Dziewczyny miały pecha, co mnie dziwi. Ja bym na pewno nie zostawiał samej dziewczyny na motorze - no chyba, żeby aparat fotograficzny przynieść. :) Jednak szczerze mówiąc to instruktor na placu powinien dokładnie wyjaśnić co i jak tak jak Tomek K. Ja właśnie kończe jazdy - jaki efekt przekonam się niebawem (jak pogoda pozwoli). Lekcje na placu też odbywałem praktycznie sam. Instruktor pomagał przez 5 minut i zajął się kursantem na placu dla B. W sumie jednak nie był mi potrzebny. Cały plac jest po to, żeby wyrobić sobie odruchy. Nie ma potrzeby 20 razy powtarzać "kolana do baku". To przyjdzie samo w miarę upływu godzin. Sama 8 jest sytuacją nie spotykaną w praktyce i myślę , że na egzaminie pojawiła się po to, żeby nie myślał o włączeniu kierunków, zerknięciu za siebie itd. tylko robił to odruchowo. Może potraktował mnie tak bo mam już B i nie musiał mi tłumaczyć, że maszynę obsługuje się płynnie itd. Inna sprawa, że rolą instruktora jest też zapewnienie komfortu - za to też mu płacą. Jeśli instruktor ma Cię w *** na placu, to bardzo ryzykujesz wyjeżdżając z nim na miasto i powierzając mu życie.