Skocz do zawartości

Wypadek motocyklowy - co Cię nie zabije, to Cię wzmocni?


Bandzior
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Czolem!

 

Tez wczoraj jezdzilem. Nakulalem ok. 90km. I qrde, tez bylem zdziwiony, ze asfalt jest wszedzie mokry, przy takim sloncu i braku deszu od 3 dni...

Coz, za duza wilgos w powietrzu, wychlodzona ziemia, woda sie skrapla. W garazu (blaszaku) motocykl wygladal jak po wyjeciu z basenu...

Wspolczuje gleby, a jednoczesnie ciesze sie, ze straty ograniczaja sie tylko do motocykla... Masz co robic na dlugie zimowe wieczory ;).

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Na drugiej stronie tego tematu jest mój post napisany wczoraj, w którym pisałem, że jest najlepiej uczyć się na cudzych błędach a nie na swoim własnym zdrowiu.

Życie jednak szybko weryfikuje niektóre postawy.

 

 

Uwazam ze nie powinienes tego traktowac jako weryfikacje swojej postawy. Wg mnie jest ona jak najbardziej sluszna a to zdarzenie w zaden sposob jej nie neguje. Sam jezdze dosc zachowawczo, nie zamierzam czekac na dzwona ktory mnie ostudzi. Wole wyciagac wnioski z przygod innych. To jednak nie oznacza wcale ze nigdy nie wyglebie i jestem tego swiadomy.

 

A to ze ludzie doszukuja sie pozytywow w swoich wypadkach to chyba dobrze, w koncu co innego pozostaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to miałes szczescie.... 15 cm od nogi... Czujesz sie odmieniony mentalnie?

Cóż - dzisiaj fizycznie czuje się tak jak powinienem czyli jak po glebie, mniej więcej jak po zderzeniu z tramwajem. Najbardziej dokuczają dłonie, prawy kciuk podchodzi już siną barwą, boli też szyja.

Co do mojego stanu mentalnego jestem jakiś świeższy.

Moje zdarzenie jest tylko kolejnym potwierdzeniem tezy przytoczonej przez Bandziora , że "co Cię nie zabije, to Cię wzmocni".

Na długo zapamiętam, że niezależnie od temperatury, obecności lub nie słoneczka trzeba cholernie uważać na stan nawierzchni. Opony wymieniłem 2 miesiące temu a nic to nie pomogło. Po prostu w takich warunkach należy hamować najdelikatniej jak to tylko możliwe lub ............przesiąść się do puszki :)

Ja osobiście wierzę w przeznaczenie i po prostu wczoraj to nie był mój dzień na umieranie.

Dostałem ostrzeżenie i muszę zweryfikować styl jazdy. Choć nie wiem jak to teraz będzie bo koledzy zawsze jęczeli, że jeżdżę za wolno, zbyt asekurancko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy przestaną tak mówić, gdy coś im się przytrafi*. Twoje zdrowie, dbaj o nie sam, wg. Twojego uznania. Zobaczcie, że z kumplami jest super, ale gdy nastąpi katastrofa kolega nie siedzi w szpitalu całymi dniami, prawda? Odwiedzi, wyrazi ubolewanie i znika. Tymczasem gdy wszystko gra, w pewien sposób uzurpuje sobie prawo do popędzania. Gdzie tu odpowiedzialność? Czy to sprawiedliwe? :biggrin:

 

* ...oczywiście nie życzymy im niczego przykrego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w czerwcu miałem lekki wypadek przed pasami, ogólnie to nic poważnego mi się nie stało, bolały tylko kolana przez kilka dni :(

Co mnie to nauczyło?

Teraz zwracam 2 razy większą uwagę na to co dzieje się wokół mnie :wink:

Jak widzę, że dochodzi ktoś do pasów i wygląda niepewnie to wolę się zatrzymać i przepuścić nawet jak ci za mną, będą marudzić, ale wolę dmuchać na zimne :wink:

Pozatym takim zachowaniem można poprawić trochę nasz wizerunek :)

Życzę wszystkim forumowiczom szerokiej drogi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest takie powiedzenie, ze ,,jak sie sam nie wylozysz, to sie nie nauczysz". Z jednej strony prawda..... Kazdy z nas po wlasnym doswiadczeniu zmienia automatycznie kierunek wlasnego myslenia. Wszystko tak sie diametralnie zmienia! I co najwazniejsze-dostrzega sie swoje bledy i za kazdym razem staramy sie cos zmienic w naszej jezdzie na moto, staramy sie byc bardziej czujni, przewidywalni.....

Ale kiedy juz sie wylozymy, to najgorsze sa docinki innych ,,kolegow-motocyklistow", ktorzy nigdy w zyciu sie nie wylozyli i zaczynaja nam dawac super-ekstra rady :icon_evil: :icon_twisted: To mnie wnerwia chyba najbardziej, kiedy kazdy zaczyna rznac kozaka, co to nie on i pouczac jak sie powinno jezdzic, albo co on by zrobil w danej sytuacji. Kazdy ma duzo do powiedzenia i zastrzega sobie prawa do oceniania innych, dopoki jego samego nie spotka przykra motocyklowa ,,przygoda"....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale jedno wiem na sto procent. Jeszcze dzisiaj moge zginąć. Bedzie to dzień jak każdy inny i absolutnie nic nie bedzie tego zapowiadało. [...] Dopiero otarcie sie o śmierć potrafi uświadomić sobie taką myśl.

 

 

dobrze powiedziane, i zgadzam sie z tym w 100%

 

 

I na to czy zgine czy nie nie bede miał praktycznie żadnego wpływu. :D

 

ale z tym nie zgadzam się zupełnie. Owszem są sytuacj, kiedy nie da się nic zrobic, ale często niebezpieczeństwa można uniknąć, i to, czy znajdziemy się w sytuacji podbramkowej czy nie - zależy często od nas, od naszego ewentualnego błędu.

 

 

 

 

a ja tak czytam, i jedno co mnie najbardziej boli to to, że i tak uczymy sie tylko i wyłącznie na WłASNYCH BLEDACH. Jeden pisze, ze miał szlifa na mokrym - od tamtej pory jest uważniejszy po deszczu. Inny, ze mu seicento wymusiło - to na przed skrzyżowaniem uważniej sie rozgląda...itd. Bez sensu, ze nie da sie zapamiętać wcześniej tych wszystkich lekcji, których tu tyle zostało wymienionych. I tak, ten, który miał dzwona przy wyprzedzaniu bedzie od teraz ostrożny przy wyprzedzaniu, ale nie pomyśli, ze w zakręcie może trafić na piasek i mieć przez to szlifa, choćby tamten 100 razy mu to powtarzał. I tak sam to zrozumie dopiero jak sam sie przekona na własnej skórze (w dosłownym tego słowa znaczeniu).

 

 

myślę, ze temat powinien być przyklejony i kazdy, kto wyskoczy z pomysłem zakupu R... na pierwsze moto powinien zostać odesłany tutaj. I tak mu to nic nie da, bo czowiek to taka głupia istota, ze z czyichś lekcji nie potrafi wysnuć i zapamiętać wniosków, ale może chociaż jedną czystą i myślącą duszę da sie w ten sposób uratować :D

 

Szkoda ze trzeba przywalic zeby poczuc jak groźna jest jazda motocyklem. Kazdy z ktorym rozmwialem mowil ze myslenie i swiadomosc po wypadku zmienia sie ogromnie. Nikt kto nie mial powaznego dzwona tego nie zrozumie...

 

 

no właśnie...!

 

 

Ps. Piszę to, bo ja już "nauczyłem się" wyprzedzać (kiedyś wyprzedzałem samochodem, jadący z naprzeciwka TIR wylądował przeze mnie na boku, w poprzek drogi), potem, jak już myślałem, że zmądrzałem po tym wypadku przekonałem sie jak mało jeszcze wiem o życiu i poruszaniu się po drodze, jak choćby o tym, ze nie należy panikować w zakrętach (wypadłem z trasy i przywaliłem motocyklem w drzewo). To nadal było mało, bo żeby uważać na nawierzchnię (szlif w zakręcie na piasku) też musiałem się przewrócić. Resztę sobie dopowiem, więcej już uczyć się na własnych błędach nie mam zamiaru. Każdy wypadek daje do myślenia, a przynajmniej powinien w mądrych głowach stanowić lekcję na przyszłość (jak widać ja już miałem 3 takie lekcje... słaba z4e mnie "mądra głowa" :) ).

w związku z powyższym i studiowanym zawodem staję się już powoli coraz bardziej przeczulony na temat bezpieczeństwa.

Edytowane przez Groszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mnie wnerwia chyba najbardziej, kiedy kazdy zaczyna rznac kozaka, co to nie on i pouczac jak sie powinno jezdzic, albo co on by zrobil w danej sytuacji. Kazdy ma duzo do powiedzenia i zastrzega sobie prawa do oceniania innych, dopoki jego samego nie spotka przykra motocyklowa ,,przygoda"....

Dokładnie tak. Co ciekawe ze jedna taka osoba nawet wypowiada sie w tym wątku :) Przynajmniej jedna.

 

Bez sensu, ze nie da sie zapamiętać wcześniej tych wszystkich lekcji, których tu tyle zostało wymienionych. I tak, ten, który miał dzwona przy wyprzedzaniu będzie od teraz ostrożny przy wyprzedzaniu, ale nie pomyśli, ze w zakręcie może trafić na piasek i mieć przez to szlifa, choćby tamten 100 razy mu to powtarzał. I tak sam to zrozumie dopiero jak sam sie przekona na własnej skórze (w dosłownym tego słowa znaczeniu).

:icon_mrgreen: Prawda :icon_mrgreen: I znając te właśnie prawdę trzeba sie szczególnie uczulać na takie właśnie sprawy! Katować samego siebie i zapamiętywać , uczyć sie!

O dziwo mnie jeszcze noga nie boli na zmiany temperatur. Ale myśle ze niedługo po wyjęciu całego badziewia z tej nogi czyli po oficjalnym "zakończeniu leczenia" zrobi sie ze mnie chodząca pogodynka.

 

I PAMIĘTAJCIE: BÓL PRZEMIJA, CHWAŁA TRWA WIECZNIE... A KOBIETY KOCHAJĄ BLIZNY :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dawno mialem takze wypadek na motorze jakies 5 tygodni temu. Nie byla to moja maszyna dla tego czuje sie glupio wobec klijenta ktorego to byl motor (nie chce mu spojrzec w oczy, taki obciach :clap: ) W kazdym badz razie nie o tym chcialem pisac. Tak wiec moja gleba w skutkach byla nie grozna (poza obdrapanym motorem i peknietymi owiewkami) ale jak sobie to przypomne to mogal byc. Wyjechalem na drugi pas drogi (za durza predkosc za male zdolnosci :clap: ) z nad przeciwka jechel jakis samochod ominalem go lewa strona drogi (balem sie szybko odbic na swoj pas) nastepnie ominalem znak drogowy (nie wiem jakim codem) i wysypalem sie w row na szczescie bylo miekko i ja wyszedlem bez szwanku. Tak wiec wygladala moja gleba. Jezeli chodzi o jakies przezycia wewnetrzne to mam ich i to wiele. Uwazalem ze potrafie jezdzic motorem teraz wiem ze jestem laikiem. Tu chce zaapelowac do innych kolegow ktorzy uwarzaja podobnie o samym sobie- nikt nie jest doskonaly a to czy bedzie gleba czy nie to nie zalezy tylko od nas. Dlatego warto czasem pomyslac na przyszlosc niz potem czegos zalowac. Teraz to wiem bo nie chce sobie wyobrazic jakbym wygladal po zdarzeniu z tym samochodem (jak wylecialem mialem kolo 150). Lepiej bazowac na doswiadczeniach innych niz samemu cierpiec- historia to tylko historia po co ja powtarzac. Ale jedno jest pewne teraz chce jeszcze bardziej jezdzic :clap: nie tylko dla tego ze to lubie ale dla tego zeby udowodnic sobie samemu ze moge sie nauczyc lepiej jezdzic a przede wszystkim bezpiecznie. Jazda na motorze to sztuka wiec trzeba sie jej nauczyc i ja rozwijac. Pozdro :clap: :clap:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adu, wydaje mi sie ze przezylas sporo rozczarowan po swoim wypadku, ale pozytywne jest to widzisz jak to wyglada rzeczywiscie, a nie w rozpwych okularach zabawowo zlotowych.

Tak, forum to nic wiecej jak zbieranina roznych ludzi dzielacych sie swoimi opiniami na tematy motocyklowe, a kilka spotkan na zywo tego nie zmienia.

Pouczajacych cie ekspertow - teoretykow olej po prostu cieplym moczem i tyle.

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pouczajacych cie ekspertow - teoretykow olej po prostu cieplym moczem i tyle.

 

Adam M.

Juz to zrobilam a teraz czerpie z tego przyjemnosc :biggrin:

Nic gorszego jak przejmowanie sie bzdurnymi gadaninami i popadac z tego powodu w depresje i zly humor!

Najlepsza nauka jest wyciaganie wnioskow z wlasnych popelnianych bledow i to chyba tyle w tym temacie.....

Przede wszystkim jezdzic z glowa! I oczy na okolo glowy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juz to zrobilam a teraz czerpie z tego przyjemnosc :biggrin:

Nic gorszego jak przejmowanie sie bzdurnymi gadaninami i popadac z tego powodu w depresje i zly humor!

Najlepsza nauka jest wyciaganie wnioskow z wlasnych popelnianych bledow i to chyba tyle w tym temacie.....

Przede wszystkim jezdzic z glowa! I oczy na okolo glowy!

 

 

Moim zdaniem czasami warto posłuchać kogoś kto ma większe doświadczenie od nas i inaczej całą sytuacje widzi. Nawiasem - ilość przebytych gleb nie jest wyznacznikiem doświadczenia!!.

 

Nie uważam też, że najlepszą nauką jest wyciąganie wniosków z własnych błędłów, zawsze za wczasu lepiej przeanalizować czyjś wypadek i postarać się żeby następnym razem nas to nie spotkało ... Takie jest przysłowie "Mądry Polak po szkodzie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cóż chyba wiele zostalo juz powiedziane , moge jedynie dorzucic swoje 3 grosze...jedno spotkanie z samochodem , drugie z asfaltem....duzo szczescia ze nic sie nie stalo , natomiast w psychice zostaja slady i to dobre slady, slady tego co mogloby sie stac i ze warto czasem troche odpuscic manetkę gazu...tak czy siak wiem ze drugą glebę bede dlugo pamietał , pozdrowienia :biggrin: i do zobaczenia na drodze

etz250 -> B6 -> SV650

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...