Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    9994
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. No to następnym razem musimy już na pewno pod Stajnią pogadać :lol: Co do Suomy to masz rację - Gun Wind jest o niebo lepszy od mojego garnka - super kask. Chciałbym mieć, ale póki co nie trafiła mi się na tyle interesująca cenowo okazja, aby zanabyć. Na mojej "liście" jest teraz przede wszystkim model Spec 1R Replica - bajka.
  2. RF była okazją, bo właściciel zmarł dwa lata temu i dopiero teraz przypomniało się o motroku jego bratu. Ten oczywiście nie zna się na motocyklach, poza tym nie chciał zdzierać od nowego właściciela i w sumie wziął 4000 zł. Jedyna zabawa była z umową na zmarłego brata. Ale jakoś sobie chłopaki poradziły.
  3. Rzeczywiście, dopiero teraz zwróciłem uwagę. Nie wiedzałem wcześniej :oops: Sorry za pomyłkę.
  4. Aaaa, dzięki za przypomnienie :( Widziałeś mnie i nie przyszedłeś pogadać? Ojojojjj, nieładnie :( :lol: :lol: Tia, zanabyłem ARAI Quantum Numata: Przemyślenia: Minusy: kask głośny, aczkolwiek jak na ARAI nie jest tak źle, miałem na głowie głośniejsze, natomiast w Suomy jest zdecydowanie ciszej. W ARAI nie da się jechać z otwartą na oścież szybą, bo gwiżdże jak diabli. Można przymknąć, choć jak każdy ARAI szyba nie ma systemu "zębów", a więc nie ma regulacji wyskości położenia szyby. Poza tym nie ma demontowalej wyściółki (chyba tylko Corsair ma w pełni demontowalną) - można tylko zdemontować poduszki policzkowe. Pranie jest więc utrudnione, bo trzeba cały kask moczyć w wannie. Plusy: Quantum świetnie trzyma się na głowie. W moim golasie przy prędkości powyżej 150 km/h Suomy ma tendencję do odjeżdżania na głowie do tyłu, choć nie jest wyrąbany. ARAI trzyma się jak przyklejony. Waga: 1450 g (Suomy - 1350 g), niby nie jest najlepiej, ale środek ciężkości jest tak rewelacyjnie ulokowany, że kask wydaje się o wiele lżejszy na głowie, niż gdy się go trzyma w rękach. Wentylacja: Boże, w ARAI naprawdę trudno jest się spocić - mnóstwo nawiewów. Szyba nie paruje prawie w ogóle - oprócz anti-fog są też nawiewy. Poza tym ekstra dodatki - uszczelnianie mocowania szyby, błyskawiczy demontaż szyby (zajmuje kilka sekund), wysuwana owiewka pod brodą, doskonałe mocowanie paska typu "podwójne D" etc. Teraz muszę kupić ciemną szybę - tak jak Dyzio ma w swoim ARAI'u - zawsze wozi dwie - ciemna na dzień, robi się zmrok, myk pięc sekund i biała szyba założona. W sumie jestem zadowolony. Nie wiem teraz w czym jeździć - to jest problem. Może sprzedam Suomy'ego? Jakby ktoś był chętny to proszę o kontakt. Co do malowania - kwestia gustu. Mi się podobało, bo nawiązuje poniekąd do TSM Sokół, którego jestem współzałożycielem. Kask jest pstrokaty, ale taki właśnie chciałem, bo Suomy Booster już mnie trochę męczył tą biało-czarną szachownicą. Co do ceny - od ub. roku Numaty już nie produkują. W zeszłym roku kosztowała pod 2000 zł. Ja kupiłem... zachowam to dla siebie (powiem, że to była "okazja" :( ).
  5. Znam ten kask dobrze i polecam. Jakbyś się zdecydował, dzwoń do mnie do Rapida (601 714 705) to postaram Ci się go wysłać za 20 zł Serviskiem (zawsze to 20 zł w kieszeni). Co ważne - są do niego podzespoły, a na to trzeba cholernie w enduro zwracać uwagę. Tzn - trzeba myśleć perspektywicznie.: co bedzie, jak daszek pęknie, jak puszczą mocowania daszka, jak się wyściółka porwie itd. To wszystko jest na miejscu do Caberga - dzwonisz do sklepu i masz. Nie kupuj kasku, którego przedstawiciela nie ma w Polsce bo to najlepszy krok do obudzenia się z ręką w nocniku. Caberg wychodzi w malowaniu białym i niebieskim, oba w jakieś tam wzorki. Pozdrawiam
  6. Baghira - 26.500 zł. Odpowiednik KTMa, np LC4 w wer. Supermotard - 37.000 zł (a EXC 525 z dokupionym zestawem SM - 41.500 zł) Róznica więc jest. MZ ma naprawdę dobry osprzęt rodem z Japonii, ale przestarzała technologia silnika chłodzonego powietrzem i duża waga rzeczywiście mogą odstraszyć i trącą myszką. Poza tym ten Sebring wygląda jak stara puszka po konserwie, ale to już tylko kwestia gustu (za to podobno ładnie gada). Osobiście nie kupiłbym, za 26.000 jest już spory wobór - np roczny LC4.
  7. 999S w wersji podstawowej kosztuje 84.700 zł plus Termignoni zamiast normalnych tłumików i kanapa dla pasażera - 20.000 zł plus lap-timer, chip w silniku, tuning zawieszenia z przodu i z tyłu - kolejne 20.000 zł plus dodatki - 20.000 zł. Wg. mnie ta 999R Fila kosztuje pod 250.000 zł, a może i więcej, z racji na limitowaną do 200 sztuk wersję. Oczywiście mówiąc "w zasięgu możliwości" miałem na myśli baaaaaaaardzo odległą przyszłość (od wczoraj bowiem oszczędzam :( ) Co do tych naklejek - rzeczywiście, mogłoby wyglądać dresiarsko, gdyby to był motocykl masowej produkcji. IMHO cały urok w tym malowaniu właśnie dlatego, że tylko 200 sztuk opuściło bolońską fabrykę.
  8. Jakby ktoś chciał posłuchać pracę silnika danego motocykla przed jego zakupem. http://www.motocykle.enet.pl/ciekawostki/dzwieki.html Jadtiger - możesz sobie porównać Monstera z Hornetem. A potem przetestuj Triumpha 595 Daytona - przepiękny gang.
  9. Zapytajcie Dyzia, jakie ma wspomnienia po indyjskim Enfieldzie. Enfield - jako marka przecież ujdzie, wydawałoby się. Czego mozna więc spodziewać się po czymś takim prosto z Chin? Ja wolałbym odłożyć i za te 6 koła poszukać innej okazji. Np ostatnio kolega z precli kupił Suzuki RF 600 1995 roku za 4000 zł. To jest okazja. Dla mnie lepsza niż nówka zqa 6500 z Chin.
  10. jadtiger. Ja tam i tak czuję, że cobyś nie oglądał, to i tak kupisz Horneta... Pozdrawiam
  11. Jest okazja :( Poniżej tłumaczę, w dowolnym przekładzie, informację prasową o nowej Duce 999R Fila Team 2003. Ducati świętuje 200-setne zwycięstwo w MŚ Superbike i wypusza 200 sztuk :!: specjalnej wersji Duki 999R Fila Team 2003. Zastosowano najnowsze technologie i design zapewniający maksymalną aerodynamikę. 999R Fila bez wątpienia jest czymś niesamowitym dla lubiących cywilne motocykle sportowe, ale jednocześnia nadająca się praktycznie bez żadnych przeróbek, do wyczynowej jazdy na torze. W Mistrzostwach Świata Superbików Duki zaczęły niesamowity ciąg zwycięst w 1988 roku. Do dziś 18 kierowców, którzy mieli pod tyłkami motocykle z Borgo Panigale w Bolonii stawało na najwyższym stopniu podium. 200-setne zwycięstwo dla Ducati w MŚ Superbike zdobył Brytyjczyk Neil Hodgson 18 maja 2003 na włoskiej Monzy. Oczywiście Neil śmiga na Duce 999F w specyfikacji 2003. Stąd limitowana do 200 sztuk wersja 999R FILA ma dokładnie takie samo malowanie, jak Duka 999F03 startująca World Superbike Championship. Nie znam jeszcze ceny, ale spytam w MotoRexie. No i czy w ogóle jest jeszcze do kupienia. Ktoś pytał, jaki motocykl chciałbym mieć, a który jest jeszcze w zasięgu możliwości. No to ma moją odpowiedź...
  12. Fakt - dodatek Racing towarzyszy czterosuwom - zarówno crossówkom z serii SX, jak i enduro z serii EXC. Ale nie ma sensu zawracanie sobie głowy takimi duperelami. Kupujcie chłopaki enduraki i heja w las!!!
  13. Tylko jeden głos na Dukę, zgadnijcie czyj :( Teraz serio. Jadtiger - ile masz wzrostu? Bo jeśli powyżej 175-178 cm, to zapomnij o Monsterze, bo będziesz na nim śmiesznie wyglądał i tyle. To moto dla osób o wzroście właśnie do 178 cm. Co prawda modele od 2002 roku mają wyżej mocowany tylny teleskop, ale i tak kanapa jest tak nisko, że wyższe osoby wyglądają śmiesznie. Co do gangu, to trzeba naprawdę luibić dźwięk Ducati - kosz sprzęgłowy telepie na luzie jak stara sieczkarnia, natomiast dla mnie wspaniały jest metaliczny dźwięk pracy suchego sprzęgła. W połączeniu z dobrej jakości tłumikami, np Laserami, MIGami. LeoVinci czy Akrapovicami suche sprzęgło naprawdę daje gang niepowtarzalny. Dodatkowo można zdjąc pokrywę i prezentować wszystkim, jak pięknie sobie sprzęgło na świeżym powietrzu pracuje :lol: Na pewno nikt z daleka nie pomyli Ducati z innym motocykle. No chyba, że będzie głuchy. Kratownicowa rama też odróżnia Monstera od innych motocykli, i nie da się jej pomylić z innymi moto. Wersja podstawowa Monstera 900 nie jest najszybsza. Ma około 80 KM, ale za to świetny moment, choć woli górę niż dół obrotów. Na moim jechałem pod 200 km/h bez owiewki (niestety, to motocykl raczej do miasta niż na podróż). Za to w mieście można śmigać między autami jak na supermoto. Co do jazdy w trasę - solo spokojnie możesz pokonać ponad 1000 km na dzień i nie powinieneś odczuwać zmęczenia. Pozycja, mimo że nogi odsunięte są do tyłu, jest w miarę wyprostowana a przy wzroście około 175 cm nie leży się na kierownicy, więc dopiero naprawdę długa trasa może spowodować ból nadgarstków. Dupa boli tak samo jak na każdym innym motocyklu. Co do pasażera - trasa do 300 km na raz nie powinna wywołać sprzeciwu. Dłuższe trasy mogą być mniej przyjemne. Okufrowanie Monstera strasznie dewastuje wizualnie ten sprzęt, dlatego ja używa, pojemengo tankbaga, a jak jadę z żoną, to zabieramy dodatkowo plecak motocyklowy. Nowe Monstery mają już plastrikowe zbiorniki, więc trzeba kupować tankbagi z odpowiednim mocowaniem. Co do awaryjności Duki. Ja mam Monstera od czerwca 2002. Zrobiłem około 8000 km, więc trudno się wypowiadać. Przez ten czas zepsula się jedna część - gumowa manszetka puściła na pompce sprzęgła hydrauliczbego, wyrobiła się jednocześni obudowa wysprzęglika od środka. Całośnaprawiłem za 150 zł, bo nie chciało mi się czekać na oryginalne części z Włoch. Dostawy części są średnio co 2 tygodnie u autoryzowanych przedstawicieli, ale często sprowadzają podzespoły szybciej. Poza tym puścił tylny amortyzator, ale to chyba dlatego, że jeździła na Duce policja i moto było obładowane zbytnio kuframi - koszt regeneracji 300 zł. Poza tym ostatnio zrobiłem pełen serwis po 15.000 km - włącznie z regulacją zaworów (na plytki), wymianą pasków, regulacją gaźników, wymianą wszystkich filtrów, oleju, wszystkich płynów itd. Koszt - około 1000 zł. Następny taki serwis za około 20.000 km. Monster lubi brać trochę oleju - nalewam jakies 150 ml na 700-800 km. Z Monsterem, można się świetie wyżywać w customisingu (luterka, nakładki, itd). W tym motocyklu można naprawdę wiele pozmieniać i to robiąc rózne rzeczy we włsanym zakresie, niekjoniecznie kupując drogie bajery np z Rizomy. Ja znalazłem kilka osób, robiących np aluminiowe dodatki, karbonowe dodatki itd, więc wiele rzeczy można samemu wymyśleć i zamówić za śmieszne pieniądze. Ufff, tyle. Pozdrawiam
  14. Jestem ciekawy, na ile zostaną poczynione zmiany w wersji cywilnej. Póki co motocykl wspaniały i nawet ten kobylasty silnik jakby bardziej lekki wizualnie. Znając życie w wersji cywilnej dołożą tyle zbędnego plastiku, w postaci np błotnika nad tylną oponą, innego zadupka z kanapą dla pasażera itd, że nowe Guzzi nie będzie już tak lekkie wizualnie. Poczekamy, zobaczymy...
  15. W Poznaniu jest np do kupienia czterosuwowy KLX 250 z 1995 roku. Cena ok. 7000 zł. Wedłyug mnie rewelacyjne moto na początek, a przy tym naprawdę wybaczające wiele błędów, jakie popełnia się rozpoczynając przygodę z enduro. Jak znajdziesz gdzieś Kawasaki KLX 250 4T w podobnej cenie i roczniku, to polecam.
  16. Słusznie. Niestety, nie pomogę Ci więcej, bo nie wiem, gdzie taki korek kupić - może jakiś samochodowy będzie pasował? Pozdrawiam.
  17. Ale jakie piękne dziecko się dzięki temu urodziło! Brawo Pipcyk, super robota, szkoda że nie mam drygu do tych spraw, bo sam bym chętnie pogrzebał w silnikach.
  18. Jednak śmignąłem nad morze, ale chętnie poczytam, jak tam "szkółka niedzielna" :(
  19. Czółko, rzeczywiście zanim kupiłem 400 EXC jeździłem i 125 i 200 EXC - w sumie 3 lata na tych dwóch motorkach. 200 EXC jest już blisko 250 EXC, ale ta druga jest mocniejsza. Poza mocą silnika oba motocykle się nie różnią niczym, oczywiście opisuję modele starsze niż 2003, bo w tym roku wszystkie KTMy to praktycznie nowe motocykle, tylko zmian dokonano. A więc zawieszenie w EXC jest naprawdę super. W tylnym wahaczu zastosowano patent PDS - od długiego skakania wyrabia się PDS i należu go zmieniać średnio raz na rok. Co w tym rewelacyjnego. A właśnie to, że regerenacja tylnego zawieszenia ogranicza się do zakupu PDS za 180 zł, a nie regeneracji całego amorka, co kosztuje wiadomo ile... Także zawieszenie tył miodzio, oczywiście przód w pełni regulowany, można ustawić sobie twardo na tor i miękko do lasu. Jak kto lubi. Silnik w 250 EXC, nie ma co ukrywać, nie należy do najłagodniejszych. Moc ponad 50 KM naprawde potrafi wyrwać moto spod tyłka. W piątek prezentowałem klinetowi roczną 200 EXC i jak się tym przejachałem, to byłem cały spocony od adrenalniny. Potem przejechał się klient i oczywiście wziął sprzęta, bo to wspaniałe moto to wyżycia się. Podobnie z 250. Moc jest dobrze rozłożona, można jeździć spokojnie na wolnych obrotach bez konieczności ciągłego przepalania mieszanki (dozowników w EXC nie ma, mieszankę należy samemu przygotować - proporcje 1:30 z w pełni syntetycznym olejem 2T 0 litr za ok. 40 zł)). Natomiast jak się odkręci... Ufff. Naprawdę moc powala. Na trójce staje dęba bez strzelania sprzęgłem i to na żwirze, a nie asfalcie. Naprawdę kawał maszyny. Nie jest to natomiast motocykl na długie i proste trasy. Wibracje na wysokich obrotach są tak duże, że nadgarstki mówią dość, a tyłek jest cały obolały. Nie da się tym jechać jednostajnym tempem, bo silnik dostaje amoku i sam się prosi, żeby mu odkręcać. Także 250 EXC - super na tor, do lasu, na błota itd, ale zupełnie nie nadaje się do jazdy na dłuższ, np 300-400 km trasy po prostych drogach. Poza tym: oczywiście stacyjki nie ma, bo żaden model EXC nie ma stacyjki (mają np modele LC4, LC8, Duke, Adventure itd). Nie ma miejsca dla pasażera, co oczywiste. Spalanie w 250 EXC - około 10 litrów na 2-3 motogodziny, w zależności od sposobu jazdy. 10 litrów wchodzi do zbiornika w tym około 2 liry rezerwy. Wymianę tłoka zaleca się co około 3000 kilometrów, co można przeliczyć na motogodziny - w moich obliczeń wynika, że przy jeździe w weekendy - po 3-4 godziny w sobotę i niedzielę, wymianę tłoka na nowy powinno dokonać się dwa razy w roku. Chyba, że ktoś jeździ codziennie. Jakby były jakieś jeszcze pytania, to służę pomocą.
  20. Ja się ciągle waham, bo mam też w planie wyjazd nad morze z kilkoma osobami. Z racji na kase może to być mój ostatni wyjazd nad morze w tym roku, a tor mam przexież pod nosem (co prawda co wtorek zbierają z niego średnio 4 motocykle - kolega Jarecki z Przeźmierowa, który ściąga motocykle z tory ostatnio zrobił sobie taka statystykę, leżą głównie amatorzy). Sam nie wiem. Ziobaczę,,,
  21. Naprawdę wielka turystyka to nowy KTM Adventure 950 S. Wierzcie mi - tym motocyklem można jechać 200 km/h po austostradzie, grzebać się po kolana w błocie, sunąć po piachu na plaży i tłuc po kamieniach w górach. Motocykl w pełni uniewersalny, ponad 100 koni z silnika V-twin, super moment, kupa dodatków (road-book z elektrycznym sterowaniem, kufry boczne i centralny, mnóstwo dodatków). Jest niesamowity, piękny (kwestia gustu), wysoki, mocnym, twadry i odjechany. Stawia na gumę na trójce bez strzelania ze sprzęgła. Kosztuje 56.000 zł w wersji podstawowej bez dodatków :roll:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...