Skocz do zawartości

jurjuszi

DesmoManiax DOC Poland
  • Postów

    5353
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez jurjuszi

  1. Różni sie. Pierwszy przypadek to zatrzymanie wynikające z warunków ruchu. Dlatego możesz zatrzymac się w korku mimo znaku "zakaz zatrzymywania i postoju" i nikt Cię za to mandatem nie ukarze. Tyle teoria. Praktyka motocyklowa jest oczywista :icon_biggrin: pozdr
  2. Sorry ale dla mnie to nadal nie ma sensu. Po pierwsze za dużo przedziałów wystarczy do 125, do 500 i reszta a ponadto, jak sam piszesz: Z tym zgadzam się bez zastrzeżeń. pozdr
  3. To nie ma sensu, bo moja żona np zrobi prawko w wieku lat 36 i np. kupi sobie Duke 1098 i co? Jaki to ma sens? 22-24 600cm? Dlaczego? 600cm w R6 a 600ccm w MT-03 to zupełnie inna bajka. Jaki tu sens? pozdr
  4. jurjuszi

    Ustawka na niedzielę

    Kurna, ja chyba nigdy z Wami nie pojade. Teraz się żona do Rumunii wypuściła. :biggrin: Chyba przestane czytać ten wątek, żeby się nie wk****ać. pozdr
  5. O kurde! Moja żonka się zrobiła na rudo i stzreliła sobie zielone kontakty. Co robic??? :flesje: pozdr
  6. Większość może nie, ale część pewnie tak. Nie zapominajcie o czynniku psychologicznym, stanie zdrowia i ogólnej kondycji zdrowotnej, które jest kluczowy dla powodzenia długich wypraw. Osobiście doświadczyłem nieprzyjemnej sytuacji podczas wcale nie długiej wycieczki rowerowej kiedy jeden z uczestników wymiękł (później okazało się że gość ma cukrzycę o czym nie wiedział) z wyczerpania jakieś 30km przed "metą" i nie było innego sposobu na dokończenie niewinnej niedzielnej przejażdżki jak wezwanie pogotowia, kolesia, który zabrał rower itp pierduł. Drugi przypadek miałem ja sam, kiedy w Biłgoraju uszkodziłem sobie kolano. Dopedałowałem jedną nogą do Zamościa, gdzie musieliśmy przenocować. Rano czułem się dobrze więc ruszyliśmy dalej w kierunku Lublina, niestety w Krasnystawie znowu się kolano odezwało, więc znów na "jednym garze :smile:" dokręciłem do Lublina, skąd rejterowałem się PKS'em. Ja wiem, że wszyscy jeseśmy fajne chłopaki, ale bierzmy sobie pod rozwagę odrobinę chociaż pokory jeśli mamy zamiar zmagać się z własną fizjologią lub siłami natury. pozdr
  7. Chyba mówimy o czym innym. Chodzi mi jedynie o to, że pojazd oznaczony "L" ką może być prowadzony tylko przez kursanta lub jest to samochód egzaminacyjny (jak mówi Tomek K.). Chodzi mi o to, że pan instruktor nie może wrzucic "L"ki na dach i śmigać sobie charytatywnie filmując kierowców, bo ma wtedy (kiedy nie kieruje kursant) obowiązek "L"kę zdjąć z dachu. Nic więcej. pozdr
  8. Oczywiście, że wykroczenie jest wykroczeniem i nie mam zamairu bronić sfilmowanego gościa. Ale skoro wykroczeniem jest też prowadzenie pojazdu "L" przez instruktora a nie kursanta to co? To instruktor też powinien beknąć :icon_mrgreen: To tak jak na kiedyś dawno. Zdrajca przyszedł do perskiego króla - dowódcy wojsk zdradzając swoich ziomków. Król podziękował, ale za razem napoił swego dobroczyńce roztopionym srebrem, bo tak się każe zdradę :evil: Nie wiem, z jakim wydarzeniem jest związana ta legenda Termopile? Wie ktoś? Taki mały off top dla paddzierżenia razgawora :) pozdr
  9. Też mi się tak wydaje, ale nie chce mi się szukać. pozdr
  10. Nie będę się upierał, ale zawsze myslałem, że tejże ciągłej też nie wolno przecinać, bo na logikę - skoro stac tam nie wolno i jechać poboczem też nie wolno, bo (art 2 PoRD definicja pobocza) to w sumie po co tam wjeżdżać... pozdr
  11. Myślę, że dokładnie o to chodzi. Każde światło zewnętrzne pojazdu musi mieć homologację. Jeżeli kufer pochodzi od renomowanego wytwórcy to moim zdaniem światło jest homologowane. Powinno być coś o tym w instruckji a na szkiełku powinno byc "E cośtam" - tak jak na lampach na moto. pozdr
  12. No i zajebiście. Mam to baaaardzo głęboko w dupie :icon_rolleyes: pozdr
  13. Osobiście unikam poboczy jak ognia z uwagi na to, co tam leży - piach, syf, szkło. Ale czasem się zdarza, nawet jeśli jest oddzielone linią ciągłą, co już jest ewidentnym łamaniem przepisów. pozdr
  14. Zgadzam się z Tobą Tomku. Jeśli prowadzi osoba egzaminowana jest ok. Smoku, chodzi mi o to, że ew. wykroczenie popełnia instruktor, który jeźdi z "L"-ka. Nie chodzi mi o samo nagranie i zgłoszenie wykroczenia, to oczywiste. pozdr
  15. No, a rowerek miał gumy "Stomil" :biggrin: pozdr
  16. Czyli uczen. Nie instruktor. Z drugim zdaniem się zgodzę, ale samochody WORDowskie jeżdżą ze zdającymi, czyli jedyną w pełni legalną chwilą na zrobienie takiego filmu jest czas trwania egzaminu. I żeby nie było - jak koleś omija pojazd zatrzymujący się przed pasami w celu przepuszczenia pieszych to bardzo dobrze, że go nagrali. Sam bym takiego debila komórką nagrał. Rozważam tylko samą metodę. Dla mnie jest trochę dziwna, bo zgłaszający wykroczenie sam popełnia inne. pozdr
  17. No to powiem Ci, że metoda taka jest bezprawna, bo samochód oznaczony "L" może być kierowany tylko i wyłącznie przez kursanta. Jeżeli wsiada za kółko instruktor, "L"-kę należy natychmiast zdjąć. Jakby mnie taki cudak nagrał, bez zastanowienia kieruję sprawę do sądu. pozdr
  18. Normalnie. Zsunąć stoliki i kreślić kółeczka paląc lacza ;) pozdr
  19. Czytałem, czytałem... Facet był niesamowity. Niestety swą podróż okupił śmiertelną chorobą. pozdr
  20. Ja uważam, że fajna sprawa. Kaprys milionera i kaprys mój niewiele się różnią. On ma po prostu więcej środków i jego wyprawa jest bezpieczniejsza i bardziej przwidywalna. Ja w drodze do Magadanu mogę przepaść bez wieści na parę lat lub na zawsze zależnie od okoliczności. W przypadku wysokobudżetowej wyprawy jest to raczej niemożliwe, choćby daletgo, że wszyscy raczej nie zginą. Jak zginie jeden, wyprawa stanie. Jednakowoż bardzo dobrze rozumiem, Rebel, co masz na myśli. Najwspanialszych wypraw nie obejrzysz w TV, bo nie miał ich kto filmować :) W ŚM w zeszłym roku był opis wyprawy gościa chyba z Bielska Białej dookoła świata na BMW, z żoną bodaj jako pasażerem. Było cos takiego czy coś pier***le? Koleś zrobił dłuższą trasę niż Boorman i McGregor bez ekipy i back-up'u. Piękna sprawa. pozdr no, chyba jednak podlega. Syberia jest wymagająca. Są tam miejsca i chwile, że pieniądze całego świata nie pomogą ci uniknąć spotkania z ponurym kosiarzem. I nie jest to moje stwierdzenia, a człwieka, który tam był i widział niejedno. pozdr
  21. Temat już rzeczywiście się nieco zdezaktualizował więc jako ostatni mój wpis opiszę dzisiejszy dzień. Rano: SMS Koleś: Yoshi? SMS Ja: Yeah!!! Zajeżdżam do roboty (niestety nie sieczkarnią, bo jeszcze opon nie ma :D tylko GSem, ale nie ważne przecież jeździ w końcu), no niebieska R6 kumpla stoi sobie w słoneczku. Stawiam GSke obok. Plan jest taki, żeby pośmigac w czasie przerwy obiadowej (40 minut :) ). Niby nic, ale ciśnienie jak cholera - wreszcie z kims pojeżdżę tej zimy. Nastaje 12:00, fajek, odpalamy i heja na Kabaty do DucatiStore poślinić się do 1098 i Monsterka Tricolore. Czas mija nieubłaganie, trzeba wracać. No cóż jesteśmy w końcu w robocie... - A może tak już nie wracać, tylko wziąć na żądanie? - pada propzycja. - Nieeee... to już będzie przegięcie pały... Wracamy. Kumpel pierdzi Yoshimurą na każdych światłach. Szkoda, że ja nie mogę tak popierdzieć... No i znów jesteśmy na parkingu pod biurem. O ku**a... W sumie trzeba coś zjeść. Wchodzimy do baru. Smutni krawaciarze siedzą nad jedzonkiem odgrzewanym w mikrofali. Podnoszą głowy, bo wchodzi dwóch kosmitów. - Te, stary, czuję się jakbyśmy byli gdzieś w trasie, a nie w pracy - Hehe... No ;) Nagle przychodzi mi do głowy genialny pomysł. Genialny w swojej prostocie. - Gościu! Następnym razem jedziemy po prostu na jakąś stację benzynową na wylotówce! Weźmiemy po hot-dogu, red bullu, zjaramy po fajku i posiedzimy na krawężniku, co? - Jaaaa Cieeee!!! - Jaaa.... Zajebiście! Wakacje!!! pozdr
  22. No, taki ramowy plan jest chyba tu: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?s=...dpost&p=1106603 Ja swoją część białoruską mam już pi x drzwi zaplanowaną. Teraz szukam przewodnika, który przeprowadzi mnie przez Bagno Jelnia do jeziora, które leży w jego centrum. Myślę, że Gollum byłby ok, ale ja nie mam żadnego pierścienia :P pozdr
  23. Niekoniecznie. Osobiście bałbym się trochę R6 na pierwsze moto, bo wiem, co wybaczył mi GS500 i Cagiva River, ale... Wszystko jest dla ludzi. Trzeba ćwiczyć, myśleć i analizować zachowanie motocykla. pozdr
  24. No więc widzisz, że dureń jakiś to pisał, więc czym sie martwisz. Czy naprawdę musimy na forum roztrząsać każdy debilny artykuł czy debilny filmik z netu? pozdr
×
×
  • Dodaj nową pozycję...