:biggrin: - tu przypomina mi się rozmowa, jaką kilka lat temu prowadziłem z gościem tworzącym w Polsce prawo drogowe, szkolącym policjantów itd. Przypadkiem był on klientem mojej firmy a że dowiedziałem się, czym się zajmuje- zacząłem z nim dyskutować. I też mu wyjezdżam, że w Polsce ograniczenia prędkości są często bezsensownie restrykcyjne (nadal tak uważam)- gość na to mocno się wzburzył. Z tego co pamiętam argumentował, że ograniczenia są ustalane pod kątem najmniej sprawnych pojazdów tzn. nie motorów z drogą hamowania "mierzalną szkolną ekierką" :icon_eek: czy nowych supersportowych puszek lecz np. starych żuków i tym podobnych. No ale przecież np. w Reichu złomów nie jeździ wiele... dla tego gościa bezpieczeństwo było super priorytetem i o ile przed rozmową z nim nie potrafiłem często wyobrazić sobie mentalności osoby, która w danym miejscu ustala np. maxa 40 km/h, o tyle po rozmowie wiem, że takie osoby na prawdę istnieją :biggrin: . Znajomy taksówkarz lecąc około 80km/h gdzieś w Wawie dostrzegł za późno fotoradar, ze 300m za fotoradarem akurat gliny stały. Zatrzymał się wieć i z ciekawości pogadał z nimi- czy fotoradar sprawny itd. Gliny mu na to, że sprawny- jak najbardziej ale ustawiony na pstrykanie zdjęć pojazdom przekraczającym 95 km/h bo takich, co przekraczaja 50 to oni nie fotografują, zasadzają się na "prawdziwych piratów" i że gdyby wszyscy przestrzegali 50 w Wawie to przepustowość ulic mocno by spadła, utonęlibyśmy w korkach, oni mieliby więcej roboty i że nie zamierzaja w zadnym wypadku ścigać tych co nieznacznie 50 przekraczają. Od tego czasu śmiało wyprzedzam radiowozy jadące 50-60 km/h (jeśli zachodzi taka potrzeba :banghead: ) - bez względu na to czy jadę puszką czy moto- choć być może kiedyś się natnę.