Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    9994
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Sorry, skrót myślowy - miałem na myśli LC4 w kilku odmianach, m.in. 660 SMC (jakoś zawsze nazywam go LC6) czyli bardziej usportowiona (a'la replica fabryczna) 660 Supermoto. Oczywiście jest jeszcze przepiękny Duke, ale jesli masz kasę, ja bym poczekał do 2004 - wtedy wchodzi nowy Duke, po prostu powalający na kolana.
  2. Zastanów się też nad Renthal i Iris - szczególnie Renthala polecam - jeżdżę od lat. Pozdrawiam
  3. PS Oczywiście standarodwe dokumenty: 1. dowód rejestracyjny 2. Umowa k/s 3. Stara tablica K... Chyba wcześniej dosyc się naprodukowałem.... Policsa OC (ważna przez 1 miesiąc od zakupu moto() przyda Ci się podczas ubezpieczenia moto. Dominik
  4. Hmmmm Jakby tu powiedzieć: Standard: 1. Umowa k/s (lupno-sprzedaż) lub faktura ze sklepy (kominu) 2. PIT PCC1 z danymi kontrahebtów (faktura - tu niepotrzeba wizyta w US) 3. Dowód rej. pojazdu 4. Stara tablica rej. 5. 86 zl (P-Ń) za rej., 6. znaczki skarbowe (od 2 do 5 zł) Jeśkli rejestracja na firmę dodatkowo: 1. Wpis do Wydz. Ew. Gosp. 2. NIP. 3. REGON. 4. Dane wszystkich wspólników 5. Podpisy i dow. osob. wszystkich wspólników, 6. Do każdego załącznika 0,50 zł.
  5. Czołem Tre_itd_dupe itd, itp.... Wybacz stary sceptycyzm, ale sporo ludzi się tu wala tylko po to by innym zrobić na złość... Wybaacz bracie, ale moje posty, choć bolesne dla Ciebie, nie podnoszą mi samopoczucia, w związku z czym przepraszam Cię za złe poktratowanie na forum Konkretna odpowiedź na Twoje pytanie brzmi w każdyn punkcie - KTM w wersji LC4 i LC6 - do jazdy po szosie i terenie, na lekkim szutrzem i na nieubitym terenie oraz - jeśli takie są Twoje marzenia - odbijania się od krawężników. W tym moto powienieneś znaleźć wszystko co nabardziej ineteesuje Cię w moto. Pozdrawiam Dominik od enduro... :)
  6. Podzielam zdanie Redasa. Ktoś nas zalewa, czuję sabotaż...
  7. Jednak jest, nie trzeba być od razu Goyem. Nie napisałem też, że robię to przez sto metrów. Raptem kilka, tyle ile balans ciałem pozwoli. Bardziej przypomina to co prawda walkę z motocyklem niż zaplanowany trick, ale jednak wychodzi. Pamiętaj, że robię to na KTMie, więc wywrotki podczas prób niewiele złego mi robią i w zasadzie są elementem składowym nauki (a więc mogę próbować do oporu nie martwiąc się o stan motocykla, o siebie też nie, bo takie rzeczy ćwiczy się na polach, a nie asfaltowych drogach). Jak dobrze opanuje się motocykl, postawi gumę i puści kierownicę, można przechylając się do przodu i tyłu utrzymac moto jakiś czas w powietrzu. Potem szybkie łapanie kierowniicy i jej prostowanie. Cała filozofia. Nie widziałem, czy J.P. Goy to robił. Jeśli nie, podaj mi do niego maila to mu podsunę pomysł na nowy trick.
  8. Extra Mam płytkę z kilkudziesiącioma filmikami, są wśród nich takie z umieszczoną kamerką na zbiorniku i filmowane gumy. Ale nocna guma z pokładu Yamaszki - pierwszy raz widziałem. Niezłe. Już się nie moge doczekać pogodnych, ciepłych wieczorów i jazdy...
  9. Czołem, Jeśli robisz sobie jaja tym pytaniem - Twoja sprawa :D Jesli nie, odpowiadam Ci w miarę swoich umiejętności :) Extra by było gdybyś sprecyzował nieco swoje pytanie. Stawianie MZ obok KTM Duke, a Duke'a obok Transalpa oznacza, że rzeczywiście nie znasz się na moto. Polecam lekturę Motocykla, ŚM, obejrzenie rodzajów motocykli. Wcześniej trudno w jakikolwiek konstruktywny sposób odpowiedzieć na Twoje pytanie. MZetka, mimo że to poczciwa maszynka, nie jest rowerem, którym możesz hamować bokiem. Generalnie żadnym motocyklem nie można takich rzeczy robić, chyba że nazywasz się Jean P. Goy (taki koleś od tricków). PS. Rozczaruję Cię niestety: "przycinanie" samochodem to zupełnie inna historia niż jazda motocyklem.... :idea:
  10. Heh, gartuluje słusznego wyboru :) Będziesz zadowolony. Kikla osób jeździ i naprawdę chwalą sobie.
  11. PS - zapomniałem. Noclegh - obok jest motel Ławica, kupa hoteli i tanich moteli w Poznaniu, ale najlepszym chyba rozwiązaniem jest namiot. O ile się nie mylę ludzie rozbijają się (namotami, nie motocyklami :) ) bezpośrednio przy torze.
  12. a jakiś klimacik z Torem poznań i tani nocleg ,mały trening kilka wskazówek o torze itp ,etec... O ile wiem treningi są we wtorki. Powiem szczerze, nigdy nie byłem, ale w tym sezonie się przejadę - turystycznie: poobserwować, kilka kółek zaliczę, oby gleby nie było (tfu, tfu, tfu), bo tam kupa ludzi każdego tygodnia leży. Wiara się tnie zapominając, że tor jest pofałdowany jak dupa starej baby :?
  13. Latem co środę smigamy po Poznaniu grupkami po 5-6 motocykli. Takich grupek jest kilka, można się pozmieniać. W sumie od knajpy motocyklowej do knajpy. Niesamowity klimat. Ale najbardziej lubie jazdę z taką zwariowaną grupą kolesi na szlifierkach. Dla nich sedne sprawy są gumy. Są w nich po prostu mistrzami. Najdłuższa guma, którą obserwowałem z boku, miała jakieś 5-6 kilometrów długości - jak ktoś zna Poznań, to będzie wiedział. Koleś postawił CBRkę na gume na Rondzie Obornickim, przjechał całą Niestachowską, minął wszystkie skrzyżowania - z Dąbrowskiego, Szamarzewskiego, Bukowską, Marcelińską i zrzucił koło na Rondzie Przybyszewskiego (asekurowaliśmy go z przodu i po bokach, a światła były juz wszędzie pomarańczowe). Jechałem cały czas obok. Koleś gume trzymał mniej więcej przy prędkości 120-140 km/h. Niezapomniane wrażenia. Ale był asekurowany. Gdyby jechało coś niebezpiecznego dostałby sygnał i opuścił koło.
  14. Oczywiście, że jeżdżę często bez używania sprzęgła. Szczególnie na KTMie, gdzie często po prostu nie ma czasu by wcisnąć klamkę. Najczęściej bez sprzęgła wybieram biegi w górę. Redukcję staram się robic ze sprzęgłem. Jakby to ująć statystycznie - na każde dziesięć wpięć w górę, cztery robię bez sprzęgła, na każde dziesięć redukcji - bez sprzęgła robię dwie. Efekty - przy zmianie oleju i filtrów co 1000 kilometrów (25-30 godzin jazdy) czyszczę specjalne sitka filtracyjne. Na nich widać efekty - opiłki metalu, resztki po redukcjach bez sprzęgła. Ale taki to sport - nie ma czasu na zabawę, trzeba działać. Tym bardziej, że w KTMie silnik jest tak elastyczny, że biegi wchodzą bez sprzęgła przy każdej prędkości i w każdej sytuacji. Gorzej z Ducati. W ub. sezonie uczyłem się jazdy bez używania sprzęgła. Suche sprzęgło w Ducu jest niezywkle "twarde". Żeby wrzucić bieg w górę lub zrobić redukcję, trzeba opduścić manetkę gazu tak do jednej trzeciej. Gdy się całkowicie odpuści gaz, lub doda go zbyt dużo, biegu nie wkleszczy się za diabła. Kiedyś, gdy nie potrafiłem jeszcze obsługiwać skrzyni Duca bez sprzęgła, uszedł mi w trasie olej z układu hydraulicznego sprzęgła (manszetka pękła) i musiałem jechać z Wrześni do Poznania bez używania klamki. Gdy udało mi się zapiąć dwójkę, tak już jechałem az do Poznania. Wiara w autach miała ubaw - gościu na takim moto wleczący się 40 km/h i bezradnie patrzący przed siebie. Ale popracowałem potem i teraz jest lepiej. Reasumując - w enduro i crossie takie przekładki bez sprzęgła to normalka. Skutki są różne, na pewno szybciej eksploatuje się skrzynia. Powiem więcej, kiedyś w Suzuki RM skrzynia zupełnie mi się rozpadła. W sumie cztery koła zębate poszły się je.... W szosowym motocyklu nie polecam niestosowania sprzęgła - tam jest więcej czasu na zastanowienie i reakcję. Poza tym skrzynie ulegają szybszej ekploatacji, a wymiana olejów nie zawsze usuwa opiłowane resztki z silnika.
  15. I co z tym jachtem - jakie szczegóły (patent, koszty, miejsca, warunki bytowe, niezbędne sprawy itd). Będę wdzięczny Rafał.
  16. Kupiłem, a jak ktoś ma spawarkę, to może samemu sobie zrobić, specjalną kobyłkę do podnoszenia moto. Prosty mechanizm ala dźwignia. Stawiasz pod spód silnika, naciskasz stopą wajchę i moto idzie w górę. Ma to tę przewagę nad wózkami podnoszącymi moto z tyłu, że nie trzeba mieć specjalnych uchwytów w wahaczu. Czasem tylko kobyłce przeszkadzają zbyt blisko silnika (od spodu) pociągnieta rura wydechowa. Taki poodnośnik świetnie też sprawdza się w przypadku smarowania łańcucha.
  17. Unforgiven o tym pisał ostatnio dużo i mądrze. Poszukaj na forum co nieco o tym. Unforgiven zapodał także temat na www.riders.pl. Temat chwycił, bo jest na stronie głównej - też warto poczytać. Nienawidzę złodziei i oszustów :)
  18. Czołem Różne moto, różne ustawienia. Generalna zasada - ustawiasz na cetralnej podstawce. I tak - w KTMie ustawiam naciąg łańcucha w taki sposób, aby móc włożyć dwa palce (jeden nad drugim) między łańcuch a wahacz. Paluchy wsadzam gdzies w połowie wahacza,od jego górnej strony oczywiście, w takim miejscu, w którym jest największy prześwit. Z kolei w Ducati naciągam na słuch - tzn naciągam i robię rundkę. Jak wali o wahacz - zbyt luźny, jak strzela przy przyśpieszeniach - zbyt mocno naciągniety. Szczerze mówiąc w enduro naciągam łańcuch co 2-3 jazdy, natomiast w Ducu bardzo rzadko.
  19. Trochę już się nad tym tematem poznęcałem. W pratyce i teorii. Tu znajdziesz wszystkie moje przemyślenia o 400 EXC, 450 EXC i 525 EXC http://forum.swiat-motocykli.pl/viewtopic....2160&highlight= Pozdrawiam
  20. Kurcze, trudno to opisać słowami. Po pierwsze musi być prędkość - gdzieś tak około 80-100 km/h. Ja przy tej prędkości najpierw naciskam silniej na hamulec, żeby zobaczyć, czy koło nie łapie uślizgów na danej nawierzchni. Jak nie łapie, to wciskam na maksa, przesuwam się do przodu, wychylam przez kierownice i staram się tak balansować. Aha - no i trzeba uważać na tył, bo czasem, jak się go odciąży, lubi "nadganiać" przód i przy opuszczaniu moto na ziemię można się nieźle zdziwić :? Powiem szczerze - najdłuższe dotą stoppie to chyba gdzieś z 10-15 metrów, czyli popelina :oops: . Ale trening czyni "miszcza" :) Pozdrawiam i uważaj na szczękę
  21. Mógłbyś podesłać na PW w miarę dokładny opis - skąd, dokąd, jak, gdzie i za ile. Będę wdzięczny. Chciałby z żoną zrobić w jeden weekend taką traskę z jakimś extra hotelem po drodze :) Z góry dzięki Darek.
  22. Ja codziennie wieczorem ćwiczę mięśnie cały rąk - zarówno lewej jak i prawej. Zauważyłem, że wciąż są zbyt słabe do jazdy, więc już od kilku lat robię intenstywny wieczorny trening mięśni rąk. W sumie prosta i przyjemna zabawa - odkręcam butelkę, nalewam wódeczki, otwieram soczek, nalewam soczek. Podnosze szklankę do ust, przechylam szklankę, odkładam szklankę. Ćwiczę tak najpierw prawą, potem lewą rękę. Aż odczuję, że więcej nie mogę, wtedy odpoczywam. Oczywiście jak wrócą siły można poćwiczyć intesywniej - np wpierd.... żonie, demolowanie mebli w kuchni, ściganie kota z rozgrzanym żelazkiem itd itp ćwiczenia fizyczne. Polecam, bo naprawdę świetnie rozwijają różne partie mięśni. :) :D :D :D Tylko nie pokazujcie tego mojej żonie 8O :D PS - temat chyna tak "zboczył", że wyląduje w humorze. Więc odrobine na serio - rzeczywiście trening się przydaje. O ile na enduro jest to zrozumiałe, to do jazdy zwykły moto już nie tak bardzo. Jakże bolesnie więc przekonałem się w ubiegłym sezonie, że do jazdy zarówno na KTMie jak i Ducati sił mi nie brakowało, jendak dłuższa jazda na Ducacie od razu obnażała poważne braki - a mianowicie zupełne nierozciągnięcie mięśni. O ile więc na KTMie mogę sobie co chwilę wstać, popodskakiwać dla rozruszania się (wiecie zresztą sami, że w enduro non stop coś się dzieje), o tle na Ducati odstawałem strasznych skórczów, m.in nóg na wysokości bioder i rąk w nadgarskach. Tragedia. Musiałaem się zatrzymywać i rozprostowywać mięśnie. W tym sezonie muszę trochę się porozciągać, pobiegać, może jakieś hantelki. Powinno wystarczyć.
  23. Trochę przemyśleń o jeździe enduro po zamarzniętym poligonie. Zima była ostra w tym roku wyjątkowo. O ile w zeszłym śmigaliśmy przez okrągły rok, tak teraz odpuściliśmy nieco. Zresztą poczytajcie, jak macie ochotę, jakie warunki panowały w tym roku na poligonie. W niedawną niedzielę, w kolegami Tomashem i Oakleyem uprawialiśmy tzw motocyklowy hardcore. Temperatura trochę powyżej zera, siąpiący deszcz i nasze rozochocone do jazdy po poligonie w Biedrusku KTMy. No więc, moi mili, sytuacja na poligonie w podpoznańskim Biedrusku kształtowała się tegoroczej zimy generalnie następująco: grubość warstwy błotnej - od 2 do 5 cm (sprawdzone kilkakrotnie glebowaniem); grubość warstwy lodowej pod błotną lub śnieżną przykrywką - nieokreślona, ale spora i diabelnie twarda; stan wody w koleinach poczołgowych - stały, inaczej mówiąc skuty, a jeszcze prościej - w koleinach stał lód na pół metra, tak że można łowić ryby z przerębli; najbliższe prawdzie określenie stanu tego co jeszcze jesienią było piaskiem - beton; stan kolein poczołgowych - typu autostradowego, regularnie asfaltowane, boleśnie nieprzyjemne w kontakcie cielesnym. Było ostro, gleby bolały jak diabli, bo zamiast na błoto lądowało się na lodzie. Rozpuszczona woda z lodu "świetnie" chłodziła rękawice przy upadkach. Opony, mimo że z kostkami - zero przyczepności w większości miejsc, hamowanie praktycznie tylko silnikiem, uślizgi przedniego i tylnego koła częste i zwykle kończone upadkiem. Jedynie temperatura była OK - nie można się było tak szybko spocić, chyba że podczas podnoszenia motocykla. Ale w sumie warto było tak zakończyć i rozpocząć nowy rok. PS - strat w ludziach brak; straty w sprzęcie - tradycyjne i naturalne dla tego typu "hobby". Tak mniej więcej się jeździło na poligonie w okresie grudzień - luty 2002/2003.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...