są męskie lub żeńskie, a który wygra wyścig zależy od wielu czynników, często losowych. Tak czy siak - podchwytliwych pytań nie ma, więc uznałem, że chodzi o to które z rodziców odpowiada za płeć. Z zarodkami strzeliłem i udało mi się dzięki temu uzyskać 100% :) http://screenshooter.net/100062293/snhwbdd
-
2 lata temu mój Trabant się złamał. Gdyby to było przy większej prędkości miałbym problem.
-
Zależy gdzie jadą, jak do Smoleńska to chyba bardziej krzyczą o emerytach.
-
Wybrałem się z kolegą 2 razy do lasu w okolicach Pułtuska, więc mogę się mylić, ale kapsel wykrywał no ok 10cm wgłąb, a pocisk moździerzowy 20-30 cm. Kiedy zaczęliśmy odkopywać ten pocisk i zobaczyliśmy nienaruszoną spłonkę, wróciliśmy do domu i więcej nie próbowaliśmy nic wykopywać. Wcześniej, ponad 20 lat temu szukaliśmy pozostałości wojennych na Mierzei Wiślanej. Ktoś miał wykrywacz, ale równie skuteczny był zwykły szpikulec. Znaleźliśmy kilkanaście kg nabojów, maskę przeciwgazową, kawałki hełmów (przerdzewiałe totalnie), części pocisków od granatnika (same "boje") oraz jeden kompletny, skrzynki na naboje i maszynę do pisania. Poszukiwania przerwaliśmy, kiedy znaleźliśmy jednego z właścicieli tych skarbów. Przypadkowe rozkopanie grobu psuje nastrój.
-
Okropna sprawa z tą awarią FB. Wszyscy u mnie w biurze zaczęli pracować i przez to ja też musiałem.
-
Dogadali się rok później, bo sprawy ciągnęły się zbyt długo. Jednak to nasi górale mieli pomysł i jak się zabrali za realizację, to Słowacy zdążyli swojego oštiepoka zarejestrować. Sprawa sporna może trwać kilka lat, więc bardziej opłacało się dojść do ugody. Tak czy siak niesmak pozostał, bo nasi nie potrafili współpracować a Słowacy tak. Chroniona jest nazwa pochodzenia. Działa podobnie jak znak towarowy, ale produkt musi być wytwarzany w odpowiednim regionie geograficznym i zgodnie z określoną recepturą. Porównując np z Wedlem - można oznaczyć każdą czekoladę, ciastka itp. Oscypek - ser podpuszczkowy z owczego mleka, sporządzany zgodnie z recepturą w 5 powiatach. Ser wyprodukowany gdzie indziej, albo w inny sposób Oscypkiem nie będzie, nawet jeśli zrobi go ten sam baca, który od 100 lat sprzedaje oscypki na Krupówkach.
-
Produkty regionalne mają prawo być produkowane niezgodnie z normami EU. Mają też prawo do nazwy ze względu na miejsce wytwarzania (podobnie jak Koniak jest z Cognak i z Azerbejdżanu a Feta tylko z Grecji). Nasi górale tak długo dyskutowali kto i jak może robić oscypki, że Słowacy zastrzegli tą nazwę dla siebie. Po drodze Burmistrz zakopanego próbował zastrzec nazwę dla siebie itp. Sprawa oscypka to była swojego rodzaju kompromitacja i pokaz nieudolności. Inne przykłady produktów regionalnych to szampan, śliwowica, sporo francuskich serów o nazwach pochodzących od miejscowości.
-
Coś mi sie wydaje, że stocznie które padły były wyspecjalizowane.
-
Holenderskie mleczarnie produkowały lepiej i taniej. Holenderskie krowy były wydajniejsze, a gospodarstwa rolne lepiej zorganizowane. Mały kraj produkował tyle co Polska i był to produkt lepszej jakości. Polskie stocznie to inna sprawa. Produkowaliśmy dużo i chyba porządnie. O ile jednak na temat produkcji rolnej miałem dostęp do danych i kwalifikacje, żeby ją ocenić, to na przemyśle stoczniowym się nie znam. Mam pewne przesłanki, żeby podejrzewać, że na upadek stoczni mogły mieć wpływ związki zawodowe i pracownicy, ale nie są to wyczerpujące dane. Chociaż źródła są wiarygodne, to nie pozwalają ogarnąć całości. To samo z Ursusem. Według mnie to była dobra firma, Na traktory był popyt a jednak Ursus upadł. Niestety nie mam tyle samozaparcia i nie jest to dla mnie na tyle interesujące, żeby badać ten temat. O stoczniach pisało tylu domorosłych pseudofachowców, polityków i publicystów, że przedarcie się przez populistyczne bzdury w poszukiwaniu wiarygodnych informacji zajmie kilka tygodni. Wiem, że polskie Daewoo upadło przez związki zawodowe, a mogło robić Chevrolety. Wiem, że sami jesteśmy sobie winni, że straciliśmy oscypki i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy. Ale dlaczego tak naprawdę upadły stocznie nie wiem.
-
a lepiej było utrzymywać mleczarnię w której pracuje 1000 osób? Ja wiem, że te liczby to przykłady, ale prawda jest taka, że Holendrzy produkują mleko taniej lepiej i w większych ilościach. W Polsce na pewno padły jakieś dobre zakłady, ale takie są prawa rynku - i w Polsce i w Holandii firma może upaść. Jednak większość porządnych przetwórni, mleczarni czy innych fabryk kartofli przetrwała. To co się stało złego nie miało miejsca po wejściu do Unii tylko 15 lat wcześniej. Zniszczono PGR-y więc upadła infrastruktura powiązana z zakładami. Nasze rolnictwo było niewydolne a trzymano je przy życiu bez powodu. Od roku 1990 do 2000 powstało i upadło bardzo dużo nierentownych spółek lub małych przedsiębiorstw w każdej branży z wyjątkiem rolnictwa. To było nienormalne. Z 1 ha piachu nie da się utrzymać rodziny i nie jest to wina Holendrów tylko wydajności ziemi, po prostu tak jest.
-
Mamusia zawsze dużo paliła, więc teraz jej prochy wyglądają jak pety :) W sumie to dobre podsumowanie wątku o marnowaniu życia. Czy lepiej na koniec śmierdzieć zgnilizną czy spalenizną?