Skocz do zawartości

shuy

Forumowicze
  • Postów

    3377
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez shuy

  1. Na przerejestrowanie masz jakiś czas. Jeśli nie został on przekroczony to nie ma problemu, chociaż ubezpieczalnia może go szukać. Z opisów nie wynika jasno gdzie miał miejsce wypadek. Stacja benzynowa zwykle nie jest drogą publiczną więc to, czy skuter był zarejestrowany czy nie, traci na znaczeniu. Poczekaj jednak na inną opinię. Mamy tu kilku prawników, którzy lepiej rzecz wyłożą.
  2. Czyli przy dobrej woli urzędników da się załatwić. Można zaryzykować, obawiam się, że przy złej woli sprawa może się ciągnąć pół roku.
  3. Istnieje, ale tabliczki powinny być dwie, a jest jedna i to ze złym numerem. Dlatego podejrzewam, że rzeczoznawca zamiast wydać zaświadczenie będzie chciał obejrzeć dokumenty pojazdu. Umowa kupna-sprzedaży zginęła 11 lat temu, karty nigdy nie było.
  4. "Mój kolega" ma mały ale poważny problem. W czasie przeglądu okazało się, że nr nadwozia nie pokrywa się z nr w dowodzie rejestracyjnym samochodu. Dowód został wymieniony na nowy, z braku miejsc na pieczątki i urzędniczka wpisała "U" zamiast "V". Nie zauważył, podpisał i dopiero w czasie przeglądu na stacji obsługi diagnosta złapał się za głowę. W takim przypadku powinien zatrzymać dowód, ale na pierwszy rzut oka było widać, że samochód nie jest kradziony. Podobieństwo pomylonych liter również uwiarygadniało wersję o pomyłce urzędniczej. Aparycja właściciela nie wskazywała prowokację policyjną więc oddał dowód, ale nie bardzo wiedział co należy dalej robić. Wyjaśnianie pomyłki jest procesem długotrwałym i wymaga oględzin rzeczoznawców. Auto jest nieomal zabytkiem i wiele blach jest wymienionych, łącznie z progami na których była druga tabliczka. Ponadto samochód już raz przeszedł przegląd, więc nieuważny diagnosta mógłby mieć kłopoty. Kolega brał pod uwagę "zgubienie" dowodu. Jednak w duplikacie urzędnicy wpiszą znowu pomylony numer. Problem występuje tylko na przeglądach. Nawet najwredniejszy patrol nie będzie podejrzewał, że jest kradziony. Myślę, że w tym przypadku nawet w razie sprzedaży nie byłoby kłopotu. Czy istnieje jakaś możliwość rozwiązania problemu bez konieczności angażowania rzeczoznawców i łażenia przez pół roku po urzędach?
  5. Ciekawe, czy jego prawnik czyta takie portale? I czy wymyśli, że się przyznałeś do jazdy niezgodnej z przepisami?
  6. Nie da się wyrobić odruchu w jednym powtórzeniu. Odruch polega na automatycznej pracy układu mięśniowego i nerwowego bez udziału mózgu (np chodzenie czy łapanie piłki). Ks - nie pisz, że wyjechał za wcześnie i u Ciebie sie takie rzeczy nie zdarzają. Jak w sąsiednim temacie Łysy napisał, że uczy żonę jeździć tak, żeby nie musiała awaryjnie hamować, to słusznie sie wszyscy oburzyli. Teraz ty twierdzisz, że uczysz ludzi jeździć tak, że nie popełniają błędów. To znaczy, że co? Zostają w domu? Wtedy na pewno nikt się nie zagapi.
  7. Nie oburzaj się. Chcesz, żeby Ci biegły wyliczył prędkość auta na podstawie opisanych śladów na asfalcie. Chyba się nie da... Wygląda na to, że wymusiliście pierwszeństwo na gościu, który jechał nieprzepisowo. Normalna sprawa. Biali ludzie załatwiają to wychodząc z wozów, ubliżając sobie od najgorszych, po czym wracają do domu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
  8. Łysy - rozpętałeś burzę, która się teraz będzie odbijać w innych tematach. Z mojego punktu widzenia wypowiedzi policjanta i motocyklisty na forum są cenne. Nawet jeśli nie pracujesz w drogówce, to wiesz więcej o podejściu patroli do kierowców niż ja i większość kolegów. Teraz nawet jak napiszesz coś rozsądnego, to ciężej będzie w to uwierzyć. Nie masz doświadczenia w szkoleniu kierowców, na kursie jeździłeś tylko z instruktorem w samochodzie. Nie poczytałeś wcześniej jakie szkoły mają jakie wyniki. Skąd Ci przyszło do głowy, że możesz się na tym znać? Nie znam szkół na Śląsku, nie szkoliłem nikogo, więc nie będę się wypowiadał na temat samej techniki. Sprawdziłem jednak, że w Wawie od Tomka czy z Promotora większość ludzi zdaje egzamin bez problemu, a z innych szkół nie. Swoją drogą reakcja na Twoje komentarze jest dość żenująca. OT1. Cięcie kosztów zastosował mój instruktor jadąc za mną samochodem prowadzonym przez kursantkę. OT2. Ja też spotkałem się z separacją mięśni, tylko to było dawno, jak miałem zajęcia na prosektorium.
  9. Nie obliczę Ci wzoru, ale gość nie musiał jechać szybko - ostatnio jest mokro.
  10. Trzymaj się. Życzę, żebyś już więcej szpitala nie wąchał.
  11. Jak to była??? Chlasnęli ci przy okazji operacji? To bardzo niedobrze :(
  12. Przeżyłeś własnie coś, czego trzeba doświadczyć, żeby przyjąć do wiadomości. Nie każdy użytkownik drogi musi wiedzieć co robi. Niby wszyscy wiedza ale mało kto zwraca na to uwagę. Masz szczęście. Życzenia szerokiej drogi bez wypadków dla Ciebie i dla starszej pani.
  13. Robiąc A nie kierowałem się ceną tylko lokalizacją. Znalazłem szkołę pod biurem i mogłem zaliczać jazdy przed lub po robocie. Stwierdziłem, że zaoszczędżę sporo czasu. Trasę na Odlewniczej objechałem z instruktorem i potem jeszcze kilka razy samochodem we własnym zakresie. Chciałem zaoszczędzić czas a nie pieniądze. Zdałem bez większych problemów tylko dzięki obyciu na drodze i piętnastu latach spędzonych na warszawskich ulicach. Po egzaminie nie byłem w stanie jeździć, po prostu nie umiałem. Kupiony motocykl musiał mi pod dom dostarczyć sprzedający, bo przejazd z Legionowa na Żoliborz przekraczał moje możliwości. Potem przez prawie miesiąc dzień w dzień wyjeżdżałem po nocach na pętlę autobusową żeby nauczyć się jeździć. Do kitu z taką oszczędnością czasu.
  14. Jeden z wielu, ale jeden z fajniej opisanych. Tak to powinno być pokazywane w szkołach jazdy.
  15. obejrzałem ze 20 razy i nic nie widziałem. Strasznie się zacina liveleaks sucks.
  16. Ale wg mnie one tylko mówią że można jechać przed tymi co mogliby pojawić się z lewej lub prawej, a nie z przeciwka. Tak bym postąpił w rzeczywistości. Nie zastanawiałbym się kto ma pierwszeństwo, tylko czy gość z przeciwka we mnie walnie jeśli pojadę. No chyba, że prowadziłbym Kraza.
  17. Hierarchia oznaczeń policjant/światła/znaki/przepisy ma według mnie zastosowanie, jeśli te się nawzajem wykluczają. Tzn masz zielone światło a kierujący każe ci stanąć to wiadomo co robić czy tak jak to napisał Tomek Kulik nie zatrzymujesz się na "stopie" kiedy masz zielone. Tutaj jednak światła mówią tylko, że masz pierwszeństwo przed tymi co nadjeżdżają z prawej i z lewej - gość z przeciwka też ma zielone, więc w dalszej kolejności powinien rozstrzygać znak. Nie wykluczam jednak, że zapomniałem całej definicji skrzyżowania z sygnalizacją świetlną.
  18. W poprzedniej sytuacji brakowało znaku po prawej od pojazdu 1. Tutaj wszyscy widzą znaki.
  19. (1) to straż pożarna a (2) policja? Wg mnie 1 ma pierwszeństwo.
  20. Odstęp stał się nieprzepisowy, a nie niebezpieczny. Ks-rider zmusił gościa do przyhamowania, ale zagrożenia nie spowodował. Zachował się co najwyżej nieelegancko, a nie niebezpiecznie.
  21. (2,5 metra na piętro + parter) x 2 daje 50, ale mniejsza o to. Odstęp bezpieczny pozwala zahamować przed wyrżnięciem w pojazd z przodu. W zimie przy szklance to może być 50 metrów ale przy dobrej pogodzie długość 1-1,5 tira wystarczy (to chyba będzie ok 20 metrów). Wpływa na to nie tylko nawierzchnia ale i typ pojazdu przede mną. Im więcej widzę tym bezpieczniej się czuję i mogę bliżej podjechać. Teoretycznie autobus ma drogę hamowania długą, więc można jechać bliżej, ale to nieprawda. Jadąc za taką landarą widzimy tylko jej światła, więc hamowanie jest zaskoczeniem, tymczasem mając przed sobą sportowy kabriolet na nagłe zagrożenie możemy zareagować praktycznie równocześnie z nim. Z ww powodów bezpieczny odstęp zwiększa się na zakrętach. Oczywiście jest wiele innych czynników wpływających na bezpieczeństwo, ale to chyba jasne. Na twoim filmiku widać było drogę 2 km do przodu.
  22. 50 metrów to 8-10 polonezów zaparkowanych jeden za drugim albo dwa 9-piętrowe bloki z wielkiej płyty jeden na drugim. To nie jest odstęp bezpieczny tylko jakiś chory - od biedy można przez taki przeskoczyć na skrzyżowaniu.
  23. "podyskutowaliśmy", "chodziło o wyprzedzanie przed zakrętem"... Gościu wysiadł, przedstawił się ze stopnia i nazwiska, poprosił o prawo jazdy dowód rejestracyjny i spytał "panie kierowco, wiemy jaki przepis złamaliśmy?"
×
×
  • Dodaj nową pozycję...