Skocz do zawartości

JINLUN - Made in China


voti
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Mam przejechane 14 km. a na serwis jechałem za synem max 45km/h ( syn dociera nowego ROMET-a CRS-50) więc o winie z mojej strony "raczej "nie ma mowy. O paliwie w tłumiku wspomniał mechanik ale powiedział że przyczyne poda jak rozbierze moto. Dziś zajrzałem do serwisu i mechanik powiedział krótko -wadliwy montaż- jakaś uszczelka przyszczypana paliwo gdzieś tam przeciekało no i zawory żle ustawione , to wszystko do kupy załatwiło tłumik i coś tam jeszcze.Teraz czekają na części a ja mam nadzieje że to będzie na gwarancji. Przepraszam za tak nieścisłe informacje ale byłem tam w godzinach pracy i wiecie jak to jest. Obiecuje podać dokładnie co było robione po odbiorze moto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie propaganda, tylko PASJA! Chwalimy sprzęty - owszem (jest za co ),

 

Naprawdę wierzysz w to co mówisz? Dobre :icon_biggrin:

 

A co do terstów w ŚM - przykro mi, ale testujemy to co importerzy dają nam do redakcji. A z chińszczyzny się wycofują, bo w testach na motocyklach tych nie zostawiamy suchej nitki. I nie mam tutaj poczucia winy - jakby Honda czy Yamaha zrobiła rozpadającego się gniota to gwarantuję Wam, że na pewno bym o tym napisał. Nie ma jednak takich przypadków, uwierzcie mi, że niektóre z motocykli są tak dobre, że nie ma do czego się przypiąć. Z Chińszczyzną jest inaczej - jako niezależny dziennikarz muszę sporo się natrudzić, by napisać coś miłego. Staram się wejść w skóre posiadaczy tych motocykli, podejść do sprawy od strony materialnej i uwierzci mi, "za" nadal jest bardzo mało. Bez obrazy, ale Wasze zachwycanie się chińszczyzną traktuję jako łapanie się brzytwy. Mam fajny motocykl, ale samochód marki DAEWOO, nazwyam go "paździeżem" i doceniam za nikie koszty eksploatacji, komfort i bezawayjność (tego brakuje chińskim moto). Ale nie wmawiam sobie, że mam mega wypas furę. Otóż wspomniane Daewoo prowadzi się jak stara ... to znaczy nie za specjalnie, wygląda staromodnie, bespieczeństwa za grosz, zaczyna rdzewieć ... Nie tworzę według niego atmosfery superwozu za rozsądną cenę, nie wmawiam sobie że jest to klasyk. Smigają tym stare dziady w kapeluszach i taksiarze. Nie stać Was na taką samoocenę Waszych motocykli? :crossy:. Nie naskakuję na właścicieli nowych M<ercedesów czy BMW i nie wmawiam im że są brakami bez gustu w dobrych wozach. A Wy tak staracie się bronić, nie dopuszczacie argumantów, ze inne motocykle mogą być lepsze? Czy lepiej jest żyć w towarzystwie wzajemnej adoracji i klepać się po plecach?

Pawel

Edytowane przez Pawel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Panie Pawle :)

miło mi zamienić słowo chociaż za pośrednictwem klawisza.

Na wstępie maleńka uwaga. Opis Panona zamieszczony był w czasopiśmie Chopper Club które było własnością importera, stąd może i pojawiły się peany na cześć tej 125-tki.

Chopper Magazin jest zupełnie odrębnym tytułem, pomimo podobnej nazwy.

Mam wrażenie, że zbyt cierpko ocenia Pan nasze artykuły. Nigdzie nie wpadamy w zachwyty nad chińska technologią, nie twierdzimy, że nasze motocykle to cuda techniki. Raczej odpieramy dość napastliwe uwagi na temat ich - często wydumanych - braków.

W żadnej publikacji nie zmierzam szerzyć propagandy sukcesu (Panie Pawle, uwaga o komunie chyba dość mocno przesadzona :bigrazz: ) ale zamierzam udowodnić, że chiński motocykl przy odpowiedniej eksploatacji jest tak samo użyteczny (i pożyteczny) jak każdy inny.

To sektor rynku adresowany do konkretnego odbiorcy. Na pewno nie będzie to rarytas dla palacza gumy ani też dla faceta który lata spędził na litrowych pojemnościach. Ale idealnie wpisuje się w oczekiwania klienta o chudszym portfelu, dla zaczynających przygodę z jednośladem jak i szukających weekendowego relaksu.

Sądzę że należy oceniać te pojazdy relatywnie do ich ceny. Trudno oczekiwać w chińskiej cenie japońskiej jakości.

Poza tym mam wrażenie, że obaj spędziliśmy na motocyklach większą część życia. Również dostajemy do redakcji motocykle do testów. Panie Pawle, obaj wiemy ile warta jest opinia poparta przebiegiem rzędu 100km.

Aby rzetelnie ocenić pojazd potrzeba naprawdę sporego dystansu, przede wszystkim w możliwie zróżnicowanych warunkach.

Zarzut, że właściciele chińskich pojazdów nie dopuszczają myśli, że istnieją lepsze motocykle jest zupełnie bezzasadny. Wręcz niegrzeczny... Wszyscy zdają sobie sprawę z tego czym jeżdżą i starają się jak mogą cieszyć się tym co mają. Sądzę, że zamiast uświadamiać ich w niedoskonałościach azjatyckiej technologii wystarczy dać im spokój... pozwolić cieszyć się życiem i posiadanym sprzętem.

Nikt nie stawia znaku równości pomiędzy "japonią" czy produkcją europejską... na chinczykach też jeżdżą ludzie myślący :icon_mrgreen:

Pozdrawiam serdecznie Krzysztof

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra dobra, skończy z tym "panowaniem" bo nie czuje się tak dobrze, Paweł będzie lepiej :icon_mrgreen:

 

A co do tematu - zgadza się, nie ma możliwości by w testach zrobić dużo kilometrów. Nie jest to jednak 100, a raczej 500, więc nie tak mało. Inna sprawa - czasami to aż zbyt dużo, by przekonać się o awaryjności i właściwościach jezdnych. Właśnia za to nam płacą w redakcji, byśmy umieli ocenić motocykl nawet po niewielkim przebiegu. Odpadające elememnty czy gasnący silnik w czasie jazdy (w dwóch motocyklach taka sama przypadłość !!) nie wróżą dobrze na przyszłość, tak samo jak śliskie opony, czy wiotkie zawieszenie. Wszystkie motocykle, po pierwszych wpadkach zawsze sam wszystko skręcałem, pompowałem koła, nawiercałem otwory odpowietrzające w korku zbiornika paliwa itp. Nie trzeba do tego 5000 km by stwierdzić że coś jest dobre lub złe. Da to większy pogląd na sprawę, nie nie obróci wyniku na drugą stronę. Sam argument ceny mnie jednak nie przekonuje. Nic nie usprawiedliwia niebezpiecznych zachowań motocykla na drodze i najbardziej o to mi chodzi. Nie o lakier, chromy, czy plastiki takiej a nie innej jakości. Motocykl musi być bezpieczny, obojętnie czy jest chiński, włoski, japoński czy niemiecki. A tutaj według mnie jest największa "dziura" i zastrzeżenia z mojej strony. I rzetelne dziennikarstwo powinno polecać między innymi na pisaniu o tym.

 

Oczywiście życzę powodzenia :)

 

Pawel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w pełni, że kwestie bezpieczeństwa są najbardziej istotne. Relacje z jazd próbnych, które zamieszczamy również są rzetelne i w pełni wiarygodne.

Powiem tak, jestem zaskoczony ilością wad i usterek które podajesz. Nie wiem czy trafiasz feralnie czy motocykle, które trafiają do naszej redakcji są po prostu sumienniej przygotowane do jazdy.

Przed każda jazdą motocykl, który przychodzi na test trafia na nasz serwis. Nie sądzę, aby to umniejszało wiarygodność testu bo mamy ocenić stan faktyczny pojazdu który najczęściej bywa przyćmiony niedbalstwem dealerów. Wierz mi, że przewaga procentowa usterek tego sprzętu to niedbalstwo importerów podczas montażu, byle jakie przeglądy zerowe, kolejno błędy eksploatacyjne.

Mówię to z pełną odpowiedzialnością, że na dość sporą liczbę przetestowanych motocykli z ChRL zdecydowanie zanegowałem 3-4 sztuki. Owszem, bywają motocykle w których podstawowe elementy wymagają ingerencji na dzień dobry. Ale w 99% dotyczy to pojazdów importowanych przed 2006 rokiem. Ostatnie partie naprawdę różnią się bardzo na korzyść od swoich starszych poprzedników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"jako niezależny dziennikarz"

 

Jak najbardziej - nie mam nastawienia do tych motocykli, ja sam ich nie sprzedaję, a pracuję dla firmy, która nie ma konkurencyjnych motocykli w ofercie (Honda), nie ma też nacisków ze strony redakcji, czy w drugą stronę - importerów bym pisał tak a nie inaczej. Wiele razy spotkałem się z różnymi zarzutami, że pewnie część tekstów jest sponsorowana, a nawet że zjechałem Wektora 250 bo konkurencja mi zapłaciła / firma nie zapłaciła. Dyskusja ta odbywała się na forum gazety.pl gdzie się sporadycznie udzielam, a część czytających uznała że taka a nie inna recenzja wynika z mojej złośliwości. A mnie na rawdę o mało nie przejechał tir, rzeczywiście odpadły oba kufry, rozpadał się wydech i motocykl był nieposkrecany!

 

Tu dochodzimy do tego o czym kacpoerpo wspomniał i muszę się z tym zgodzić. Większość złego PR`u robią sami importerzy i serwisy, którym nawet nie chce się dobrze przygotować motocykla do testu. Jakim trzeba być [tutaj sobie coś wstawcie] zeby nie ruszyć dupy i nie posprawdzać motocykla który jedzie do jednej z dwóch największych gazet motocyklowych w Polsce! Więszość maszyn trafiających do klienta nie ma nawet prawidłowo wyregulowanego luzu na manetce gazu. Czasami jest to prawie 1/4 obrotu, jak można tak jeździć? Jakie są kompetencje serwisantów, którzy robią przeglądy zerowe? Powinni wyplatać wiklinowe kosze, a nie dotykać się do motocykla. Szczególnie takiego, króry jest bardzo narażony na błędy popełnione jescze w fabryce. Macie pecha - źle wykonane motocykle są przygotowane dla klienta i potem serisowane równie niedbale. Kumulacja ...

Wychodzi na to, że bronię teraz chińszczyzny, hehehehe. Ale faktem jest, że czynnik ludzki ma tu równie duże znaczenie jak gówniane materiały (bo już opon które powinno się natychmiast wywalić na śmietnik nie da się poprawić, tak samo jak za miękkich tylnych amortyzatorów, czy wyciągającego się jak guma od gaci łańcucha).

 

Poważnie? Starasz się wejść w skórę posiadaczy chińczyków?

 

Tak, staram się. Główkuję jak nie wiem co, żeby uzasadnić kupno takiego motocykla. Czasam nie daję rady. Jak na razie powiedziałem że ciekawe są dwie trzy konstrukcje - Vuki V3 (coś ala skuter), Dadyw Rgal Rptor (250 ccm, kosztujący trochę ponad 10 tys. po wymianie opon nadaje się do czegoś) i Romet K125 (faktycznie cena 4 tys. zł zrobiła swoje, nawet się nie rozpadał :icon_mrgreen:). Moto Magnus gasł, i to dwie sztuki, Wektor 250 to masakra, rozpadał się jak nie wiem co, gasł, Panon Prince też rozdawał swoje części po okolicznych lasach (klamka sprzęgła, wydech), był jescze Rycerzyk (Knight) z którego usterek nie pamiętam, ale nie zrobił dobrego wrażenia. Wspólne cechy? Strasznie gówniane opony, które kilka razy o mało nie doprowadziły do dzwona. Pamiętam 3 niekontrolowane zejścia na kolano w sposób tak zaskakujący, że dziwię się, że obyło się bez gleby. Kilku znajomych wywaliło efektowną figurę przez opony montowane w chińszczyznach.

 

Dla odmiany, miałem w testach dwa małe motocykle japońskie. Suzuki Van Van i Yamahę XT 125. Same jeździły, frajda jak nie wiem co, mimo równie małego i słabego silnika. Zero stresu o opony, zero rozkręcania, równie prosta konstrukcja, zero fajerwerków i 1000 ccm pojemności silnika. Dostadałem też dwóch koreańskich wynalazków - Hyosunga GT 650 i GV 650. Zdały egzamin, owszem, miały wady, ale nie były niebezpieczne. O japońskich motocyklach nie mówię, bo co tu pisać ... Wsiadasz - jedziesz i tyle. Tego samego oczekuję od chińskiego motocykla. Ma JEŹDZIĆ, nic więcej. Jakbym chciał majsterkować kupił bym sobie Junaka, a nie fabrycznie nowy motocykl.

 

Liczę też, że w ŚM przeczytam rzetelne testy chińskich motocykli (nowych i używanych).

 

A to na pewno :crossy:

 

Pawel

Edytowane przez Pawel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Wy tak staracie się bronić, nie dopuszczacie argumantów, ze inne motocykle mogą być lepsze? Czy lepiej jest żyć w towarzystwie wzajemnej adoracji i klepać się po plecach?

Pawel

Nieee no Pawel teraz to przesadziłeś. Przeczytaj sam jeszcze raz to co napisałes bo chyba sam w to nie wierzysz.

Jeżeli ktoś już ma tu być obiektywny i rzetelny to chyba jesteśmy my użytkownicy tych sprzetów i ci co kiedyś na nich jeździli.

Wszystkie awarie i usterki opisujemy najdokładniej jak potrafimy, łącznie z ich rozwiązywaniem.

Pawel zastanów się dlaczego jeździmy chińskimi sprzętami a nie nowymi Harleyami? Czy dlatego, że chińszczyzna jest lepsza? To stąd to twoje stwierdzenie, że nie dopuszczamy argumentów, że inne motocykle mogą być lepsze?

Pawel jeżdziłeś na wielu sprzętach bo masz taką mozliwość, w testach skupiasz się na doznaniach i mozliwosciach sprzętu a cena, cóż Cię obchodzi cena jak i tak nie będziesz kupował tego bo tylko testujesz.

Teraz zapomnij o tych drogich i wspaniałych sprzetach i skup się na tym ile zwykły zjadacz chleba może sobie pozwolić wydać na motocykl, może dotrze do Ciebie w końcu jaki jest główny powód kupowania chińszczyzny.

Teraz zajmijmy się testowaniem chińskiego sprzętu a chodzi mi głównie o tego nieszczęsnego Wektora.

Złamałeś dwie podstawowe zasady:

- przed piwrwszą jazdą trzeba posprawdzać dokręcenie śrub

- sprzęt trzeba dotrzeć zanim da się nim jeżdzić na maxa (w okresie docierania ma straszne drgania i musi się to uspokoić)

Co zrobiłeś Ty, wsiadłeś na nieposkręcany Chiński motocykl i odrazu chciałeś sie przekonać ile to pojedzie.

Pewnie, że taki test jest potrzebny bo ludzie powinni wiedzieć jak najwięcej zanim się zdecydują na zakup ale skoro powiedziałeś A to powiedz B.

Twój test obrazuje tylko to co się dzieje ze sprzetem jak odrazu wsiądziemy po zakupie i damy po garach.

Tylko czemu nic nie piszesz, że mozna inaczej i nie będzie tego typu broblemów, lub będą występowały w znacznie mniejszym stopniu.

Czytasz ten temat i nie dopuszczasz do świadomości, że może jednak da się tym bezawaryjnie i bezpiecznie jeździć przy odpowiednim potraktowaniu, którego nie bierzesz nawet pod uwagę bo po co jak w japońcach można odrazu dać po garach.

Może jednak twój obiektywizm nie jest taki całkiem obiektywny, skoro są użytkownicy, którzy przejechali znacznie więcej niż 500km i nic złego im się nie dzieje z tymi chińskimi wynalazkami i mało tego, mają wielką frajdę z jazdy mimo tego, że są inne wspanialsze sprzęty.

Co do opon, to odbiegają znacznie od tych markowych ale jak ktoś trochę na nich pojeździ to można je wyczuć i nie robią żadnych niespodzianek.

Pawel jeżdzisz bardzo mocnymi sprzętami na świetnych oponach i po prostu nie ma co porównywać tego do chińszczyzny co nie znaczy, że na chińszczyżnie nie da się bezpiecznie jeździć jak się tylko umie i ma zdrowy rozsądek.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że w końcu zaczniesz też testować chińszczyznę używaną by przedstawić czytelnikom pełny obraz a nie tylko wycinek.

 

Wychodzi na to, że bronię teraz chińszczyzny, hehehehe. Ale faktem jest, że czynnik ludzki ma tu równie duże znaczenie jak gówniane materiały (bo już opon które powinno się natychmiast wywalić na śmietnik nie da się poprawić, tak samo jak za miękkich tylnych amortyzatorów, czy wyciągającego się jak guma od gaci łańcucha).

Tylne amory przynajmniej u mnie nie tyle miękkie co nic nie tłumią

Ten wyciagający się łańcuch przejechał już 14tyś i jest tylko trochę poza połową zakresu, pod warunkiem, że potrafi się go właściwie smarować.

Opony kiepskie i trzeba się pilnować o przycieraniu podestów na zakręcie można zapomnieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) Zamontowałem w moim motorku halogeny "DLLA" i pod nimi piórnik, Szybka jak u Shippa. razem wygląda jak na fotkach u braci 3citi. Pomalowałem boczne dekle, bo po zdarciu nalepek zostały po nich dziury. Zastanawiam się tylko czy podłączyć halogenki na drogowe czy na mijania. :)

Podłącz pod mijania i zamontuj dodatkowy wyłącznik.

 

hehe poniekąd Paweł ma troszke racje... ale cóż... jak to się mawia każdy ma prawo z czymś sie nie zgadzać a naszym zadaniem jest to aby każdego wysłuchać i jego opinii...

Na jego miejscu też bym pewnie podobnie twierdził, bo jak wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia a Paweł siedzi na 160konnej litrówce.

Nie chodzi jednak o opinię Pawła, bo jego odczucia też są ważne i reprezentuje podejście sporej części ludzi ale niech nie poprzestaje na tym, tylko pójdzie dalej. Zawsze są dwie strony medalu.

Edytowane przez Luca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Z chińskimi motocyklami mam do czynienia od 4 lat i uważam, że przy odpowiedniej eksploatacji i prawidłowym serwisowaniu są tak samo niezawodne i funkcjonalne jak motocykle każdego innego producenta.

Oczywiście trzeba mieć pełną świadomość ograniczeń konstrukcyjnych. Mówiąc inaczej, trudno za chińską cenę oczekiwać japońskiej trwałości i osiągów. Decydując się na pojazd z niższego przedziału cenowego trzeba zdawać sobie sprawę z takowej decyzji nie tylko przy kasie.

Przejechałem na "chińczykach" ponad 25tys km i jakoś nie doświadczyłem żadnej specjalnej tragedii ani traumy. Ostatnie dwa lata (8,5tys.km) przejeździłem Magnusem Eagle 250 - kopia Virago. Uważam, że to jeden z ciekawszych motocykli jakie pojawiły się na polskim rynku. Wszystkie podzespoły oraz elementy eksploatacyjne (filtry, świece itp) idealnie pasują od Yamahy (oczywiście są nieporównywalnie droższe niż chińskie, a działają tak samo) Podobnie wszystkie dane regulacyjne. Jednostka napędowa jest wierną kopią Virażki. Szybkość maksymalna to 130km/h idealna przelotowa 90-110km/h. Spalanie w granicach 2,5-3l/100 w zależności od dynamiki jazdy. Pokonywałem jednorazowo dystanse blisko 600km (bez przystanków) i motocykl nie doznał żadnych "obrażeń".

Większość usterek w tych pojazdach to wynik niewłaściwej eksploatacji, ale też - niestety - błędy dealerów (kiepskie i nierzetelne przeglądy zerowe, byle jaki montaż wstępny)

Pozdrawiam wszystkich użytkowników chinoli :) i do zobaczenia na trasie :crossy:

 

 

Dobra dobra, skończy z tym "panowaniem" bo nie czuje się tak dobrze, Paweł będzie lepiej :)

 

A co do tematu - zgadza się, nie ma możliwości by w testach zrobić dużo kilometrów. Nie jest to jednak 100, a raczej 500, więc nie tak mało. Inna sprawa - czasami to aż zbyt dużo, by przekonać się o awaryjności i właściwościach jezdnych. Właśnia za to nam płacą w redakcji, byśmy umieli ocenić motocykl nawet po niewielkim przebiegu. Odpadające elememnty czy gasnący silnik w czasie jazdy (w dwóch motocyklach taka sama przypadłość !!) nie wróżą dobrze na przyszłość, tak samo jak śliskie opony, czy wiotkie zawieszenie. Wszystkie motocykle, po pierwszych wpadkach zawsze sam wszystko skręcałem, pompowałem koła, nawiercałem otwory odpowietrzające w korku zbiornika paliwa itp. Nie trzeba do tego 5000 km by stwierdzić że coś jest dobre lub złe. Da to większy pogląd na sprawę, nie nie obróci wyniku na drugą stronę. Sam argument ceny mnie jednak nie przekonuje. Nic nie usprawiedliwia niebezpiecznych zachowań motocykla na drodze i najbardziej o to mi chodzi. Nie o lakier, chromy, czy plastiki takiej a nie innej jakości. Motocykl musi być bezpieczny, obojętnie czy jest chiński, włoski, japoński czy niemiecki. A tutaj według mnie jest największa "dziura" i zastrzeżenia z mojej strony. I rzetelne dziennikarstwo powinno polecać między innymi na pisaniu o tym.

 

Oczywiście życzę powodzenia :)

 

Pawel

 

Panowie (szczególnie zagorzali przeciwnicy chińszczyzny) serdeczne dzięki, że dzięki wam ten wątek rośnie w lawinowy sposób ale wałkujecie tę samą myśl przewodnią (chinczyk to zło konieczne i (styl Greedo) niszcz chińską stonkę :) ) od samego początku trwania tego wątku nie wnosząc żadnych nowych elementów.

To już znamy wszyscy na pamięć. Czy waszym celem jest abyśmy zaczeli to powtarzać jak mantrę? Nie wiem. W każdym razie odnosząc się do powyżej przytoczonych cytatów i wierząc, że obaj panowie piszą prawdę (bo nie mam podstaw do twierdzenia inaczej). Chciałbym zauważyć, że jeden na chińskich motorkach jeździ od czterech lat i przejechał na nich ponad 25tys km drugi około 500km. Jak myślicie komu uwierzy bardziej człowiek czytający takie dwie wypowiedzi? (takie pytanie retoryczne :bigrazz: )

 

Pawle, z tego co wiem z tego forum jesteś dobrym mechanikiem motocyklowym i znasz się na tym dobrze ale również muszę zgodzić się z Lucą, że jednak dobry motocyklista sprawdzi nieznany mu motocykl dopiero co sprowadzony przed jazdą gdyż bałby się jechać motocyklem, którego nie zna w pierwszą trasę chociażby żeby ograniczyć niebezpieczeństwo wypadku, na które tak bardzo przecież zwracasz uwagę. Pozatym pisanie "o towarzystwie wzajemnej adoracji i poklepywaniu się po pleckach" brzmi jakbyś już wyczerpał wszystkie merytoryczne argumenty i czepiał się byle czego, a tego się akurat po Tobie nie spodziewałem.... :) Przecież cała brać motocyklowa to jest "towarzystwo wzajemnej adoracji" i nikt nie ma o to pretensji. A co jest w tym złego że ludzie mający podobne zapatrywanie na motocykl (może życie) czuje do siebie sympatię? Przecież to jest naturalne....

 

Jeśli chodzi o awaryjność to ruskie po sezonie trzeba rozbierać i naprawiać a nie ma tam nagonki tylko jest szacunek, że ktoś potrafi "zrobić coś z niczego". Nie zrozumcie mnie źle, nie oczekuję wcale peanów że mam i walczę z chińczykiem (chociaż wcale nie walczę :) ). Ale dajcie nam w spokoju wymieniać nasze spostrzeżenia i techniczne uwagi i zajmować się tym czym lubimy.

 

Powyższe wątki przysparzają nam jedynie znacznego zwiększenia liczby w ilości postów w danym wątku nie wnosząc nic wartościowego do toczących się tu rozmów także usilnie apeluję :

WRÓĆMY DO RZECZOWEJ TECHNICZNEJ DYSKUSJI !!!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Od jakiegoś czasu myślę o tanim motorku. Szukam głosów rozsądku i nie tylko.

 

Z powodu ograniczeń cenowych i niechęci do używanego sprzętu plus obawy przed wydaniem kasy na kompletny wrak padło na Chińczyka. W opcji jest: skuter, chopperek 50 lub motocykl połączony z kursem prawa jazdy. W grę wchodzą raczej motory budżetowo budżetowe dla pracownika budżetówki, więc 125ki Rometa aż do Challengera 200 Kingwaya (rocznik 2007 można kupić poniżej 5K). Nie mam żadnego doświadczenia jeśli chodzi o motocykle ani motorowery. Jeśli chodzi o sprawy mechaniczno/elektryczne to sobie radzę. mam garaż, narzędzia, I skromne doświadczenie z samochodami typu FSO. Plus ojca i sąsiada, którzy wszystko może z wyjmowaniem silnika przetrenowali na tych autach, więc obaw o awaryjność nie mam. Chyba, że awaryjność będzie na poziomie rowerów z hipermarketu i każda naprawa wymagać będzie kupna drogich części.

 

Chodzi mi głownie o dojazdy do pracy. W uproszczonym rachunku ekonomicznym wygrywa : miesięczny na autobus, nowy skuter/chopperek 50, nowy tani motocykl z prawkiem, potem Polonez na gazie. Dane na jeden rok, teoretycznie opłacalność motorków rośnie z czasem ale wątpię, żeby motor był moim docelowym codziennym środkiem transportu... I tu jest pytanie jak długo w roku da się na motocyklu, jaki jest łączny czas przerw serwisowych Chińczyków, tzn taki okresów kiedy motocykle nie był na chodzie i trzeba szukać innego transportu. Powiedzmy, że awarie z którymi da się jeździć i naprawia się je w wolnej chwili w weekend nie liczą się jako awarie.

 

Teraz pytanie główne czy warto na tego Chllengera 200 z 2007 się skusić, pytanie o sam motocykl i opinie użytkowników. jeśli warto to czy takie oferty długo się utrzymują. Wolałbym najpierw zrobić prawko a dopiero potem kupić motor niż na odwrót. Od dwóch dni czytam ten topic, jestem gdzieś w połowie, niestety do tego momentu o 200tce jest mało postów. Na 250kę mnie nie stać to jest aż 3000zł różnicy i wychodzi dużo drożej niż samochód... Mam zgryz nad tym od jakiegoś czasu. Łamałem się nad skuterem, ale dla dorosłego w przedziale 100kg to skuterek chyba za mało. Motocykl to motocykl.ale to także stres zdawania prawka. Generalnie jestem w kropce... I im więcej o tym myślę tym trudniej mi zdecydować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam zgryz nad tym od jakiegoś czasu. Łamałem się nad skuterem, ale dla dorosłego w przedziale 100kg to skuterek chyba za mało. Motocykl to motocykl.ale to także stres zdawania prawka. Generalnie jestem w kropce... I im więcej o tym myślę tym trudniej mi zdecydować.

Co do skuterów to raczej wiele się od nas nie dowiesz, choć to najtańsze rozwiązanie. To ty musisz sam zdecydować co ci odpowiada. Przeczytaj do końca ten temat i może cos postanowisz.

Ja mogę tylko powiedzieć, że jak bym miał na to mało kasy i moto miało słuzyć głównie jako tani środek transportu do pracy to bym wybrał Rometa 125.

Mało pali i ciekawie wygląda a co więcej to już tylko od użytkowników mozna się dowiedzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:cool: zrobiło sie ciekawie ;) chyba przypadkiem wsadziłem kij w mrowisko, w każdym razie przepraszam za spore kontrowersje.

Może na wstępie odpowiem CJT7 na pytanie o wiarygodność przebiegu. Przez ostatnie dwa lala na samym LIFANIe przejechałem coś ponad 8tys. W pełen przebieg (około 25tys) wliczam wszystkie jazdy testowe na motocyklach i skuterach wyprodukowanych w ChRL. Cykl testów w jakich uczestniczę rozpoczyna piąty rok.

Jeżdżę cały sezon więc wydaje mi się, że 6tys w ciągu sezonu to nie jest dystans powalający na kolana.

Ale spox, każdy wierzy w to co do niego trafia.

Teraz do Belfhandy

Musisz mieć świadomość, ze większość motocykli dostępnych na polskim rynku pochodzi od jednego producenta. Pozornie różnią się cena i niuansami stylistycznymi. To nie do końca prawda. W ostatnich dwóch latach wykreowała sie ścisła czołówka importerów o zdefiniowanej i konkretnej polityce marketingowej. Zaczynają dbać o markę i wszystkie "konsekwencje" związane z utrzymaniem dobrego imienia. Aktualnie najczęściej różnice w cenie dotyczą już nie tyle marży ile zastosowanych podzespołów (gaźniki, łańcuchy, akumulatory, m.in. ogumienie itp) w lepszych markach spotkasz gaźniki mikuni w gorszych chińskie. Taki chiński motocykl (lub skuter) to składowa wielu istotnych elementów dająca wynik ostateczny. Dlatego cholernie istotny jest wybór rzetelnego importera. Na dzisiaj zauważysz kolosalne różnice pomiędzy poszczególnymi ofertami. (Jeżeli chodzi o opony proponuje zmienić w każdym :clap: )

Najsłabszym punktem w całym łańcuchu dystrybucji są pkt dealerskie i serwisowe.

dealerzy najczęściej przypadkowi (wczoraj handlował gwoździami lub rajstopami) nie maja pojęcia o specyfice produktu nie wspominając o montażu wstępnym motocykla. Wyszukiwani przez importerów na zasadach masówki robią niestety fatalną robotę - polecam pkt Republika Jednośladów.

W serwisach często olewają ten sprzęt wychodząc z założenia, że to i tak syf. Generalnie błędne koło.

Co do modeli mogę Ci ewentualnie coś powiedzieć na privie, nie chciałbym aby mi zarzucono z racji zawodu kryptoreklamę. Prywatnie podoba mi się Cruiser Keeway ale to tyle w temacie :flesje:

Przetestowałem większość obecnych na rynku motocykli... ale sam musisz wiedzieć czego szukasz.

Ciekawą ofertę przygotowuje na ten rok jeden z importerów. Chopper, kopia Virago 535 pojemność 400ccm

przeniesienie napędu wałem, naprawdę imponujące osiągi w obszarze chińskich produkcji. Estetyka też nieporównywalna. Motocykl jest po wstępnych testach w Polsce i jeżeli utrzymają deklarowaną cenę na poziomie 12 tys może być przebojem roku.(oczywiście w sektorze motocykli chinskich :wink: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lefthandy

"Dozuć 5 tysiecy i kup Honde" - mówi właściciel CBR 600 F1 z 1990 roku

hahahahaha

sorry ze tak napisałem ale nie mogłem sie powstrzymać i tylko dziwie sie ze nie ma tutaj takich opinii :D

:cool: ;) :clap: :wink: :flesje: :biggrin:

 

Po co ma kupować jakiegoś zjechanego strucla z 1990roku? ROMET V250 ma kosztować (nowy) ok. 12 000zł. Nowa HONDA CBR 250 prosto z salonu na gwarancji to wydatek ok. 15 000zł. Jak dobrze trafi to może otrzymać upust ok 3000zł np. na rocznik 2007. I ma nówkę HONDĘ o tej samej pojemności i za tą samą kasę. Na jesieni Yamaha też wypuściła coś w tej cenie o tej samej pojemności. Podejrzewam, że też będą wyprzedawać roczniki 2007. Sam pisałem już o tym kilka razy w tym wątku: WEDŁUG MNIE, CHINOL POW. 10 000zł, JEST ZAKUPEM NIEOPŁACALNYM!!! A i tak jestem entuzjastą chińskich sprzętów. I chinola kupię. Nie Hondę. Bo te 250 mają jakąś fabryczną wadę skrzyni biegów. Po jakimś czasie ciężko jest wrzucić luz na postoju. I z tą wadą miałem do czynienia w kilku modelach na których jeździłem. Od innych słyszałem, że z czasem ta skrzynia potrafi rozsypać się jeszcze bardziej. To jedyna wada ale znacznie kosztowniejsza i poważniejsza niż nie podokręcane śrubki w chinolach. Nie uważasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżeli utrzymają deklarowaną cenę na poziomie 12 tys może być przebojem roku.(oczywiście w sektorze motocykli chinskich :cool: )

...i tutaj pojawia się nowy wątek, jaki należało by brać pod uwagę...

Czy zastanawiał się ktoś, dlaczego z Chin sprowadzane są pojemności do 250ccm? Moim zdaniem, w tym segmencie można zrobić konkurencję cenową Japonii. Jeśli wkraczamy już na grunt cen 12 tys i więcej, to nie będzie tak ciekawie, bo jeśli za 7-8 tys nie kupisz motocykla nowszego jak 10 lat bez względu na pojemność, to już od 12-13 tys zaczyna się jakiś wybór urzywanych motocykli w segmencie do 750ccm. Ja osobiście już nie brał bym chińskiej nówki tylko np. 7-8 letniego Draga 650 czy Shawow 750.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shipp masz rację główną determinantą w przypadku chińczyków jest cena.

Ale nie wiem czy zauważyłeś, że te też wolniutko idą w górę. Zerknij na nową propozycje Rometa w klasie 250 przekracza 10 tys. Na tym tle 400 za 12 tysięcy nie wydaje sie straszna. Poza tym używany motocykl dobrej marki jest super rozwiązaniem pod warunkiem, że potrafisz utrzymać w ręce klucz. Nie ufamy nowym motocyklom chińskim i słusznie, trzeba je drobiazgowo przejrzeć po zakupie. Tyle, że nie wyobrażam sobie wsiąść na używkę po kimś i nie zrobić gruntownego przeglądu i to samemu, jakoś nie ufam serwisom.

Poza tym serwisowanie markowego sprzętu jest dość kosztowne.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli, w pełni się z Tobą zgadzam, ale jestem pewien, że w tej cenie znajdą nabywców na nówkę 400-tkę.

Zerknij sobie w google LIFAN LF-400 ma w wykazie znacznie zaniżoną prędkość max. 120 bez problemu przekraczają 250-tki. Byłem przy testach, spokojnie rozkręca się do 150-160 km/h

Przeniesienie napędu wałem...trzeba TYLKO żywić nadzieję, że wytrzyma obroty :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...