-
Postów
754 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez adwent
-
Próba zabójstwa (?) oraz prośba pomocy do WAS...
adwent odpowiedział(a) na Engels temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
dokładnie :lalag: , nie odpuszczaj, choćby dla zasady. Nawet jeśli w sądzie nic mu nie udowodnisz, to nie będzie mu przyjemnie, zresztą kto wie- może przeprosi i zechce naprawić szkodę. Całkiem możliwe, że był po prostu pijany, bo z Twojego opisu strasznie dziwnie to jego zachowanie wygląda. I też jakoś nie wierzę, by srebrnych lexusów z rej na WD lub WO i tymi cyferkami było tak wiele - fakt, że dobrze było by ustalić konkretną osobę, bo niewinnego nie ma co ciągać po sądach. A więc jednak dobrze było by wiedzieć ile samochodów spełnia te kryteria- czyli mieć dostęp do jakiejś bazy danych. W każdym razie od jutra rozglądam się za srebrnymi lexusami. -
eeee no, przesadzasz :icon_rolleyes: . Sam widziałem na jednym filmie jak Deniro kulkę sobie wyjmował z rany postrzałowej brzucha :icon_mrgreen: a na poważnie to powinieneś sobie sam dać radę pomóc, nie wiem w jakiej metodzie działasz, ewentualnie masz zawsze kolegów po fachu, superwizjerów
-
jeśli na prawdę jesteś psychoterapeutą wykorzystaj swój warsztat
-
Blokada na tarcze hamulcowa, disclock
adwent odpowiedział(a) na kaczes temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocykla
xena ma dwie czułośći w zależności od tego na którą tarczę przedniego koła ją założysz. Moja xena była nawet zbyt czuła, wyjąłem baterie i używam jako zwykłą blokadę. -
Wstępniak w Auto-Świecie z 20.04.2009
adwent odpowiedział(a) na LYsY temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
nie przesadzajmy z optymizmem - to remis trochę korzystniejszy, nie mocno korzystny może i prawda,... może. Na pewno masz rację LYsY, że na moto łatwiej o wypadek z powodów słabej nawierzchni itd - więc to zawyża nam statystyki. Z drugiej strony podejrzewam, że zawyżamy jednak ilość przejechanych przez statystycznego motocyklistę kilometrów w roku. Pytałeś LYsY czy jeżdżę tylko 3 miesiące w roku. Ja jeżdżę cały rok, o ile tylko na ulicy nie leży ubity śnieg czy lód. Jednak ze swoich obserwacji widzę, że olbrzymia większość motocyklistów odstawia maszynę nawet latem -jeśli tylko pada deszczyk. Samochodziarze- przeciwnie- jeśli pada deszcz pojadą samochodem a nie komunikacją miejską czy pksem. A w Polsce mamy bardzo dużo dni deszczowych -
Wstępniak w Auto-Świecie z 20.04.2009
adwent odpowiedział(a) na LYsY temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
a ja nie jestem przekonany, że do końca prawidłowo tu rozumujesz. Często zresztą motocykliści podnoszą ten argument, że powodują statystycznie mniej wypadków niż samochodziarze (liczby bywają tu różne ale na ogół mówią o mniejszej liczbie wypadków spowodowanych w roku przez statystycznego motocyklistę, niż statystycznego samochodziarza). Co z tego, że statystycznie powodujemy w roku 3 razy mniej wypadków jeśli jeździmy np. 4 razy krócej? Jeśli roczna statystyka spowodowanych wypadków ma być miernikiem tego, jak niebezpiecznie jeżdżą poszczególne grupy, to trzeba by też uwzględnić czas jaki "wyjeżdżają" w roku. Trudno to oszacować- ale na pierwszy rzut oka widać, że sezon motocyklowy to jakaś 1/4 roku- no, może ciut więcej, poza sezonem jeżdżą nieliczni (nawet w sezonie, jeśli jest nas 10 razy mniej to statystycznie na około 10 samochodów powinienem zauważyć 1 motocykl - a moim zdaniem widzę dużo mniej). Jak pada, to za wielu motocyklistów też nie widuję. Jest wielu niedzielnych puszkarzy i niedzielnych motocyklistów- nie wiem, których więcej. Ja z grubsza oceniam, że statystyczny motonita wyjeżdża maks 1/4 czasu statystycznego puszkarza - czyli można powiedzieć, że powodujemy statystycznie tyle samo lub więcej wypadków co puszkarze a statystyczna śmiertelność w wypadkach przez nas spowodowanych jest większa (oczywiście to głównie my giniemy). Ale ton artykułu faktycznie niezbyt miły -
o co Wam chodzi :icon_eek: . Przecież to akcja firmy skierowana do ludzi, którzy kupili jej produkty - co w tym złego? Chwyty byłyby chamskie gdyby firma utrudniała jakoś życie posiadaczom innych motocykli, a ona po prostu daje bonus "swoim". Left -może kłóci się to z twoim lewicowym poczuciem sprawiedliwości społecznej- na szczęście nie żyjemy jednak w komunie :biggrin: . Jak napisał goncior chwała Suzuki, że dba o swoich klientów - może inne firmy też wezmą przykład i niebawem będziesz mógł się zapisać do "Jinlun moto szkoła" :icon_mrgreen: :flesje:
-
Debilom szalejącym na ścigaczach nie tam gdzie trzeba nic nie pomoże- żadne bilbordy nic nie zmienią. Pokazywanie porozrywanych ciał po wypadkach też pewnie nic by nie dało. Prawko A od 25 lat + stopniowanie pojemności wraz ze stażem + drakońskie kary dla jeżdżących bez prawka - moim zdaniem tylko to mogłoby nieco przykrócić zapier...jących dresów (ale to już było w innym temacie). Żart o warzywie jest dobry bo celny, ale wpisuje się w stereotyp motocyklisty dawcy - dlatego używanie go w tej kampanii to nieporozumienie. Społeczeństwo i tak nas nie lubi- po co to dodatkowo wzmagać? Rozumiem, że celem kampanii nie jest sprawienie by społeczeństwo pokochało motocyklistów i wzajemnie, ale trzeba pomyśleć o konsekwencjach swojego działania. Ktoś powiedział, że bez "warzywnych haseł" kampania nie przebije się w mediach- jeśli chodziło tylko o zaistnienie- to cel osiągnięty- i nic poza tym. A czemu krytykuję, a sam nic nie wymyślam? Bo mam prawo być malkontentem. Może nie jestem tak kreatywny, a może po prostu większość swojego czasu poświęcam swojej własnej pracy. W końcu kampania nie jest opracowana przez hobbystów. Ktoś kto to robił, kto decydował co się ukaże a co nie, wziął za to kasę i powinien poświęcić czas na przemyślenie konsekwencji swoich decyzji. Nie mam nic przeciwko kawałowi o motocykliście-warzywie opowiadanemu przez "ludzi na ulicy", tak jak nie mam nic przeciwko kawałom opowiadanym na ulicy o gejach, żydach, ruskich itd. Ale dziwne było by gdyby takie dowcipy zawisły na bilbordach finansowanych przez podatnika. Obrażony nie jestem, tylko mówię, że to dziwne. Ale w końcu jesteśmy w Polsce. Z drugiej strony lepsze to niż spoty reklamowe PISu, bo tam to już kompletnie nie ma się z czego śmiać.
-
woooow :biggrin: niezłe. Powiem tak: moim zdaniem dowcip jest bardzo udany :clap: , ja w każdym razie się uśmiałem. Natomiast jako chasło przewodnie kampanii KGP- jest co najmniej dziwne. Nie wiem co za debil wpadł na taki pomysł. Nie mam nic przeciwko nabijaniu się z motocyklistów, jednak ten dowcip będzie antagonizował motocyklistów i resztę. Przedstawia nas jako bandę bezmózgich kretynów, którzy chcą za wszelką cenę zapier.....ć - to niesprawiedliwe, bo przecież takimi motocyklistami jest zaledwie 90% z nas :icon_mrgreen: . Jeśli byłbym jednym z autorów tej kampanii i nawet pomimo tego , że spokojnie jakieś 70% (z 90cioma to przesadziłem) motocyklistów uważam za dekli, to jednak zastanowiłbym się do czego będzie taki żart prowadził. Z drugiej strony dowcip jest tak fajny, że mnie rozbraja :icon_biggrin: , no i dobrze, że zamiast marchewki nie narysowali tam buraka
-
ruszenie z blokadą na tarczy hamulcowej
adwent odpowiedział(a) na karolek850 temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
ja jestem ekspertem w temacie odjeżdżania z zapiętym disclockiem. Ruszałem wielokrotnie z ustrojstwem na przednim jak i na tylnym kole. Poza jedną glebą (chciałem popisać się przed znajomymi zdecydowanym, szybkim ruszeniem z jednoczesnym skrętem) nie odnotowałem żadnych strat. też mam xenę - baterie musiałem dość szybko wyjąć bo wyła mi bez powodu, teraz jest zwykłą blokadą. -
nie zamierzam się spierać z Toba o jakośc naszych dróg, czy bronić jakiegokolwiek rządu w sprawie polityki transportowej. Wszyscy jesteśmy mniej więcej tak samo niezadowoleni ze stanu naszych dróg, ze ślimaczego tempa budowy nowych. Ja po prostu nie o tym pisałem posta. Pisałem o tym, że mimo kiepskich dróg (bo nie wierzę w jakieś magiczne przyspieszenie w budowach- i Ty pewnie też nie wierzysz), uważam, że sposobem na zmniejszenie śmiertelności-przy tym stanie który mamy- jest zmuszenie rodaków do przestrzegania ograniczeń, po wcześniejszym sensownym ich skorygowaniu. Choć i to jest b. trudne (jak wszystko w Polsce), to jednak sądzę, że szybciej i taniej można wprowadzić system (choćby ten z gps) w miarę skutecznie eliminujący piratów (bo upieram się, że w Polsce mamy masę piratów drogowych- nie wnikam w przyczyny- fakt jest dla mnie faktem), niż wybudować nowe super drogi i zmodernizować stare. Tak zgadzam się, że w Polsce robimy to od dupy strony ale taka już uroda naszego kraju. Może to nie jest jedna z tych rzeczy, które najfajniej robić od dupy strony, ale lepiej robić to od dupy strony, niż nie robić w ogóle nic (część z Was ma tu chyba inne zdanie). Mogę oczywiście przyłączyć się do narzekań na to - co niniejszym czynię: :icon_evil: :icon_evil: :icon_twisted: :icon_twisted: :icon_evil: :banghead: :banghead: (jak dla mnie, w tym temacie -brak w systemie forumowym wystarczająco ekspresyjnych ikonek). Jednak po fazie buntu i zaprzeczania przechodzę do fazy refleksji i to, co sobie wymyśliłem napisałem powyżej oraz w poście poprzednim. Ale już przestaję gadać- to i tak nic nie zmieni :icon_razz: :flesje:
-
no nie, to zupełnie niepodobne. Mnie nie chodzi o to, by samochody niszczyły sobie zawieszenie i ogumienie na dziurach czy progach zwalniających, chodzi mi o to by Polacy jeździli wolniej. Jeśli doprowadzić może do tego jakiś automatyczny system zintegrowany z gps, lub radary co 500m - to dla mnie jest ok (choć fotoradary co 500 m to za duży koszt więc raczej odpada). Zauważ, że tomgor kilkukrotnie pisał o nowych drogach z super nawierzchnią, przemyślanych skrzyżowaniach, ew. wielopoziomowych itd itp- jako czynniku poprawiajacym bezpieczeństwo ruchu. Ja też się pod tym podpisuje- w tym rzecz, że w naszym kraju to mrzonki :( . I pytanie jest, co mogą zrobić zarządzający w tej sytuacji, jaką mamy obecnie, i jaką będziemy mieć jeszcze przez najbliższe 20 lat (co najmniej), a nie bajanie o jakichś nierealnych opcjach. Czyli mówiąc łopatologicznie- wszyscy Wy, którzy piszecie o super drogach jako recepcie na 5500 truposzy rocznie- zejdźcie na ziemię :buttrock: - tych dróg długo jeszcze nie będzie :icon_twisted: . Dlatego uważam, że drogi powinny być budowane tak szybko, jak się da (czyli cholernie wolno), natomiast łatwiej i szybciej na pewno wprowadzić skuteczne egzekwowanie ograniczeń, a wcześniej sensowne dostosowywanie tych ograniczeń do warunków drogowych. Dla jasne jest, że Polacy generalnie jeżdżą za szybko (ja też- ale łatwiej by mi było jeździć wolniej razem z wszystkimi innymi dookoła. Motocyklem boję się jeździć wolniej od samochodów po Warszawie, samochodem coraz częściej jeżdżę przestrzegając ograniczeń). Może po prostu tu się różnimy - jeśli Wy uważacie, że nie jeździmy za szybko, za nerwowo, to w sumie nie mamy pola do dyskusji w tym temacie.
-
nie jeżdżę przepisowo, właściwie to nawet mam spory margines, z którego mógłbym zejść, a nadal będę szybszy od puszek. Z jednej strony nie wyobrażam sobie jeżdżenia zgodnie z przepisami 50 po mieście (głównie dlatego, że jest to mało bezpieczne na motorze, ze wzgledu na inne pojazdy). Z drugiej strony fajnie mi się robi, jak sobie przypomnę swoje doświadczenia z jazd po niemcowni- wolno i pełen relaks, nikt nie wpieprza się przede mnie, nikt nie siedzi na ogonie klnąc pod nosem. Myślę, że gdyby inni jeździli przepisowo albo chociaż wolniej (bo 90% jeździ grubo ponad ograniczenia) to i ja jeździłbym spokojnie. Dlatego chciałbym, żeby inni jeździli wolniej. Nowe bezpieczne drogi to jeden sposób poprawy bezpieczeństwa, mniejsza prędkość to drugi sposób. Nowe drogi niestety nie rosną u nas jak grzyby po deszczu, jak sprawić by było ich więcej (na pewno nie głosować na kretynów z Samoobrony czy LPR)? - nie wiem- Polska to kraj niemożności. Łatwiej pewnie wprowadzać ograniczenia, masę fotoradarów, może nawet jakiś automatyczny system oparty o gps- wysyłający mandaciki do domu. Dlatego ja bym się nie burzył, nawet gdyby wprowadzili taki system. Nieuchronność kary zmusiłaby wszystkich do przepisowej jazdy. Wobec gości mówiących, że kara nic nie zmienia w ich nastawieniu można by zastosować dodatkowo surowość - to załatwiłoby sprawę. Oczywiście wolałbym szerokie drogi, bezkolizyjne skrzyżowania itd - tylko tego dłuuuugo jeszcze w Polsce nie będzie, w wystarczającej ilości. tak- to ideał, którego żaden z nas nie dożyje w Polsce. Można jeszcze: ograniczenie+nieuchronność kary+ewentualnie surowość kary moim zdaniem można porównywać Niemcy do Polski - niby dlaczego nie? Pojedyncze czynniki zawsze można porównywać. Co do stałej śmiertelności ok. 5500 rocznie - zauważ, jak mocno rośnie liczba pojazdów w Polsce. Jeśli rośnie liczba pojazdów (nie chce mi się sprawdzać statystyk, to jasne że rośnie) a smiertelność pozostaje na tym samym poziomie to znaczy chyba, że działa jakiś czynnik dzieki któremu ta śmiertelność nie powiększa się proporcjonalnie do wzrostu l. pojazdów?- może to te fotoradary i kontrole? j.w. - rośnie przecież l. pojazdów więc jeśli śmiertelność pozostaje na tym samym poziomie, to tak jakby spadała, nie? co do fotoradarów- jeśli byś je rozmieścił co 500 m i działałyby- to śmiertelnośc powinna spadać- logiczne chyba.
-
:icon_mrgreen: :icon_rolleyes: niesamowite. RAFAL jesteś żywym przykładem, jak ciężko jest pokazać ignorantowi jego ignorancję. Myślenie to raczej nie jest Twoją mocną stroną, a nie Tomgora. On logicznie i rzeczowo odpowiada na twoje posty, Ty-jak automatyczna sekretarka- wciąż powtarzasz to samo. Zgadzam się z Tobą w jednym- skończcie tą bezsensowną wymianę zdań.
-
prześcieradło czerwone- nie jestem już dziewicą
adwent odpowiedział(a) na adwent temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
jasne- masz rację. Teraz tej prawdy doświadczyłem na własnym tyłku. Tzn. wiem już, że przy mokrej nawierzchni nie należy się czuć zbyt pewnie. Postaram się pamiętać o tym i przy suchej :wink: pewnie, że to wiedziałem, ale spieszyłem się, no i ileś tam ostrzejszych (jak na początkującego) jazd po mokrym, gdzie wydawało mi się, że wszystko mam pod kontrolą -uśpiło mnie. Wiesz gdybym samego siebie zapytał, czy na mokrym można się wywalić- odpowiedziałbym: jasne, że można. Ale w mojej podświadomości chyba siedziało: inni mogą :icon_mrgreen: . Teraz wiem, że ja też potrafię tak, z perspektywy kilku dni widzę, że dobrze się to skończyło. Choć motocykla nie oddałem jeszcze do serwisu to chyba koszty mnie jednak nie powalą. -
prześcieradło czerwone- nie jestem już dziewicą
adwent odpowiedział(a) na adwent temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
jestem praworęczny, ale do mechaniki i odpowiedniego dokręcania, prostowania, obie ręce mam niestety lewe. :icon_mrgreen: . Jeśli to byłaby tylko kierownica to spoko - może jakoś dałbym radę (w końcu kufer centralny sam założyłem :cool: ), ale tam z jakimś łożyskiem na pewno jest problem, nie wiem może lagi krzywe- trzeba to sprawdzić chyba jakimś specjalistycznym narzędziem. najked akurat mi się nie podoba- tzn nie GS w nejkedzie. A właśnie mam topcase i nawet się nie zarysował. moto oparło się na lewej rączce kierownicy (końcówka wygięta), lewej owiewce (chyba ją zostawię- tylko posklejam, żeby kierunkowskaz się dobrze trzymał-pozbierałem połamane kawałki. Poklejona owiewka ma swój urok- taka demonstracja chwalebnych blizn), i na podstawce centralnej - tył moto z kuferkiem zupełnie nietknięty. do jakiej wiosny :icon_question: :biggrin: ma być gotowy za dwa tygodnie max. Zastanawiam się tylko czy do Poland Position uderzyć czy do jakiegoś warsztatu nieautoryzowanego. Kaska się znajdzie, jeno jej szkoda :wink: . -
jeśli tylko nie ma zakazu krążenia po rondzie, to wolno to robić- jak się uprzesz to i cały dzień możesz. Słyszałem , że gdzieś są takie zakazy- specjalnie postawione przed rondem znaki. Bo ludzie celowo krążyli i wytwarzali korki. Krążyli bo nie mieli gdzie zaparkować, wysadzali pasażera - on robił zakupy czy co tam, a kierowcy w tym czasie krążyli po takim wielkim rondzie, bo zatrzymać się nie było gdzie. Sytuacja chyba miała miejsce gdzieś w UK - nie jestem pewien.
-
prześcieradło czerwone- nie jestem już dziewicą
adwent opublikował(a) temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
No to stało się. A już się tak pewnie czułem. Deszcz, nie deszcz- wymiatałem :icon_mrgreen: ;) . Nawet zaczynałem specjalnie prowokować uślizgi tylnego koła. Dziś padało wcześniej, jezdnia była mokra i pamiętam jeszcze taką myśl jak wsiadałem na moto: lubię mokrą nawierzchnię bo jest ciekawie :crossy: . Jak jedzie się Powstańców Śląskich z Bemowa w stronę Połczyńskiej, to zaraz za skrzyżowaniem z Człuchowską, samochody skręcają często w prawo, w uliczkę na parking pod Halę Człuchowską. Wiedziałem o tym, i najczęściej jechałem na tym odcinku lewym pasem, by omijać zawalidrogi. Dziś jakoś zapomniałem. Sunąłem prawym jakieś 50 km/h, kilka samochodów przede mną widzę czerwień świateł stopu- więc chcę wyminąć kolumnę i wskoczyć na lewy pas. Jednak samochody przede mną za szybko hamują - ja będąc już w skręcie, chyba zbyt raptownie ścisnąłem prawą klamkę, i dupcia sunie już po asfalcie. Śmieszne, zapamiętałem, że lecąc na glebę miałem taką myśl: niemożliwe! - jak to się mogło stać? :icon_eek: Ja jestem cały, lewe biodro lekko boli- tak jakbym dostał kopa (spodnie mają ochraniecze biodrowe z pianki chyba jakiejś). Na spodniach (Modeka YarraII) ledwo widać ślad przytarcia, trochę nitka się spruła, kurtka (Macna Observer) zupełnie bez śladu, poza ulicznym brudkiem -zupełnie tak jakby observowała akcję z boku - a troszkę na pleckach przejechałem, choć faktycznie niewiele, kilka metrów. Motocykl poszlifował chyba z 10m. Utarła się nieco nóżka od podstawki centralnej (to uratowało dźwignię sprzęgła) , popękała cholerna owiewka, którą wymieniłem miesiąc temu w Poland Position po zeszłoroczno-jesiennych parkingówkach :icon_evil: , kierownica martwi mnie najbardziej. Krzesała efektownie iskry wzbudzając zainteresowanie ludzi na przystanku. W tej chwili jest tak, że moto jedzie prosto przy kierownicy skręconej lekko w prawo. Poza tym przy hamowaniu coś stuka w kierownicy- łożysko jakie czy co? :icon_twisted: - zupełnie się nie znam. Po glebie znalazł się usłużny gość i pomógł podnieść motocykl. Oblukałem straty i uznałem, że da się jechać. Bez kolejnych przygód, pełznąc 50-60 km/h dotarłem na miejsce- do klubu snookerowego a tam, jakby mi było jeszcze mało na dziś, znajomy dał mi totalne baty. Wypiłem pół wiśniówki i humor mam podły. Z jednej strony fajnie, że gleba już zaliczona, szkoda tylko, że będą koszty. I nie wiem, co zrobić z moto. Myślałem, że jestem już taki gość :rolleyes: i nie wykupiłem AC (poprzednie skończyło się jakoś w październiku). W Suzuki pewnie nieźle bulnę, ale cóż- nauka kosztuje. W sumie i tak mogło być gorzej- mógł mnie przejechać jakiś samochód jadący za mną - a było ich pełno, na szczęście wszyscy wyhamowali, jakaś dobra kobieta spytała nawet, czy wszystko w porządku. Pierwsza nauka- po glebie -natychmiast orientować się, co się dzieje na jezdni - dziś zupełnie o tym nie pomyślałem. Wstałem sobie z jezdni powoli, jak gwiazda...ehh :buttrock: , zagram sobie chyba w snookera online, może komuś spiorę dupsko... -
kierowca puszki niespojrzał w lusterko ...
adwent odpowiedział(a) na grebur temat w Szkoła jazdy, stunt, wypadki
a gdzie on chciał skręcić? jeśli w ulicę w lewo- to znaczy, że wyprzedzałeś na skrzyżowaniu - a tego robić nie wolno. Jeśli do tego puszka snuje się 30 km/h to można podejrzewać, że czegoś szuka i może wykonać jakiś dziwny manewr- jeśli w takiej sytuacji musisz wyprzedzać, to delikatnie trąbnij, by zwrócić na siebie uwagę. -
swiatła przeciw mgielne
adwent odpowiedział(a) na dr.puniszman temat w Technika Jazdy oraz Przepisy - Nie tylko 2 koła
obie formy : "przeciwmgłowe" i "przeciwmgielne" są prawidłowe. Dziś akurat jakaś kobieta spytała o to prof Miodka w telewizorni. Miodek dodał, że formie młodszej- "przeciwmgłowe" wróży lepszą przeszłość, bo zawiera w sobie pełniejsze odniesienie do "mgły". Z mojej wiedzy - świateł przeciwmgłowych nie wolno używać na obszarze zabudowanym. -
Problemy po kolizij .
adwent odpowiedział(a) na PAWER temat w Technika Jazdy oraz Przepisy - Nie tylko 2 koła
dokładnie tak. Ojciec miał podobną sytuację - babka go walnęła, napisała oświadczenie, potem próbowała się wycofać. W końcu zgodziła się łaskawie potwierdzić swoje oświadczenie u ubezpieczyciela (wymagał tego!!- to chyba była Warta) - ojciec zawoził ją tam autem, a i tak 3 razy zmieniała termin. Po tej sytuacji stwierdziłem: wezwanie policji po kolizji to podstawa. Kto ma miękie serce, ten ma twardą dupę. :) -
GPS za rozsądne pieniądze
adwent odpowiedział(a) na Arcer temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocykla
Właśnie jestem na etapie zmiany telefonu (około lutego 2009 - ale już się przymierzam). Na razie używam Nokii N73 + moduł GPS Holux m 1000 ( http://www.allegro.pl/item475047443_modul_...igacja_bcm.html ), łączący się z komórką po blutufie. Zamontowałem sobie w gs500 dwa gniazdka do zapalniczek i mam ładowanie dla komórki oraz modułu gps. W Nokii mam mapy TomTom (np na Litwie i Łotwie sprawdziły się dużo lepiej niż Garmina, w Polsce też spokojnie dają radę). Komórkę i moduł gps umieszczam w mapniku tankbaga (od podkładki tankbagu, mocowanej na baku na magnesy, odpinam "bag właściwy" i zostawiam na baku motorka samą podkładkę mocującą, na której też jest mapnik oczywiście). Korzystam więc z nawigacji satelitarnej "wizualnej", i chyba wolę widzieć na ekraniku skrzyżowanie, które jest przede mną, znaczek pokazujący rodzaj manewru , jaki będę musiał wykonać i za ile kilometrów, odległość do celu, czas do celu, prędkość aktualną, prędkość dozwoloną na danym odcinku +masę jeszcze innych info, niż tylko słuchać komunikatów głosowych w słuchawkach. Bez komunikatów głosowych spokojnie mogę się obyć (N73 nie ma A2DP, więc nie da się tych komunikatów posłuchać w jakimś kasku z blutufem). Za to bardziej przeszkadza mi niemożność posłuchania jakiejś fajnej muzyczki. Teraz szukam więc czegoś, co pozwalałoby dzwonić, słuchać muzyki, używać w pełni gps . Jeśli miałby to być zwykły telefon z większym ekranem, to omnia wydaje mi się najlepsza, zwłaszcza, że można się też w razie potrzeby podłączyć do wlanu w jakimś hotspocie na dłuższej wycieczce. Ale zastanawiam się nad urządzeniem, które prócz opisanych przeze mnie wcześniej funkcji, miałoby jakieś większe możliwości "komputerowe". -
zanim zaczęli remontować- to były moje ulubione zakręty :icon_razz: . Teraz poza tym, że auta z naprzeciwka zasuwają i pełno błota z budowy, to do tego jeszcze korek najczęściej zakorkowane
-
Macna, opinie nt ubiorów motocyklowych firmy
adwent odpowiedział(a) na kazo temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocyklisty
Jak już pisałem powyżej mam Macnę Observera i spodnie: Modeka Jarra II czy jakoś tak. Po sezonie użytkowania kurtki powiem, że wypinanie podpinki ocieplającej czy podpinki + membrany zajmuje strasznie duuużo czasu. Latem powyżej 25 C nie jeździłem w tej kurtce - po mieście raczej się nie da, nawet po wypięciu wszystkiego. W niższych temperaturach oceniam, że nieźle sobie radzi, wpiąłem już ocieplenie ale jeżdżę w samym tiszercie. W ostatnie ciepłe dni jest ciężko, ale nie chciało mi się już wypinać tego ocieplenia - to świadczy o trudności tej operacji. Oczywiście jeśli jadę za miasto wieczorem i przejeżdżam 20-30 km, to muszę już wrzucić pod kurtkę coś więcej, niż tiszert. Kilka razy zdarzyło mi się jechać w deszczu, nawet w ulewie (jeżdżę codziennie o mżawkach czy siąpieniu nie piszę), ale były to jazdy po mieście- więc max 30 minut i bez większych prędkości. Kurtka nie przemokła ani ciut ciut. Co do spodni: nawet w temperaturach rzędu 15 C nie da się wyrobić z membraną podczas jazd miejskich. Jeśli jeszcze słoneczko zaświeci to już jest pełna sauna. Na szczęście membranę można wypiąć. Po wpięciu membrany + ocieplenia, zapięciu zamków wentylacyjnych - nie zmarzłem ani razu- choć jeździłem non stop od XII 2007 (chyba), poza kilkoma dniami, gdy spadł śnieg. Fakt, że zimy nie było choć temperatury -10 się zdarzały (a w nocy i zimniej) , jeździłem nie tylko w mieście, poza miastem 25minut ciągłej jazdy 100-120 km/h nie stanowiło problemu - marzła mi raczej góra - pod kurtkę wciskałem wtedy długi podkoszulek bluzę i polarka (prócz membrany i ocieplenia kurtki oczywiście) i było ok. -
mały kącik do psychoterapi nam się tu zrobił :buttrock: . Jeżdżę na moto od roku. Gdy zaczynałem myślałem, że będę jeździł wolno i w miarę zgodnie z przepisami, przekonałem się, że nic z tego. Myślałem też, że będę spokojny, nie będę reagował nerwowo na wredne zachowania samochodziarzy- i to też się nie sprawdziło. Teraz po roku doświadczeń widzę, że po prostu reaguję różnie: raz jestem wyrozumiały i na złośliwość nie odpowiadam, innym razem "nie popuszczam" na ilę mogę. Zgadzam się tu z Vectorem w 100%. Widzę, że jedyną najsensowniejszą drogą jest pracować nad sobą i nie dać się wyprowadzić z równowagi. Wyładowanie agresji przynosi jakąś chwilową ulgę choć mnie akurat nie pomaga na dłużej. Zdarzyło mi się jeździć z dobre 20 min po Warszawie za puszkarzem- gość kluczył po małych uliczkach - starał się mnie zgubić- ale jak można zgubić motor puszką? :P - widziałem, że spękał. Przez te 20 min miałem sadystyczną przyjemność ganiania za nim (zachował się na prawdę wrednie, z celową złośliwością). Jednak potem przez jakiś dłuższy czas nie czułem się najlepiej z tym co zrobiłem. Więc w sumie ani ja nie byłem zadowolony z tego, a i pewnie jego też to zdarzenie nie "wyedukowało". Możliwe że teraz nielubi motocyklistów jeszcze bardziej, i kto wie czy czegoś głupiego nie zrobi :) . Chyba, że opamięta się tak jak ja.