Skocz do zawartości

ZIGGI

Forumowicze
  • Postów

    8231
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez ZIGGI

  1. No i dupa. Twierdzą, że sprzedający ma 14 dni na poinformowanie o sprzedaży, ale ja jako kupując pojazd przejmuję go wraz z OC i automatycznie staję się umocowany prawnie do tej polisy. (prawa i obowiązki) Czyli informacja o sprzedaży, to jeden obowiązek w przypadku sprzedającego, a kontynuacja bądź jej brak, to drugi obowiązek w przypadku kupującego. No trudno. Zastanawia mnie tylko, jak taki system ma się do ochrony danych osobowych? Mogę się założyć, że nawet jeśli nie podpiszę z nimi nowej polisy, to zachowają moje dane i makulaturę reklamową i tak będę dostawał.
  2. Wszystko jasne, ale rezygnację z umowy, czyli brak chęci kontynuacji złożył już sprzedający. Równie dobrze mógł poinformować o tym bez przesyłania umowy z moimi danymi, a jedynie zrezygnować z kontynuacji. Czy się mylę? Zaraz do tej pindy zadzwonię i zobaczę co powie....
  3. No ale jak ja mam wypowiedzieć umowę, której nie zawierałem? Mi się wydaje że jest odwrotnie. Ubezpieczającym dalej jest poprzedni właściciel, który z resztą tę umowę już wypowiedział, więc to on może ją kontynuować lub nie. Jak ubezpieczałem na siebie ojca samochód, to on musiał wypowiedzieć dotychczasową polisę, jako osoba która ją zawarła. Nawet kiedy bardzo chciałem zrobić to za niego, to nie było takiej możliwości, więc co ja mam do polisy poprzedniego właściciela?
  4. Przyszedł do mnie list z firmy Allianz, z kontynuacją ubezpieczenia OC, którego nie mam. Nigdy nie byłem ich klientem, więc moje zdziwienie było w naturalny sposób ogromne. W środku gotowy druczek do przelewu z moimi danymi, niekompletnymi danymi pojazdu (tylko nr. nadwozia i to jakiś za krótki na oko) i z dupy wziętą składką 420 PLN. Do tego jakaś reklamowa makulatura, w której dziękują za wybór i kontynuację ubezpieczenia po zakupie pojazdu. W pierwszej kolejności pomyślałem, że to jakiś agresywny markieting, albo ktoś się podszywa pod Allianz, żeby po prostu wyłudzić kasę. Zajrzałem do ubezpieczenia niedawno nabytej przyczepy, no i strzał w dychę. Ubezpieczenie poprzedniego właściciela w Allianz i zgadza się "VIN". Przyczepa SAM, stąd dziwnie krótki numer. I teraz pytanie: Skąd mają moje dane osobowe i skąd w kontekście tej przyczepy, akurat tuż przed upływem okresu ubezpieczenia? Możliwość jest tylko jedna. Poprzedni właściciel od razu wypowiedział polisę i przesłał im umowę kupna/sprzedaży. (poinformował mnie o tym zaraz po transakcji). Teraz podesłał mi nazwisko agentki - To samo co na tym druczku. I teraz dwa najważniejsze pytania: Czy agent ma prawo spisać moje dane z umowy i wykorzystywać je w celach marketingowych??? Na druczku jest napisane: Potwierdzenie zawarcia umowy ubezpieczenia wznowionej na podstawie art. 28 Ustawy (ważne w przypadku braku wypowiedzenia i opłacenia składki w terminie obowiązywania polisy, która zostaje niniejszym wznowiona). Czy to znaczy, że jestem zobowiązany do zapisów ustawy pomimo, że nie byłem nigdy ich klientem, a polisa została już wypowiedziana??? No bo jedyne co mam ochotę zrobić, to zadzwonić i opierdolić tą pindę, ale na pewno nie mam ochoty wysyłać jej jakichś wypowiedzeń. Jak rozumiecie to co jest w nawiasie? Do przedłużenia muszą mieć brak wypowiedzenia + wpłatę, czy niespełnienie któregoś z tych warunków automatycznie zakańcza sprawę? 420 PLN za OC przyczepki lekkiej, no to ku*wa jest przesada :)
  5. Jeszcze ten do kompletu. Ale Africa jest najlepsza.
  6. Jest zajebisty, bo ma podwójne okrągłe światła.
  7. Od razu nikt. :) To jest jeden z najlepszych motocykli w historii. Nie patrząc nawet na podział w kategoriach "tematycznych", chyba każdy kumaty powinien wiedzieć o co chodzi. Jeśli ta faktycznie jest taka igieł nad igieły, to ja się nie dziwię wcale na widok ceny, tylko szczerze zazdroszczę. :)
  8. Kategoria E jest potrzebna, jeśli zespół pojazdów przekracza 3,5 tony, albo masa przyczepy przekracza masę samochodu. Ale tu się też na viatoll łapiesz (przekraczając 3,5 tony).
  9. W dowodzie masz pola Q1 i Q2. Masa przyczepy z hamulcem i bez hamulca. Po co Ci bez hamulca, skoro z hamulcem możesz ciągnąć cięższą? Jedyne ograniczenie jest takie, że DMC przyczepy + DMC auta nie może przekroczyć 3,5 tony.
  10. No krakus wracał z zakupów i... bach. Jajka poszły się....... :biggrin: Ja na razie mam na koncie tylko stłuczenie żeber. Po kilku akcjach typu "o mały włos", przeniosłem się prawie całkowicie w teren i właśnie o dziwo w terenie, wyskoczyło mi z za krzaków dwóch małolatów na Simsonie. Zaskoczenie i zły stan techniczny hamulców posłały mnie na glebę... Kiedyś też zrobiłem przeprost łokcia spadając z hopy na torze, ale to był w sumie pikuś. Moto bardziej ucierpiało.
  11. Wiciu_r, działasz coś w temacie? Tak sobie przypomniałem, bo znalazłem na stronie z głupotami to: http://img.myepicwall.com/2015/01/23271ba204fbe1fa82956d4a79038804.jpg Chciałbym, żeby moja maska do spawania tak wyglądała :)
  12. A czepia się ktoś? W czym jest problem?
  13. A ogólnie to wiesz, jak się tym wszystkim posługiwać? Jak i czym odtłuszczać, jak mieszać, jak nakładać? Masz jakieś ciepłe i duże pomieszczenie do roboty? Masz maskę przeciwgazową? To jest bardzo ważne, bo styrenem można się na prawdę łatwo zatruć. Niestety wiem co mówię :mellow:
  14. Tkanina jest zła. Mata jest lepsza, bo włókna poddają się i układają w dowolnym kształcie. Nie chcę straszyć, ale chyba kupiłeś najgorszy szuwaks...
  15. A gdzie i co kupiłeś? Mam nadzieję, że nie w jakimś markecie, i że nie z utwardzaczem w postaci różowej pasty w tubce. To jest niebezpieczny zestaw. Można przesadzić z utwardzaczem i doprowadzić nawet do samozapłonu. To co podają na opakowaniu jako proporcje mieszania, często nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Taki towar najlepiej kupować w sklepach żeglarskich, albo w normalnych sklepach z tego typu asortymentem. Jakbyś miał jakieś zagwostki, to śmiało pytaj. Przerobiłem trochę tego towaru i mam znajomych, którzy przerobili jeszcze więcej. :wink:
  16. Zrobienie nakładki na kask, to nie jest żaden problem. Mata szklana, żywica i można tworzyć cuda. To jest bardzo wdzięczny materiał, który pozwala na uzyskiwanie dowolnych kształtów. Tylko to ograniczenie widoczności mnie niepokoi. Trzeba by sprawdzić, czy przy zachowaniu oryginalnych proporcji kasku Boby Fett-a, poprzeczna szpara wizjera nie wypadnie na czole, albo poniżej nosa? Kask Boby nie ma zbyt skomplikowanej bryły. Z Vaderem było by gorzej. ;)
  17. A ja pamiętam taką przepiękną dziewczynę z tego forum, co jeździła ze szczurem przyczepionym do kasku. Cholera, czemu jej się wtedy nikt nie czepiał o tego szczura na kasku???
  18. Ja miałem przyjemność z kaszlakiem, z poldkami i stanę w ich obronie. Polonez: Duży, wygodny i pojemny. Wcale nie sypał się tak strasznie, wcale nie palił 12l na zgaszonym silniku. Wygląd mizerny, ale do multipli to mu jeszcze daleko. Całkiem fajne auto nisko-budżetowe. Pomimo mojego stylu jazdy, mieściłem się w średnim spalaniu do 9l. Wersja 1.4 Rover. Buda sprzed 20 lat, kokpit też, tylko ulepszony o parę pierdół, ale pod maską prawdziwy potwór :) Objeżdżałem nim Golfy 1.6i i Megankę 1.6 Cupe. Tu jednak spalanie było mocno "okolicznościowe": Od 6,4l w trasie, do chyba ponad 20l przy kręceniu do odcięcia na mieście. Zanim olej w skrzyni i moście zgęstniał od zużycia, to nawet ponad 200 wg licznika dało radę go przegonić. Obecnie własność mojej siostry, stoi u blacharza i czeka na drugie życie. Maluch: Niby mały, ale mnie, żonę i dwa wózki zakupów zmieścił. Niby mały, ale ja przy 192 cm wzrostu siedziałem wygodnie na przednim fotelu. Tylko dźwignię zmiany biegów musiałem skrócić, bo mi w łydkę wchodziła. Ogrzewanie było ;) Wystarczyło w tunel zamontować rurę spiro, żeby powietrze nie grzało całej podłogi zanim wyleciało z nawiewu. To było po prostu auto dla ludzi kreatywnych ;) Spalanie w moim przypadku 5,5l. Jeśli elektryka była w dobrej kondycji, to i na światła przyczepki prądu wystarczyło. Wypasiony zestaw niezbędnych narzędzi i części zamiennych mieścił się w jednej niedużej skrzynce, a do odpalenia z pychu wystarczył kierowca. Prędkość, przyspieszenie.... brak. Jedyne wady. W dowolnym miejscu byłem w stanie rozebrać kurdupla na części pierwsze, złożyć, odpalić i dojechać. Nigdy nie dojechał do domu na sznurku. Najgorszy: Fiat Uno 1.0 Fire. Jak typowy Włoch. Jak już jechał, to nawet super, ale utrzymanie go w stanie mobilnym, to już było wyzwanie. Elektryka Magneti Marelli to największa porażka.(rzemieślnicze zamienniki były trwalsze) Po założeniu gazu przewody świeciły się bardziej niż choinki w reklamie Coca-Coli. Leciały uszczelki pod głowicą, kopułki, silniczki krokowe..... kurde, wszystko leciało. Każda analogiczna część zamienna do Golfa, była tańsza o połowę. Najlepszy: Honda Cicic VII 1.4 5D. Sprzęt nie do zarżnięcia. 300 tys. przebiegu, z czego 120 tys. na gazie. Nic się nie psuje. Wymieniam tylko elementy i części, które się zużywają. A zaznaczę, że ja nie jeżdżę, tylko zap.....am. Autko niestety zaczyna się kończyć, ze względu na przebieg. Wygodne, pojemne i super zawieszone. Spokojnie może nim jechać pięciu chłopa o wzroście ponad 190cm. W wirażach nie gibie się jak pijany pingwin, tylko trzyma się drogi i pionu. Wszelkie poślizgi są w pełni kontrolowane. Mały silnik, ale lubi się rozkręcić. Dobry woźnica pogoni te 90 koni lepiej, niż obejsrany lamus jakieś większe stado.
  19. Wczoraj, czyli w środę, jechałem drogą między Modlinem a "Osiedlem Młodych" w Nowym Dworze Mazowieckim. Kilka samochodów stało przy miejscu wypadku. W rowie leżał rozbity motocykl. Nie jestem pewien, ale chyba srebrny, starszy model sporta Suzuki. Czy ktoś coś może wie??? Miejsce było francowate, bo w zielsku po pas ledwie co było widać. Gdyby Nie te samochody, to nawet nie zauważyłbym motocykla. Nie było widać kierowcy.....
  20. http://www.sfora.pl/Krew-na-zakopiance-Auto-wjechalo-w-grupe-motocyklistow-g43877 Tutaj więcej zdjęć...... Wygląda to strasznie, a niejeden wypadek już widziałem....
  21. Po primo: Przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie przenosi całkowicie winy na jadącego drogą z pierwszeństwem z wymuszającego pierwszeństwo. Możliwy jest tylko procentowy współudział, kiedy ktoś zapyla 200 km/h w miejscu z ograniczeniem do 40 km/h lub coś w tym stylu. Po drugie primo: W przypadku tragedii, naturalnym ludzkim odruchem jest szukanie wytłumaczenia i odsuwanie od siebie winy, jeśli robi się coś co uważa się za normalne i nieszkodliwe. Czyli ktoś, kto wymusił pierwszeństwo pięćset razy bez tragicznych skutków, dochodzi podświadomie do wniosku, że nie robi nic złego, a jedynie jest bardziej zaradny na drodze. Mój kolega z pracy uległ wypadkowi na skutek zajechania drogi przez "zapracowanego przedsiębiorcę", podczas gdy wracał do domu z pracy. Byłem na miejscu wypadku, więc wiem, że gościu próbował kombinować od samego początku. Oczywiście miały miejsce oskarżenia, że zapie**alał i tym podobne. Niestety dla niego, fakty świadczyły inaczej. Po prostu nie wykonuje się lewoskrętu mając głowę pod siedzeniem zajętą szukaniem ulotek, a nie patrząc na drogę :banghead: Po rozprawie i wyroku, gościu przyjechał zapytać, czy mój kolega nie byłby uprzejmy zapewnić sąd, że otrzymał zasądzone odszkodowanie, chociaż go nie otrzymał. WYTŁUMACZENIE: Nie robiłem Ci po górkę...... (Bo się nie dało).... A ja mam ciężką sytuację rodzinną...... A to, że 23-letni chłopak został kaleką, to jakoś przestało być istotne :banghead: MOJA RADA: Zawsze policję wzywać i nie mieć skrupułów. Nawet jak policja coś spierdoli, to jest to jakiś materiał dowodowy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...