Skocz do zawartości

navaho

Forumowicze
  • Postów

    127
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez navaho

  1. Foty z jazdy są bezcenne. Ja długo "walczyłem" z materią montoga i swojej pozycji na nim. Dopiero na zdjęciu widać że np łokieć za mało zgięty, głowa za wysoko od owiewki itp szczegóły. A po zobaczeniu swoich błędów i drobnych korektach natychmiastowo zacząłem niszczyć slidery. Zdjęć nie zamieszczę coby się nie lansować w necie - to mało trendy jest.
  2. Było to w niedzielę na Banskiej w Słowacji. Na jednym z niezliczonych tam zakrętów - trzy motocykle zaliczyły spotkanie z matką ziemią. Wydaje się nam, że olej na drodze to jakaś plama, placek czy inne dziadostwo. Tymczasem na tym feralnym, prawym! zakręcie, olej miał postać smugi szerokości max 5 cm i długosci ok 2m. Jechałem 10m za kolegą,który jechał bladym i miał to "szczęście" złapać uślizg przodu na tym gównie. Przeleciał przez lewy pas i zaparkował w słowackim nissanie, którym przyjechała dziewczyna do gościa,który pół godziny wcześnie tak samo wyleciał na tym zakręcie. Ja zdążyłem ominąć olej zaparkowałem sprzęta i pytam Piotra Nr1 "co ty ku..wa hamujesz w zakręcie w pełnym złożeniu" on: "jakie hamowanie po prostu puścił przód". Poszedłem sprawdzić co jest na tym asfalcie (z wysokości motocykla nie było widać niczego niepokojącego) i wtedy wyszło szydło z worka. W czasie tych oględzin słyszę nadjeżdżające kolejne montogi, macham więc aby hamowali.Gdzie tam, dwa przeszły, trzeci (kolega Piotr nr2 na R1) - powtórzył ewolucję i znalazł się w żwirze. Dodam, że ten zakręt przejechaliśmy wcześniej co najmniej 5-10 razy i nic się nie działo. Straty w ludziach - 0 Straty w sprzętach - 3 - cebra i erłan - owiewki, suzuki słowaka - owiewki i bak. Daje to wszystko do myślenia, jak tu jeździć?
  3. Wybaczyć to ty musisz bo to nie stary ale stara (taka z piersiami) i trzeba brać na to poprawkę.... :wink:
  4. Pamiętam lata 80-te jako ciągłe kłopoty z wachą. Wtedy być kierownikiem stacji benzynowej CPN to był jedna z najważniejszych fuch w mieście, dawała władzę wręcz bez ograniczeń. Dla mnie jednak najbardziej niesamowite są czasy lat 60-tych (których nie pamiętam) a które można podejrzeć na filmach z tego okresu. Polecam wszystkim kanał Kino Polska. Ostatnio widziałem (po raz n-ty) "Nóż w wodzie" Polańskiego. Te puste szosy z samochodem przejeżdżającym raz na pół dnia budzą we mnie fizyczną tęsknotę. :crossy: A same mazury nie skalane turystami i ich śmieciami - wyobrażacie to sobie?
  5. navaho

    Potrzebna pomoc!!!

    Ale z tego gościa beton w czystej postaci. Na szczęście nie mógł by, zapewniam Cię.
  6. Przednia opona po torze wygląda tak Zwróćcie uwagę na temperaturę w jakiej ta opona pracuje i co ona robi z gumą.
  7. Lof-brak mi słów...ogromnie mi przykro.....trzymaj się !!
  8. Dzwoniłeś do Straży Miejskiej? Większość schronów przyjmuje psy tylko i wyłącznie poprzez SM. To ich musi najpierw powiadomić osoba, która znalazła psa-oni dzwonią do schroniskowego hycla i tym oto sposobem pies trafia do schronu. Osobiście znalezionego psa zawieźć do schronu nie można(przynajmniej nie wszędzie)-bo wtedy jest opłata za przyjęcie. Był już przypadek, że schronisko twierdziło, że takiego psa u nich nie ma, ale strażnicy przypomnieli sobie, że mieli zawiadomienie i wysyłali hycla. Właściciele pojechali i pies w schronie siedział..
  9. Są już ogłoszenia również na forum bokserów , buldogów angielskich, zaraz będzie na bordogach. Padła sugestia aby giełdę mysłowicką odwiedzić.
  10. Melduje się druga połowa Navaho. Ogłoszenie jest już na molosach i na adopcyjnym forum buldożków-gdzie dziewczyny przeglądają w portalach netowych ogłoszenia o sprzedaży bulwiszonów-więc będą miały malucha na uwadze. Trzymaj się! Znajdzie się na pewno!
  11. lof ! Rozważ też możliwość, że pies uciekł sam.Szczególnie gdy nie jest kastrowany mógł np. poczuć sukę w cieczce. Moje bulwy mają niesamowitą zdolność do wynajdywania dziur w płocie i wielokrotnie dawały nogę pomimo, że to suki. Warto więc dokładnie sprawdzić najbliższą i dalszą okolicę. Poza tym musisz pojechać osobiście do każdego schroniska w okolicy. Telefon to często za mało ponieważ często w schroniskach nawet nie wiedzą jakie psy mają. Trzeba samemu naocznie się przekonać czy go nie ma w schronisku. Ważny jest czas bo bulwy ze swoją wrażliwą psychiką długo w schroniskach nie przeżywają. Bardzo dobrze zrobiłeś z tym tysiącem nagrody i działaj w dalszym ciągu tak, aby jak najwięcej ludzi się o nim dowiedziało. Odwiedź też dogomanię, forum molosy no i allegro, gratki itp. Moja lepsza połowa rozpuści wici na forach bulwowych. Bądź dobrej myśli i nie ustawaj w poszukiwaniach.
  12. HunterM dobrze robisz :clap: ale jesteś zapierdalaczem wg. waszej interpretacji. Witam w klubie. tomgor a samochodem? nawet motocyklem robisz duży błąd. Ja miałem przypadek, że rowerzysta zatoczył się i przewrócił razem ze swoim rumakiem 3 metry przed moimi kołami.Był pijany. Jadąc mniej niż 1,5 metra od niego trafienie byłoby pewne na 100% niezależnie od prędkości. Zawsze im dalej od dziecka,rowerzysty czy kota tym lepiej.
  13. Ja piszę o prawdopodobieństwie wypadku, które rośnie wraz ze wrostem szybkośc i zależy w dużym stopniu od innych okoliczności przyrody. A ty piszesz o prawnej interpretacji wykroczenia drogowego To są dwie różne sprawy. Oceny o którą pytasz dokonuje życie, zapierdalacze szybciej je kończą ( z wyjątkiem Yubego, bo on szybciej się na śmierć zabzyka). W przykładzie, który podałem wcześniej (tym z wymijaniem czy wyprzedaniem pieszego) przekraczasz ciągłą linię czy nie ?
  14. HunterM nie mogę zrozumieć dlaczego ty nie możesz zrozumieć o co mi chodzi, piszę jasno i konkretnie. Podałem ci konkretny przykład kiedy przekroczenie przepisów jest rozsądne, jasno też wykazałem różnicę miedzy przekroczeniem dozwolonej prędkości a konkretnym zapierda..laniem, można przytoczyć jeszcze kilka róznych sytuacji ale nie chodzi o przerzucanie się przykładami. Właśnie w tym twoim zdaniu zawiera się twoje biało-czarne postrzeganie rzeczywistości a ona ma wiele odcieni szarości. Dlatego też napisałem, że nadjesz się do armii, tam jak rozkaz to logiczny czy nie, trzeba go wykonać. Masz zresztą jeszcze inne zdolności, które by ci się w wojsku przydały. to co pisze kolega tomgor to oczywista oczywistość jednak kolega tomgor nie rozróżnia 2 pojęć: 1.Przekroczyć dozwoloną prędkość 2.Konkretnie zapierd... ć Punkt 1 mogę zrozumieć. Punkt 2 potępiam jak każdy rozumny homo sapiens. Wy tej różnicy nie chcecie widzieć pomimo tego, że ona istnieje. P.S. Zwrotu kolego używam do Ciebie drogi Hunterze jako zwrotu grzecznościowego do kolegi z forum motocyklowego a do tomgora jako do kolegi po fachu. Jeśli faktycznie ta dyskusja to taki off to postaram się już nie odzywać.
  15. Kolega HunterM jest uparty niczym pewne nieparzystokopytne zwierzę. Przecież piszą ci po polsku, że można przekroczyć dozwoloną prędkość a można zapier... lać bez pamięci i rozumu. Naprawdę nie widzisz różnicy między jazdą o te twoje 10 km/h za dużo na pustej drodze, setki metrów od najbliższego domostwa a miedzy pomykaniem "czysta" na kole obok szkoły przed 8 rano w dzień powszedni? Właśnie tą różnicę koledzy chcą uwypuklić jest to jasne dla każdego czytającego tylko nie dla HunteraM. Można i trzeba o tym pisać i wcale nie jest to hipokryzja. To, że w obu przypadkach przekraczasz przepisy - no fakt ale ludzie myślący widzą różnicę między przepisami a myśleniem, które zawsze i w każdej sytuacji jest najważniejsze, ważniejsze nawet od Kodeksu Ruchu Drogowego. Rozróżnić myślącego kierowcę od ślepego wykonawcy przepisów można najszybciej, obserwując sposób omijania pieszych i rowerzystów. Wąska, pusta, prosta droga, miedzy pasami podwójna ciągła linia, idzie pieszy, ślepy wykonawca przepisów omija delikwenta w odległości 30 cm byle by nie najechać na ciągłą linię. Myślący kierowca omija takiego pieszego w odległości 2 metrów jadąc lewym pasem mając podwójną ciągła w dupie. Naraża się na mandat? - oczywiście, ale postępuje racjonalnie. HunterM nie myślałeś kiedyś o karierze wojskowego? :icon_razz: Do pewnych formacji doskonale byś się nadawał. Może jeszcze nie jest dla ciebie za późno?
  16. To są jacyś nieprawdziwi greccy motocykliści. Prawdziwy grecki motocyklista obowiązkowo jeździ bez kasku i z fajkiem w zębach rozmawia przez telefon.
  17. Łe tam to jest ch.....j - MY (posiadacze Xr-1000) dopiero przy 291 zamykamy szybkę :crossy:
  18. No i YUBY nam dojrzewa. nr Musisz wydać tę kasę na porządny kask, albo to olejesz i ................... i tak wydasz kasę na porządny kask, tylko dłużnej będziesz się męczył.
  19. Dzięki HunterM Bardzo fajnie napisałeś, wyczerpująco. Tylko nie wiem z czego wnosisz, że chciałbym być myśliwym - ale to nie ważne. Przepraszam Cię za tą czcionkę, naprawdę było to nie zamierzone. Widzę, że ci się nie chce mnie oświecić - ok.
  20. HunterM Miałem się nie wypowiadać w "twoim" temacie ale widzę, że jednak rozwinęła się dyskusja więc pozwolę sobie na kilka uwag. Piszesz o łowiectwie z wielkim zaangażowaniem i wydaje się, że polowanie jest dla ciebie ważnym aspektem życia, na pewno masz to wszytko dobrze przemyślane i "rozpracowane" stąd moje pytania. Na zarzut „myśliwi zabójcy” ci ostatni odpowiadają zazwyczaj przytaczając takie argumenty: Ochrona zwierzyny przed kłusownictwem. Wasze działania mają niby zapobiegać kłusownictwu, pytam w jaki sposób? Przecież gdy kłusownik wychodzi na swoje łowy z użyciem broni palnej, wy w tym czasie jesteście w swoich biurach, firmach i zarabiacie pieniądze. Kłusownik nie kłusuje w weekendy kiedy większość myśliwych ma czas, kłusuje sobie „spokojnie” w tygodniu gdy na myśliwego nie trafi. On nie boi się myśliwych, on boi się leśniczego i Straży Leśnej. Ta ostania służba powinna z kłusownictwem walczyć zawodowo a nie jak wy hobbystycznie. Ok - znajdujecie mnóstwo wnyków i je niszczycie – to oczywiście jest bardzo w porządku, tylko wyjaśnij mi proszę po co myśliwemu w tym celu sztucer na ramieniu? Rozstrzeliwujecie te wnyki? Ochrona gatunków. Twierdzicie, że dokarmiacie zwierzynę w zimie, prowadzicie selektywne odstrzały słabych i chorych osobników. To jest też oczywiście ok. Tylko pojawia się pytanie czy w tym celu nie wystarczyła by „siła ognia” i fachowość leśniczych i kilkuset zawodowych łowczych. Czy do tych selektywnych odstrzałów potrzeba armii ponad 100 tysięcy członków sic! co do wiedzy, umiejętności strzeleckich, „kręgosłupa moralnego” i zdrowia psychicznego wielu z nich, można mieć poważne wątpliwości? Można odnieść wrażenie, że wy te zwierzaczki zimą dokarmiacie żeby wiosną mieć do czego celować. Macie zasługi w restytucji np. żubra ale po co przy okazji fundujecie hekatombę sarnie. Pewnie dlatego, że dla tych kilkuset żubrów w lesie zabraknie zieleniny bo całą zeżre sarnina. Pewny strzał. Mogę przypuszczać, że jako człowiek inteligentny nie chcesz sprawiać niepotrzebnego cierpienia - ale przecież zawsze możesz trafić nie koniecznie tam gdzie celowałeś? Zwierzę to nie człowiek, jak pisałeś z myśleniem u niego kiepsko ale ból odczuwa, to chyba przyznasz? Czy nigdy nie zastanawiałeś się co czuje takie źle trafione zwierzę? Czy zakładasz, że nic nie czuje bo jest tylko "sztuką"? Jak ty osobiście poradziłeś sobie z tym problemem i czy dla ciebie jest to w ogóle jakiś problem? To, że prawo łowieckie i związek łowiecki w ogóle zaleca tylko pewne strzały jest oczywistą oczywistością ale chybione strzały na pewno się zdarzają, bo muszą. Co zrobisz gdy ty też kiedyś (czego Ci oczywiście nie życzę) chybisz i tylko zranisz? Czy Prawo Łowieckie dopuszcza i jeśli tak to w jakich sytuacjach strzał w głowę? Was myśliwych atakują, wy się bronicie to dla mnie to normalne. Moim zdaniem jednak, jak się coś robi to trzeba mieć odwagę wyłożyć kawę na ławę. Dlaczego na pytanie - dlaczego polujesz , słyszy się zaraz to całe pieprzenie o zimowych dokarmianiach i ochronie gatunków? Dlaczego nie przyznajecie - poluję bo lubię dreszcz emocji towarzyszący polowaniu, bo lubię walnąć czysto w komorę ? Dla mnie było by to uczciwe postawienie sprawy. Cała reszta to hipokryzja czystej wody. Ochrona zasobów leśnych jest tylko pochodną przyjemności jaką daje same polowanie. Jak się domyślasz sam nie poluję, mam kilku znajomych myśliwych, na dyżurach czasem czytuję ich „Łowcę polskiego” i przyznaję, że otoczka łowiectwa z całym ceremoniałem i frazeologią ma swój niesamowity urok, niektóre opowieści czyta się jak najlepszą powieść. Ale przynajmniej u mnie pozostają ogromne wątpliwości, które w skrócie :bigrazz: przedstawiłem. Jeśli polowanie odrzeć z tej otoczki to pozostanie…… sorry – zabijanie, niemal zawsze niehumanitarne, tylko trzeba umieć to przyznać. Pozdrawiam
  21. navaho

    Aprilia RSV 1000 R

    Oczywiście przyjacielu, ja po prostu miałem pecha. Dowodzi to tylko tego, że zepsuć się może wszystko, dlatego potępianie w czambuł, czy to włoskiego czy japońskiego nie ma sensu.
  22. navaho

    Aprilia RSV 1000 R

    Przebieg 36 tys. padły panewki. Moto zgasło na autostradzie. Olej zmieniany co 4 tys. Mam zamiar wymienić cały silnik. Chyba to dowód na to, że nie ma sprzętów bezawaryjnych.
  23. navaho

    Aprilia RSV 1000 R

    A ja ostatnio rozbierałem silnik mojej Aprilii (tzn. patrzyłem jak to robi mechanik) i powiem wam, że to co tam zobaczyłem wam też by się nie spodobało. :( Tak, że enZo nigdy nie mów nigdy, bo życie potrafi pisać zaskakujące scenariusze. U mnie rozwiązaniem na teraz okazał się zakup pokemona właśnie.
  24. Ten skuter co go wyprzedziłem to zielony był jakiś Kawał_sraki czy cuś takiego ..... :P
×
×
  • Dodaj nową pozycję...