mierzynskim Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 (edytowane) ... Jak w temacie, a żeby było mało, wpadłem na to gówno.... Ale od początku. Wypadek miał miejsce koło Szczyrzyca (małopolskie). 09 lipca 2009, godzina 22.30. Odcinek Szczyrzyc-Pogorzany. Nowy asfalt, prosta droga, teren niezabudowany. Tyle, że ciemno, bo żadnych latarni. Przy drodze łąki, cmentarz, rzeczka i 3 domy na krzyż. Wracam z dziewczyną z małego wypadu. Prędkość ok. 70km/h. Długie światła. Ale nic to. Nie sposób było zauważyć kabla rozciągniętego na wysokości jakichś 90cm nad asfaltem. Dostrzegłem go dopiero jakiś 1m przed sobą. Wciskam wszystkie hamulce (nie mając pojęcia jak wysoko się on znajduje i czy czasem nie urwie mi i dziewczynie głowy). Guma się pali, droga hamowania jakieś 100m ale niestety kabel przytwierdzony jest z drugiej strony i w momencie kiedy się napręża, zrywamy go a motorem szarpie na tyle, że zaliczamy ślizg. No i następne 100m po asfalcie... Podnoszę się po wszystkim, a tu, w tej całej cimnicy i wiosce jak anioł z nieba pojawia się facet i pyta, czy nic nam się nie stało i czy wezwać karetkę. Ja do niego z kur...., bo w pierwszym momencie myślę, że ciągnęli sobie jakiś prąd do domu czy coś po ciemku... On na to, że nic nie widział, że przechodził tędy i nie było żadnego kabla. Łapię więc za telefon i dzwonię na 997. Podczas oczekiwań na policję koleś-anioł znika, nie wiadomo gdzie, a z okolicznych domów schodzą się mieszkańcy. W rozmowie z jednym sąsiadem dowiaduję się, że od jakichś 30 min stała tutaj grupka ludzi. Najprawdopodobniej wszyscy winni. Przyjeżdża policja, spisują wszystko. Dowiaduję się, że kabel zerwała po południu tego samego dnia ciężarówka. Właściciel domu, do którego był poprowadzony nad drogą wrzucił go do rowu dla bezpieczeństwa i zgłosił awarię. Później ktoś przerzucił go w nocy nad żywopłotem i zawiązał do drzewa. W takim stanie go zastaliśmy jadąc na motorze. Co do motoru: największy ból jest taki, że tydzień wcześniej odebrałem go od mechanika (pożal się Boże - nie polecam Blondyna z Krakowa), który naprawiał mi zębatki skrzyni biegów przez 4 miesiące z górką. Szkody po wypadku: - Starty zbiorniczek płynu hamulcowego (motor oparł się na nim) - Starte prawe platformy - przednia i tylna - dolna rura przetarta - zniszczony piórnik (po zerwaniu orzełka, którego miałem na przednim błotniku, właśnie na nim zahaczył się kabel, po czym się zerwał) - zniszczona sakwa prawa - oba migacze - przedni i tylni - wyłamane - no i zaczyna mi się sączyć olej silnikowy pod prawym deklem, koło śrubek. Policja nie wie, jak zakwalifikować zdarzenie. W końcu wpisuje do raportu "WYPADEK-KOLIZJA". I na tym kończy się sprawa. Teraz jestem w kropce, bo nie mam AC, a ubezpieczalnia nie chce mi z OC wypłacić grosza. Dalej: mogę się sądzić z TP, ale czy mnie na to stać?? No więc Panowie i Panie, dla własnego bezpieczeństwa proponuję nie jeździć po wiochach nocami, a najlepiej przenieść się do bardziej cywilizowanego kraju. Może KOREA? Albo LIBIA? (wszelkie sugestie odnośnie możliwości załatwienie mojej sprawy mile widziane, bo w tym momencie nie stać mnie na naprawę motocykla, a przecież wypadało by, żeby ktoś za to gówno beknął...) Edytowane 10 Sierpnia 2009 przez mierzynskim Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lionix Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 (edytowane) Nie złapią ich, nie ma co.... Szkoda sprzęta :/ ale dobrze że wam się nic nie stało... Pamiętam, była kiedyś sprawa, że jakiś debil przez całą drogę rozwiesił jakąś taśmę, koleś w to wjechał i teraz jest sparaliżowany.... no normalnie ręce opadają co te ludzie wyrabiają :/ Edytowane 10 Sierpnia 2009 przez lionix Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qurim Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Pamiętam, była kiedyś sprawa, że jakiś debil przez całą drogę rozwiesił jakąś taśmę, koleś w to wjechał i teraz jest sparaliżowany.... no normalnie ręce opadają co te ludzie wyrabiają :/ Innego razu pier**ne buraki (czyt.rolnicy) ciągnęli drzewo z lasu czy coś, ciągnikiem + łańcuchy czy liny a kłody były po drugiej stronie drogi. A lina/łańcuch nad drogą. Jechał biker i niestety....zginął. To jest ku*estwo... Cytuj MotorcycleStorehouse Dealer. Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla! Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
przemek96 Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Normalnie jestem w szoku :icon_eek: Dobrze że wam nic się nie stało :flesje: Już wiem dlaczego nie chcę jeździć po ciemku a na koniec myślę że w Libii byłoby bezpieczniej tam chyba nie ma tak kabli wiszących Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MYCIOR Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Jak tam jest 5 domów na krzyż, to ja bym znalał winnego biegusiem. Potencjalny winny to dzieciak w wieku 14 lat. jesli nie znajdziesz winnego to na pewno znajedziesz kogoś kto wie, lub był przy tym. Jak nie zroibsz czegoś sam na własną ręke to nie licz na jakiś rowój sprawy. powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PrzemekB Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Co za poje...ny naród! Przydałby się najazd kilku moto na tą wiochę i potrzepanie paroma gówniarzami. Winny pewnie szybko się znajdzie. Podejrzewam, że gdybyś jechał jakimś ścigiem bez piórnika z przodu i lampy o którą kabel zahaczył to dzisiaj stawialibyśmy Wam świeczki :banghead: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kompan Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Dowiaduję się, że kabel zerwała po południu tego samego dnia ciężarówka. Właściciel domu, do którego był poprowadzony nad drogą wrzucił go do rowu dla bezpieczeństwa i zgłosił awarię. Później ktoś przerzucił go w nocy nad żywopłotem i zawiązał do drzewa. W takim stanie go zastaliśmy jadąc na motorze. Najlepiej byłoby rozejrzeć się za prawnikiem od wypadków. Ja bym kombinował w taki sposób: Skoro ciężarówka zerwała kabel, to monterzy go źle zamontowali, a więc należałoby pociągnąć do odpowiedzialności tepsę. Ewentualnie, kiedy był zerwany i awaria zgłoszona, to nikt nie przyjechał tego naprawić, tylko zostawili druta leżącego luzem, co spowodowało zagrożenie na drodze. Wprawdzie kabel sam się na drzewie nie zawiązał, tylko pewnie jakaś gównażeria się bawiła, ale do tego policja musiałaby zadać sobie trud przepytania tubylców i wyciągnąć wnioski (a nikt się nie przyzna funkcjnariuszowi że jego synek bawił się w strącanie motocyklistów) :( Faktem jest, że wjechałeś w tepsiany kabel prowadzący do konkretnego domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arni Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Ja jak rozwaliłem felgi aluminiowe, to Policja nie mogąc ustalić ktory z podwykonawców na danym rejonie wykonał i źle zabezpieczył przekop, pociagneła do odpowiedzialnosci Wykonawce głownego - Strabag, ktoremu dany obszar podlegał U Ciebie jest mi sie wydaje podobnie - skoro nie mozna ustalic kto rozciagnał ten kabel, trzeba uderzyć do jego własciciela (czyli TP) czemu taki stan rzeczy sie utrzymywał, to usterka ktora powinna być usunięta natychmiast. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
shuy Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia 2009 Libia to zły wybór. Tam kable przez drogę przerzuca, każdy, kto chce chwilowo zwolnić ruch przed swoją posesją, np z okazji wesela. Opowiadał mi znajomy, który spędził tam 8 lat na placówce w latach 80-tych. Nieprawda więc że jesteśmy "sto lat za murzynami" w kwestii kultury jazdy. Łatwo obliczyć, że jesteśmy "25 lat za Arabami" Cytuj Szukam go Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomgor Opublikowano 11 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2009 A tak ps jak to możliwe ze z 70 km/h hamowałeś 100 m a nastęnie kolejne 100 szlifowałeś po asfalcie - ba jakoś mi się nie zgadza Większość współczesnych motocykli hamuje ze 100 km/h w 35-40 m do ZATRZYMANIA a tutaj jeszcze 100 m ślizgu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mierzynskim Opublikowano 11 Sierpnia 2009 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia 2009 motor ma słabe hamulce i jest w cholerę ciężki. Poza tym polało wcześniej i asfalt był mokry, a na dodatek wcześniej parkowałem przez przypadek w błotku. Jeśli dodamy te wszystkie czynniki (o których nie pisałem wcześniej, żeby nie przedłużać lektury) no to może i wyjdzie te 100 i 100. Chociaż to też podałem w przybliżeniu... Mogło być mniej, a może więcej. Nie w głowie było mi wtedy liczyć metry poślizgu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qurim Opublikowano 13 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia 2009 motor ma słabe hamulce i jest w cholerę ciężki. Poza tym polało wcześniej i asfalt był mokry, a na dodatek wcześniej parkowałem przez przypadek w błotku. Jeśli dodamy te wszystkie czynniki (o których nie pisałem wcześniej, żeby nie przedłużać lektury) no to może i wyjdzie te 100 i 100. Chociaż to też podałem w przybliżeniu... Mogło być mniej, a może więcej. Nie w głowie było mi wtedy liczyć metry poślizgu... Krótko mówiąc - jesteś mało doświadczonym bikerem. Bez obrazy ale tak to wygląda. :banghead: 100m ślad hamowania = depnąłeś tylny hebel do końca i czekałeś na rozwój akcji. Chwilowy paraliż, to się wybacza ale trzeba się tego pozbyć. Główny hamulec to przedni hamulec, tylny to pomocniczy, przydaje się w deszczu, może Cię zgubić w deszczu. :banghead: W takich sytuacjach zaciska się pośladki i przedni hamulec jednocześnie. :biggrin: I mocno trzyma ster... Pozdro. Cytuj MotorcycleStorehouse Dealer. Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla! Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
colahondax11 Opublikowano 15 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 15 Sierpnia 2009 (edytowane) Możesz dostac odszkodowanie,jest to jak najbardziej możliwe,ale zamiast gdybac czyja to była wina,przejdź sie do prawnika i opowiedz swoja historie a nastepnie spytaj go kto ponosi za to odpowiedzialnośc,nie powinien Cie skasować bo tylko przedstawiasz mu fakty.On Ci powie kto ponosi odpowiedzialnośc a dalej możesz działac według własnego uznania albo sam albo z jego pomocą. Edytowane 15 Sierpnia 2009 przez colahondax11 Cytuj Pasji nie zmienię, bo jak to zrobić, gdy słyszę w sercu sportowy motocykl... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kornol Opublikowano 17 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Sierpnia 2009 u mnie bardzo często widze w miejscowości przeciągniety przez droge kabel ale jest on położony na ziemi, czy coś reguluje że taki kabel może leżeć na drodze krajowej w poprzek ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krycek Opublikowano 19 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia 2009 u mnie bardzo często widze w miejscowości przeciągniety przez droge kabel ale jest on położony na ziemi, czy coś reguluje że taki kabel może leżeć na drodze krajowej w poprzek ? Odpowiedź na pytanie: tak - coś reguluje... :D Nawet w biurze Ci kabel po dywanie nie może iść żeby nie naruszyć przepisów BHP, a co dopiero po ulicy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.