Skocz do zawartości

GRASS

Forumowicze
  • Postów

    3513
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez GRASS

  1. Szubi, daj znać tu (ewentualnie zadzwonię do Was), jak perspektywa spotkania. Normalnie konspirę uskuteczniasz, na FB też 😎. Albo dane wyciągnę z Trampa i się dowiem - kto 😉. P.S. Stary numer nieaktualny, prześlę nowy.
  2. GRASS

    Junak Huntera

    Piękności 🖤 I z blondynką! I z 🔊 ! Gratulacje 🙂
  3. Wczoraj (28 października) w wypadku zginął ratownik z Motocyklowego Zespołu Ratownictwa Medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy: https://www.eska.pl/bydgoszcz/zginal-w-czasie-sluzby-nie-zyje-ratownik-medyczny-z-bydgoszczy-aa-Jg2h-dUGv-k3Z2.html
  4. Słońce, nie chrzań, że kiepskim, bo dzięki Tobie odbyły się dwa spotkania. I to udane. Nie Ty zawiodłeś. A niechęć do świecenia oczami za innych jest zrozumiała. Nie Ty akurat musisz się tłumaczyć :). Natomiast można pod koniec wakacji pogadać o spotkaniu na totalny spontan. Każdy we własnym zakresie. Nie rezygnujmy, może się uda, nawet w małym gronie :). (no ku*wa, ludzie, nie deklarujcie się, jak nie macie do tego głowy...)
  5. Qadrat - zakładając, że (roz)sprawa będzie w terminie, przygotuj się na to, że 1. przyjdą z nagraniem i legalizacją urządzenia, 2. sąd zajmuje się faktami, nie domniemaniami, 3. nikt (za Ciebie) nie będzie udowadniał osiągnięcia stałej prędkości pomiędzy autami, 4. sąd raczej nie powoła biegłego (na "swój" koszt, aczkolwiek tego życzę), to będzie Twoja wola (i kasa). Jak rzeczywiście jest taka możliwość, miej już przy sobie ekspertyzę PZMotu. Na nagraniu widziałeś dwie prędkości czy tylko tą jedną 169km/h?
  6. Być - będziemy. Tylko z oczywistych powodów nie robimy rezerwacji ;). Będzie coś wolnego - zostaniemy, nie - wrócimy. Ale się spotkamy :).
  7. GRASS

    Chajtam się!

    Gratulacje dla obydwojga i NAJlepszego :).
  8. Jest jeszcze jedna opcja - Ty jesteś winny kolizji, natomiast zachowanie L-ki może EWENTUALNIE zostać potraktowane jako wykroczenie.
  9. GRASS

    ..Murmansk 2014

    A to zabrzmiało, jakby ktoś miał na tym położyć łapę? W życiu. Decyzja samych uczestników. Mało realne, właściwie wcale. Ale miałoby sens i byłoby całkiem wartościowe. Tylko o to chodziło :).
  10. GRASS

    ..Murmansk 2014

    To, że yeuop miewa czasem gdzieś odpowiadanie i kontynuację wątków (jakichkolwiek) - do tego zdążyłam się przyzwyczaić. Ale trochę żal niepełnych informacji, opisów, relacji, ciekawostek. Nie tylko tu. Jak ktoś ma "lekkie pióro" i wyobraźnię, to fajne rzeczy można opisać. Yeuop zrobił coś w bliskim klimacie dla pewnego portalu po Kazachstanie (nie wiem, czy był tu na forum gdzieś link, nie przypominam sobie, może przeoczyłam). Do dopracowania, rozszerzenia i całkiem dobry materiał. Plus pozostałe podróże. Czytając niektóre relacje (ludzi tutaj), miałoby się ochotę zebrać i wydać. Neno, yeuop, andryszek i parę(naście) innych osób. Ze zdjęciami, subiektywnymi ocenami, potocznym językiem, praktycznymi informacjami, a przede wszystkim - z opowieściami, smaczkami, anegdotami, itp. Tak wszystko zusammen do kupy. Chętnie bym przeczytała. I kupiła.
  11. Niechętnie, bo to forum nie od takich spraw, ale napiszę, bo teoretyzujecie dziewczyny (z naturalnych powodów) :). Dużo prawdy w tym wszystkim, co zostało napisane - jeśli chodzi o fizyczną możliwość, ale... U mnie cc, więc fizjologia nie miała nic do rzeczy. Natomiast, jak po każdej operacji (nie tylko tego typu), trzeba zwyczajnie się oszczędzać przez parę miesięcy. U kobiet rodzących naturalnie to tylko kwestia a)przyzwolenia lekarza, b)kiedy po prostu mogą już normalnie usiąść na tym motocyklu bez dyskomfortu :D. Dlatego może być to szybciej. ALE (kolejne)...dlaczego to są teorie? Bo najzwyczajniej w świecie nie ma się czasu na cokolwiek, jest się zajętym zupełnie czymś/KIMŚ innym :). Czas leci tak, że się nie zauważy, iż sezon z głowy. U mnie jakieś sporadyczne jazdy po 4 miesiącach. Zwłaszcza, jak się siedzi na macierzyńskim, zaległych urlopach, to odpadają nawet dojazdy do pracy motocyklem, nie mówiąc o wycieczkach, czy spędzaniu w ten sposób każdego dnia/wieczoru. Potem się trochę normuje, dzieciaka "sprzedasz" dziadkom, opiekunce i jedziesz. Także nie ma co myśleć, że sezon czy dwa wypadnie ze względów naturalnych (bo ciąża) i zdrowotnych (bo po ciąży), bo na jakiś czas zmieniają się po prostu priorytety. Żeby nie było - znam też przypadek "nieodpuszczania". Koleżanka wszędzie jeździ motocyklem, a dziecko z ojcem albo opiekunką w samochodzie. Ona nigdy ;). Albo oni motocyklami na wakacje, a opiekunka z dzieckiem samolotem. Widocznie wszystko jest kwestią organizacji i chęci :). Przy okazji - mam możliwość zweryfikowania swojego zdania z tego tematu sprzed paru lat, kiedy też tylko gdybałam. Jak widzę, postąpiłam tak, jak pisałam wtedy. Odpuściłam moto. I choć nie miałam z ciążą żadnych problemów, to poza dwiema czy trzema przejażdżkami - rozstałam się na jakiś czas z jazdą. Mam gdzieś zdjęcie (garażowe, bo to i tak zima) na motocyklu na kilka dni przed urodzeniem - no i gdzie ten bak tej choleRy :D.
  12. Podobny temat był tutaj kilka lat temu: http://forum.motocyk...i-na-motocyklu/ Tutaj dość merytorycznie, bez "prawienia morałów": http://www.motocaina...lu,0,564,0.html Te wspomniane "morały" to raczej kwestia własnego podejścia, czy tak małe dziecko w ogóle warto przewozić na 2oo. Też jest mi bliżej do tych, którzy odpuszczają przewożenie w tym wieku. Ale to już sprawa indywidualna. A może najpierw wybierzcie się w trasę sami, nie musi być długa, jakieś 30-40 km i ani razu nie przekraczajcie 40km/h. Bo może to Wy się zmęczycie bardziej, zwłaszcza Burgman ;). P.S. Wczoraj coś Łysy przy kolejnym browarze pisał, że idzie montować fotelik dla małej na moto, może tu zajrzy i coś napisze ;). P.S.1 Sama mam "na stanie" trzyipółlatka i chociaż ma przysłowiowego pierdolca na punkcie motocykli, to na razie musi się zadowolić przewożeniem na rowerze albo swojej własnej biegówce. Choć wiem, że niedługo nie obędzie się bez jakiejś popierdółki dla dzieci...Nieuchronne.
  13. GRASS

    31.08.14 - Walia

    Naprawdę nieźle. To właściwie identyczny dystans, jaki kiedyś machnęłam z Pragi do słowackiej Rożn(i)awy. Dla mnie to nie ma się czym chwalić (wręcz przeciwnie, bo R6 i większość zaprawionych w bojach patrzyłaby tylko z politowaniem), choć to była moja najdłuższa jednorazowa trasa. Ale dla takiej popierdółki (bez żadnej obrazy :D ) - gratulacje. Zwłaszcza, że ten Wasz czas przyzwoity, pomijając sprzęt - i na podziwianie, przygody, itp. Co bym nie myślała o Wyspach - widoki :lalag: . (Ale u nas też bywa przepięknie).
  14. Jak w temacie. Rocznik 1998. Skuter należy do mojego męża - niektórzy go znają (i Yamahę, i męża :D ). Od razu informuję (widząc dyskusję w poprzednim temacie) - nie, foty nie są robione przy garażach, gdzie jest sprzęt trzymany :D. Ogłoszenie: http://olx.pl/oferta/yamaha-majesty-250-CID5-ID6QAHw.html#af85753ebc Jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek chciałby o skuter zapytać - info pod podanym numerem lub tutaj do mnie na PW.
  15. Pablo, pewnie "wyprztykałeś się" z limitu, to tylko 3MB ;). Najwyżej wejdź w swój profil i "ustawienia" ---> załączniki i usuń coś albo edytuj posty i zmniejsz (ale to bez sensu, roboty za dużo z ponownym wklejaniem). Najlepiej później wrzuć linka, jak pisze fredo, bo szkoda teraz się pozbywać fot z tematu. Zawsze możesz zrobić relację z podróży na Trampie, tylko bez wykrzykników typu "Falubaz!" :bigrazz:
  16. Linka między drzewami w lesie - zawieszona nie złośliwie, a bezmyślnie. Wypadek, ale na szczęście bez tragicznego finału: http://www.radiopik.pl/2,16765,grozna-pulapka-na-lesnej-drodze
  17. A z tym to się zgodzę, tak. ------- I trochę przy temacie, ale zaznaczam, że średnio serio, żeby nie było ;) : Skoro my, Polacy, tak świetnie znamy się przy różnego rodzaju rozmowach (vide: na przykład forum i tematy) na polityce, pieniądzach, Kościele i LECZENIU, to w sumie taki lekarz czy pielęgniarka ma prawo sądzić, że tak samo świetnie wiemy, co nam jest i jakie leki bierzemy (nam dają) i informacja jest zbędna... ;)
  18. Tekst ten sam, tylko czytany przez dwie różne osoby, stąd możliwość zupełnie innego odbioru, co jest normalne :). Zresztą zaznaczyłam "dla mnie", a nie że tak musi być lub jest. Po prostu sądziłam - i tak wynika z tekstu - że facet to pisał po czasie, więc liczyłam na trochę zdystansowania się. Nie doczytałam go zbyt wiele, stąd to "trochę jak udzielna księżna". Ale wtedy nie byłoby to tak dobrze napisane, jak w stylu chodzenia "krok w krok" za bohaterem, to też prawda. No i może trochę krzywdy "opowiadaniu" zrobił wstępniak, że wysadza z foteli i jeży włos na głowie - przesada. Po prostu realnie brzmiący, jednostronny, subiektywny opis z pobytu w szpitalu. I tak samo subiektywny może być odbiór przy czytaniu. Ale jeszcze tylko jedno - chcielibyśmy wyczerpującej i rzetelnej informacji na przykład o podawanych lekach w szpitalu, a czy biorąc w domu na ból głowy czy grypę jakieś tabletki albo te przepisane przez lekarza w przychodni, czytamy zawsze od deski do deski dołączoną ulotkę, gdzie jak byk jest napisane o skutkach ubocznych (a samo ich czytanie może o ból głowy właśnie przyprawić)? Nie sądzę :).
  19. No jest w tym dużo racji - uogólniając - że pacjent jest traktowany przedmiotowo (z wyjątkami, owszem). Ale, mimo wszystko, szpital to nie iluśtamgwiazdkowy hotel, że obsługa ma nadskakiwać i usługiwać z przyklejonym uśmiechem. Pewnie, że więcej empatii i pogłaskanie po główce może wpływać na lepsze samopoczucie pacjenta, jednak lekarze i personel medyczny muszą po prostu odwalić swoją robotę. Tak, tak, wiem, że do polskich szpitali o wiele można spraw można się przyczepić, nie przeczę. Natomiast bohater tekstu i wydarzenia (jeżeli takie rzeczywiście miało miejsce) zachowuje się trochę jak udzielna księżna. Dla mnie z tekstu bije pretensja o niemal wszystko i rozczarowanie sytuacją. Informacje otrzymywał - zdawkowe i krótkie, ale przecież dość rzeczowe. Oczekiwał wykładu i prelekcji za każdym razem? Zajęli się nim, zrobili, co mogli (no dobra, jakieś dwie historie średnio fajne były - z zapaleniem i kwitem), nogę uratowali, a na końcu nawet "pocałujcie mnie w dupę" nie ma, nie mówiąc o najmniejszym podziękowaniu. Szkoda. Za to tekst się czytało fajnie, bo dobrze napisany :). -------- Cewnikowanie jest nieprzyjemne jak jasna cholera, zdarzyło się dwukrotnie, jak mi się przypomina, to odruchowo zakładam nogę na nogę :D, ale do operacji i pobytu na OIOMie nie było innego wyjścia. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jaki to ból dla faceta ;).
  20. Pewnie ostatnim "właścicielem" jest handlarz, który sprzedał motocykl na niemieckich blachach (w końcu moto takie ma) na umowę in blanco - okazyjna cena, wolne miejsce na nazwisko sprzedającego, datę i resztę - a chętny, naiwny albo i zorientowany w temacie - bierze. Papierów na cle to też można szukać jak wiatru w polu ;). Nawet jak dotrą do handlarza (który przy takiej umowie i tak się wszystkiego wyprze), to nic mu nie zrobią. Poza tym w notce jest napisane, że policja szuka "sprawcy" (dobrze wiesz, że to różne kwestie :) ), a tekst w zajawce "Wiesz kto jest właścicielem tego motocykla? Daj znać gorzowskiej drogówce" to twórczość własna pani Iwonki :D. ------------ Gin i tonik podają też osobno na Słowacji. Zwyczaj ok - nawet jak gin podlejszy niż ten w pokazowej butelce na barze, to chociaż nierozrobiony aż tak z wodą, a na pewno nie tonikiem i lodem. W polskich knajpach zazwyczaj zamawiam podobnie - osobno wódka, osobno sok i drinka robię sama ;).
  21. GRASS

    ..forumowa wyprawa na wschod

    To teraz weź rower (nawet z panelem, wzorem tej Kanadyjki) i zrób trasę jeszcze raz. Masz obcykaną, na paliwie zaoszczędzisz i widoki dłużej popodziwiasz ;). Gratulacje.
  22. GRASS

    ..forumowa wyprawa na wschod

    Ano. To ci od książki "Byle dalej" i motocyklowej podróży dookoła świata. I na rowerach. Nawet pożyczyłam i czytałam ;). Poza tym było chyba o tym kiedyś w jakimś temacie na FM. Chyba. Albo na innym forum, już nie pamiętam. Czyli znowu ich pognało :).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...