Olsen

Nie jestem żadnym fanem komunikacji zbiorowej - autobusami nie jeżdżę w ogóle, a tramwajami bardzo sporadycznie. Za to bardzo chwalę sobie metro, IMHO najsprawniejszy środek komunikacji miejskiej.

Hm, przydałaby się taka kominiarka na zimowe dojazdy skuterem do metra - widział ktoś może takie cudo w którymś z warszawskich sklepów?

http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...962&hl=na+firmę :) Sam jestem zainteresowany tematem, gdyż biję się z myślami, czy nie założyć własnej działalności gospodarczej.

A nie wolisz poruszać się po szynach, będąc niezależnym od ulicznych zatorów (np. łączyć przejazdy tramwajem i metrem/SKM/WKD)? Mi by było szkoda czasu i nerwów na codzienne grzęznięcie w korkach (co innego przejechać się późnym wieczorem samochodem, np. z koleżanką do knajpy :) ). Kilka razy w tygodniu podążam per pedes Świętokrzyską od Krakowskiego Przedmieścia do Marszałkowskiej. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy pchają się w tę zakorkowaną ulicę samochodem czy autobusem - szybciej piechotą się tamtędy idzie, a i do księgarni itp. można po drodze wstąpić. Wracając do tematu: założyłem dziś ocieplacze KOBI na kolana i jeździło się całkiem przyjemnie, mimo iż miałem na sobie "cywilne", a nie motocyklowe portki.

Jakbym miał przez pół roku odmawiać sobie przyjemności, jaką niewątpliwie stanowi jazda na motocyklu, tobym chyba przeniósł się do kraju o łagodniejszym klimacie. PS Może warto zmienić opony? :D

ZUS-u można nie opłacać, tylko wtedy trzeba samemu odłożyć na emeryturę. Embemu życzę rychłego powrotu do zdrowia, a pracownikom służby zdrowia poprawy szeroko rozumianych warunków pracy.

He, he, a ja dziś nawet nie założyłem kalesonów pod jeansy (trzeba się hartować). :icon_mrgreen: Jak +3, to spoko; gorzej, gdyby było -3 - wtedy co prawda też da się jeździć, ale nie jest już tak fajnie.

Jak już parę osób wyżej napisało, postawione przez Ciebie wymagania idealnie spełnia Bandit 600/650 S. Jak odpowiednio ustawisz tylny amortyzator i zalejesz do przednich lag olej gęstszy o pół oczka niż przewidziany przez producenta, to nie będzie bujało nawet przy obciążeniu motocykla dwiema osobami. Coś w tym jest - sam Bandita kupowałem jako "biedny student". :)

Popieram Przedmówcę. Gdy się rozgląda za sprzętem z drugiej ręki, najlepiej, żeby miał udokumentowaną historię (od nowości :) ) w ASO. I nie wierzcie w przebiegi rzędu 20.000 km w przypadku dziesięcioletnich maszyn.

A ja dziś ubrałem się do jazdy, założyłem kask i oczojebną kamizelkę, wypchnąłem skuter z mieszkania na korytarz i... mym oczom ukazał się deszcz ze śniegiem (czy raczej śnieg z deszczem). :D Z powrotem wprowadziłem skuter do mieszkania, zdjąłem kask i zadzwoniłem po taksówkę, która podwiozła mnie do metra. Ale na dniach zakładam zimówki do skutera i będę śmigał dalej (przynajmniej czasami, gdy aura nie będzie wyjątkowo niemiłosierna). :D

Ja w zimne dni śmigam w motocyklowych zimowych rękawicach Modeki - grubaśne, ale nie utrudniają obsługi przełączników na kierownicy itp. Ja dziś po północy w drodze powrotnej z imprezy halloweenowej jechałem również bardzo asekurancko, ze względu na padający deszcz i niską temperaturę (gorsza przyczepność) - do 80 km/h; miejscami wlokłem się 50 km/h. :icon_biggrin:

No, fajowo było, trzeba przyznać. :icon_eek:

Ja na początku miesiąca zainwestowałem w kartę miejską - bilet miesięczny (na jedną linię, bo jeżdżę tylko metrem) kosztuje mnie 22 zł 80 gr przy zniżce doktoranckiej 48%. A zaraz ciepło się ubieram i jadę motórem do d. Bikers Place na Halloween Party. :biggrin:

Czy przebranie się za motocyklistę z forum wystarczy? :icon_razz:

Bywają. Dlatego warto w zimie połazić po salonach motocyklowych i sklepach z ciuchami i akcesoriami, a także odwiedzić targi motocyklowe, jeżeli takowe będą się odbywały. Jednoczęściowy kombinezon jest dobry dla ludzi, którzy traktują motocykl jako zabawkę służącą np. do śmigania po torze. Jeżeli ktoś traktuje motocykl użytkowo - jak piszący te słowa - to wybiera zazwyczaj dwuczęściówkę (a może mi ktoś powie, że jeździ do szkoły czy pracy w kombinezonie jednoczęściowym?). Kombiak dwuczęściowy ma m.in. tę zaletę, że można jeździć w samej kurtce od kombinezonu i cywilnych spodniach. Turyści też preferują raczej dwuczęściówki.

A ja już sam nie wiem, co gorsze: +5 st. i deszcz czy -5 st. i sucho. :crossy:

Od przyszłego tygodnia ma się znowu ocieplić. Ja dziś, spojrzawszy na termometr za oknem, postanowiłem wpiąć podpinki do kurtki i spodni Modeki (a także do "cywilnej" skóry, którą zakładam na dojazdy skuterem do metra).

Ja bym się dobrał do skóry także ich zafajdanym rodzicom. :biggrin:

Nie chciałem tego pisać, ale zrobiłeś to za mnie. :icon_evil: Zimóweczki do skuterka już jadą z Niemiec, więc zapewne i tegorocznej zimy będę uskuteczniał dojazdy do metra na dwóch kółkach (odpuszczał będę tylko przy wyjątkowo parszywej pogodzie albo gdy będę wybierał się na ochlaj na mieście). :biggrin:

Też bardzo chwalę sobie kominiarkę Retbike'a (kosztowała na Mototargu 20 czy 25 zł) - sprawdza się zarówno w gorące dni na Bandicie, jak i w mroźne na skuterze.

Z jednej strony w pobliżu przystanków autobusowych czy tramwajowych* należy zachować szczególną ostrożność, ale z drugiej piesi też nie mogą zachowywać się jak święte krowy. Całe szczęście (dla Założyciela wątku), że policjanci okazali się w porządku, a nie wyszli z założenia, iż motocyklista z pewnością "dzidował 300 na gumie między samochodami". *Pod tym względem stacje metra są bezpieczniejsze. :icon_twisted:

Dobrze, że durnemu krówsku nie odpuściłeś. :biggrin: Niech się cieszy, że ją jej głupota tylko 300 zł kosztowała, a nie np. 3000. Jak nie umie jeździć, to niech się do autobusu przesiądzie albo z buta zasuwa. A tej drugiej szmacie to bym zasugerował, że albo stuli pysk, albo może nie zdążyć zadzwonić po tamtego fagasa...

Dziś przed południem pogoda była iście parszywa, więc ograniczyłem jazdę do minimum (dojazd skuterem, wyposażonym notabene w deszczowe oponki [niedługo dojdą zimówki], do metra, a dalej do miasta po szynach). Czyżbyś miał - podobnie jak ja w Bandicie - kierunkowskazy wystające poza obrys motocykla? :( U nas też motocykl czy skuter to - oprócz roweru - jedyny pojazd, którym jeszcze da się sprawnie jeździć po ulicach, zwłaszcza w centrum, ale na szczęście mamy metro.

To się nazywa syndrom psa ogrodnika. :(

Nie jeżdżę w terenie (poza rowerem :notworthy: ), ale uważam, że endurowcy i motocrossowcy powinni mieć się gdzie wyszaleć. Z drugiej strony, szary obywatel powinien móc spokojnie przechadzać się po lesie, nie będąc narażonym na bezpośrednie zagrożenie ze strony fanów off-roadu. Trzeba by pomyśleć, jakimi środkami dałoby się osiągnąć bezkonfliktową koegzystencję obu grup - tak aby wilk był syty i owca cała. Wytyczenie specjalnych duktów dla miłośników taplania się w błocie na dwóch kołach (analogicznie do szlaków dedykowanych narciarzom) mogłoby stanowić jakieś rozwiązanie. "W teren ruszają albo młodzi chłopcy na zdezelowanym sprzęcie, albo faceci między 40. a 60. rokiem życia z wypchanymi portfelami. Kupują maszyny o dużej mocy, szukając w ten sposób dodatkowej adrenaliny. My z nimi nie mamy nic wspólnego." Myślę, że lepiej, żeby młodzi ludzie, a także ci w średnim i podeszłym wieku, uprawiali jazdę terenową na motocyklu czy quadzie, niż jakby mieli w tym czasie osuszać kolejną flaszkę na osiedlowej ławeczce albo w domowym zaciszu. :(