Skocz do zawartości

Dominik Szymański

Administrator
  • Postów

    10058
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Dominik Szymański

  1. JESZCZE CHWILA I ZREZYGNUJĘ ZE SWOJEJ ODWIECZNEJ ZASADY NIE KASOWANIA CUDZYCH POSTÓW!!! OSTRZEGAM! pzdr
  2. Heheh, cześć Darek, no no, będziesz miał po mnie EXC... pzdr
  3. Ale Słabek nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, że crosscountry jest o wiele trudniejszy niż enduro. To praktycznie motocross (jeżeli są to typowe zawody corsscountry, a nie próba na rajdzie enduro), także spodziewaj się toru motocrossowego rozszerzonego o jakiś lasek, łączkę, rzeczkę, bagienko itd. W ub. roku, jak już pisałem wcześniej, w ramach Mistrzostw Polski i Pucharu Polski PZM w Rajdach Enduro jedna z eliminacji przeprowadzona była w stylu crosscountry, a nie enduro. Skończyło się na wielu złamaniach, skóra na dłoniach była zdarta do kości u wielu zawodników (od trzymania kierownicy). Kupa ludzi wykruszyła się po pierwszym dniu, były protesty, co to ma wspólnego z enduro itd. Crosscountry to rozszerzona forma motocrossu a nie zawężona enduro. Niestety. Także musisz mierzyć siły na zamiary i jeżeli masz zamiar skończyć jakiś wyścig crosscountry (tak, to jest wyścig, a nie rajd) to już teraz leć na siłownię i ćwicz skoki na torze motocrossowym. Co do klasy, w jakiej możesz wystartować: zwykle organizatorzy amatorskich wyścigów robią podział wg regulaminu PZMot i załączników do RSM, więc załapiesz się pod względem wieku, braku licencji itd do licznie obsadzonych klas - 125 lub P125. pzdr
  4. Przyznam, że nie słyszałem o HM, tzn na pewno nie zapamiętałem informacji i takiej firmie. pzdr
  5. Chyba pomyliłeś z TM. Owszem, włoski motocykl. Imporotwał je na Polskę poznański dealer - kompletny niewypał. Oficjalnie ściągnął 2 motocykle, z czego nie sprzedał żadnego i sam na nich jeździł w zawodach enduro. Lepiej zapomnieć i kupić coś, do czego na części nie będzie się czekać 2 miesiące. pzdr
  6. Czołem Różnice, które teraz przychodzą mi do głowy: - Waga: różnica ok. 10 kg. EXC - 102 kg, SX - 92 kg. - Zawieszenie: do modelów z rocznika 2003 występowały dość spore różnice. Modele EXC sprzed 2003 roku zawieszenie z przodu miały lagi o mniejszej średnicy, ponadto oba koła wyposażone były w mniejsze piasty. W modelach 2003 SX i EXC mają wizualnie takie same zawieszenie, przy czym zwieszenie z przodu ma spręzyny o innej progresji. Tylny amortyzator jest taki sam. Zresztą bazowy model SX i tak przez wyczynowców jest tuningowany właśnie zaczynając od zawieszenia z przodu i z tyłu. - Silnik: nie pamiętam dokładnie, ale w SX zastosowano mocniejszy korbowód, tłok z podwójnym pierścieniem w standardzie. Modele 4T mają wzmocnione zawory itd. - Sprzęgło: modele SX mają lżejsze i wytrzymalsze niż w EXC. - Wahacz: w modelach SX odlewany w całości, podczas gdy w EXC jest spawany przy mocowaniu koła (wiele osób, które uprawiają na EXC motocross doprowadza do pęknięć tych spawów i w rezultacie uszkodzenia wahacza. - Gaźnik: inne dobranie dysz. - Koła:o ile mnie pamięć nie myli, modele SX mają fabrycznie zakładane obręcze Excel, podczas gdy EXC stanradowe DID. - Elektryka - oczywiście w SX odchudzona do minimum. Co do dojazdów SX drogą publiczną do toru (wiem , że nie o to pytasz, ale jak już piszę, to napiszę) - zły pomysł. 10 razy może się udać, a za 11 wyleci dziecko pod koła, potrąci się i połowę życia spędzic można za kratami. Lepiej laweta i dowieźć motocykl (tak robiłem gdy miałem crossówki), ewentualnie próbować się przedostać jakoś przez las, ale tak, aby jak najmniej ludzi było. Co do jazdy EXC po drodze publicznej - można próbować, sam jeździłem i 125 i 200 EXC w ten sposób, ale dla silnika jest to spora męczarnia, trzeba unikać hamowania silnikiem, bardzo szybko kończą się opony (powiedziałbym że 10 km na asfalcie, to dla kostki 100 km w terenie). pzdr
  7. Dobra, teraz mam prostownik i zobaczę, czy bąbelkuje po tych wszystkich manipulacjach. Pomysł z doktoratem nie jest zły :mrgreen: , ale Pipcyk chyba byś miał większe szanse ;) Dzięki chłopaki. Zresztą na allegro znalazłem nowe aku Exide'a za 114 zł: http://www.allegro.pl/show_item.php?item=20568731 pzdr
  8. OK, rozumiem. Mam jeszcze pytanie dot. akumulatora. Zrobiłem całą operację zlewania elektrolitu i nalewania nowego wg wcześniejszych wskazówek, natomiast po nocy zaobserwowałem, że w akumulatorze jest dość sporo małych pęcherzyków powietrza (wypływają na powierzchnię po ruszeniu akumulatorem). Czy to normalne zjawisko i co ono oznacza? pzdr
  9. BaRy ja źle doczytałem. Czyli wychodzi, że trza brać tę drugą, o ile tylko do tych dwóch się ograniczysz. Jeżli chodzi o wybór, to jasna sprawa, że WR i EXC to najrozsądniejsze rozwiązanie. Natomiast zarejestrowane, a więc legalnie sprowadzone lub kupione EXC z 2000 roku powinieneś kupić już za 15.000-16.000 zł. Rocznik 2001 może kosztować pod 19.000. Dobrze, że nie kusisz się na jakieś podejrzane okazje w stylu niezazajetestrowane EXC z 2002 roku za 18.000 zł (albo lewo przywiezione, albo kradzione). A nie chcesz EXC400 (2002) po mnie? pzdr
  10. Jeden wyskok, nawet niewielki i pewnie rama się połamie. Widelce jak do nakładania makaronu, a nie do jazdy motocyklem o charakterystyce terenowej. Hamulce porażka, tylne zawieszenie porażka, zbiornik jak od vanvana tub TW, chłodzenie powiertrzem, całość "ciężka" wizualnie. Nie wiem o co chodzi z tym całym powrotem do przeszłości, ale nagle pojawiło się mnóstwo jakiś śmiesznych "fabryk" "produkujących" "motocykle" przypominające te, na których jeździli nasi ocjowie - i pod względem techniki i pod względem designu. Nie kupiłbym tego za 6000 zł w życiu. Za takie pieniądze jest sprawdzona DT, CRM i inne, może i używane, ale o wiele wiele bardziej zaawansowane i techonogicznie i wizualnie. pzdr
  11. Kumam, za 25 zł mozna wziąć, zawsze się przyda, jak nie w moto, to w aucie. pzdr
  12. Artur, spauzuj i popraw przekleństwa. Dla ułatwienia sa na żółto. pzdr
  13. Konrad, proszę... Podpowiedz coś o 4t lepiej, bo miałeś kilka enduraków, w dodatku włoskich, więc nietypowych. pzdr
  14. Grzesiek, Beringa akurat znam bardzo dobrze. To dobra, francuska firma, na pewno się na niej nie zawiedziesz. Osobiście ogrodniczek bym nie kupował, bo zupełnie w takich portkach się nie czuję. Natomiast Bering robi świetne spodnie kroju sportowego z texu, z wszelkimi protektorami itd. Są modele do wkładania w but (bardziej sportowe) i do wkładania na but (bardziej turystyczne). Ceny w granicach 600-700 zł bez żadnych rabatów i promocji. Chyba że zdecydujesz się na przykład na serię H20 beringa, w której same spodnie kosztują ponad 900 zł a kurtka ok. 1600 zł, za to każdy ciuch jest dopracowany co do szczegłu, włącznie z tym, że kurtka ma 3 wymienne podpinki (można dowolnie dobierać podpinki w zależności od pogody, jest nawet podpinka całkowicie nieprzemaklana, po prostu pełen bajer, inna sprawa, że trzeba mieć z sobą kufer, żeby te wszystkie podpinki wozić.) Grzegorz - a kurtkę jaką masz? Bo jak skórę to raczej powinieneś skórzane spodnie dobierać, tak mi sie wydaje przynajmniej. pzdr
  15. Nie znam się na testerach, ten za 160 był chyba jakiś elektroniczny :lol: pzdr
  16. Tak obserwuję ten temat od początku i dochodzę do podobnych wniosków :? Panowie, raz już prosiłem o załatwianie prywatnych utarczek z przeszłości, z innych forów, poza TYM forum. O nie robienie piaskownicy. Ostatni raz więc powtarzam: - Jak widzicie, sporo się na czerwono nakolorowałem we wcześniejszych postach i nie powiem, aby była to jakoś specjalnie przyjemna praca. Tak więc ostrzegam, że klnięcie w tym dziale i wszystkich przeze mnie moderowanych nie jest mile widziane! Nawet jeżeli jest to cytat. Albo będziecie się autocenzurować, albo po prostu stracicie w moich oczach (postów nie będę usuwał). Tyle. - Żaden post nie będzie usuwany - nie jestem tutaj cenzorem. Każdy sam sobie wystawia opinię tym, co pisze. Każdy sam pracuje na opinię o sobie swoimi wypowiedziami. - Artur, jak każdy innych forumowicz, ma prawo się bronić, tym bardziej jeżeli upublicznia się na forum prywatną rozmowę (moim zdaniem to skandaliczne zachowanie, dyskredytujące w moich oczach osobę, która robi takie rzeczy do jakiejkolwiek prywatnej rozmowy w przyszłości, ale to tylko moje osobiste zdanie). - Artur, jak każdy inny forumowicz, ma prawo pisać na tym forum, a jeżeli będzie - jak piszecie w swoich wcześniejszych postach - robił z siebie "debila" (cytat) to sam sobie na takie traktowanie zasłuży. - Nikt nie dostanie bana za wyrażanie swoich opinii, nawet najgłupszych! Bana może dostać osoba, która postąpiła kiedyś tak jak Gościu, czyli skrajnie głupio. - Tyle na temat tej sprawy, proszę przejść do dyskusji na temat motocykli. Dziękuję. * * * BaRy - myślę, że jeżeli ta pierwsza WRkę po zawodach motocrossowych, to powinieneś ją sobie odpuścić. Może i pół silnika będzie nowe, ale zawieszenie okaże się porażką, chyba że też jest po wymianie (regenerancja po wyczynowym użytkowaniu niewiele daje). Co do drugiej propozycji - zawsze mnie dziwią sytuacje, w której ktoś sprzedaje motocykl po generalnym remoncie silnika mówiąc, że jest to wina jakiegoś tam w dziwnych okolicznościach urwanego podzespołu wewnątrz silnika. Natomiast nie znam sprzedającego i trudno powiedzieć, może rzeczywiście tak było (sam widziałem kilka takich motocykli z naprawdę pewnych źródeł). Także z tych dwóch opcji wybrałbym drugą oczywiście pod warunkiem, że nie byłoby innych motocykli do wyboru... No właśnie, przecież jest tyle innych do wyboru. Nie możesz jeszcze się rozejrzeć? Poza tym WRkę naprawdę trudo uruchamiać kopniakiem, przynajmniej przez pierwszy okres. Mój przyjaciej miał WR426 i naprawdę sporo się namęczył, szczególnie gdy moto się położyło i zalało, co w enduro zdarza się dość często. Ja bym się poważnie zastanowił jeszcze. pzdr
  17. Dzięki chłopaki, wszystko wiadome i jasne! Pipcyk - biorę się do roboty (czyli idę kupić tani proszek do prania ;) ) PS - szukałem dziś mierników do mierzenia napięcia itd - najtańszy 160 zł, więc chyba taniej wyjdzie podjechac do serwisu i zmierzyć na miejscu :| . pzdr
  18. Adam nie odpowiem Ci, bo jeszcze nie jeździłem z zamontownym tłumikiem (śnieg, śnieg, śnieg). Natomiast oczywiste jest, że poruszanie kierownicą z "utwardzonym" amortyzatorem jest trudnione, więc gwałtowne ruchy kierownicą przestają być tak gwałtowne. Stąd obawy właśnie o dość wolną jazdę i np konieczność ominięcia niespodziewanej przezkody. Myślę, że no Hiszpan mógłby coś na ten temat powiedzieć, bo z amorkiem już jeździ i z tego co mówił ma dość nastawioną dość mocną siłę tłumienia. pzdr
  19. Panowie, trochę wyhamujcie proszę, sprawy prywatne lepiej prywatnie załatwiać. Bo się piaskownica robi. Co do rozmowy z Arturem na gg, rzeczywiście byłem chyba mało rozmowny. Z dwóch jednak powodów - Artur mi się nie przedstawił, musiałem szukać numeru po katalogu publicznym gg, czego akurat nie lubię (ja się witam na dzień dobry, nieważne). Po drugie, Arturze, chętnie z Tobą porozmawiam na gg, ale wpierw poczytaj i zapoznaj się z podstawowymi informacjami o interesującym Cię motocyklu. Choćby poszukaj na tym forum podstawowych informacji. Akurat o serii EXC KTMa jest sporo. Jak już zapoznasz się z podstawowymi informacjami i przestaniesz zadawać mi pytania w stylu - "Czy tego Twojego KTMa można zarejestrować" lub "Czy ten Twój KTM ma rozrusznik" to będzie jakaś baza do konkretnej rozmowy. pzdr
  20. A bo to Paweł wisi na serwerze Neostrady, a wiesz jak tam jest z przesyłem danych - kiszka straszna, to samo mam ze ściąganiem zdjęć, które wrzucę na ten sewer... PS - te pierwsze dźwięki to nie miały być kroki tylko odgłos wkłądanych kluczyków i przekręcanej stacyjki, chyba mi nie wyszło ;) :mrgreen: pzdr
  21. W końcu udało się zrobić nagranie (dzięki Rad3k jak zawsze za pomoc). Na załączonym nagraniu słyszymy pełną sieczkarnię wydobywającą się z suchego sprzęgłą Duki plus bas nowych, ryczących tłumików, czyli tak jak powinna brzmieć V-ka desmo. Zresztą sami posłuchajcie. Można ściągnąć z tego adresu - najlepiej prawy klawisz i "zapisz plik jako" http://www.dominikszymanski.neostrada.pl/D...sterExhaust.mp3 Miłych wrażeń słuchowych (chociaż zwolennicy japońskich rzędówek spytają, czy to jest nagranie dźwiękowe modelowego rozpadania się silnika na części pierwsze ;) )... Jaki gang, taki lajf... :D pzdr
  22. Czołem Wyjaśnienie - dolałem wcześniej elektrolitu do wymaganego poziomu, bo przed całą operacją elektrolitu było naprawdę niewiele - na dnie akumulatora. Wiem, że dolewa się wodę dest., ale wyszedłem z założenia, że jeżeli jest ubytek rzędu 80 procent to trza wlać eletrolit. Błąd, bo powinienem wlać mimo wszystko wodę... Mea culpa - powiedzmy sobie szczerze, w kwestiach związanych z kumulatorem komoletna ze mnie noga (zresztą w aucie też mam z tym wieczny problem) Dobra, a teraz jeszcze raz moje pytania: Aku się ładuje trzeci raz prądem 1A (każde ładowanie po ok. 14 godzin), nie grzeje się i lekko bąbelkuje tylko. Czy mam zakończyć to ładowanie? Czy zlać i zneutralizować stary elektrolit? Czy nalać nowy elektrolit? Czy ładować aku po nalaniu świeżego elektrolitu, czy też nie ładować? Rozmawiałem też z moim mechanikiem i mówi, żeby poczekać do wiosny i spróbować jeździć z aku w takim stanie jak jest obecnie - czyli po nalaniu elektrolitu zamiast wody i potrójnym ładowaniu. W międzyczasie zmierzy się poziom naładowania. Powiedział - "wylać i zalać nowy możesz zawsze"... I ważne pytanie - dlaczego mówicie tyle o konieczności sprawdzenia ładowania w Duce? Nie miałem z tym nigdy problemu a aku siadło z powod zbyt długiego postoju na mrozie. I jeszcze jedno - znalazłem przyczynę tak dużego ubytku elektrolitu w akumulatorze - otóż motocykl stał z podłączonym akumulatorem przez 3 miesiące, z włączonym immobiliserem, który wyposażony jest w mrugającą diodę. Taka mała dioda potrafi wyciągnąć z nieużywanego akumulatora podobno naprawdę sporo elektrolitu - tak jak to się stało u mnie. Kolejny więc błąd, że nie odłączyłem na tak długi postój akumulatora (chociaż klemy mogłem wykręcić). Czekam na porady. pzdr
  23. Jasna sprawa. Heh, myślałem o tym wsłuchując się w ten dźwięk... Sam nie wiem, szkoda, że nie mam już oryginałów. Najwyżej na niemieckim e-buyu kupię komplet za 50 euro. Bo na dłuższą metę pewnie będzie można zatęsknić... Mam inne badziewie - MotoPower. W każdym razie rzeczywiście trzeba pomyśleć o żelowym. Chociaż ostatnio widziałem firmowy aku żelowy padnięty w taki sposób, że mu z noku wielka buła wyszła... :| Także nie ma reguły... Póki co musze się łudzić, że mój aku nie dostał tak jak Twój po tamtej zimie i że po naładowaniu będzie bezproblemoo trzymał prąd. pzdr
  24. Ten akumulator Arecki na jakieś 14 miesięcy od nowości. Przetrwał ostatnią zimę stojąc w ogrzewanym pomieszczeniu, chociaż go nie ładowałem i na wiosnę kleknął. Trza było odpalić moto z auta, a po 30 minutach akumulator tak się naładował, że wystarczyło na cały sezon (oczywiście w przenośni, tzn. aku było OK, tylko rozładowane do zera, ale żadna płytka w nim nie pękła). Tej zimy zrobiłem ten błąd, że w oczekiwaniu na nowe tłumiki nie wymontowałem go z motocykla i przez jakieś 3 tygodnie aku stało na mrozie w motocyklu. Wysiadł w momencie uruchamiania motocykla. Następnie naładowałem go wg powyższych wskazówek. Po 20 minutach pracy silnika, motocykl zapalał od akumulkatora bezproblemowo. Próbowałem przez następne 2 godziny - bez problemów. Teraz ładuję go znowu, powtórzę tak kilka razy, wg wskazówek, a za kilka tygodni wsadzam go do moto i mam nadzieję, że będzie służył kolejny sezon. pzdr
  25. Damian ma rację, mówiąc, że w sumie robota przy Duce nie powalała na kolana trudnością. Najwięcej problemów mieli z wyklejaniem tych paseczków, bo się uparłem, żeby takie Małysze mi po motocyklu latały. Plus dobór odpowiedniej twardości lakieru do poszczególnych elementów. Reszta to po prostu dobry lakier i pare godzin roboty, plus klar, suszenie i odpowiednie zmontowanie wszystkiego. 600 zł to z jednej strony dużo za taką robotę, z drugiej mało, bo w końcu żyć trzeba, pracy było trochę, materiału też. Myślę, że gdyym mieszkał w Warszawie i zapłacił za tę samą robotę ok. 900-1000 zł powiedziałbym, że to godziwa cena za wykonaną pracę. Chyba że takie pieniądze miałby skasowac jakiś domorosły "malarz pokojowy" pracujący bez firmy itd. Wtedy mógłbym dać z 300 zł oczywiście godząc się z faktem, że jakość będzie pozostawiać wiele do życzenia i że nie będę miał żadnej gwarancji na wykonaną pracę. Coś za coś - albo jakość, gwarancja, ale i wyższa cena, albo niepewność za to za niższą cenę. pzdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...