Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    9994
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. Seba, Hondy co prawda obecnie nie mam, ale jakoś nielogiczne wydaje mi się włączanie się kierunkowskazów po kiku sekundach. W każdym pojeździe w jakim lub na jakim siedziałem kierunkowskazy włączały się zaraz po naciśnięciu na guziczek. Także moim zdaniem coś nie teges jest - może z przekaźnikiem - skoro kierunki odpalają się po jakimś czasie, a nie natychmiast. pzdr
  2. No więc właśnie - wszystkie sporty motocyklowe wędrują ku czterosuwom, włącznie z motocrossem. pzdr
  3. Ekolodzy i norma Euro2 - tak w skrócie. Przyzwyczajajmy się powoli, że za niedługo w ogóle 2T nie będą produkowane. pzdr
  4. Życzę wszystkim wiele błota w przyszłym roku, połamania zawieszeń na hopach i powyginania felg na kamieniach, tudzież zatarcia silnika w środku jakiegoś rajdu. Trzymajcie się! pzdr
  5. Inna sprawa, że oznakowanie w rajdach enduro służy tylko do tego, aby wiedzieć, czy jedzie się dobrze do celu. Po prostu nie ma road booków, stąd oznakowanie trasy. Poza tym można skracać trasę, omijać przeszkody, kombinować, główkować itd, byle tylko meldować się o swoich czasach na PKP i PKC przed próbami. Dlatego rajdy enduro wygrywają nie najszybsi, ale najbardziej cwani. To chyba największa różnica, między enduro, a motocrossem. pzdr
  6. - Trasa długości zwykle 12-13 km. - Jeździ się na określony czas - zwykle pierwszego dnia 3 godziny, drugiego 2 godziny (w IMP nawet po 4 godziny kazdego dnia). - Zwycięża ten, co nabije jak najwięcej kółek. - Crosscountry jest zwykle rozbudowaną wersją toru motocrossowego o jakąś łąkę, bagienko itd. - Od pewnego czasu w takich zawodach stosowane sa kostki umożliwiające komputerowe mierzenie czasów. Czyli nie potrzeba kupy sędziów liczących kółka i czasy poszczególnym zawodnikom, tylko czasy liczy komp - coś takiego od hen hen lat stosowane jest w wyścigach szosowych. - W ub. roku po raz pierwszy został zrobiony "rajd" crosscountry w ramach Indywiduwalnych Mistrzostw Polski oraz Pucharu PZM w Rajdach Enduro - (jako pierwsza eliminacja IMP i druga w PP) , w Chełmnie. Rajd ten zebrał tyle krytyki, że nie sądzę, aby był organizowany w przyszłości. Poza tym zdarzały się takie cuda, jak kostka dio mierzenia czasu u innego zawodnika, niż zgłoszony, "cudowne rozmnarzanie" się nawiniętych kółek i inne tego typu "cuda"... Szkoda słów, jak niekórzy ludzie są maluczcy. - Idea crosscountry zupełnie mija się z ideą enduro. Crosscountry powinien być próbą podczas typowego rajdu enduro, a nie rajdem samym w sobie. To tak, jakby rajd Dakaru miał polegać na waleniu przez 2 tygodnie kółek wokół miasta Dakar... - Zwykle cosscountry to około 5-kilometrowa próba podczas rajdu enduro, która obok próby crossowej składa się na cżęść rajdu enduro mierzoną czasem przejazdu (kto szybszy ten lepszy). Próba crosscountry zlokalizowana jest malowaniczo w lesie, w połączeniu z łąką, jakimś bagienkiem, hopką itd. Próba cross zlokalizowana jest na torze (rzadziej), lub rozległej łące (częściej, bo zwykle organizartorom rajdu nie chce się usypywać toru). - pzdr
  7. [shadow=red:67330f6b63]TEZ TAK MYŚLĘ :D :D :D :D :D [/shadow:67330f6b63]
  8. Już przenoszę nasze stare, dobre, sprawdzone, brudne i obłocone posty w należne im miejsce!!! [shadow=red:099ba64ab8]Poza tym hip hip, hurrra![/shadow:099ba64ab8]
  9. Jasne, przyczepę do przewożenia motocykli. Niewiadów takie robi. Wersja na 2 moto kosztuje ok. 1700 zł, a na trzy ok 1900 zł. Ja mam taką jak nqa zdjęciu. pzdr
  10. Te rysy od glebowania na plastikach to już raczej nie do usunięcia. Nie da rady ani pasta Tempo ani żaden inny specyfik z tej grupy. Niestety kupe kasy na różne środki wydałem, żeby przekonać się o tym, iż tak głębokich rys nie sposób nimi usunąć. Ostatnio pojawił się podobno jakiś genialny środek, który rozpuszcza delikatnie plastik i powoduje, że rysy znikają. Niestety, póki co nie znam nazwy, wiem jedynie, że kosztuje około 70 zł. Muszę wybadać jak się nazywa i gdzie można go kupić. pzdr
  11. Jazda bez kumpli to faktycznie ból. Zresztą to niebezpieczne - wywalisz się gdzieś w krzakach, uszkodzisz się, stracisz przytomność itd i wtedy robi się tragedia. Dlatego sam nie jeżdżę praktycznie nigdy. My zwykle jeździmy w 5-6 osób, to najlepszy układ, bo się grupa nie gubi, nie rozbija itd. Ale jakis miesiąc temu jeździliśmy po górach w grupie prawie... 30 osobowej. Czegoś takiego dawno nie widziałem. Miejscowi dobrze obstawili grupę - część otwierała, a część zamykała grupę, więc nawet zbyt często się nie gubilismy. Ale jazda była przepyszna. pzdr
  12. Michał wywołał mnie do tablicy, więc podzielę się z koleżanką Lilly swoimi przemyśleniami. Choć tak jak wspomniałem wcześniej - jezli chodzi o enduro to mam dość mocno spaczone pojmowanie motocykli tego typu po tylu latach objeżdżania różnych typów i marek. Po prostu ewoluowałem zawsze w kierunku pełnego wyczynu, a więc enduraka maksymalnie lekkiego, z mocnym silnikiem, pozbawionego jakichkolwiek zbędnych dodatków poza elektrycznym rozrusznikiem (ale nie dla wygody, tylko dla pomocy w ekstremalnych sytuacjach, np podczas zdławienia się silnika na podjeździe, itd), a więc zupełnie nie nadającego się do codziennej eksploatacji, a już na pewno nie do jeżdżenia takim motocyklem po mieście, asfalcie, w trasie itd. To dążenie powodowało np, że wszystkie trzy ostatnie KTMy, które kupowałem jako nówki funki w salonie, traciły gwarancję w dniu zakupu... Po prostu kazałem zdejmować cały kit homologacyjny i zakładać przełożenia, ustawienia gaźnika, usuwać fabryczne ograniczniki, tuningowac końcówkę wydechu itd - wszystko pod wyczyn. Taka ingerencja oznaczała oczywiście automatyczną utratę gwarancji. No cóż... OK, ale do rzeczy. Mówiąc szczerze jeśli ma to być motocykl nie stricte wyczynowy, to seria EXC KTMa, czy WR Yamahy zupełnie odpada, bo zajeździsz taki motocykl w mieście, a w terenie do końca go nie wykorzystasz. Z drugiej strony takie modele jak RMX Suzuki w małej pojemności, czy inne tzw "małe" enduro to trochę oszukiwanie samego siebie, a z tego co doczytałem, Lilly już wie co to dorosły motocykl. Więc opcja z mniejszymi pojemnościami skończy się tym, że po kilkutygodniach Lilly zruga nas na forum, że jej BMXa z silniczkiem od kosiarki polecilismy. A tego byśmy przecież nie chcieli :D Dlatego obstaję w łagodniejszych motocyklach enduro, z dużym odchyłem na szosę, w pojemnościach ok. 600 ccm, a przy tym z elastycznymi silnikami, wybaczającymi wiele błędów, nie będącymi ani oszalałymi z wściekłości setkami, jak i zbyt ciężkimi klockami. [shadow=yellow:7db302a1db]Suzuki [/shadow:7db302a1db] Do DR mam osobistą niechęć, więc moja ocena tego motocykla jest zupełnie nieobiektywna i nie ma sensu, aby się dłużej rozwodził na ten temat. Poza tym słabo znam Suzuki, więc trudno mi coś o tych motocyklach powiedzieć. Mogę tylko dodać, że mam do sprzedania DR650 (z elektrycznym rozrusznikiem), czarna z jakimiś kolorowymi dodatkami, zadbana, rocznik o ile pamiętam 1998 (albo 97, musiałbym sprawdzić, bo zapomniałem), za ok. 10.000 zł. Mówię mam, bo jest to motocykl po moim dobrym znajomym, obiecałem, że mu ten motocykl sprzedam. Jakąś alternatywą jest np Suzuki DR-Z 400. Tutaj jest ogłoszenie z tym motocyklem: http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=24106. W sumie przyjemnie wyglądające lekkie enduro, z elektrycznym rozrusznikiem itd. Problem w tym, że są to dość nowe modele. Cenę tego z ogłoszenia, choć nie ma podanej ceny, szacuję na ok. 15.000-17.000 zł. Także dość duży wydatek. [shadow=blue:7db302a1db]Yamaha[/shadow:7db302a1db] Yamaha XT600 - niezawodna, co prawda z blaszanym zbiornikiem, więc jak się wywrócisz w terenie, to jest problem, za to z niezłym zawieszeniem i bardzo elastycznym silnikiem. Pech to tylko kopniak w starszych modelach, ale Michał może Ci doskonale opowiedzieć, jak lekko i bezproblemowo zakopać XTeka. Ale chyba jeszcze lepszym IMO rozwiązaniem byłaby Yamaha TT600, tyle że nie ma jej wiele na rynku wtórnym, a i ceny nie należą do najniższych. Tutaj za ok. 10.000 zł jest do kupienia TTka z 94 roku: http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=25588 Z kolei modele XTZ, czyli Super Tenere, to jak wcześniej wspomniano, zbyt szosowe enduro, a właściwie juz fundruo. Enduro przypominają jedynie ogólnym wyglądem i pozycją kierowcy, natomiast model ten stworzony jest z myślą raczej zdecydowanie o szosie. Tutaj np Super Tenere za 11.000 zł z 1991 roku: http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=25569 Także resumują ofertę Yamahy polecam Ci: XT, jak znajdziesz to TT, XTZ raczej bym odpuścił, bo to zbyt szosowe moto. [shadow=green:7db302a1db]Kawasaki[/shadow:7db302a1db] Alternatywą mógłoby być coś od Kawasaki, np model KLR650. Tu jest np do kupienia rocznik 1993 za 7000 zł: http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=25597 . To niezłe "szosowe enduro", którym można wjechać do lasu, na szuter itd, ale w prawdziwym błocku się utopi raczej. No, ale próbować można. To coś a'la DR. Jeszcze bardziej lajtowym, tzn bardziej do miasta, jest model KLE Kawasaki, czyli klekot po prostu - ma oponki bardziej szosowe, mniejszy prześwit i typowe dodatki dla szosowego enduro. Tu jest aukcja z klekotem z 94 roku za 9500 zł: http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=24492 Najbardziej enduro charakter z rodziny Kawaski na z kolei model KLX. Jest to juz raczej typowo błotny pojazd Kawy, chociaż widziałem osoby jeżdżące nimi po ulicach. Tzn jest pełen kit homologacyjny na te motocykle, więc sa zerejestrowane, ale moi znajomi używają je jednak głównie w teren, a nie do miasta. Tu jest do kupienia KLX w pjemności 650 ccm z 1996 roku za 9700 zł: http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=24442 Czyli gdyby podsumować ofertę Kawasaki, to masz do wyboru, poczynając od najbardziej szosowego KLE, przez KLR po KLX. Wszystko w pojemności ok. 650 ccm. [shadow=orange:7db302a1db]KTM[/shadow:7db302a1db] To co odpada z fabryki w Matighofen dla Ciebie, to cała seria EXC, zarówno w 2T, jak i 4T. Na pewno nie wykorzystasz takiego motocykla w pełni w terenie, a w warunkach miejskich Ty zmęczysz się bardzo, ale sam motocykl - wręcz się zamęczy na śmierć. Najłatwiej, wbrew pozorom, załatwić wyczynowe enduro w mieście, na asfalcie itd... Dlatego, jeśli masz trochę więcej kasy to dobrze wiesz, co bym Ci doradził... Tak, tak - KTM LC4 (620/640). Przepiękny motocykl o doskonałych własnościach jezdnych, świetnym zawieszeniu i niezawodnym silniku. Produkt z Europy, części neidrogie, szybki serwis itd. Niestety, zwykle nowsze LC4 się cenią. Tu jest np do kupienia rocznik 1998 za 12.500 zł (wg mnie to atrakcyjna cena jak na taki motocykl z takiego rocznika) http://www.motoindex.pl/gielda/gielda_sprz....php3?num=25271. [shadow=red:7db302a1db]Honda[/shadow:7db302a1db] Seria XL raczej odpada, bo to znów motocykle zbyt szosowe, nawiązujące np du Super Tenere, czy KLE. Podobnie jak NX600 Dominator... Seria MTX odpada, bo to małe enduraki, mogą się znudzić. Z kolei CRM ma bardziej wyczynowe zacięcie, więc zmęczysz i moto i siebie. XR400 - naprawdę mocne moto, chyba zbyt mocne i zbyt ukietunkowane na teren. Wyczyn. Dlatego z Hondą mam najwięcej problemów, żeby polecić Ci konkretny model. Chyba najmniejszy wybór jest w tym przypadku motocykli "środka", a więc wyważonych enduro, które można by uzywać w jeździe miejskiej itd. [shadow=violet:7db302a1db]Inne[/shadow:7db302a1db] Odradzam z kolei zakup motocykli może i ładnych, jednak pod względem serwisu pozostawiających wiele do życzenia, mam tu na myśli takie marki, jak Aprilia, Husaberg, TM, Husqvarna, VOR, itd. Poza tym wszystkie motocykle, o których pisałem wyzej, to czterosuwy. Wydaje mi się, że taki wybór, czyli 4T będzie dla Ciebie najlepszy. Mam nadzieję, że chociaz trochę pomogłem. pzdr
  13. 925 mm dla KTM potwierdzam, co do wysokości siodła WR, to niestety nie wiem. Nawet jednak gdyby było wyzej umiejscowione, niż w KTM, to zawsze ma do dyspozycji: a) regulowaną sprężynę, B) w pełni regulowane zawieszenie, dzięki któremu możesz je na tyle uczynić miękkim. any uzuskać odpowiednią pozycję (ustawianie na miękko zalecane jest na trudny technicznie teren, na cross lub szybkie przeloty polecam ustawienia na twardo). pzdr
  14. Prawda jest taka, że w przypadku crossówek czy lekkich enduro nie ma czegoś takiego, jak wzrost kierowcy. Po prostu postój takim motocyklem wymaga przybrania innej pozycji, zwykle mówi się o tym - siadanie półdupkiem, czyli jedna noga na podóżku, druga (zwykle prawa) na ziemi. Np. mam 176 cm i nie dosięgam ziemi oboma nogami siadając na KTMa. Podpieram się, ale palcami. Nie o to jednak chodzi - na postoju: tyłek na pół siodła, jedna noga na ziemię, druga na podnóżek. Taka pozycja wygląda profesjonalnie i odpowiednio do enduro motocykla. A nie jakieś tam rozwalanie się jak na kanapie przed TV :D :D Co więcej, np nowy LC8 ma kanapę na takiej wysokości, że też musze podpierać się tylko jedną nogą. A to moto nie waży 120 kg tylko pod 200... Można się przyzwyczaić. Prześwit rządzi się swoimi prawami. pzdr
  15. W cenie do 15.000 zł możesz szukać spokojnie 400 EXC 4T z roku 2000/01. Motocykl wbrew pozorom o wiele przyjemniejszy niż 250 2T, wybaczający o wiele więcej błędów. Obecnie czymś takim jeżdżę. Jest co prawda 10 kg cięższy niż np 250 czy 300 EXC z silnikiem 2T (mój wazy 118 kg na sucho), ale tę nadwagę idzie zniwelować umiejętnościami. Po prostu - im więcej potrafisz, tym mniej się wywracasz, tym mniej tracisz sił, tym więcej masz przyjemmności z jazdy, tym mniejsze znaczenie ma waga żelastwa pod tyłkiem itd. 4T pozwala na przyjemniejszą jazdę w ciezkim terenie enduro, a i poskakac można nieco. Jakieś tam moje podskoki na 400 EXC możesz zobaczyć w galerii, adres jest w podpisie. 250 2T ma o wiele większego kopa od dołu, zbiera się lepiej przed przeszkodą, ale z kolei ta moc nagle ginie, kończy się. Jak nie wyczujesz motocykla np na podjeździe, to czeka cie efektowan figura plecami do tyłu. Co do 250 czy 300 z silniikami 2T - te motocykle niestety przeżyły się. Bardzo trudno je sprzedać - np 2 miesiące temu kolega z Sokoła sprzedał 300 EXC/2001 za 13.000 zł i skakał ze szczęścia. Po prostu nie ma klientów na 2T w takich pojemnościach. Świat idzie tak daleko w kierunku czterosuwów, że obecnie wszysycy liczący się producenci wypuszczają enduraki z silnikami czterosuwowymi już w klasie 125! 2T dwusuwy zarezerwowano dla ekstremalnych crossówek. Zresztą to samo jest w MotoGP i innych sportach motocyklowych. To jest wymowne i świadczy o tym, że lepiej powoli odchodzić od enduro 2T, żeby potem nie mieć problemów ze sprzedażą. Oczywiście zawsze będzie zapotrzebowanie na szalone 125-tki, ale na wyższe pojemności zainteresowanie będzie spadać, i to drastycznie. Zresztą już spada, co widać po cenach. Co do zawodów enduro. Nie ma obecnie różnicy czy kupisz motocykl dwusuwowy 250 czy 300 ccm. Oba będą należały do klasy "powyżej 125". Do tej klasy należą także czterosuwy powyżej 250 ccm. Co ważne - musisz miec w tej klasie prawko kat. A. Natomiast jeśli nie masz prawa jazdy A, tylko A1, wówczas możesz startować w klasie "125", czyli w motocyklach 2 T do 125 ccm i 4T do 250 ccm. W tej klasie możesz też startować z prawej jazdy kat A. Oczywiście cały czas mówiłem o regulaminie Pucharu Polski w Rajdach Enduro (jest to amatorska wersja Mistrzostw Polski sygnowana przez PZMot). Ale faktem jest, że taki podział stosują obecnie w większości przypadków organizatorzy amatorskich rajdów enduro nie objętych oficjalnym kalendarzem Pucharu Polski. Np. nasz Rajd Sokoła w maju tego roku był właśnie organizowany według regulaminu RSM dla Pucharu Polski. Technika się sprawdziła i w większości przyoadków jest stosowana. Moim zdaniem te przepisy ulegną niebawem zmianie z prostego powodu - tegoroczna Yamaha WR250F (czterosuwowa), potrafi pogonić np 400-tke KTMa. Do tego ma doskonałe zawieszenie i osprzęt. Na pewno nie pozwolą konkurować tej Yamaszce ze 125-tkami 2T, bo to nierówna walka jest. Co do cen 520 i 400 (450). Prawda jest taka, że zapotrzebowanie na słabsze 400 (450) EXC jest większe niż na 520 (525), bo te modele wybaczają więcej błędów, niż 520 czy 525 EXC. Kto powiedział poza tym, że wraz z liczbą centymetrów sześciennych musi iść cena? Właśnie na tym przykładzie widać, że ważniejszy niż pojemność jest komfort jazdy i umiejętność opanowania motocykla (520-tke naprawdę trudno chwilami opanować). Ale i tak wstawiłem 400 EXC do sprzedania, żeby kupić 525 :twisted: Życzę udanych zakupów. Zawsze witam chlebem i solą kolejnego enduro-maniaka. pzdr
  16. UWAGA MODEMOWCY!!! DUŻO FOTEK W POŚCIE!!! SORRY, MOŻE SIĘ DŁUGO ŁADOWAĆ! Heheheh, jakbyś normalnie przepowiedział: w rok po zrobieniu tamtego zdjęcia, w zupełnie innej cześci Polski (góry), również późną jesienią, zdobylismy w końcu jakiś zamek na motocyklach. A wierzcie mi, że wdrapać się tam, po tym kamienistym szlaku, najeżonym taaaakimi wielkimi i śliskimi kamieniami, poza tym dość ostro nachylonym nie było łatwo... Poza tym zapodaję kilka typowo brudnych i "ciemnych" fotek z naszych wypraw enduro :lol: Fotki mojegoo autorstwa: Ruiny zamku na jakimś górskich szczycie: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/001.jpg Ta koleina była tak głęboka, że KTM zakrył się wodą powyżej kanapy: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/009.jpg Raz słońce, a za chwilę mgła ograniczająca widoczność do kilku metrów, czyli góry: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/025.jpg Można było pokonać tory kolejowe górą, tylko po co, skoro można przeżyć wrażenia z przejazdu niziutkim tunelem dla zwierząt? Tak niziutkim, że trzeba było mieć głowę mqaksymalnie na wysokości kierownicy: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/034.jpg Piaszczyta góra... trza wkręcać moto na maksa, najlepiej mocno się napędzić, by wjechać bez wpychania grata na górę czy spektakularnego fikołka z motocyklem: http://rapid-motocykle.neostrada.pl/sokol/...acz2003/052.jpg Kon, super zdjęcia! Extra bączki na śniegu!! Dobra, to ja zapodaję też kilka swoich bączków i odbijania się od band, co prawda na piachu, ale co tam :D http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross03.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross32.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross04.jpg http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/M...motocross05.jpg pzdr
  17. Jeden koleś na bikepics.com wynalazł całkiem niezłe fotki GSX-Ra. Wolę akurat inne przecinaki, ale zdjęcia wyszukane przez tego kolesia są całkiem całkiem. Kilka IMO ciekawszych przykładów zapodaję. Reszta tutaj: http://www.bikepics.com/members/gixxeruk/0...asp?i=87541&s=0 Zobaczcie to, może czas założyć kolce i jazda na tor? Nawet można na gume sprzęta stawiać. Heheh, jak widać nie tylko na enduro można skakać... :lol: A to cio? Kółka ukradli w nocy? :lol: :roll: Czy żona się w*wiła i schowała kółeczka w pawlaczu :lol: :lol: Hehheee, Święty od stoppie :lol: :twisted: Tego początkowo sie skumamałem, ale jak się przyjrzałem bliżej, to mi wyszło, że auto i moto wyskoczyłi przez małą asfaltową hopkę i tak lądowały. pzdr
  18. Jeżeli chodzi o małe enduro 125 to Yamaha DT125 jest naprawde dobrym wyborem. Użytkownicy tego motocykla na pewno wiele dobrego o nim powiedzą. Wersja na 2004 rok ma już oznaczenie RE, co oznacza, że ma elektryczny rozrusznik! Taka nowość w 125-tkach: Jesli chodzi o produkty innych firm, to z motocykli w tej pojemności, które posiadałem, mogę opisać trzy: 1. Honda CRM125 - co prawda miałem wersję crossową CR125, ale powiedzmy, że poza pewnymi różnicami, to mniej więcej to samo. Honda była niezwykle elastyczna, miała świetny "dół", tak rzadko spotykany w "setkach". Jeździło się tym motocyklem niezwykle przyjemnie w terenie, nie tylko na torze. Bardzo jej blisko pod względem charakterystyki silnika do DT125. Niestety, Honda modelu CRM już nie robi. Zastąpiły je modele CRF 80, 100, 150, 250 itd. Wszystkie to już czterosuwy! Także dwusuowa CRM tylko używana. 2. Suzuki RMX125 - miałem wersję crossową RM125 i był to diabeł w żółtej skórze. Moc pod 40 KM powodowała, że wszystkie napotkane "setki" wąchały dym z tłumika. Co więcej, na przyśpieszeniu wycinałem kolesi np na KTM400EXC, czyli na czterosuwach. Motocykl ten zupełnie nie miał "dołu". Musiałem go kręcić pod koniec manetki, ale wtedy wyrywał mi się spod tyłka. Nie dało się nim jeździć w terenie, pozostawał tylko tor. Nie wiem jak wersja RMX, pewnie jest o wiele łagodniejsza, przy czym ja bym Suzuki już nie kupił - kwestia złych wspomnień i skrzywienia z tego tytułu. Inna sprawa, że już nie robią RMX - zastąpiły je modele DR-Z, np w pojemności 125. Oczywiście na fali zmian modele off-road są czterosuwowe. 3. KTM125EXC - najbardziej zaawansowany technologicznie z moich byłych "setek". Motocykl lubiący górę obrotów, ale "na dole" też jeździł, chociaż lubił zalewać świecę, gdy się go nie przepalało i w rezultacie świecę zalewał. Motocykl homologowany, do zarejestrowania, ale po zdjęciu kitu homologacyjnego robi się z niego crossówka (poza paroma szczegółami odróżniającymi go od wersji SX: mniejsze piasty, gorsze zawieszenie z przodu, inna kierownica itd). Problem z tym motocyklem jest taki, że w wersji EXC wychodzi od 2000 roku, a więc ceny używek w porównaniu np do DT czy CRM są dość wysokie. Jednak co KTM to KTM. Jest jeszcze off roadowe Kawaski 125 ccm, ale o ile mnie pamięć nie myli nie ma homologacji na Polskę, więc jest nie do zarejestrowania. Można powiedzieć, że wszystkie są piękne, mają coś w sobie, i jak na pierwsze poważne enduro nadają się jak najbardziej. Minusy to koniercznośc wożenia oleju z sobą, robienia mieszanek, dość częstych zmian tłoka (ok 30-40 motogodzin przy porządnej jeździe) itd. pzdr
  19. Kurde, no własnie tam nie powinny przeciekać. Moje Sidi leją wodę do środka jak wlezę wode powyżej końca buta. Dlatego wiążę je taśmexem. Kurcze, szkoda nóg, może właśnie to miejsce będziesz taśmiexem obwijał? pzdr
  20. Pytanko - ile km będzie z Poznania pociągiem na miejsce imprezki? I jak długo taka podróż w jedną sronę może trwać (dawno nie korzystałem z PKP...) ... pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...