Skocz do zawartości

Chłopiec pod kołami motoru


krycek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

A co tu jest do komentowania? Wszystko sie zgadza. Jezdzilem jak i jezdze bardzo duzo na rowerze. Byl okres, ze i na chopperku sie jezdzilo. Czy mam sie tego wstydzic?

 

Przeciez ja nie ukrywam, ze mam krotka praktyke na motocyklu! Twierdze tylko, ze mam w tej chwili duze umiejetnosci w jezdzie po drodze publicznej. Przed zakupem duzego motocykla mialem bardzo niskie glownie ze wzgledu na nieznajomosc przeciwskretu (nikt mnie tego nie nauczyl), dzieki mojemu duzemu motorkowi tego sie nauczylem bo sprawil ze sie tematem zainteresowalem. I cale szczescie ze od razu sobie duzy motor kupilem bo tyle ile on mnie nauczyl to zaden instruktor by mnie nie nauczyl. Po zakupie ostro dawalem i sie wyrobilem. Po te przyslowiowe 'bulki do sklepu' jezdzilem jak motoru nie znalem. Bo poznawalem go stopniowo, najpierw na malych predkosciach na miescie i im bardziej czulem motocykl tym bardziej sobie pozwalalem (ale w granicach rozsadku oczywiscie i bezpieczenstwa). Przeciwskret znam, stosuje go w kazdym zakrecie, schodzenie na kolano znam (w sensie zaciesnienia luku) wiec w czym problem? Kazdy wyjazd na miasto traktowalem jako trening i sie nauczylem. Pewne manewry nie wychodzily, pewne nawyki mialem zle, przemodelowalem, dostosowalem do realiow, zrobilem liste, przecwiczylem rzeczy na ktore trzeba szczegolnie zwracac na motocyklu uwage i po prostu bezpiecznie jezdze.

Za miastem tez duzo juz dawalem. Motocykl nie sprawia mi zadnego problemu obecnie, nie wiekszy niz rower i nadal to podtrzymuje.

Doswiadczenie z jazdy po drogach publicznych mam zarowno puszka jak i rowerem. I to bardzo dlugie.

Zakretow jak przypal o ktorych nic nie wiem, czy jest piach czy nie - na kolanku nie biore. Na ciaglej nie wyprzedzam. Wiem jak jechac szybko w koleinach na drodze. Potrafie ocenic z jaka predkoscia bezpiecznie wejsc w zakret. Nie mam doswiadczenia tylko w jezdzie w bardzo duzym deszczu ale jestem tego swiadomy i jesli taki mnie zastanie - w sposob szczegolny bede podchodzil do hamowania za wczasu, pieszych na poboczu i brania zakretow. To oczywiste - sytuacje z deszczem przytrafia sie moze w 10% moich wyjazdow wiec po co w tych 10% ryzykowac? Posmigam sobie szybciej przy ladnym sloneczku. I najwazniejsze - zawsze skupiam sie na drodze maksymalnie jak na torze wyscigowym. I nigdy nie jezdze na granicy 95% pewnosci. Zawsze staram sie robic wszystko ze 100% pewnoscia. Jak pojawiaja sie jakiekolwiek watpliwosci, zawsze odpuszczam, np. wyczucie odleglosci samochodu z przeciwka przy wyprzedzaniu. Czytam to forum i koduje coraz to nowe sytuacje. Np. ze w lesie sie nie zapierd*** 200 km/h to ja juz dawno wiedzialem i stosowalem zanim kupilem duzy motor. Na to mnie uczulil znajomy a ja lubie uczyc sie na bledach innych.

Wpis z tego watku tez na dlugo mi w pamieci zostanie z tym malym dzieckiem na rowerze.

 

Zazdroscisz mi ze potrafie nad soba panowac? Ze z tragedii innych potrafie wyciagac wnioski? Zazdroscisz mi podejscia do jazdy jak tego zaprezentowanego wyzej? Ja nie wstydze sie tego powiedziec.

 

Dla mnie to nie obciach powiedziec, ze jezdze poprawnie. Bo wiem co mowie. Byl okres ze slabo jezdzilem 1 miesiac na chopperze. Pierwszy motor w zyciu. To byla slaba jazda (nie w sensie bezpieczenstwa, ale czucia motoru i znajomosci sytuacji, ktore czyhaja na motocykliste). Teraz to co innego - jezdze bardzo dobrze. Na mnie lebki 18-letnie co odkrecaja na zakrecie na 140 km/h i schodza na kolano bo 5 razy na torze jezdzily nie sa wzorem do nasladowania. To statysci tworzacy statystyki. Tak ja ci co jezdza 200 km/h w lesie. Kwestia czasu i miejsca. Ja mam zasade zmniejszania prawdopodobienstwa na drodze do absolutnego minimum wraz z zasada: im wiecej jezdzisz tym zwiekszasz prawdopodobienstwo spotkania na drodze niebezpiecznej sytuacji. Bylem dobry z matmy i wiem co to prawdopodobienstwo zajscia zdarzenia.

 

Takze nie wiem kolego do czego pijesz?

 

Do tego dobicia do osi jezdni? :icon_biggrin:

 

Troche nie jestes na czasie bo w innym watku napisalem, ze nie mam samochodu :biggrin:

A to byl tylko element ktory mial utemperowac kozakow wyprzedzajacych na ciaglych i przed zakretem (a zwlaszcza przed zakretem z przekroczeniem ciaglej oczywiscie) :biggrin:

Chcialem wysluchac ich argumentow jak to motocyklista moze ciagla przekraczac, bo przeciez motocykl to szybki jest. No i wysluchalem :banghead:

 

ANI RAZU, ANI JEDNA OSOBA NA TYM FORUM NIE NAPISALA WYRAZNIE: WYPRZEDZANIE PRZEZ MOTOCYKLISTE NA CIAGLEJ (OCZYWISCIE Z JEJ PRZEKROCZENIEM) JEST NIEPOPRAWNE.

 

Wszystkie wrzutki byly pod moim zadresem. O czym to swiadczy? KOLO WZAJEMNEJ ADORACJI! Ta mala statystyka juz fajnie pokazuje pewna tendencje. A liczby nie klamia.

 

I zreszta wpis ow odniosl skutek, bo wielu z was bedzie pamietac, ze moze sie zdarzyc taka sytuacja ze ktos sie wkur*** i zajedzie droge - jak ten samochod czerwony motocykliscie w jednym z linkow na forum.

 

Pamietajcie, ludzie sa rozni, sa tez tacy, ktorzy w korku motocyklistom drzwi otwieraja. Sa tez tacy, ktorzy nie dobijaja do osi a zajezdzaja jak ich sie wyprzedza na ciaglej. Dlatego takich ludzi nie prowokujcie stosujac sie do przepisow ruchu drogowego bo moze by amba.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdze tylko, ze mam w tej chwili duze umiejetnosci w jezdzie po drodze publicznej.

 

ja mam duze umiejetnosci naprawy motocykli - zawsze jak jestem w salonie wchodze do warsztatu, wiec jesli ktos chce zebym mu cos naprawil zapraszam hahah

 

I cale szczescie ze od razu sobie duzy motor kupilem bo tyle ile on mnie nauczyl to zaden instruktor by mnie nie nauczyl

 

niech ktos teraz cos wspomni o gs500 na pierwszy motocykl-pamietajcie tylko i wylacznie r1 na pierwszy sprzet

 

Motocykl nie sprawia mi zadnego problemu obecnie, nie wiekszy niz rower i nadal to podtrzymuje.

 

chlop ma jaja jak dzwony na koscielnej wiezy

 

schodzenie na kolano znam (w sensie zaciesnienia luku)

 

ja czesto scigam sie w motogp(w sensie ze jezdze motorem do sklepu buahah)

 

I nigdy nie jezdze na granicy 95% pewnosci. Zawsze staram sie robic wszystko ze 100% pewnoscia

 

to i tak jestes cienki bo ja zawsze jezdze na 800% swoich umiejetnosci

 

Ja mam zasade zmniejszania prawdopodobienstwa na drodze do absolutnego minimum wraz z zasada: im wiecej jezdzisz tym zwiekszasz prawdopodobienstwo spotkania na drodze niebezpiecznej sytuacji. Bylem dobry z matmy i wiem co to prawdopodobienstwo zajscia zdarzenia.

 

teraz tez to bede stosowal i zamkne motor w piwnicy, no chyba ze masz jakis wzor zebym wszystko dokladnie wyliczyl co do cm to bym wtedy mogl jezdzic bezpiecznie

 

 

i tak oto narodzil sie motocyklista doskonaly od ktorego mozemy sie uczyc i dobrze jeden kolega zauwazyl ze sie pierwszy do niego na szkolenie zapisze , ja bede drugi,bo zaden instruktor nie nauczy mnie tyle co hondzia (zreszta od czytania postow jezdze juz duzo lepiej nie wczesniej)

Edytowane przez scigacz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I gdzie są rodzice?? 6 letnie dziecko nie ma przecież "karty rowerowej" która upoważnia go do jazdy po publicznych drogach...

 

Ewidentnie to nie jest wina motocyklisty,

 

Nie, no gratuluje ! Powiedz jeszcze gdzie kupiles PJ bo na kursie to raczej nie byles.

 

Rozumiem, ze TY miaes w wieku 6 lat karte rowerowa ktora wydrukowales sobie, tak samo jak PJ. :banghead:

 

 

Ewidentna wina dziecka i jego rodziców za brak edukacji o ruchu drogowym.

Skąd taka dziecina ma wiedzieć,że nie można jechać pod prąd czy regulować przerzutki na ulicy na wylocie z zakrętu.. Nie każde dziecię jest kumate a potem są tragedie.

 

No pewnie ze wina dziecka :banghead: Rodzicow zreszta tez ( przynajmniej po czesci )

 

Slyszal tu ktos w ogole o zasadzie ograniczonego zaufania ? ? ?

 

Pomijam fakt czy kazdy zachowalby sie czy w/g. kodeksu czy zdrowego rozsadku.

 

Jedno jesz pewne, kierujacy mial uprawinienia i powinien wiedziec, ze dzieci sa w swoich posunieciach nieobliczalne ( tak samo jak staruszkowie ).

 

A co, zal ci serce sciska, ze mozna miec maly staz a duze doswiadczenie ?

 

Jedno przeczy drogiemu bo jezeli niema stazu to niema doswiadczenia - motocykl nie katamaran.

 

....teraz pomykam z pelna kontrola na moim motorku.

 

Powiem tak, podejrzewam, ze jezdze troche bardziej przepisowo niz Ty jednak do pelnej kontroli to jednak sporo mi brakuje - przynajmniej co do innych uzytkownikow drog - bo to rowniez podchodzi pod zagadnnienie pelnej kontroli, to tak na marginesie.

 

Mozesz miec i roczne doswiadczenie - stazem wyobrazni nie kupisz.

 

Wyobraznie mozesz miec jak Einstein jezeli jednak nie masz doswiadczenia / biblioteki to cala wyobraznia na nic Ci sie nie przyda, to tak jakbys mial komputer z twardym dyskiem 100 tera i jeden program o wielkosci 700 MB

 

1. ... dzieki mojemu duzemu motorkowi tego sie nauczylem bo sprawil ze sie tematem zainteresowalem.

 

2. ... cale szczescie ze od razu sobie duzy motor kupilem bo tyle ile on mnie nauczyl to zaden instruktor by mnie nie nauczyl.

 

ad.1. Na malym nauczylbys sie i szybciej i wiecej - to tak miedzy nami aby nikt sie nie dowiedzial

 

ad.2. Patrz punkt pierwszy, Zaden instruktor nie nauczy Cie nigdy wszystkiego. To nie jego zadanie. Ma Cie nauczyc podstaw do bezpiecznego poruszania sie samemu.

 

Przeciwskret znam, stosuje go w kazdym zakrecie, schodzenie na kolano znam (w sensie zaciesnienia luku)

 

Tak miedzynami, zeby znowu nikt z niewtajemniczonych sie nie dowiedzial. Bez przeciwskretu nieda sie wogole jezdzic motocyklem czy jednosladem. Istenieje jedynie roznica Pzrciwskret swiadomy i nieswiadomy.

 

Problem w tym jakiego miales szkolacego.

 

Doswiadczenie z jazdy po drogach publicznych mam zarowno puszka jak i rowerem. I to bardzo dlugie.

 

... kilkanascie lat,

 

No tak, zwlaszcza rowerem,

wiesz sa tu tacy ktorzy maja kilkadziesiat i nie napinaja sie tak jak Ty, widac oceniaja swoje mozliwosci troche bardziej realnie.

 

Co do reszty Twojej wypowiedzi moge sie zgodzic.

 

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a mnie ciekawi "kult" przeciwskrętu na tym forum...

Normalnie panaceum na całe zło tego świata! Co jakaś kolizja to zaraz można przeczytać wzdychanie" no może, jakby zastosował przeciwskręt..."

 

A w temacie - kiedyś jechałem rowerem! i mały dzieciak na takim rowerku-bobiku po prostu nagle zmienił kierunek jazdy i wjechał we mnie... Ja się zatrzymałem, ale on nie i uderzył we mnie już stojącego w miejscu. Więc naprawdę jest duża szansa, że nawet jadąc powoli motocyklista mógłby nie dać rady ominąć dzieciaka.

Natomiast kwestią jego wyobraźni jest, na ile zwolnił widząc jadące poboczem dziecko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ewidentnie to nie jest wina motocyklisty, ale znając nasze prawo będzie długo się ciągać po sądach...

 

 

 

Panie i Panowie!

 

Najpierw dwie uwagi "na zimno":

 

1) kweste winy w Polsce rozstrzyga sad. Nie forumowicze, nie spoleczenstwo, nie Policja. Sad i tylko sad.

2) Po sadach ciaga sie przynajmniej 3 rodzaje osob:

- oskarzonych,

- poszkodowanych,

- swiadkow.

i m.in. na podstawie tego, co oni powiedza, sad decyduje o winie i karze. Szkoda, ze w Polsce trwa to latami...

 

Zastanowcie sie na spokojnie, kto z Was puscilby 6-letnie dziecko na rowerze po ulicy (bez opieki!)???

Ja mam dwoch chlopakow (troche mlodszych) i nie widze takiej opcji...

 

Trzymam kciuki za obu, zdrowia i rozsadku na przyszlosc!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a mnie ciekawi "kult" przeciwskrętu na tym forum...

Normalnie panaceum na całe zło tego świata! Co jakaś kolizja to zaraz można przeczytać wzdychanie" no może, jakby zastosował przeciwskręt..."

 

A w temacie - kiedyś jechałem rowerem! i mały dzieciak na takim rowerku-bobiku po prostu nagle zmienił kierunek jazdy i wjechał we mnie... Ja się zatrzymałem, ale on nie i uderzył we mnie już stojącego w miejscu. Więc naprawdę jest duża szansa, że nawet jadąc powoli motocyklista mógłby nie dać rady ominąć dzieciaka.

Natomiast kwestią jego wyobraźni jest, na ile zwolnił widząc jadące poboczem dziecko...

 

 

no widzisz i jaki z tego wniosek-w twojej sytuacji dzieciak nie zastosowal przeciwskretu!!! :buttrock: :buttrock: :buttrock: Przeciwskret jest dobry na wszystko ponoc w usa w 1923r przeciwskret ze skutkiem stosowali do leczenia raka :buttrock: :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając dyskusje o przeciwskręcie i doświadczeniu hondzi...

Sąd rozstrzygnie, nas nie było. Ale ta wzmianka, że sześciolatek na takiej trasie rowerem na poboczu? Niby sam. Może jechał w grupie z rodzicami? Może faktycznie sam się wypuścił. Nie wynika to z informacji. Przecież to przedszkolak...I nawet jak te dzisiejsze dzieciaki są wyszczekane, kopną cię w łydkę za byle co, to wciąż takie za rękę się trzyma i tylko do piaskownicy samo puszcza, mając nadal na oku.

Kilka dni temu, jadąc moto krajową 62 widzę na poboczu nagle jakiegoś 10-latka na skuterze, a obok jeszcze młodszego na quadzie (pewnie taki automat dla maluchów, jakaś pięćdziesiątka). Obaj bez kasków, w krótkich gaciach, krótki rękaw i żadnej opieki, nikogo nie było wokół. Stali na poboczu, rozglądali się, żeby przedostać się na druga stronę. Pobocze zarośnięte krzakami, ledwo ich było widać, gdyby ktoś nagle zjechał np. autem, bo inny by go wyprzedzał, zostałyby zgarnięte jak nic z tej drogi :evil:

nie

 

M.G.S. - jesteśmy otwarci jak inkunabuł w gablocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa dni temu w Niemczech 91 letni staruszek poruszajacy sie wechikolem ( nie wozkiem inwalidzkim ) o nepedzie elektrycznym usilowal przejechac jezdnie ( poza terenem zabudowanym ). 21 latek ktory wylonil sie z za zakretu niezauwazyl dziadka.

 

Gdyby dziadek i 21 latek oboje uzyli przeciwskretu napewno do tego wypadku by nie doszlo, pozostaje pytanie czy 21 latek kierujacy katamaranem nie zachaczyl by sie o dzrzewo, ktore niestety nie stosuje przeciwskretu i przemieszcza sie znacznie wolniej niz wyzej wymienieni. Gdyby dziadek mial skorzamy kombinezon i helm jego szanse na smierc byly by rowniez nie mniejsze.

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do winy dla kogoś to ciężko jest się wypowiadać, bo nie znamy sytuacji, jeśli było tak, że faktycznie chłopiec dynamicznie zmienił kierunek jazdy wjeżdzając wprost pod moto to możemy winić tylko rodziców. Jeśli natomiast motocyklista dojeżdzając do niego i widząc chłopca nie zrobił nic ( zmniejszenie prędkości bądz nawet zatrzymanie się, w miarę możliwości zwiększenie odstępu podczas wyprzedzania, omijania itp. ) mógł się spodziewać odmiennego zachowania dziecka, to wg mnie motocyklista mógłby być podciągnięty do współsprawstwa. Tak czy inaczej rodzice nie powinni dopuścić do poruszania się dziecka samotnie po drodze.

 

Co do rad jednego z użytkowników to brak mi słów. Jeszcze nigdy na tym forum nikogo nie obraziłem i teraz też się staram, ale takich debilizmów to chyba jeszcze na tym forum nie było. Stary ty chyba faktycznie powinieneś jeżdzić po te bułki do sklepu, ale taczką. Oczywiście z zastosowaniem przeciwskrętu parkując pod sklepem. Można by jeszcze o tym długo dyskutować, ale czasami chyba dyskusja niema sensu.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dajcie spokój - nikt z was tam nie był,nie widział, nie zna faktów - wiec przestańcie gdybać o winie - od tego są biegli, sądy, prokuratura.

 

1. kto z was zwalnia do 40 km/h przed szkołą, przedszkolem ? - no bo jak widzę codziennie motocyklistów i kierowców samochodów koło szkoły przy mojej drodze to myślę że ok 10% - a później - winne dziecko bo wybiegło na drogę

 

2. Jak się widzi dziecko przy drodze a JUŻ NA PEWNO NA DRODZE LUB POBOCZU /którę jest częścią drogi/ to TRZEBA ZASTOSOWAĆ ZASADĘ OGRANICZONEGO ZAUFANIA - to powinien wiedzieć KAŻDY kto ma prawo jazdy - czyli: zwolnić, być przygotowanym do natychmiastowego zatrzymania

3. Oczywiście rodzice niedopilnowali dziciaka - ale to nie zwalnia nas kierowców od myślenia - widzę dzieciaka - to ZWALNIAM!!!- dziecko to nie sarna, zając - nie wyskakuje z krzaków na drogę - najczęściej bawi się na poboczu, lub przy drodze, w widocznym miejscu - trzeba odpuścić - pałować to sobie można dalej - ale na Boga - nie wymijać jak zwykłego rowerzystę - a jak ktoś tego nie rozumie to ma coś nie tak z psychiką

4. Czy słaby czy dobry motocyklista - tego nie wiemy i nie ma to znaczenia - jakby zwolnił do 30km/k i zachował odstęp - to miałby czas albo na zatrzymanie się lub jakąkolwiek reakcję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dajcie spokój - nikt z was tam nie był,nie widział, nie zna faktów - wiec przestańcie gdybać o winie - od tego są biegli, sądy, prokuratura.

 

1. kto z was zwalnia do 40 km/h przed szkołą, przedszkolem ? - no bo jak widzę codziennie motocyklistów i kierowców samochodów koło szkoły przy mojej drodze to myślę że ok 10% - a później - winne dziecko bo wybiegło na drogę

 

2. Jak się widzi dziecko przy drodze a JUŻ NA PEWNO NA DRODZE LUB POBOCZU /którę jest częścią drogi/ to TRZEBA ZASTOSOWAĆ ZASADĘ OGRANICZONEGO ZAUFANIA - to powinien wiedzieć KAŻDY kto ma prawo jazdy - czyli: zwolnić, być przygotowanym do natychmiastowego zatrzymania

3. Oczywiście rodzice niedopilnowali dziciaka - ale to nie zwalnia nas kierowców od myślenia - widzę dzieciaka - to ZWALNIAM!!!- dziecko to nie sarna, zając - nie wyskakuje z krzaków na drogę - najczęściej bawi się na poboczu, lub przy drodze, w widocznym miejscu - trzeba odpuścić - pałować to sobie można dalej - ale na Boga - nie wymijać jak zwykłego rowerzystę - a jak ktoś tego nie rozumie to ma coś nie tak z psychiką

4. Czy słaby czy dobry motocyklista - tego nie wiemy i nie ma to znaczenia - jakby zwolnił do 30km/k i zachował odstęp - to miałby czas albo na zatrzymanie się lub jakąkolwiek reakcję

 

Tomgor, zgoda, oczywiście. Bo to racja zupełna. Ale miej też świadomość, że ludzie tu piszący nie mają na koncie takich wypadków. I nie są idiotami, zwalniają przed szkołami, potrafią reagować i z psychiką w porządku (większość). Po prostu wypadki chodzą po ludziach, niestety. I zdarzają się nawet wtedy, kiedy myślimy, że zrobiliśmy wszystko, by do tego nie doszło. Jako chirurg wiesz doskonale, że błędy są niewybaczalne. Ale bywają. Nikt nie jest cyborgiem i jasnowidzem.

nie

 

M.G.S. - jesteśmy otwarci jak inkunabuł w gablocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Jak się widzi dziecko przy drodze a JUŻ NA PEWNO NA DRODZE LUB POBOCZU /którę jest częścią drogi/ to TRZEBA ZASTOSOWAĆ ZASADĘ OGRANICZONEGO ZAUFANIA - to powinien wiedzieć KAŻDY kto ma prawo jazdy - czyli: zwolnić, być przygotowanym do natychmiastowego zatrzymania

To właśnie nie jest zasada ograniczonego zaufania tylko zachowanie szczególnej ostrożności. Zasadę ograniczonego zaufania możesz stosować do normalnyh pojazdów poruszających się normalnie. To powienien wiedzieć każdy kto ma prawo jazdy. Art 4 PoRD opisuje zasade ograniczonego zaufania i w żadnym wypadku nie dotyczy ona sytuacji w której udział bierze dziecko na poboczu czy zataczający się menel.

 

pozdr

Edytowane przez jurjuszi

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zbliżamy się do pieszego, rowerzysty, skuterzysty poruszającego się lub stojącego na poboczu, powinniśmy być przygotowani do wykonania manewru wyprzedzania/omijania, zatem powinniśmy zachować zasadę ograniczonego zaufania i włączyć zasadę zachowania szczególnej ostrożności w trakcie rozpoczęcia, trawania i zakończenia manewru.

Z czego zasada ograniczonego zaufania powinna dotyczyć wszystkich użytkowników dróg w każdej sytuacji na drodze, natomiast zasada zachowania szczególnej ostrożności powinna być stosowana (w tym konkretnym przypadku) w stosunku do dziecka poruszającego się po drogach bez opieki dorosłych.

<seryjna kolekcjonerka>

 

Moja małpa wie jak naprawdę ze mną jest

Patrzy w oczy tak, jakby znała mnie od lat

Kiedy jest mi źle, opowiada różne dziwne historie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co tu jest do komentowania? Wszystko sie zgadza. Jezdzilem jak i jezdze bardzo duzo na rowerze. Byl okres, ze i na chopperku sie jezdzilo. Czy mam sie tego wstydzic?

 

Przeciez ja nie ukrywam, ze mam krotka praktyke na motocyklu! Twierdze tylko, ze mam w tej chwili duze umiejetnosci w jezdzie po drodze publicznej. Przed zakupem duzego motocykla mialem bardzo niskie glownie ze wzgledu na nieznajomosc przeciwskretu (nikt mnie tego nie nauczyl), dzieki mojemu duzemu motorkowi tego sie nauczylem bo sprawil ze sie tematem zainteresowalem. I cale szczescie ze od razu sobie duzy motor kupilem bo tyle ile on mnie nauczyl to zaden instruktor by mnie nie nauczyl. Po zakupie ostro dawalem i sie wyrobilem. Po te przyslowiowe 'bulki do sklepu' jezdzilem jak motoru nie znalem. Bo poznawalem go stopniowo, najpierw na malych predkosciach na miescie i im bardziej czulem motocykl tym bardziej sobie pozwalalem (ale w granicach rozsadku oczywiscie i bezpieczenstwa). Przeciwskret znam, stosuje go w kazdym zakrecie, schodzenie na kolano znam (w sensie zaciesnienia luku) wiec w czym problem? Kazdy wyjazd na miasto traktowalem jako trening i sie nauczylem. Pewne manewry nie wychodzily, pewne nawyki mialem zle, przemodelowalem, dostosowalem do realiow, zrobilem liste, przecwiczylem rzeczy na ktore trzeba szczegolnie zwracac na motocyklu uwage i po prostu bezpiecznie jezdze.

Za miastem tez duzo juz dawalem. Motocykl nie sprawia mi zadnego problemu obecnie, nie wiekszy niz rower i nadal to podtrzymuje.

Doswiadczenie z jazdy po drogach publicznych mam zarowno puszka jak i rowerem. I to bardzo dlugie.

Zakretow jak przypal o ktorych nic nie wiem, czy jest piach czy nie - na kolanku nie biore. Na ciaglej nie wyprzedzam. Wiem jak jechac szybko w koleinach na drodze. Potrafie ocenic z jaka predkoscia bezpiecznie wejsc w zakret. Nie mam doswiadczenia tylko w jezdzie w bardzo duzym deszczu ale jestem tego swiadomy i jesli taki mnie zastanie - w sposob szczegolny bede podchodzil do hamowania za wczasu, pieszych na poboczu i brania zakretow. To oczywiste - sytuacje z deszczem przytrafia sie moze w 10% moich wyjazdow wiec po co w tych 10% ryzykowac? Posmigam sobie szybciej przy ladnym sloneczku. I najwazniejsze - zawsze skupiam sie na drodze maksymalnie jak na torze wyscigowym. I nigdy nie jezdze na granicy 95% pewnosci. Zawsze staram sie robic wszystko ze 100% pewnoscia. Jak pojawiaja sie jakiekolwiek watpliwosci, zawsze odpuszczam, np. wyczucie odleglosci samochodu z przeciwka przy wyprzedzaniu. Czytam to forum i koduje coraz to nowe sytuacje. Np. ze w lesie sie nie zapierd*** 200 km/h to ja juz dawno wiedzialem i stosowalem zanim kupilem duzy motor. Na to mnie uczulil znajomy a ja lubie uczyc sie na bledach innych.

Wpis z tego watku tez na dlugo mi w pamieci zostanie z tym malym dzieckiem na rowerze.

 

Zazdroscisz mi ze potrafie nad soba panowac? Ze z tragedii innych potrafie wyciagac wnioski? Zazdroscisz mi podejscia do jazdy jak tego zaprezentowanego wyzej? Ja nie wstydze sie tego powiedziec.

 

Dla mnie to nie obciach powiedziec, ze jezdze poprawnie. Bo wiem co mowie. Byl okres ze slabo jezdzilem 1 miesiac na chopperze. Pierwszy motor w zyciu. To byla slaba jazda (nie w sensie bezpieczenstwa, ale czucia motoru i znajomosci sytuacji, ktore czyhaja na motocykliste). Teraz to co innego - jezdze bardzo dobrze. Na mnie lebki 18-letnie co odkrecaja na zakrecie na 140 km/h i schodza na kolano bo 5 razy na torze jezdzily nie sa wzorem do nasladowania. To statysci tworzacy statystyki. Tak ja ci co jezdza 200 km/h w lesie. Kwestia czasu i miejsca. Ja mam zasade zmniejszania prawdopodobienstwa na drodze do absolutnego minimum wraz z zasada: im wiecej jezdzisz tym zwiekszasz prawdopodobienstwo spotkania na drodze niebezpiecznej sytuacji. Bylem dobry z matmy i wiem co to prawdopodobienstwo zajscia zdarzenia.

 

Takze nie wiem kolego do czego pijesz?

 

Do tego dobicia do osi jezdni? :icon_biggrin:

 

Troche nie jestes na czasie bo w innym watku napisalem, ze nie mam samochodu :biggrin:

A to byl tylko element ktory mial utemperowac kozakow wyprzedzajacych na ciaglych i przed zakretem (a zwlaszcza przed zakretem z przekroczeniem ciaglej oczywiscie) :biggrin:

Chcialem wysluchac ich argumentow jak to motocyklista moze ciagla przekraczac, bo przeciez motocykl to szybki jest. No i wysluchalem :banghead:

 

ANI RAZU, ANI JEDNA OSOBA NA TYM FORUM NIE NAPISALA WYRAZNIE: WYPRZEDZANIE PRZEZ MOTOCYKLISTE NA CIAGLEJ (OCZYWISCIE Z JEJ PRZEKROCZENIEM) JEST NIEPOPRAWNE.

 

Wszystkie wrzutki byly pod moim zadresem. O czym to swiadczy? KOLO WZAJEMNEJ ADORACJI! Ta mala statystyka juz fajnie pokazuje pewna tendencje. A liczby nie klamia.

 

I zreszta wpis ow odniosl skutek, bo wielu z was bedzie pamietac, ze moze sie zdarzyc taka sytuacja ze ktos sie wkur*** i zajedzie droge - jak ten samochod czerwony motocykliscie w jednym z linkow na forum.

 

Pamietajcie, ludzie sa rozni, sa tez tacy, ktorzy w korku motocyklistom drzwi otwieraja. Sa tez tacy, ktorzy nie dobijaja do osi a zajezdzaja jak ich sie wyprzedza na ciaglej. Dlatego takich ludzi nie prowokujcie stosujac sie do przepisow ruchu drogowego bo moze by amba.

Moze ktos strescic to, co napisal ten pajac?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...