Skocz do zawartości

Marlew

Forumowicze
  • Postów

    1623
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Marlew

  1. A myslisz że ja umiem? ;) Stoppie w moim wykonaniu to tył jakieś 20-25 cm nad asfaltem... ale wciąż się uczę i ćwiczę co światła :icon_mrgreen: Jak myslisz -czy córka woli mieć sfrustrowanego ojca, nie mogącego poświęcić się hobby czy raczej tate szczęśliwego? Moja na pewno to drugie. Wie że jezdze szybko, pewnie że nie bierze pod uwage że coś mi się stanie ale dlatego własnie zabezpieczyłem jej przyszłość. Jest dla mnie najważniejsza ale nie moze być wszystkim bo każdy ma jeszcze swoje życie.
  2. Każdy jezdzi tak jak mu pasuje. Jeżeli łamie przepisy to robi to na własne ryzyko. Sam uprawiam PSJ katamaranem i absolutnie nie wpływa to na moje samopoczucie. A posiadanie motocykla nie ma nic do bycia fajnym :icon_mrgreen: A Yezoo - w mieście to lubię inaczej: jak zasuwam tak koło 150-160 na II i widzę 200 m dalej jak się ktoś szykuje do przejścia po pasach to czekam do ostatnich 100 m i hamuje ostro z redukcją na I i stoppie tuż przed pasami... po czym daję znak ręką żeby przechodzili :D wysmienita zabawa - a miny mają ludzie wtedy nieziemskie. Czy wtedy poprawiam wizerunek czy nie??
  3. Olu Droga chyba tak. Tzn chyba mnie popi*rdoliło... robię ostatnio jeszcze parę innych głupszych rzeczy ale o nich już cichoooo szaaa... :icon_mrgreen: Widocznie jak to Maniek napisał dopadł mnie kryzys wieku średniego - ale szybkę kiedyś zmienię... kiedyś. A i dzieki Edge za wyliczenia prędkości :crossy: a jadąc 250 pokonuję 69 m w ciągu s :D mniam mniam To też jest ryzyko. Nigdy nie uciekałem i nie uciekną przed policją. A że zazwyczaj nie chca mnie zatrzymywać to już inna sprawa :biggrin: Podrzuć kilka pomysłów na dostarczenie adrenaliny bez ryzyka jeżeli możesz bo samopoczucia poprawiac sobie nie musze ;)
  4. Ja mam. Córkę. Jest najwazniejsza. Ale musi zrozumiec że tata ma takie hobby że od czasu do czasu ryzykuje życiem. W razie czego zostaje mama i sporo kasy z ubezpieczenia. Nigdy nikomu z nas nie zapaliłem i nie zapalę świeczki. Dlaczego? Bo każdy z nas wsiadając na motocykl ryzykuje cholernie dużo,i to ryzykuje wyłacznie na własną odpowiedzialność. Bo można gadać że kierowca katamarana wymusił itd... jeżeli ktoś siedziałby wtedy w aucie a nie na moto to pewnie by przeżył albo nie wylądował w szpitalu. Zwykły szlif przy 80-120 może skończyć się śmiercią bądź kalectwem a lądowanie w rowie katamaranem jadącym np 120 kończy się zazwyczaj wyjściem o własnych siłach z pojazdu. Więc ryzykujemy cały czas. Jadąc 250 a nie 120 po prostu zmieniam proporcje - zamiast szpitala i inwalidztwa zostaje tylko smierć. A osobiście, ponieważ jestem całkowicie niewierzący wolę nicość niż 35 lat w wózku. Zawsze można zbierać znaczki - nieprawdaż?
  5. Chłopaki tak nie wolno!! W mieście, ups w centrum miasta!! Nie wolno tak szybko bo nie dość że psujemy wizerunek to jeszcze RYZYKUJEMY :biggrin: ... koło Domów Centrum max 180... ale na II żeby ludzie słyszeli :D "EdgeCrusher Napisano 31 minut temu Cytat(01kriters @ 06 Lipiec 2006 - 15:30) * Edge pytanie było proste co według Ciebie jest bardziej niebezpieczne jazda w dużym ruchu ulicznym z prędkościami porównywalnymi do ruchu? Czy może jazda 220 po moscie siekierkowskim o 2 w nocy gdzie nie ma praktycznie samochodów, ruch pieszy jest wyłączony itd.. Udzielilem odpowiedzi. Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Wszystko jest w zakresie jakiegos prawdopodobienstwa." Edge nie chodzi o prawdopodobieństwo tylko TWOJą I WYłąCZNIE TWOJą subiektywną ocenę co jest bardziej niebezpieczne. Miasto i 50/godz (zwłaszcza w tym upale kiedy kierowcy nie widzą i nie słyszą niczego i jezdzą jak pijani) czy noc i 250 po moście siekierkowskim gdzie jadą 4 samochody na odcinku 1 km
  6. Przepraszam za OT ale "ssał wilk razy kilka, wyssało i wilka" :D taka głupawa dzisiaj jakaś....
  7. Raz jechałem Vmaxem i poza niewątpliwie robiącą wrażenie mocą to do szybkiej jazdy niewiele on się nadaje. I hamulce nie takie i to prowadzenie w zakrętach jakies takie "nie bałdzo" Dlatego jest dość zasadnicza różnica w jezdzie b12 pow 200 a Vmaxem. Ale oczywiście granica między odwagą i głupotą jest dość cienka i symboliczna. A naprawdę uważam że hobby typu motocykl ma więcej z głupoty niż odwagi - nawet jak jedziesz 60 to ryzyko smierci w wypadku jest większe niż w czasie jazdy kaszlakiem :D ja po prostu drastycznie to ryzyko zwiekszyłem I nawiasem rzecz ujmując taka zabawa w dzień przy obecnych temperaturach miałaby mały sens, nawet jadąc w jeansach i Tshircie (tak też robię :icon_mrgreen: ) pocę się niemiłosiernie i dlatego od 2 tygodni wolę jezdzić autem - przyjemne 20 stopni, muzyczka gra... a autem jezdzę jak ostatnia c*pa i np w weekend na trasie Wawa-Hańcza-Wawa spaliłem vectrą średnio 4,9l/100 i ani razu nie przekroczyłem 100 - piszę żebyście nie mysleli że ja tak na co dzień się zachowuję ;)
  8. Damian napisałem później.... na razie to ja muszę na adwokata i takie tam głupoty zbierać. Żyć będę za rok jak dożyję :icon_mrgreen: Ale kiedys cuś takiego.... i owszem...
  9. Kurcze a ja myslałem że w tym celu to się właśnie klawiaturę kupuje... żeby pokazywać bez zatrzymywania się kto ma jakiego :D A tak powaznie - szybkę kupuję koniecznie bo jak znów spotkam gościa to głupio będzie się nie zabawić. Jazda jak mówiła Madee głównie poza miastem co oczywiscie nie usprawiedliwia głupoty ale nieco ją redukuje :biggrin: Aaaaa i nikt mi nie powie że kupuje się 100konny motocykl tylko po to żeby mieć zapas mocy ;) a w sumie różnica między 200 a 250 raczej nie uratuje mi życia w razie co. Co by nie mówić - jak by się tak zachowało moje dziecko to bym sprał po tyłku i wydziedziczył ale fajnie było i już.... i chciałbym miec kiedyś samochód który w ten sposób przyspieszałby pow 200 :icon_mrgreen:
  10. Nie ma potrzeby. Jakbys zobaczył ile widać w nocy przez przyciemnianą szybkę... :biggrin: i zapomniałem dodać - byłem w jeansach :D
  11. No własnie o to chodzi. I to jest ta adrenalina! Jakbym wiedział że za każdym razem wyjdzie to byłoby nudne... a tak pojawia się element niepewności - co zobaczę za zakrętem - i extra adrenalina. Zresztą robię tak baaardzo rzadko - pierwszy raz od roku chyba. To są atrakcje zarezerwowane dla "szczególnych okoliczności przyrody" I dla nieznających Wawy - w mieście jechałem góra 160, przyśpieszyłem dopiero na Katowickiej za Jankami :D Nieważne. Było fajne i na pewno szybko tego nie powtórze... jak dojechałem do domu to nie mogłem zasnąc do 3 :P
  12. Wczoraj. A własciwie dzisiaj. Godzina 1 w nocy na Al. Krakowskiej, stoję na światłach przy Okęciu, obok mnie ustawia się mercedes coupe z lat 80 w wersji S500 (nie wiem ile to ma koników ale chyba sporo), ruszamy. Oczywiście banidt górą, dochodze do 160 (w mieście staram się nie przeginać, zwłaszcza w nocy i w kasku z ciemną szybką :D ), merc bierze mnie z dużą przewagą prędkości, potem parę świateł i co start to zabawa... Wjezdzamy na Katowicką, światła się skończyły ja widze coraz mniej (bandit światła ma słaba a ta szybka...) ale co tam - raz się żyje. Koło McDonalda w Wolicy mam koło 200 ale hamuję przed łukiem, merc mnie wyprzedza..., do świateł przy Maxximusie mam prawie 250 ale jego nie doszedłem!! Na światłach stajemy koło siebie i pozdrawiamy się nawzajem. Zabawa się rozkręca. Do nastepnych świateł w Nadarzynie jadę pierwszy, przekraczam sporo 220 i cały czas mam go w lusterku obok. Do Atlasa również nie daję się wyprzedzić, jest trochę ruchu trzeba hamowac i w tym zakresie prędkości lepiej przyspieszam... Za Atlasem nie ma świateł więc rura... w siestrzeni mamy jakieś 250 i on cały czas za mną... zjezdzam na prawo i daję się wyprzedzić.... :notworthy: bierze mnie lajtowo i pozdrawia awaryjnymi... Za 2 km skręca do domu, okazało się że mieszka ze 3 km ode mnie. Zwalnia, ja też, machamy do siebie i do nastepnego razu... :biggrin: musze zmienić szybke.... Wiem wiem... wariactwo, brak odpowiedzialności, samobójstwo itd.... ale ku..a jak mi to dobrze wczoraj zrobiło, normalnie czysty orgazm na bandicie... cały czas na granicy 300% adrenaliny, 250 /godz przy widoczności 50 m :P Czy jestem nienormalny czy to tylko chwilowe i da sie wyleczyć?? :P
  13. Tak się składa że nie jest (zwłaszcza w tej samej klasie lepkościowej) ale trzeba dojrzeć do tej wiedzy :biggrin: pzdr
  14. Jeżeli mogę spytać to napisz krótko jak jezdzisz? Tzn jak często gościsz na czerwonym, jaki przedział obrotów? Wydawało mi sie że co jak co ale bandit brać olej musi a u Ciebie niespodzianka pełna. No chyba że faktycznie rzadko odwiedzasz rejony pow 6-7 tys. pzdr
  15. Znów się zaczyna... :biggrin: Uważasz że syntetyczny o takiej samej klasie lepkościowej będzie rzadszy od mineralnego???
  16. B12s na gó*nie samochodowym syntetycznym 0,2 l/1000 na wspaniałym motulu ester 0,7-1l/1000 ale za to motocyklowym :icon_mrgreen:
  17. Olsen, mniejsze znaczenie ma styl jazdy niż styl hamowania. Najmniej hamulce zużywają się podczas uzytkowania krótkiego acz intensywnego. Tzn dojezdzając do skrzyżowania lepiej jest wyhamować ostro na ostatnich 25 m niż trzymać delikatnie klamkę na 250 m. Oczywiście i tak jeszcze lepiej jest wykorzystać hamowanie silnika :cool: Ostre, szybkie przyhamowania i odpuszczenie klamki i tarcza i klocki wytrzymają najdłużej.
  18. W oryginale XJRa1300 nie miała termometru oleju. W kazdym razie normalna - chyba że ta SP. pzdr
  19. Niemożliwe. 80 stopni w przypadku silnika chłodzonego olejem oznacza że silnik jest zdecydowanie NIEDOGRZANY. Normalna temperatura pracy musi oscylować wokół 100-120 stopni. Ja bym po prostu do końca nie wierzył termometrowi (nie jest fabryczny tylko jakiś dokupiony prawda?) Jeszcze raz - w zagrzanym silniku lepkości olejów 10w50, 15w50, 20w50 będą TAKIE SAME bo wtedy liczy sie tylko górna wartość. pzdr
  20. Możesz nawet do Hiszpanii :wink: Chodzi tylko o to że 15w50 bedzie stawiał mniejsze opory podczas rozruchu w niższych temperaturach. Poza tym w klasyfikacji 20w50 masz szansę trafić na mineralny a 15w50 będzie już na 100% co najmniej półsyntetykiem bo takiej rozpietości w minerlanym uzyskac się nie da odkąd zniknął QS.
  21. Temperatura jak najbardziej normalna. Jakby było 120-130 to też byłoby w normie a martwić można się sporo wyżej... Dlaczego 20w40 ma brać mniej niż 20w50 - przecież to ten drugi ma większą lepkość w temperaturze pracy. A najlepiej tak jak Pawel pisze 15w50 i już. pzdr
  22. No co Ty Osito - jak się wku..e na kogoś w korku to też sobie puszcze kawałek np Alle Nägel stehen stramm Wenn ich sie in dein Leibholz Ramm-Stein! i od razu pełen looozik :D
  23. Może to ta rejestracja warszawska kłuje w oczy i wywołuje agresję :D:):notworthy: a co do jednoczesnego ruszania i jazdy po wawie - miałem taką idiotyczna stłuczkę 2 lata temu (z mojej winy żeby było jasne) jadę Al. Niepodległosci (3 pasy), jedziemy jakies 40-50 bo spory ruch, jestem jakieś 5 m przed skrzyżowaniem kiedy zapala się żółte, oczywiście wszyscy obok redukcja i rura... no to ja też... Tylko ten przede mną przejechał jeszcze z 10 m i stwierdził że się boi i na środku po heblach :buttrock: wjechałem mu w tyłek. Trudno zdarza się. Wysiadam - robię minę winowajcy nr7 i podchodzę z przeprosinami a gość z płaczem "a żona mi mówiła że jak jadę do Warszawy to lepiej pociągiem bo tu szaleńcy jezdzą" :buttrock: to tak w celu rozbawienia towarzystwa
  24. Jadę w korku np Głogowską i zatrzymuję się żeby wpuścic kogoś kto czeka od paru minut żeby się włączyć do ruchu. Z tyłu trąbienie. Jakby to było raz to bym stwierdził że idiota. Ale jak zdarzyło mi się to 3 razy w 5 wizyt w tym miescie (i tylko w tym) to stwierdzilem ze coś jest nie tak z ludźmi. Zeby było jasne. Pochodzę z Legnicy, mieszkałem w życiu i we Wrocławiu (najcudowniejsze miasto w Polsce), w Poznaniu, i od 8 lat w Wawie. Nie jestem uprzedzony do żadnych mniejszości narodowych ani grup etnicznych. Po prostu stwierdzam fakt. Sam jezdzę szybko, jak trzeba płacę mandaty ale na drodze jestem uprzejmy co oznacza że jak nawet jadę 160 i ktoś usiłuje mnie wyprzedzić to zjezdzam max na prawo :D a w miastach przepuszczam pieszych (zawsze!) i wpuszczam tych co czekają żeby się włączyć. Ale nienawidze wciskaczy na chama i tych tępię jak mogę. Więc jak pisze o doświadczeniu z jazdy po różnych miastach to jest to oparte nie na jednorazowym pobycie tylko na paru tys kilometrów w danym miejscu. pzdr
  25. Jezdzę sporo. Nie tyle co kiedyś ale mimo wszystko 4 tys miesiecznie robie puszką. Z tego połowa w trasie po głównie- Poznaniu, Krakowie, Katowicach, Gdańsku. Jakos w Wawie jezdzi mi się całkiem normalnie jeśli zaakceptuje się korki (a zaakceptowałem) i ogólnie duży ruch. Natomiast bezsprzecznie najwieksze chamstwo na drogach panuje zdecydowanie w Poznaniu - to jedyne miasto jakie odwiedziłem w życiu gdzie regularnie na mnie trąbią za to że WPUSZCZAM KOGOś Z PODPORZąDKOWANEJ. Szok. Totalne wymuszanie pierwszeństwa. Walka o ogień normalnie. W żadnym innym mieście się nie wku...am tak jak tam. Druga strona to Białystok gdzie nieraz człowiek puszcza korzenie na światłach, bo przez 4 zmiany świateł gość przede mną nie umie skręcić w lewo na kolizyjnym skrzyżowaniu. Ale nikt nawet na niego nie zatrąbi :D Jadąc na 2oo nie mam żadnych problemów - ew. zgrzyty są zazwyczaj wtedy kiedy ktoś mnie po prostu nie zauważy ale jak przeprosi to wybaczam wspaniałomyślnie :notworthy: pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...