Skocz do zawartości

bert

Forumowicze
  • Postów

    1660
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Ostatnia wygrana bert w dniu 10 Sierpnia 2023

Użytkownicy przyznają bert punkty reputacji!

Informacje profilowe

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    wrocław

Osobiste

  • Motocykl
    suzi v-strom 650
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Strona www
    http://

Ostatnie wizyty

1116 wyświetleń profilu

Osiągnięcia bert

MOTONITA - głaszczący manetkę

MOTONITA - głaszczący manetkę (27/46)

92

Reputacja

  1. Trochę nie w temacie, bo to 4 koła nie dwa, ale wklejam info., najwyżej mod temat wywali jak uzna za stosowne. Jeśli ktoś z was jest użytkownikiem/forumowiczem jakiś grup/forów samochodowych/4x4 wrzućcie tam info. tytułem ostrzeżenia. https://www.otomoto.pl/oferta/toyota-fj-fj-cruiser-maj-2010-r-4x4-manualna-skrzynia-biegow-bezwypadkowa-ID6DiK7I.html#82daa73f69 Wg. opisu tojka z Dubaju z lekkim uszkodzeniem drzwi [właściciel ma do okazania foto przed uszkodzeniem] z przebiegiem 92 196 km na 18-05-2020. W rzeczywistości trup ściągnięty z usa z zarejestrowanym przebiegiem 317 060 km na dzień 21-04-2017, poważnie rozbity [przód, prawy bok, zgnieciony dach po prawdopodobnym dachowaniu. pełny raport poniżej: Toyota Fj Cruiser JTEBU4BF1AK087964.pdf edit: Ogłoszenie już poszło w kosmos, załączam zdjęcie z numerem rej. dla pamięci jak trup wygląda obecnie:
  2. bert

    300 KM+

    Niech moc będzie z tobą. [luknij czasem na mojego avatara]. Jak to u amerykańców. Nie narzekaj, często bywa gorzej.
  3. bert

    300 KM+

    ładnie bucy motór :lalag:
  4. bert

    300 KM+

    czyli ten najlepszy :) nooo, ostatni lifting III gen. byłby bezwzględnie najlepszy, gdyby zostawili tak jak w przed liftingowym pełne wyłączenie kontroli trakcji, nie zakładali kagańca na przepustnicę i nie grzebali w zawieszeniu. Mam wrażenie że po liftingowy jest cokolwiek miększy, tak trochę bardziej po amerykańsku.
  5. bert

    300 KM+

    Adam, którą generacją jeździsz?
  6. bert

    300 KM+

    Znaczy nie, wróć. Nie o to mi chodziło. "911" jako taka absolutnie nie jest zniewieściała, ten akurat model (albo ta konkretnie sztuka) taka mi się trochę wydaje. Tak w ogóle to klasyka klasyk, ale niekoniecznie bym stawiał akurat na ten rocznik. Może coś starszego, jak sugerował Klaudiusz.
  7. bert

    300 KM+

    Chryste panie, nie wiedziałem że porsze w dobrym stanie tak tanio można kupić. Ale fakt, jakieś takie trochę gejowate to autko. Jakbym pisał scenariusze i malował paznokcie to chętnie, a tak... Kupiłbym chętnie ale takie cuś, niekoniecznie w białym, posłuchajcie:
  8. nosz qrwa mać... :banghead: Ludzie, czy zrozumienie kilku prostych zdań z kodeksu [przytoczonych w wątku już pare razy] przekracza wasze zdolności poznawcze??? Komandosek i inni - ogarnijcie się bo to co dzieje się w tym temacie zaczyna przypominać paranoję smoleńską. ps. ...nie, nie przytoczę ich po raz kolejny. każdy wątpiący/niekumaty niech sam znajdzie, to moze zapamięta. to jest jakiś żart. na 1 kwietnia.
  9. 4jku - podziwiam. jesteś może z zawodu psychoterapeutą? początkującym oczywiście. ci starsi mają już zazwyczaj mniej entuzjazmu. :flesje: kiedyś już chyba pisałem ten dowcip na forum: przyjechał chłop z dalekiej wsi do miasta, poszedł do zoo. stanął w rozkroku przed wybiegiem z żyrafami, przeczytał tabliczkę, popatrzył chwilę na chodzące zwierzęta po czym skrzyżował ręce na piersiach i mówi stanowczym głosem: "nie ma takiego zwierzęcia".
  10. co do praktyki policji to się zgodzę. ale to trochę dwie różne spawy, kwestia winy i 'spychologia' władzy która chce mieć jak najmniej roboty. też w początkach swojej działalności drogowej dałem się ubrać w odpowiedzialność za stłuczkę i zapłaciłem grzecznie mandat. młody byłem, naiwny i dałem się 'wstawić' smerfom którzy chcieli szybko sprawę załatwić. mimo że znaleźli się świadkowie, którzy dobrowolnie 'przybierzyli' na miejsce z pobliskiego przystanku by zaświadczyć policji że to tramwaj we mnie wjechał z pełną premedytacją i właściwie celowo, a nie ja pod niego. ale że ja przyznałem że nie sprawdziłem dokładnie czy mogę wjechać na torowisko, uwagi świadków policjant puścił mimo uszu. zresztą nie było o co kruszyć kopii, zapłaciłem mandat, tramwaj cofnął, w kilku ściągnęliśmy puchatka z dyszla i wróciłem na własnych kółkach do domu. to były czasy trochę innych, trwalszych samochodów niż dzisiaj :) powracając do tematu: na drobną kolizję, można machnąć ręką, nikt się nie będzie kopał z koniem i ciągał po sądach kilka lat dla paru stów mandatu. no chyba że ktoś cierpi na nadmiar czasu i ma zacięty charakter. zupełnie inna sprawa gdy wypadek jest poważny, w grę wchodzi odpowiedzialność karna/finansowa/moralna za czyjeś zdrowie/śmierć. wtedy jest sąd, biegli i sprawy nie da się załatwić szybko 'spychologią'. co nie znaczy że nie można dać się wrobić przy oczywistym braku własnej winy - bo i takie sprawy znam. mojego brackiego wrobili kiedyś w wypadek którego nawet nie był świadkiem. jedyna jego wina polegała na tym że jego samochód był w pobliżu miejsca kolizji nieprawidłowo zaparkowany. zanim się zorientował zapadł w sądzie wyrok skazujący - oczywiście zaocznie, bracki nawet nie został wezwany. a problem polegał na tym że sprawczyni była znajomą królika i wykorzystała swoją własną głupotę do wydębienia odszkodowania z ubezpieczenia. nawet opinia biegłego znalazła się w ciągu niecałych dwóch tygodni i podobnie szybko została klepnięta przez sąd - w sytuacji kiedy przy dużo ważniejszych sprawach nie można się jej doprosić miesiącami - wg. słów prawnika który prowadził sprawę ze strony mojego brata. tyle że jak już się poprawił [prawnik] to była musztarda po obiedzie. odkręcanie trwało by latami i tak na zdrowy rozum prawnik poradził, zacisnąć zęby, zostawić wkurw na boku, poddać się dobrowolnie karze [czyli przyjąć orzeczenie sądu] zapłacić tego tysiaka z hakiem kosztów postępowania, mandat i poczekać na zatarcie wyroku - jakiś rok czy dwa. czyli - różnie bywa. czujnym trza być. niezależnie czyja wina i jaki udział/współudział.
  11. dziękuję za 'wyprostowanie' tematu.
  12. Piotrze, cieszę się że się ze mną zgadzasz, w obu kwestiach. przyznanie się do błędu nikomu jeszcze na tym świecie ujmy nie przyniosło, wręcz przeciwnie.
  13. :icon_biggrin: true. jest tu jedyną i Najjaśniejszą Gwiazdą. świeci jak supernowa oświetlając nas, małych żuczków Prawdą Swojej Objawionej Logiki z jakiejś innej rzeczywistości równoległej. ps. dałbym Ci Zbycho plusa, ale mi się limit ocen wyczerpał. za dużo minusów naklepałem :sleep: ps.2 dżizas, chyba zaczynam się gościa obawiać, bo mam wrażenie że jego obsesja się nasila... :icon_eek: :dry:
  14. też miałem wypadek. nie jeden. na moje szczęście, w tym w którym byłem sprawcą potrącenia pieszego [przechodzącego w niedozwolonym miejscu] był świadek który dokładnie widział jak jechałem i ile - a i tak orzeczenie o wyłącznej winie pieszego [byłem przecież na 'pierwszeństwie'] zapadło po dokładnym zmierzeniu co i jak, wyliczeniu drogi hamowania, odległości gdzie leżał pieszy, gdzie ja a gdzie motocykl. sprawa była dosyć oczywista, więc dochodzeniówka rozpisała sobie co i jak i po 2 dniach wydała decyzję. gdybym jechał wyraźnie szybciej niż pozwalają przepisy i np. takie było by zeznanie świadka lub wyszłoby takie cóś z pomiarów [przy np. braku świadków] to sprawa by się znacznie skomplikowała. to chyba oczywiste, nie? jeśli [jak twierdzisz] liczy się jedynie fakt wyjechania z podporządkowanej, to czemu dochodzeniówka zasuwa z kółkiem, mierzy odległości, wypytują Ciebie/świadków o prędkość, powołują biegłych itd.? przecież sprawa jest wg. Ciebie prosta - wyjechał z podporządkowanej a więc był winny. policja tak dla jaj sobie szuka roboty? zresztą, wychodząc z takiego założenia - że bezdyskusyjnie i zawsze winny jest wyjeżdżający z podporządkowanej prosto można wywodzić że nawet jak gość wyleciał zza zakrętu mając 2 paczki z hakiem na liczniku to Ty jesteś winny jak akurat włączałeś się do ruchu i doszło do wypadku. takie stawianie sprawy prowadzi do oczywistego absurdu. tym co Ci powiedział biegły radziłbym się nie sugerować, bo biegli często/gęsto mówią bzdury - albo prezentują stanowiska całkiem sprzeczne w jednej i tej samej sprawie [np. w zależności która strona ich powołała] co raczej wyklucza że razem mają rację, nie? mało to takich procesów było? Piotrze, Twój sarkazm jest zupełnie nie na miejscu. niestety, nie pierwszy raz się mylisz w dosyć oczywistych kwestiach. trochę pokory przydaje się w każdym wieku i przy każdej ilości doświadczenia. zresztą - z reguły najmniej mają jej ci co mają najmniej doświadczenia i najmniej do powiedzenia. to nie Twój przypadek w końcu, nie? nie muszę niczego z nikim pisać, bo przepisy kodeksu regulujące dopuszczalną prędkość na różnego rodzaju drogach istnieją i rzekłbym należą do tych fundamentalnych i najważniejszych przepisów [podobnie oczywiście jak zasady pierwszeństwa] - i nie zostały stworzone 'tak dla jaj'. nie po to stawia się znaki dodatkowo ograniczające prędkość [ponad tą ustaloną ogólnie w przepisach] np. przed zakrętami czy w innych niebezpiecznych miejscach. ustawodawca ustalił jaka wg. niego jest dopuszczalna bezpieczna prędkość na danej drodze [mniejsza czy słusznie czy nie], a służby odpowiedzialne za oznakowanie dodatkowo ją tu i tam ograniczają [mniejsza czy słusznie czy nie]. pisanie że jej przekroczenie [szczególnie znaczne] wpływa na orzeczenie winy w przypadku kolizji to taki truizm że aż wstyd o tym pisać. może być nawet tak, dajmy na to [odpukać] że Kolega Zbig wyjechał z posesji i spowodował wypadek z nadjeżdżającym pojazdem a zostanie orzeczona całkowita wina kierowcy 'na pierwszeństwie'. jeśli tylko Zbig da rady wykazać [biegli :bigrazz:] że nadjeżdżający tak znacznie przekroczył dopuszczalną w tym miejscu prędkość że włączający się do ruchu [Zbig] nie miał żadnej możliwości uniknięcia wypadku/dostrzeżenia nadjeżdżającego odpowiednio wcześniej. wyobraźmy sobie teren zabudowany, domki, wyjazdy z posesji i np. lekki łuk drogi ograniczający widoczność. samochód/motocykl wylatuje z zakrętu 160-180km/h i 'parkuje z przytupem' na samochodzie wyjeżdżającym z posesji czy włączającym się do ruchu. no i co czyja jest wina? jak sądzicie, jakie będzie orzeczenie sądu? [nie biegłego]. Zbig napisał o prędkości 90km/h to prawie dwukrotne przekroczenie dozwolonej. nie 5-10 czy 15 czyli przekroczenie właściwie niemożliwe do udowodnienia, jeśli ktoś tego nie zarejestruje precyzyjnie kamerą [oczywiście i większe może być nie do udowodnienia, ale nie o takim braku współwiny mówimy - kiedy jedyne co da się udowodnić to fakt wyjechania z podporządkowanej] Piotr, trochę więcej odpowiedzialności za swoje słowa. Jesteś modem, z racji wieku i doświadczenia także pewnego rodzaju mentorem [może nawet wyrocznią?] dla młodszych motocyklistów którzy dopiero zaczynają swoją przygodę. nie pociskaj im pierdół, pliz. bo jeden z drugim 'zapitala' bez głowy a później - jak miał więcej szczęścia to pisze ze szpitalnego łóżka/domu 'wyjechał mi ch.. w puszcze'. jak mniej to piszą koledzy i stawiają [']. trochę odpowiedzialności ...qrwa :icon_evil: też takie odniosłem [być może mylne] wrażenie. zawracanie toyoty i brak znacznego przekroczenia prędkości przez Jarosława. trochę za blisko ten motor leży, biorąc pod uwagę że chyba nie zatrzymał się na puszcze, tylko trafił po lekkim skosie.
  15. mam nadzieję że wyjdzie z tego w miarę jak najlepiej. a dla wszystkich nauka: uważać wszędzie i na każdym kroku. widzisz stojącą na poboczu drogi ciężarówkę - zwolnij, nie gnaj na złamanie karku. nigdy nie wiesz... bzdura. współudział i wina obu kierowców. [oczywiście, przy założeniu że kierujący motocyklem przekroczył dopuszczalną prędkość i to wyraźnie bo prawie o 100%]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...