Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    10058
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Dobra Panowie. Póki co mamy następujących uczestników zabawy w Łęczycy: Paweł VX plus Towarzyszka Redwater Ario Mateusz Michał Dyzio Cooler Maniek_7 plus Towarzyszka Vlaad1 Piotr_27 Rafik plus Towarzyszka Dominik 2+3(+4 w pamięci), to będzie, to będzie... eee... ide po kalkulator :lol: OK, serio - to daje 17 sztuk (przepraszam wszystkie Panie). Dzwonię rezerwować dodatkowe pokoje w Senatorze. Jakby ktoś się jeszcze pisał na wyjazd dawajcie znać. Bedziemy rezerwować do samego końca. Gdyby ktoś wcześniej myślał o zabrnaniu Towarzyszki, a obawiał się, że na wyjeździe nie będzie kobiet, to jak widać z listy nie ma się już czego obawiać, bo Panie będą, więc czekam na PW także na ewentualne dopisywanie kobiet do listy. Pozdrawiam
  2. No i "Only: $ 325.00" :lol: To jest, bracie, jakaś myśl. Tylko jak, coby czasu nie tracić - całą noc ma się tak grzać w garażu :?: :lol: :wink:
  3. Aaaa, Paaaanie, juści juści, dobra i znana mi metoda. Też czasem stosuję, nie za często jednak, bo w takim tempie tobym co miesiąc musiał z tyłu papcia zmieniać. Slalomik też robię, ale jakoś słabo pomaga. Może powinienem szybciej i bardziej się poskładać, żeby oponki nagrzać. No nic, poczekam jeszcze na inne podpowiedzi. Czołem.
  4. Ciekawi mnie średnia wieku osób uczestniczących w tej dyskusji. Bo jak tak sobie chłodno patrzę to dochodzę do wniosku, że będzie gdzieś tak na oko 16 lat. I to tylko dzięki temu, że Paweł i Vlaad drastycznie zawyżyli statystykę. Proponuję więcej takich tematów i spokojnie bedziemy mogli sobie zmienić nazwę forum na Bravo-Motocykle. Wstyd i degrengolada.
  5. Mam następujące pytanie, dotyczące rozgrzewania opon: Otóż, zauważyłem, że w Ducati (opony o rozmiarach 120 oraz 180) dość długo się rozgrzewają, nawet przy dość wysokich temperaturach na zewnątrz (takie mniej więcej jak obecnie, czyli w granicach 15-18 st. Celsj.). Objawy zimnych opon to m.in.: ślizganie się po asfalcie (przodu przy hamowaniu i tyłu przy dodawaniu mocno gazu), niestabilna i niepewna jazda w zakrętach, osłabienie skuteczności hamowania zarówno przodem, jak i tyłem oraz ogólny brak poczucia bezpieczeństwa. Mam więc następujące pytanko - jak szybko i skutecznie rozgrzać oponki do odpwiedniej temperatury? Jakie metody stosować, może poza rozpalaniem ogniska i przypiekaniem gum nad ogniem :lol: :wink: Póki co bowiem moje metody pozwalają na uzyskanie w miarę porządanych rezultatów mniej więcej po 10 minutach jazdy, a to chyba jedność dość długo. Za długo. Pozdrawiam
  6. Treningi Sokoła na poligonie wojskowym w Biedrusku pod Poznaniem. Co tydzień członkowie TSM Sokół korzystają z dobrodziejstwa posiadania przepustki wojskowej na poligon w Biedrusku pod Poznaniem. Poligon ma wielkość większego miasteczka i można się w nim zgubić na amen. Można jednak też świetnie potrenować - są poczołgowe hopy, są podjazdy w lasach, są przeprawy błotne, są przeprawy przez strumienie, są też długie i szybkie przeloty w lasach oraz skomplikowane odcinki z sypkim piachem na kilkadziesiąt centrymetrów (takie małe pustynie). Praktycznie rzecz biorąc na poligonie w Biedrusku znaleźć można wszystkie warunki terenowe, jakie zdarzają się w enduro. Ponadto zróżnicowanie pogodowe zmienia poligon nie do poznania. Podczas każdej jazdy poligon jest inny - od suchego i twardego jak skała, po rozmokły, błotnisty i wciągający motocykle po zbiorniki. Poza tym pełen jest niespodzianek, np zakamuflowanych pułapek na czołgi (kłębowiska cieniutkiego drutu potrafiącego skutecznie zatrzymać czołgowe gąsienice), ukrytych pod siatkami okopów (kurde, można wpaść przednim kołem robiąc super figurę) itd. Poligon to prawdziwa szkoła jazdy off-road. W maju (17-18.05) organizujemy na Biedrusku Rajd Sokoła - dwa dni jazdy - po około 180 km każdego dnia plus próby country cross. Udział w Rajdzie Sokoła kosztuje symboliczne 50 zł (zwykle udział w dwudniowym rajdzie enduro to koszt od 150 do 300 zł plus koszty dodatkowe, często sięgające jeszcze raz tyle). Więcej informacji o Rajdzie Sokoła orasz formularze zgłoszeniowe można znaleźć tutaj: http://www.sokol.poznan.pl/rajd.html A dla zobrazowania uroków Biedrusko zapodaję dwie fotki mojego KTMa, postawionego w pozycji pionowej, w błocku przy jakimś strumieniu. Kurde, pół godziny wyciągaliśmy sprzęta z tego bagienka. Ale fajnie było: Ten sprzęt na zdjęciach powyżej kosztował kilka miesięcy temu ponad 35.000 złotych... Poza tym na stronie Sokoła inne fotki z treningów:
  7. Zanabyliśmy ostatnio dla naszego enduro klubu TSM Sokół odbiornik GPS. Producent - GARMIN, model eTrex Legend. Niezwykle fajne urządzonko, może wpaść do wody na metr głębokiej, a jeszcze lepszy bajer to fakt, że po wrzuceniu do wody wyskakuje na powierzchnię jak boja. Poza tym niezwykle poręczny GPS z mnóstwem kombinacji - m.in. pełna opcja komputera podróży (wszystkie przebiegi, średnie i maksymalne prędkości, rejestracja czasu postojów i jazdy, możliwość planowania trasy, szukania waypointów, oczywiście plany miast, zjazdy z tras. Najlepsze jest to, że w środku lasu można z paluchem w nosie odnaleźć ścieżkę prowadzącą do wyznaczonego wcześniej celu. Po prostu bajka. Polecamy każdemu miłośnikowi enduro, naprawdę pozwala bezpieczniej i szybciej przemieszczać się w trudnym terenie, najbardziej w takim, który nie jest oszlakowany i oznakowany. Ostatnio, w Przeborowie, błądzilismy w ten sposób po lasach dobre dwie godziny. A wystarczyłby GPS i byłoby wszystko jasne. GPS kupiliśmy na poznańskich targach Infosystem, zapłaciliśmy 1250 zł, jakieś 250 zł mniej, niż cena sklepowa. Więcej informacji o tym odbiorniku znaleźć można tutaj: http://www.garmin.com/products/etrexLegend/# Oto zdjątko urządzonka: PS - oczywiście GPS ma całkowicie polskie menu i obsługę :wink:
  8. Enduro wyprawa Sokoła do Przeborowa - kwiecień 2003. Ciąg dalszy. Obiecana relacja z kwietniowej wyprawy TSM Sokół do Przeborowa oraz pokonywania brzegu rzeki Drawy, tym razem w zupełnie innaczej opracowanej trasie. Na stronie Sokoła także kilkadziesiąt zdjęć z wyprawy, w tym fajne fotki pokazujące, jak kwiecień-plecień co przeplata, trochę zimy trochę lata - ruszaliśmy rano w słońcu, wracaliśmy pod wieczór w śniegu. Na rozpoczęcie sezonu enduro (właściwie to on się nigdy nie kończy, ale każda okazja jest dobra) postanowiliśmy pokonać jeszcze raz malownicze okolice rzeki Drawy, niedaleko Przeborowa w gminie Dobiegniew. Malownicze, ale dzikie i nieokiełznane. Tutaj kompletna relacja z wyprawy: http://www.sokol.poznan.pl/wyprawy03.html
  9. Nie, nie, nie, nie :) . Kłamstwa i pomówienia :wink: . Gdyby tak było, to mój nie byłby najszybszy..... a jest. Zastanów się Dominik co ty piszesz. To niemożliwe jest. Też tak nie myślę :lol: :lol: :lol:
  10. Mój, mój, mój jest szybszy. Na pewno mój jest szybszy. Na bank szybszy jest. Poza tym to bardzo fajny temat jest. Bardzo mi się podoba. Taki twórczy i szybki. I na pewno mój jest szybszy. Na pewno, na pewno, na pewno. Najszybszy mój jest. Szybowiec po prostu. Szybki jak diabli i znacznei szybszy, niż inne.
  11. Halo! Doliczyłem 12 osób póki co - gdzie reszta :?: :!: Pozdro
  12. Nie ściąga - ściśniesz kanapę i zbiornik porządnie kolanami, podkurczysz łokcie pod siebie i jedziesz ze spokojem. Do udowodnienia, tylko nie wiem jak Cię w Kanadzie znaleźć :)
  13. No w końcu Pan Doktór się odezwał... Bo już chciałem wołać "Hallllo" :)
  14. UWAGA !!! Zrobiłem rezerwację w jedynym miejscu noclegowym w Łęczycy. Do naszej dyspozycji jest Zajazd Senator (kurde, brzmi doniośle :lol: ). Zarezerwowałem na razie sześć pokojów dwuosobowych (tak na zapas, bo jest długi weekend, a do Łęczycy przyjeżdża podobno mnóstwo motocyklistów z Norwegii). Cena za taki pokój wynosi 80 zł, czyli 40 zł za osobę. Myślę, że jak na jedną noc chyba wszyscy przeżyją jakoś te koszty. Nie są one powalające na kolana. Tak więc prawie wszystkie dwójki są nasze. Ponadto Senator ma do dyspocyji pokoje trzysosobowe - za 100 zł za pokój i czteroosobowe - 120 zł za pokój. Jeśli będą amatorzy na takie kołchozy to proszę o kontakt na ogóle lub na PW, abym przyrezerwował pokoje. Ponadto w Senatorze mamy nastepujące przyjemności: 1. Doba hotelowa zacznie się wtedy, gdy pierwsi z nas przyjadą, a zakończy, gdy ostatni wyjadą :) 2. Motocykle będą bezpiecznie garażowane (cena za garaż wliczona w pokój) :lol: 3. Miejsce na ognisko przygotowane ;) 4. Grill czeka, gotowy na mięsiwo i kiełbasiwo :) 5. Miejsce na namioty do dyspozycji :) 6. Restauracja na miejscu - kto chce może wszaamić kolację lub śniadanie (płatne osobno) :D 7. Senator jest niemal w centrum, więc blisko do całodobowych monopolowych :D Aha - Pani spytała mnie, czy to spokojna grupa przyjedzie. Powiedziałem, że oczywiście - sami motocyklowi podróżnicy i globtroterzy, abstynenci, zupełnie pozbawieni agresji osobnicy, uwielbający żuczki, pasikoniki i inne stworzonka 8O :roll: :) Proponuję następujący plan imprezki - przyjazd około 12.00, max 14.00 3 maja. Rozpakowanie ciuchów w pokojach i jazda na przejażdżkę, zwiedzanie, obiadek w jakiejś knajpie. Potem do Senatora, odstawienie maszynek, zrobienie zakupów na wieczór, w końcu wieczorne biesiadowanie, grillowanie, ogniskowanie, plotkowanie i opowiadanie o wspomnianych już żuczkach itepe :lol: :lol: :lol: Rano 4 maja, czyli około 12.00 śniadanko i powrót do domków ;) ŁĘCZYCA NASZA !!!
  15. Nie jestem zwolennikiem maniakalnych prędkości, graniczących z idiotyzmem, ale w końcu chyba każdy posiadacz motocykla kiedyś sprawdził "ile jego maszyna wyciąga". I tak: Ducati 900 Monster kula się do 195 km/h max (leże wtedy na zbiorniku, kurczowo trzymając go kolanami), mam szczękościsk, w uszach mrówki, a paluchy u rąk próbują odkleić się od manetek). Mało jakoś. Na KTMie 400 EXC dość często wyciskam na szutrowych prostych ostatnie soki z manetki, albowiem z obecnym zestawem napędowym i przełożeniami typowo nastawionymi na moc, a nie prędkość, enduro to rozpędza się tylko do 145 km/h. Wedy też lubię sobie ze spokojem wstać na podnóżkach i podziwiać krajobrazy dookoła. Najbardziej jednak bawią mnie miny kierowców i pasażerów katamaranów, gdy wyprzedzam ich na stojąco na jakiejś asfaltowej trasie. Fajnie jest jechać na stojąco, wyprzedzić jakiegoś patafiana, zwolnić, jechać równolegle do niego i wlepiać gogle w tę jego zdziwioną gębę. Po prostu uwielbiam jazdę na stojąco... Ehh, rozmarzyłem się...
  16. I jeszcze kilka informacji o Łęczycy: Początki Łęczycy sięgają prawdopodobnie VI wieku, kiedy gród był ośrodkiem plemienia Łęczan. W roku 1107 Bolesław Krzywousty przebudował gród tworząc warownię. W okresie rozbicia dzielnicowego Łęczyca była nie koronowaną stolicą kraju. Wtedy to na fundamentach opactwa zbudowano kościół p.w. NMP l w. Aleksego, który był siedzibą kanoników i rezydencją arcybiskupów gnieźnieńskich. Wiek XII i XIV to dla Łęczycy najazd Tatarów, Litwinów, okres walki o władzę w podzielonym państwie, wreszcie najazd Krzyżaków w roku 1331. W roku 1352 Kazimierz wielki podźwignął miasto. Na Nowym Miecie wybudował zamek, otoczył je murami, wzniesiono klasztor Dominikanów, ratusz i prawdopodobnie kościół famy. Władysław Jagiełło w roku 1400 odnowił dokument lokacyjny na prawie niemieckim. Kolejni Jagiellonowie też doceniali Łęczycę, odbywały się tu synody, zjazdy duchowieństwa. Rozkwit miasta przerwały pożary w roku 1462 i 1484. W XVII wieku rozwija się rzemiosło i handel. Łęczyca jest jednym z ośrodków, gdzie odbywa się wymiana handlowa z zagranicznymi kupcami. Nie dane były jednak miastu spokojne czasy - zaraza, pożar w roku 1652, aż wreszcie potop szwedzki. Miasto wyzwoliły wojska polskie dopiero w 1656 roku urządzając pogrom ludności żydowskiej. Miasto było zrujnowane doszczętnie jego odbudowa nie była prosta wobec kolejnych wydarzeń historii. Łęczyca w drugiej połowie XVII wieku była areną potyczek wojsk królewskich z rokoszanami, na początku XVIII wieku przeżyła najazd Szwedóczyca jest jednym z oœrodków, gdzie odbywa się wymiana handlowa z zagranicznymi W roku 1773 Łęczyca została miastem wydziałowym, któremu podlegały wszystkie miasta królewskie z województwa łęczyckiego i brzesko-kujawskiego. Miasto liczyło 1500 mieszkańców. Po drugim rozbiorze miasto dostało się pod panowanie pruskie. Miasto nie wykorzystało jednak szansy. Przemysł rozwijał się słabo w porównaniu z sąsiednimi ośrodkami Łodzią, Ozorkowem l Zgierzem. W 20-leciu międzywojennym miasto wpada w stan stagnacji gospodarczej i kulturalnej. Okres okupacji to dalsza degradacja miasta. Przełom nastąpił dopiero w roku 1955, kiedy rozpoczęła się budowa Łęczyckiego Zagłębia Rud Żelaza ZABYTKI, KTÓRE MOŻEMY ZWIEDZIĆ: Kościół farny p.w. w. Andrzeja. Kościół i klasztor o.o. Bernardynów. Klasztor s.s. Norbertanek Zamek :!: - Tu jest zdjęcie miejsca, w którym niejaki Diabeł Paweł Boruta straszy niewinne dziewice i w ogóle robi różne dzwine i straszne podobno rzeczy :lol: :lol: :lol: ]http://wiem.onet.pl/wiem/01012c.html
  17. UWAGA :!: :!: :!: Proszę o wyraźne odpowiedzi na pytanie - kto jedzie do Łęczycy :?: :!: Na dniach szukam miejsc na nocleg z 3 na 4 maja i potrzebuję konkretnej liczby do rezerwacji. Osobiście opowiadam się za pokojami, a najlepiej domkami, na terenie jakiegoś ośrodka, gdzie będzie można bezpiecznie zostawić sprzęty, a jednocześnie rozkrzesać ogień i upiec jakiegoś świniaka :) . Tym niemniej postaram się znaleźć takie miejsce, żeby jednocześnie można było rozbić namioty, gdyby ktoś chciał ze swoją chatą jak jakiś ślimak przyjechać :lol: Reasumując muszą być: domki, pokoje, miejsce pod namiot, miejsce na motocykle, miejsce na ognisko, miejsce do oddawania nadmiaru piwa z organizmu ( :lol: ), miejsce do innych czynności (dla zainteresowanych - dopiszcie do chcecie). W tym tygodniu - do piątku - chciałbym zamknąć sprawę i tylko czekać na wyjazd. Proszę o zgłoszenia :!: Pozdrawiam D
  18. A co z lozyskami? Starasz sie je w miare mozliwosci omijac, czy nie zwracasz na to uwagi? Tak sie zastanawiam, bo bardzo wielu ludzi odradza mycie pod cisnieniem. Wydaje mi sie jednak ze trzeba uwazac tylko na lozyska i gaznik a reszte mozna smialo myc. Pozdrawiam KTMa leję z karchera jak leci - na nic specjalnie nie zwracam uwagi, byleby się błoto odkleiło. Ale nie wiem jak jest w innych enduraskach. Po takim myciu nagrzewam silnik KTMa i odparowuję resztki wody, mała przejażżka by resztki wody wyleciały z trudno dostęonych miejsc, smaruję łańcuch, myję i suszę, a potem naoliwiam filtr powietrza, spuszczam resztki paliwa z gaźnika i można znowu śmigać. KTM to praktycznie wodoszczelne moto, stąd luz w myciu go karcherem. Z Ducati postępuję podobnie jak Dyzio. Czyli - karcher tylko do felg i to tak, żeby simmeringów nie uszkodzić w kołach. Resztę pryskam Castrolem Rainigerem i spłukuję łagodnym strumieniem wody. Potem wosk na lakier i mleczko na plastiki oraz przelatuję niektóre styki sprayem do styków.
  19. Właśnie ostatnio, grzebiąc przy motocyklach, rozmawialiśmy z sieckim o polerowaniu moto pastami lekkościernymi i woskowymi, i doszliśmy do wniosku, że pasty takie jak Tempo, a więc lekkościerne a jednocześnie nabłyszczające, nie powinny być zbyt często stosowane, gdyż negatywnie wpływają na lakier. Nie wiem czy mieliśmy rację - co sądzicie?
  20. Ale KTM 950 Meonieego idzie ! :) 8) . Pozdrawiam, Paweł Zgadza się, a nawet dużo więcej śmiga. Ale moja czterysetka z taką wielką zębatką z tyłu idzie 135-140 maks i to jak się położę na kanapie i łokcie schowam pod owiewki :lol: ;)
  21. W obu sprzętach mam upside-down 8) 8) 8) Ale pomysł rzeczywiście wart rozpropagowania. To się właśnie nazywa porada motocyklisty, a nie przepisywanie książek. Pozdrawiam
  22. Witam Jazda enduro wyrabia niesamowity instynkt omijania różnego rodzaju przeszkód na drodze. Przydaje się to nawet podczas szosowej jazdy na siedząco - po prostu instynktownie wykonuje się ruchy na motocyklu pozwalające ominąć przeszkodę, np dziurę itd. Jazda enduro pozwala doskonale wyczuć uślizgi kół, przedniego i tylniego. Zarówno przy hamowaniu, jak i przyśpieszaniu czy wchodzeniu w zakręty. Co prawda technika wchodzenia w zakręty jest zasadnioczo inna niż w motocyklach szosowych, tym niemniej pozwala nabrać szacunku przed winklami, gdy na kilku np pojedzie się przodem po boku, albo tył wyprzedzi przód, itd. Jazda enduro pozwala na wyczucie środka ciężkości motocykla - trochę tak jak z rowerem, wiadomo: łatwiej się rozpoczyna jazdę motocyklem, jak się porządnie już jeździ na rowerze. Ale trzeba też uważać. Mianowicie każda przesiadka z enduro na zwykły motocykl oznacza konieczność przełączenia pewnych "guziczków" w głowie. Już nieraz zdarzało mi się łapać na przyzwyczajeniach z enduro podczas jazdy Monsterkiem. Można łatwo przesadzić i o glebę nietrudno. Można jeszcze sporo pisać. Jak będą konkretne pytania, chętnie odpowiem, choć 150 po szutrze nie śmigam, bo tyle KTM z tymi przełożeniami nawet nie pojedzie :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...