Skocz do zawartości

CosmoSquig

Forumowicze
  • Postów

    1541
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez CosmoSquig

  1. Ja kupiłem nówkę w salonie na wiosnę za 28 tys. Ot dla informacji podaję :D Hubert - różnica w mocy jest pomiędzy modelem 2006 i 2007, tj. wersją z ABS i bez. Różnica w mocy jest niewielka, ale wg. testów przyspieszenie 0-140km/h spadło z 5.6s do 7.2s. Na szczęście firma Remus zna rozwiązanie tego problemu :D
  2. Ta akurat zależy od przebiegu. U mnie w tym sezonie wyszło trochę ponad 1000pln :D Ale w XTku masz pewnie 10kkm pomiędzy przeglądami, to w 2 serwisach rocznie można się zmieścić.
  3. Nówki są fajne :crossy: Natomiast jeśli rozważasz używkę, to miej na względzie przebieg - zakładając, że nie jest "edytowany", to w przypadku motocykla z przebiegiem 15000km powinieneś do ceny doliczyć ok 2000pln, bo tyle mniej więcej wynosi zużycie materiałów eksploatacyjnych na tym dystansie (opony, zestaw napędowy, klocki, itd). Przy każdym przebiegu warto dodać koszt zużytych częściowo materiałów (wiele osób to pomija, bo konieczność wymiany wielu elementów jest oddalona w czasie) - przy młodym motocyklu może się okazać, że po zsumowaniu wszystkich składników wyjdzie cena niewiele niższa od przecenionej nówki.
  4. Ano warto sprawdzić cenę w Słupsku, choć z tego co pamiętam, to jakiś czas temu ceny Suzuki były tam takie sobie, tj. podobne do cen w salonach Suzuki. Moim zdaniem zdecydowanie warto mieć ABS, pomimo, że w tym przypadku wiąże się to z niższą mocą (wystarczy jednak zmienić wydech i pozbyć się katalizatora i moc powinna wzrosnąć). Tym bardziej, że wg testów ABS w Vstromie sprawdza się świetnie. Znacznie to wpływa na przyjemność z jazdy, szczególnie gdy jest mokro (po prostu czujesz się bezpieczniej). Jak coś się zaczyna dziać niefajnego, to ciśniesz hamulce na maks i wiesz, że wyhamujesz tak szybko, jak to możliwe. Zobacz do działu wypadki ile osób w tym sezonie miało glebę, bo ktoś im wyjechał, a one zahamowały za ostro i zaliczyły szlifa, choć można było spokojnie wyhamować przed przeszkodą. Po prostu w sytuacji awaryjnej mało kto potrafi dobrze zapanować nad hamulcami... ABS zdecydowanie tak!
  5. Staszek s - poza tym co już napisałem, to raczej nie widzę większych różnic pomiędzy DL650 i DL1000. Zdecydowanie jeśli komuś brakuje mocy w 650, powinien wybrać 1000. Aczkolwiek przed stwierdzeniem, że 650 ma za mało mocy polecam każdemu jazdę próbną. Oczywiście mały DL nie ma osiągów sportowego motocykla, ale jego moc okazuje się w większości typowych dla tego typu sprzęta sytuacji wystarczająca. Jeśli więc 650 ma wszystko to, czego potrzebuję, to dopłata do tysiączki staje się niepotrzebnym wydatkiem. No i kwestia kosztów ubezpieczenia oraz paliwa. Dodatkowe 30kg to mniej niż pasażer, ale zakładając, że na obu motocyklach będziemy jeździć te same trasy, z takim samym obciążeniem, to zawsze jest to 30kg na korzyść 650. No i jest też kwestia reakcji na gaz i ew. szarpnięć związanych z luzem łańcucha - im mocniejszy silnik, tym bardziej odczuwalne są te czynniki. Oczywiście daleki jestem od stwierdzenia, że DL1000 jest w jakiś sposób gorszy od DL650. Ot podaję powody, dla których ja nie wybrałem tysiączki. Czytałem sobie sporo na ten temat na zagranicznych forach i tam padają często te same argumenty, do tego wielu posiadaczy DL1000 przesiada się na DL650, bo wolą poświęcić nieco mocy, dla większej uniwersalności i łatwiejszego prowadzenia motocykla. Dużo też zależy od wagi plecaczka. Moja kobitka waży niewiele ponad 40kg. Natomiast kiedyś brata gdzieś podwoziłem (80kg), to moto straciło sporo pary. Gdyby moja pani ważyła więcej, to jeździli byśmy tysiączką. Jeszcze opinia z innego forum: You will not regret getting the 650. Even though the weight of the 1000 is only 40 some odd pounds heavier, extra torque and flywheel effect makes a bike "feel" heavier. The 650 makes plenty of power and it's more nimble feel makes for more fun. When it comes to riding, fun is the key. Nie. Zawiechy DL zachowują się dobrze na szosie, niekiedy natomiast dobijają przy pokonywaniu większych nierówności w terenie przy większych prędkościach. Zamierzam niebawem wymienić sprężyny na progresywne - podobno daje to rewelacyjne efekty w tym motocyklu. Dam znać, jak już wymienię i opiszę wrażenia. W moim przypadku chęć wymiany zawiech jest spowodowana tylko i wyłącznie chęcią poprawienia możliwości terenowych sprzęta. Są 3 rozwiązania - albo dajesz dużą szybę i masz ochronę przed wiatrem jak na goldwingu (mnie się to nie podoba - gdybym chciał być cały za szybą, to bym jeździł puszką), albo dajesz bardzo niską szybę (jedziesz wówczas jak na nakedzie - dobre, jeśli nie jeździsz szybko, do tego znacznie poprawia widoczność podczas jazdy terenowej), albo montujesz normalnych rozmiarów szybę, ale o poprawionej aerodynamice (wtedy masz latanie jak na szosówce z owiewką). Możes też założyć deflektor Suzuki - podobno czyni to cuda i znika problem wiatru i turbulencji. Wybór szyb do DLa jest potężny - popytaj w sklepach, na pewno coś znajdziesz. Oczywiście nie jest to tak, że z seryjną szybą nie da się jeździć. Mnie te turbulencje zaczęły przeszkadzać dopiero, gdy robiłem w jednym rzucie długi odcinek autostradą, ze stałą prędkością 160km/h i przerwami tylko na tankowanie. Ale i tak wystarczyło pochylić się trochę, żeby turbulencje były nad głową, a nie wokół niej. Tak więc problemy z aerodynamiką można uznać za minus tego motocykla, ale nie są one tak duże, żeby jakoś szczególnie utrudniały życie. Akcesoryjnych kanap do tego sprzęta nie brakuje. Obniżone też są. Jednak przed decyzją polecam polatać na normalnej kanapie, bo moja dziewczyna ma 159cm wzrostu i na normalnym Vstromie kółeczka po placu myka bez kłopotu. A ona nie umie jeździć na motocyklach :wink: Im niższa kanapa tym większy kąt ugięcia kolan. To już kwestia indywidualna - na ile dla Ciebie jego moc będzie wystarczająca. Dla mnie przy obciążeniu 130kg mały GS miał za mało dynamiki. Proponuję umówić się na jazdę próbną :wink: +1 +1 +1 Poza tym kanapa w AT jest trochę hardkorowa. +1. Choć Varadero może się podobać :cool: Nie latałem wiadrem, ale wydaje mi się, że sztormiak jest łatwiejszy w manewrowaniu, bo jest niższy? Poza tym faktycznie to samo. Kilka linek: http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=64304 - foty sztormiaków http://www.advrider.com/forums/showthread.php?t=173539 - bajerancka edycja specjalna :)
  6. Jak dla mnie w Polskich warunkach koncepcja średniego enduro sprawdza się doskonale. Szczerze mówiąc nie rozumiem jaki jest sens kupowania supersportów w kraju, w którym tor wyścigowy jest de facto jeden, drogi są koszmarnie dziurawe i źle oznakowane, a żeby znaleźć fajne winkle, to trzeba robić wypad na cały weekend. Co do warunków alpejskich, to nie do końca się zgodzę, że każde średnie enduro da radę. Po Alpach latam co rok od kilku lat, na różnych sprzętach, w tym także na pożyczonych. Akurat klasę średnich enduro mam dość dobrze obczajoną, bo sporo tych sprzętów zjeździłem. Problem większości enduro 650 polega na tym, że ich moc oscyluje wokół 50KM. To oznacza, że przy zapakowaniu pasażera i bagażu na motocykl można zapomnieć o dynamicznym pokonywaniu winkli. Najfajniejsze są winkle pod górę, bo są najbezpieczniejsze. Ale jak tu fajnie winklować pod górę, jeśli po wyjściu z jednej nawrotki motocykl potrzebuje kilkunastu sekund aby nabrać prędkości? Przez to po nawrotce kilka zakrętów jedziesz na pół gwizdka, więc nie ma radochy ze złożeń. Tu bęcki dostaje transalp i np. F650GS, które wg. mnie są za słabe na taką jazdę z dużym obciążeniem. Do tego wcześnie biją podnóżkami o asfalt, co raczej nie ułatwia jazdy. Średnio wg. mnie sprawdzają się w takich warunkach czterocylindrowce, z wiadomych względów. Tak-sobie mi się też jeździło na R1200GS, bo duże opóźnienie w reakcji na gaz w połączeniu z koniecznością częstego operowania manetką powoduje bujanie motocykla. Gdy jedzie się cały czas po naprzemiennych winklach, to jest to nieco niekomfortowe. Poza tym w niższych zakresach prędkości Vstrom lepiej przyspiesza niż R1200GS (choćby 0-100km/h - Vstrom ma 3.9sek, a R1200GS 4.3sek). GS za to lepiej się prowadzi w łukach (o ile się nie rozbuja) i świetnie hamuje - tak więc co kto woli :bigrazz: R1150R jako przedstawiciel dużych nakedów był dla mnie rewelacyjny, ale nie na szutry. No i nie lubi tak bardzo ciasnych serpentyn. Poza tym w Alpach jest jeszcze bardzo dużo pięknych dróg szutrowych, po których można legalnie jeździć. Wystarczy tylko wiedzieć gdzie są i dokąd prowadzą :crossy: Szczególnie we Włoszech można szutrami dojechać w piękne miejsca. Jaki motocykl jest w stanie sprawnie pokonać 20km szutrowej drogi, na której co kawałek są głębokie poprzeczne rynny do odprowadzania wody? (Na niektórych z tych rynien to Vstromowi akurat zabrakło prześwitu - mam teraz elegancko wyobijany wydech od spodu). Wg. mnie wybór małego DLa na mistrza alpejskich przełęczy jest jak najbardziej uzasadniony. Ten motocykl jest wystarczająco terenowy, by dawać radochę na szutrach, jest wystarczająco mocny i elastyczny żeby poświrować na winklach, wystarczająco duży, żeby zapakować na niego prawie 200l bagażu, wystarczająco komfortowy, żeby spędzić 12 godzin dziennie w siodle, wystarczająco niezawodny, żeby robić to bezstresowo i wystarczająco tani, żeby nie spłacać go przez 20 lat :( No ale wiadomo, że ja jeżdżę Vstromem, więc żeby było obiektywnie, to te jego zalety, które wypisałem powyżej trzeba by podzielić przez pół :(
  7. Nie wiem, nie jeździłem :( Mnie aż taka moc póki co nie jest potrzebna. A tysiączka więcej kosztuje i więcej pali. Z opinii użytkowników dowiedziałem się też, że ma znacznie sztywniejsze zawiechy (szczególnie przód), przez co dużo gorzej radzi sobie w terenie i na kiepskich nawierzchniach. Do tego różnica masy choć jest stosunkowo niewielka, to ponoć mocno odczuwalna. DL1000 z tego co słyszałem bardziej podchodzi pod klasę sport-touring niż enduro-touring, co oczywiście nie jest wadą - ot ja jestem miłośnikiem dużych enduro :bigrazz: Ale jak już pisałem, to tylko zasłyszane opinie... Hmmm, ciekawe jaki motocykl został Królem Alp 2006? :crossy: :(
  8. F650GS ma arcywygodną kanapę, jest bardzo ergonomiczny. Ma natomiast trochę mało mocy jak dla mnie, gdy w grę wchodzi jazda w 2 osoby z górą bagażu. Do jazdy solo te 50kucy mnie wystarcza, ale po zapakowaniu sprzęta na max pojawiały się problemy zarówno przy wyprzedzaniu, jak i przy wychodzeniu z winkli pod górę. Moc Vstroma wg. hamowni to ok. 71KM. Acz możecie mi wierzyć, że te koniki niejednego już zszokowały :crossy: Moto w niemal każdym zakresie prędkości zbiera się dokładnie tak samo jak stukonny R1200GS. Testowaliśmy przez kilka dni w różnych warunkach, oba motocykle były z identycznym obciążeniem (DL miał mnie 80kg i plecak 45kg, a beemka miała gościa 120kg, do tego 3 kufry bagażu na obu sprzętach). Vstrom zaczyna wyraźnie słabnąć dopiero po zapakowaniu obciążenia powyżej 150kg. Co do ochrony przed wiatrem Vstroma, to tu akurat jest zonk, bo w zasadzie na dzieńdobry warto wymienić szybę lub dokupić deflektor (koszt podobny). Szyba co prawda jest spora i ma regulowaną wysokość, ale tworzą się za nią duże turbulencje. F650GS seryjnie ma szybę niską, ale na tyle sensowną, że wiart równomiernie i spokojnie szumi wokół kasku. W Vstromie sensowne jest w zasadzie tylko najniższe ustawienie szyby, bo wówczas turbulencje są najmniejsze. Jednak podobnie jak w beemce, cała głowa jest wówczas wystawiona na wiatr (przynajmniej przy moim 185cm wzrostu). Niemniej jeśli pary Ci wystarczy w F650GS, to ten sprzęt jest zdecydowanie wart polecenia. Tym bardziej, że z drugiej ręki można za dobre pieniądze wyłapać dobry egzemplarz z bardzo bogatym wyposażeniem, za które normalnie trzeba by wypłacić ze 2000EURo. Co nie zmienia faktu, że Vstroma mam i bardzo sobie chwalę. Z takich drobiazgów z cyklu 'za-i-przeciw'... W Vstromie lepiej niż w beemce chodzi skrzynia biegów. Dużo ładniejszy jest też rozruch. GS jak wszystkie duże single po dłuższym postoju potrzebuje niekiedy kilku chwil, żeby odpalić. GS pewniej prowadzi się w winklach, ale ma trochę za nisko podnóżki - w Alpach przycierałem dość regularnie, co na nierównej drodze nie zawsze jest przyjemne. Vstromem przytrzeć jeszcze mi się nie udało, ale tu uwidacznia się pewien minus tego motocykla - w ciasnych winklach przy małej prędkości (ok 40-50km/h) przy mocnym złożeniu lubi 'przepadać' do wewnątrz zakrętu. Po prostu pochylasz motocykl coraz mocniej i mocniej, aż tu nagle ni z gruchy ni z pietruchy masz wrażenie, że sprzęt chce się przewrócić. Podobno zmiana opon na inne pomaga. Tak czy siak, ja się do tego przyzwyczaiłem dość szybko - moment 'przepadania' jest łatwo wyczuwalny, stąd raczej nie ma zagrożenia (nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś od tego wyglebił). Sztormiak daje za to bardzo dużo frajdy przy szybszych winklach - szczególnie naprzemiennych. Dla beemki ta przyjemność jest o tyle niedostępna, że niekiedy brakuje jej możliwości rozpędzania się do właściwej dla danych winkli prędkości :( Dla mnie wybór byłby następujący: - bardziej terenowy, do jazdy solo - F650GS - bardziej szosowy, szybszy, do jazdy 2up - Vstrom Wystarczy określić do czego potrzebujesz motocykla i jakie masz priorytety :(
  9. Chyba nie w porównaniu do deauvilki? Bo jeśli porównać osiągi Vstroma650 i NTV700, to honda ma duże problemy, żeby choćby powąchać sobie nieco spalin DLa :bigrazz: NTV700 ma osiągi zbliżone do transalpa. Bądź co bądź waży dużo dużo więcej i mocniejszy silnik nie do końca rekompensuje większą masę. NTV1000 to by było to. Co do mojej opinii na temat sprzętów z nowej listy - miałem transalpa, miałem F650GS, mam Vstroma... Gdyby nie to, że sporo latam z pasażerką, to pewnie bym wziął F650Dakar, ale to z racji terenowych możliwości tego motocykla. Do takiej turystyki o jaką chodzi w tym wątku - zdecydowanie Vstrom (z tych 3 sprzętów). TDM to super sprzęt, acz zdecydowanie mniej terenowy, no i ma wyraźnie węższą kanapę niż Vstrom. Ale za to ma najbardziej sportowo-nakedowy styl. A Varadero... Duża i wysoka jak R1150GS, jednak brakuje jej podstawowych zalet R1150GS - prześwitu i wału napędowego. Cenowo sprzęt zbliżony do dużego GSa. Dlatego gdybym miał brać Viadro, to bym kupił GSa. ps. Mario BS, nie wiem czy bierzesz pod uwagę Deauvillkę NTV700 czy 650, ale do obu okreslenie 'lekki' pasuje... no tak sobie :crossy: NTV650 ma osiągi podobne lub nieco gorsze niż F650GS.
  10. W takiej sytuacji jak ta powyżej, to prawda taka, że ludzie zasadniczo nie patrzą, obojętne co jedzie. Tego rodzaju potrącenia z udziałem puszek są w zasadzie zjawiskiem regularnie występujacym w przyrodzie. Mój brat miał identyczną sytuację podczas egzaminu na prawko B. Co ciekawe, udało mu się wyhamować przed staruchą, a i tak oblali mu egzamin za "niebezpieczną jazdę".
  11. Joł, Kraków w chwili obecnej - słoneczko, temperatura +21C. W tym roku sezon się nie kończy :biggrin:
  12. Joł, nie ma waśni :D Nie mam intencji czepiać się Ciebie. Chodzi mi o to, że moim zdaniem cały artykuł jest obiektywny, a winni całego szumu są goście, którzy latają na enduro w niewłaściwych miejscach. Tu natomiast pojawiło się kilka postów sugerujących, że winne wszystkiemu są "jak zwykle media" - z czym w tym przypadku się nie zgadzam. :biggrin:
  13. Bez urazy, ale to bzdura :( Styl nagłówków prasowych jest jaki jest nie od dzisiaj. Nagłówek pełni określoną rolę, ma przyciągnąć uwagę czytelnika i zainteresować. Jaki inny nagłówek proponujesz? Może "Podobno jakiś człowiek na motocyklu jechał przez las"? Teraz raczej nikt się nie obrazi. No i nikt nie przeczyta artykułu. I tak jest nieźle, bo mogli dać tytuł "Motocykliści mordują starszych ludzi w lesie". Przy okazji, taki tytuł niewiele by się w świetle tego zdarzenia minął z prawdą (a gdyby nawiązać do jakiegoś wcześniejszego podobnego wydarzenia, to już byłoby 100% prawdy). Jeśli Ty czytasz tylko nagłówki, to pozostaje tylko współczuć. Nie wiem, może ja jakiś dziwny jestem, ale zarówno ja, jak i większość moich znajomych nie mamy problemu z przebrnięciem przez 3 akapity prostego tekstu opisującego w przystępny sposób banalne wydarzenia. Cały artykuł jest bardzo obiektywny. Jedyne poruszenie powoduje fakt, że jak zwykle dostało się biednym, pokrzywdzonym przez los motocyklistom. Tyle że motocykliści wolą bluzgać na media i społeczeństwo, aniżeli zrobić cokolwiek w celu poprawy swojego wizerunku, na co najlepszy dowód mamy w tym wątku. Oczywiście wszyscy "mamy w d*pie" wizerunek motocyklisty, bo tacy to już z nas twardziele. Potem oczywiście będziemy bluzgać na wszystkich i wszystko, że nas nie puszczają w korkach, że w razie wypadku świadkowie dorabiają w zeznaniach fakty, żeby tylko zwalić winę na motocyklistę, że kolejne ulice w centrach miast dostają tabliczki z zakazem wjazdu motocykli... No ale najważniejsze, żeby się nas bali (jak to ktoś wcześniej napisał), bo tak najłatwiej nam podreperować swoją samoocenę :notworthy: Przy okazji bluzgania na cały nieprzychylny nam naród starym już zwyczajem nie zapomnimy napomknąć, że na zachodzie to lepiej jest. I znów będziemy tak głupi, że weźmiemy pod uwagę jedynie różnice w zachowaniu puszek na drogach i ludzi na ulicach, a nie motocyklistów.
  14. Jak moto ma być na dłużej, to osobiście jestem zwolennikiem nowego sprzęta na kredyt. Gwarancja, assistance, materiały eksploatacyjne wszystkie w idealnym stanie... Nic tylko jeździć. Gorzej tylko, jak się z wyborem nie trafi i będzie chęć zmienić po roku - bije po portfelu :( Jeśli bierzesz pod uwagę turystyczne enduro, to akurat szerokość kanapy to ostatnia rzecz, którą bym się przejmował :notworthy: Nie licząc kilku bardziej hardcorowych modeli, te sprzęty są stworzone do pokonywania długich dystansów. Na mnie 1000km dziennie nie robiło wrażenia ani na transalpie, ani na F650GS, ani na Vstromie. Transalp ma ten minus, że nie grzeszy dużą ładownością (nie pamiętam jaką ładowność ma F650GS), natomiast mała beemka nie zachwyca dobrymi osiągami... ale za to daje dużo frajdy z jazdy. Vstrom natomiast jest nijaki i niezbyt ładny, ale to akurat ma wspólne z deauville'm :notworthy: Powodzenia w wyborze! Jakbyś się chciał przejechać na Vstromie i był w okolicach Krakowa, to daj cynk, coś wymyślimy :clap: Co do dużych enduro ogólnie, to polecam - te motocykle dają nieporównywalne do czegokolwiek poczucie wolności i swobody, a jednocześnie są w pełni funkcjonalne w mieście i podróży.
  15. Gdzie tam masz napisane, że "wszyscy motocykliści to zabójcy"??? Jest proste stwierdzenie faktu, że wielu jest motocrossowców jeżdżących tam, gdzie jeździć nie powinni. Jest przecież cały akapit o tym, że nie można wrzucać wszystkich offroadowców do jednego worka. Natomiast skala opisanego zjawiska natomiast wcale nie jest mała, bo jeśli podczas jednej wycieczki na 2 godzinnych szlaku w Gorcach mijam 6 motocykli (tak było jakieś 1,5 miesiąca temu), to ilu jest ich w sumie na wszystkich szlakach? Tu wcale nie jest tak, że po jednym wypadku podnosi się szum, że każdy motocyklista to morderca. Szczerze się dziwię, że dopiero teraz o tym piszą... miclaw - w Sudanie codziennie giną dziesiątki ludzi, więc jeśli jutro ktoś Ci walnie pałą w tył głowy dla zabawy, to to jest ok, norma i nie ma o co robić szumu?
  16. Akurat w tym artykule jest sporo racji. Tu nie chodzi o to, że jakiś motonita wyprzedzał na linii ciągłej, tylko o to, że na szlakach turystycznych w PARKACH NARODOWYCH i REZERWATACH PRZYRODY jeżdżą kolesie na enduro i atv, i są zagrożeniem dla pieszych turystów, oraz dewastują przyrodę. Z Warszawy to się łatwo o tym pisze, co innego jak się tu mieszka. Też latam po różnych ścieżkach leśnych, ale po pierwsze nie tam, gdzie jest w p** ludzi z małymi dziećmi, a po drugie nie na terenie parków narodowych. Na szlakach turystycznych w Tatrach czy Gorcach ludu jest teraz tyle, że na ciaśniejszych przejściach robią się zatory. Chodzę czasem po górach i podobnie jak inni piesi turyści rzucam mięchem, gdy na szlaku pieszym pojawia się grupka KTMów zasuwających sobie 60-70km/h i mających innych ludzi za nic. A gdybym był tam z małym dzieckiem, to pewnie bym zareagował w bardziej zdecydowany sposób... Oczywiście bardziej doświadczeni miłośnicy enduro nie mają z tym problemu, bo miejsc do jazdy po górach jest bardzo wiele - można np. przejechać z Krakowa do Zakopanego cały czas off road, jedynie przecinając odcinki asfaltowe. Nie ma po drodze pieszych, ani rezerwatów. Ale jak ktoś jest lamerem, to potrafi jedynie po wytyczonym szlaku jechać, bo inaczej by się bidaka pogubił :(
  17. Intensywna turystyka to jest grubo ponad 20kkm na sezon. Jak to moto jest 2002, to ma za sobą 4 sezony. Przy PRZECIĘTNEJ eksploatacji powinno mieć przebieg ok. 60kkm. 30kkm na 4 leta daje 7,5kkm na sezon, czyli tyle ile się robi jeżdżąc do najbliższej knajpy w co drugą niedzielę i raz w miesiącu na weekend za miasto. Masz prosty wybór - kupisz moto z dużym przebiegiem, ale przynajmniej prawdziwym, albo "super okazję turystyka, który robił 2 tysie na sezon", ale ma już założony 3 komplet tarcz... Motocykle turystyczne raczej nie są domeną cafe racerów, więc prawdziwy mały przebieg trudno jest znaleźć. No chyba, że R1200GS Adventure, bo na zachodzie to ostatnio dobry sprzęt do lansu. No dobra, jest kilka % szansy, że wyłapiesz prawdziwą okazję (tj. taniego, niemłodego turystę z bardzo małym przebiegiem), ale znacznie bardziej jest prawdopodobne, że trafisz na zdrowo cofnięty licznik i niespodzianki ze strony silnika już po pierwszych kilkuset km. Zasadniczo Twój wybór :( ps. Do Twojego opisu nieźle pasują sprzęty typu Tenere, Transalp, AT..
  18. Czyli po prostu szukasz moto z cofniętym licznikiem :) :) Dla tego silnika 52 tys to jest nic. Ot dobrze dotarty.
  19. Właśnie wróciłem z tamtych rejonów. Bardzo miła jazda. Sporo zakazów ruchu na leśnych drogach nasadzili, ale jak na jednej z tych zakazanych dróg spotkaliśmy leśniczego, to sobie pogadaliśmy i pokazał nam kilka ciekawych innych tras (też z zakazem ruchu :D ). W tym tygodniu sensowna jazda była w godzinach 10:00 - 17:00.
  20. Słowem świetny materiał do tuningu :banghead:
  21. Pasuje. Warto do tego kupić grubszy kołnierz - elegancko osłoni całą szyję, nie będzie też szpar pomiędzy kurtką, a kominiarką. Albo z takich droższych rozwiązań - kołnierz zakrywający usta i nos. Latałem sporo w otwartym kasku właśnie kołnierzem i kominiarką i było ok. Mówimy tu o długich dystansach :cool: Był deszcz, śnieg, mróz... Da się żyć :flesje:
  22. No Panowie, w dżinsach się zimą latać nie da :icon_mrgreen: Też nie bardzo rozumiem w czym jeździcie, bo mnie w normalnych przyzwoitych teksach zdarzało się latać dystanse typu 300-400km w jednym rzucie, w deszczu przy temperaturze +3C. Było zimno, ale nie na tyle, żebym miał problemy z koncentracją.
  23. Fajny :smile: Pewnie już to wiesz, ale w katalogu louisa masz sporo akcesoriów do swojej sztuki.
  24. W Polsce to mało popularne moto, ale w Niemczech i Austrii jest to ostatnio chyba ulubiony materiał do tuningu (chodzi szczególnie o wersję X). Fota, którą zamieściłeś, to nic w porównaniu ze sztukami, które zdarzało mi się widywać wieczorami w Wiedniu. Były wydechy wystające sporo ponad wysokość kanapy, imitacje kevlaru na każdym kroku, koła oblepione LEDami... Naprawdę bajeranckie sprzęty :icon_mrgreen:
  25. No to sam sobie odpowiedziałeś :P W ogóle ten Brisbane to nie jest model dla dzieci przypadkiem?? :D W Outback2 wypinasz na początek membranę, wówczas cała kurtka jest na swój sposób przewiewna (niby). Myk polega na tym, że pod pachami spora powierzchnia kurtki jest pokryta przewiewną siatką - nawet na postoju czujesz przez to podmuchy wiatru. Skuteczność tego rozwiązania jest rewelacyjna, o ile oczywiście nie masz przed sobą gigantycznej szyby. Do tego rozpinasz końcówki rękawów i generalnie je poluzowujesz - w rezultacie masz pełny przewiew od nadgarstków do barków i wokół całej klaty. Tylko brzuch niekiedy się zgrzewa, w zależności od objętości (tj. jeśli napina kurtkę, to tak :flesje: ). Do tego spodnie z otworami wentylacyjnymi na udach i z rozpiętymi nogawkami u dołu - masz przewiew na 70% powierzchni ciała (niestety - "mały urwis" - jak to go Ryży w ŚM nazwał - tak czy siak się zgrzewa, co podobno źle wpływa na potencję). Szczególnie w przypadku nakedów system wentylacji w Outback2 się świetnie sprawdza. Oczywiście nie jest to to samo, co klima w aucie, ale da się żyć. Aha - rozwiązanie dla tych, którzy mają grubsze portfele. Najlepsze z możliwych rozwiązań na upały to bielizna z coolmaxu na całe ciało i ciuchy z dobrym goretexem. Można być pozapinanym od stóp do głów i nawet w +40C da się żyć. Do tego zintegrowany w kurtce zbiornik z wodą, co by regenerować szybką utratę płynów... i możemy komfortowo mykać przez Saharę na Nordkapp :P
×
×
  • Dodaj nową pozycję...