Skocz do zawartości

Luca

Forumowicze
  • Postów

    2447
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Luca

  1. Luca

    Bajkał 2012

    Najlepiej to nie znaleźć się w złym czasie i w złym miejscu. Nie zawsze się da i wtedy gaz mógłby sie przydać, ale w Rosji, to bardziej na niedzwiedzia, niż na człowieka. Najlepszą obroną przed niebezpieczeństwem jest umysł, dopiero gdy znajdziemy się w polu rażenia siła fizyczna i gadżety się mogą przydać. Podróżowanie motocyklem ma jedną fajną cechę, że można wjechać tam, gdzie dwuślad nie wiedzie i zaszyć się w niewidocznym miejscu. Spanie na widoku przy ruchliwej drodze też jest możliwe, ale w bardziej cywilizowanych krajach i koniecznie przy ruchliwej. Trzeba jednak zadbać, by jak najmniej było o nas wiadomo, czyli motocykl przykryty pokrowcem i nie widać tablic, ani nie widać ile osób jest w namiocie. W Rosji jednak nie odważyłbym się spać przy drodze, to już w lesie z niedzwiedziami bardziej wole. Poza tym to ludzie giną w każdym kraju i zginąć można wszędzie na wiele sposobów, nawet udając się jak co dzień do roboty. Taka malutka drobniutka Japonka na motocyklu 250cc objedzie samotnie całą kulę ziemską i nic jej się nie stanie, a tacy Niemcy w bezpiecznym kamperze dojadą zaledwie do Warszawy i stracą życie. Nie ma reguł, ale jedno jest pewne, że i tak zginą wszyscy, tylko pytanie kiedy i gdzie? :icon_mrgreen: Zatem nie peniać, tylko jak ktoś ma ciągoty, to zwiedzać ten piekny świat i nie zapominać o odrobinie zdrowego rozsądku.
  2. Jak najbardziej fajne tereny, zwłaszcza boczne drogi, ale jednak Bieszczady są fajniejsze. Niemniej jednak jadąc w Bieszczady warto się tamtędy przejechać. :)
  3. No ale co? Dlaczego nie ma ciśnienia? Była teraz robiona próba olejowa? To już jest sprawa niemalże honoru, albo on ciebie, albo ty jego :icon_mrgreen: Problem jest albo w silniku, albo w mechaniku, albo w jednym i drugim. Mechanik może i dobry, ale od 2T, a z 4T może dopiero eksperymentuje? Jak dotarł tą głowicę, to sprawdził na szczelność, czy tak sobie docierał, a potem załozył? Z resztą jak był owal, jakieś nadpalenie, to takie docieranie jest po nic i zawory nadal mogą przepuszczać. Teraz to masz trzy wyjścia, poddać się i sprzedać prawie za darmo, ktoś się ucieszy, bo większośc ma zrobione i niewielkim nakładem zrobi i będzie śmigał, albo naprawisz tą głowicę, która od samej nowości była wadliwa, albo jeszcze doinwestujesz i kupisz dobrą głowicę z zaworami i ją sprawdzisz przed montażem, czy jest szczelna, bo tem mechanik od razu by zamontował a potem by się zastanawiał co jest grane? Odzyskaj ciśnienie to odzyskasz bączka, albo pierdu to wszystko z mostu i będziesz zdrowszy :icon_mrgreen:
  4. No i jak na tamte czasy, był to motocykl z górnej półki i całkiem niezłej jakości wykonania, no i miał klasę, która rajcuje całkiem sporo ludzi do dziś. :)
  5. No bez przesady, ale pewne podstawowe przednioty czasem warto posiadać. Z resztą w głuszę nie jedziecie i jak coś wam zabraknie to można sobie kupić. Ja to w czym mam jeść i spać lubię mieć przy sobie :)
  6. Obstawiam, że na poczatku jak jechałaś sprężanie było normalnie, a cylinder pracował bez paliwa, tylko olej stopniowo przedostawał się do komory spalania. Dopiero jak olej się zeszklił sprężanie zaczęło spadać. Temperatura pojawiła się od drugiego pracującego cylindra i też w wyniku samego sprężania powietrza.
  7. Kup od razu dwie takie kieszenie i drugą zainstaluj na wylocie. Dopiero wtedy nie będziesz się musiał zatrzymywać :icon_mrgreen: Sorki nie mogłem się powstrzmać :) Ta, a najlepiej taki 0,5L i bedziecie mieli ubaw po pachy przy gotowaniu, zwłaszcza, gdy w pewnej chwili ten z garnuszkiem postanowi pozwiedzać coś innego niż reszta. Garnuszek zabiera się jeden na motocykl, a garnek można wziąć jeden dla wszystkich.
  8. Z takiego samego łańcucha, lub tej samej klasy wytrzymałościowej. Multiszlifierką zbierasz delikatnie zgrubienie i wybijasz. Potem jest jeszcze na tyle materiału by prawidłowo zakuć. No ale nie wiem po co tak kombinować, skoro można kupić gotowe zakówki? A z resora samochodowego robiłeś? Też się kiedyś w robienie noży bawiłem :) Przy odpowiedniej obróbce cieplnej można potem ciąć takim nożem inny metal, niczym kiedyś nasza szlachta obcinała klamki w drzwiach, jednym machnięciem :icon_mrgreen:
  9. No i co z tym bączkiem, będzie jeszcze jeździł?
  10. Tylko żeby Ci sława do głowy nie uderzyła :laugh: wywiady, sezje zdjęciowe, piszczące panienki itp :biggrin:
  11. Nie przejmuj się, mi ostatnio przy wymianie oleju, z silnika razem z olejem wypłynął zmielony kamień. Też mam zagwozdkę, czy to aby jakiś zatwardziały miłośnik starej japońszczyzny nie pokusił się o przedwczesne wykończenie mi silnika :biggrin: Najgorsze, że silnik nie ma filtra dokładnego oczyszczania i mogło narobić szkód. :banghead:
  12. Nie, no to jest chore :banghead: i przez pięć kolejnych lat będziesz się naciagał ze sprawcą i dennym wymiarem sprawiedliwości :banghead: Gość zepchał Cię z drogi i zamiast krótko i zwięźle, wina takia i taka, kara taka i taka, to policja, prawcy, sędziowie, eksperci, się w tym wszystkim babrają bez końca i oczywiście za tą dziecinadę trzeba im słono zapłacić.
  13. No i chyba mamy winowajcę. Nie ma ciśnienia, bo zawór nie trzyma, a jak moto się rozgrzewa, nieszczelność wzrasta i bączek nie chce jechać. Tylko dlaczego mechanik wcześniej na to nie zwrócił uwagi?
  14. No ciekawa sprawa, z wytworzeniem nalotu na niepracującym cylindrze. Bardziej bym obstawiał, że będzie cały zalany paliwem i paliwko będzie ściekało na dół silnika. Najwyraźniej ciśnienie i temperatura zrobiły swoje, i bardziej obstawiałbym przypieczony olej, niż niewiadomo dlaczego dostające się spaliny. P.S. Po namyśle, to przecież paliwko nie dochodziło i w komorze mógł być tylko olej puszczony przez pierścienie, lub zawory.
  15. Pozwoliłem sobie odrobinę skorygować twoją wypowiedź i teraz mogę z czystym sumieniem wypić :flesje: :flesje:
  16. No to z przodu, to ja też mam firmową :icon_mrgreen: ale spokojnie to nie śpie :huh: ale to z innego powodu. Poza tym to jakoś w firmę jako samą firmę nie wierzę, bo różne rzeczy już widziałem i w różnych firmach. Np sam na polskiej ziemi w amerykańskiej firmie produkowałem amortyzatory z napisem Made in Germany. Przykładów mam bez liku ale o tym to możemy sobie pogadać w realu. .. a jeżeli chodzi o asfalt, to śmigam po świętokrzyskim, gdzie jest pełno piachu i do robienia asfaltu używają wapienia, który pod kołami poleruje się na lustro. Nawet na butach możesz się ślizgać jak po lodowisku, cały okrągły rok. Nie no tyle rozmawiamy i dalej nie załapałeś? NIKOGO NIE PRZEKONUJĘ. Wymieniamy tylko poglądy, doświadczenia i przedstawiamy swój punkt widzenia. A po czym to wnioskujesz, że śmigam z zadowoleniem na chińczyku i o tym napisałem? Mam rozumieć, że gdyby w miejsce moich wypowiedzi zamiast chińczyk, wstawić japończyk, to wtedy było by wszystko ze mną ok? :biggrin: Więcej luzu chłopaki, to czy chińczyk, czy japończyk i jaka marka, to tak na prawdę nie ma znaczenia. Znaczenie tak na prawdę ma, czy użytkownik ma z tego frajdę i jest zadowolony i są spełnione oczekiwania, a idealnego motocykla nie ma, bo każdy z nas jest inny i sam wybiera na czym mu najbardziej zależy. Święta racja, tu mamy jednomyślność :) Oj tam nie używałeś, ale powątpiewasz w moją zdrowość umysłu :icon_razz: No i nie fanatyczne podejście do jakosci wszystkich chińskich motocykli, tylko głównie opieram się na faktach i doświadczeniach związanych z użytkowaniem mojego Jinluna 250, jak i również kolegów i koleżanek dosiadających innych chińskich wynalazków. Nawet spora część z nich przesiada się na japońskie, niemieckie itp, ale głównie ze względu na większą pojemność, moc, a nie dlatego, że chińskie są jakieś złe i nie można na nich jeździć. Zmieniają dokładnie z tych samych powodów, co użytkownicy japonii zmieniający na inną japonię. Pewnie, że trafiają się jakieś paszkwile i taki użytkownik chińszczyzny ma serdecznie dosyć, ale ta przypadłość z podobną częstotliwością występuje również wśród użytkowników używanej japonii. Takim fajnym wskaźnikiem obrazującym jest ilość motocykli wracajacych na lawetach z naszych zlotów. Chińszczyzna z japonią idą łep w łep, ale po ostatnim zlocie japonia objęła prowadzenie. :biggrin: Zatem więcej luzu, bo idealnego motocykla jeszcze nie wynaleziono.
  17. Miałem już nic nie pisać, ale no nie dajecie mi przestać :biggrin: Takie spalanie potwierdza przynajmniej trzech użytkowników w KCM-ie, więc nie rób ze mnie po raz kolejny wariata. :icon_razz: Czyli mam rozumieć, że posiadasz najlepsze dostępne opony i hamulce na rynku. No bo jeśli nie kupiłeś najlepszych istniejących, to z tym 1% to tylko sobie tak ideologizujesz :) No tutaj, to bym się nawet nie przyznawał, że na tych super wypasionych oponach miałeś poślizg. Ja dzisiaj też miałem i musiałem zjechać na pobocze i hamować na piachu, bo kierwoca TIRa nagle sobie przypomniał że ma skręcić w prawo, bez włączonego kierunku, podczas, gdy go wyprzedzałem. No może gdybym miał oponę w kostkę, to lepiej by mi wyszło to hamowanie, ale żadna typowa szosówka, na tym piachu nic by bardziej nie pomogła. Jeszcze raz powtórzę, chcecie bezpieczeństwa, to zamieńcie motocykl na SUV- a. Na motocyklu nie ma bezpieczeństwa, wystarczy, że jakaś babka w Pandzie się zagapi i praw fizyki nie złamiecie. Nie mam nic przeciwko dobrym oponom, najnowszym technologiom poprawiającym bezpieczeństwo na motocyklu, ale to wszystko kosztuje i jest to tylko namiastka bezpieczeństwa na motocyklu. Puszkarz może zdmuchnąć motocyklistę jednym nieopatrznym ruchem kierownicy. Zdaje sobie z tego sprawę, żeby przeżyć muszę nadrabiać wyobraźnią i umiejętnosciami np. te moje oszczędnosci na tańszych oponach i śmigam ostrozniej niż gdybym miał super wypasiony sprzęt na super laczkach. Popatrzcie co się dzieje teraz na drogach, ludzie mają lepsze, bezpieczniejsze pojazdy z super systemami, a ludzi na drogach ginie coraz więcej i wypadki są coraz groźniejsze w skutkach.
  18. No i tak trzymaj :buttrock: , lubie ludzi, którzy dbają o swoje moto i przywiązują się do motocykla, na trochę więcej niż dwa sezony. No to mamy podobnie. Po okresie komarków, WSeK, MZ-tek długo chorowałem za motocyklem i co tylko mogłem to oszczędzałem na wymarzonego Goldwinga. W pewnym momencie coś pękło i stwierdziłem, że wolę jeździć na byle czym (tak mi się wtedy wydawało) zamiast zbierać jeszcze przez conajmniej pieć lat, na tego ubzduranego Goldasa. Wpadłem z żoną do salonu i zaklepałem dopiero co sprowadzony chiński wynalazek i w końcu znowu zacząłem jeździć. Śmigam do dziś z bananem na gębie, a reszetę olewam. To co zobaczyłem i przeżyłem, to moje, a ilu przy tym fajnych ludzi poznałem, to tylko ja wiem. Dobra miło pogadalismy sobie i chyba już wystarczy, bo czytacze wymiekną :) :flesje: P.S. To był tylko przykład różnicy naszego podejścia, z przykładową kwotą. :) Fajnie zrobiony :clap: owiewkę bym tylko trochę przerobił, ale jak widomo o gustach się nie dyskutuje.
  19. Luca

    Gdzie to miejsce sie znajduje?

    Wygląda na to, że motocyklem ciężko będzie tam dojechać :) ale miejsce zajefajne.
  20. Nie pod głowicę, a między głowicę a łącznik. Uszkodzony moduł może przy pewnych obrotach, lub jak się nagrzeje powodować przerywanie, lub całkowite gaśnięcie, ale u ciebie silnik słabnie, to objawy raczej na to nie wskazują. Zrób fotkę świecy, tak jak Janosikkk napisał. Co do wiatraczka z kompa, to niektóre mają całkiem niezłą wydajność, mimo niepozornych rozmiarów, ale takie posunięcie, to bym zaliczył do eksperymentów. Do rozkręceania jak nic. Trzeba zobaczyć co się dzieje z tłokiem ,korbowodem, czy nie ma gdzieś luzów na łożyskach wału itp.
  21. Bardzo chetnie, tylko przyślij mi kase na taką zabawę. Na hamowni powiedzieli mi 300zł, to już wolę wydać to na paliwo i nie po prostu wiedzieć. Co do rozbiegniętych koni, to nie natrafiłem jeszcze na chińską nawet nową 250-tkę na gaźniku, coby mnie odstawiła na trasie, czy w górach, a trochę właścicieli znam i się jeździło tu i tam. Teraz wyszedł Keeway Cruiser na wtrysku i powinien mnie odstawić, ale na razie czekam na konfrontację. No i ten Cruiser na wtrysku spala 2,2/100km, ale to tak na marginesie. Ja wiem, że z waszego punktu siedzienia to tak wygląda, ale ja na prawdę nie mam powodu do narzekania na mojego chinola. Różnica miedzy nami jest taka, że mając do dyspozycji 20tyś Wy kupicie używany japoński motocykl za 15 a reszta na paliwo i części i kulanie się wokół komina a ja mając do dyspozycji tylko i wyłącznie 20 tyś, kupie używanego chińczyka w dobrym stanie, który mało pali a reszte wydam, żeby pojechać nim gdzieś w świat. Dlatego nie muszę mieć motocykla naj, naj z oponami naj naj i nie ma w tym jakiegoś szaleństwa, bo zanim gdzieś jadę, to uczę się jeździć na danych oponach. Sprawdzam na danym zestawie na ile można sobie pozwolić i w jakich warunkach, jak moto zachowuje się w poślizgu i jak nad nim zapanować. Wiadomo, że wszystkiego nie da się opanować i przewidzieć, ale to samo tyczy się kaźdego z nas i na samych dobrych oponach nie można polegać. Trzeba jeździć na tyle, na ile warunki, sprzet i umiejętności pozwalają. Bo masz kase, a ja nie wydam całej wypłaty na opony, a potem dzieciom powiem, że chleba nie będzie, wolę nauczyć się bezpiecznie jeździć na zestawie za 400zł
  22. No chyba nie wziąłes tego na serio :biggrin: Z zadzieraniem nosa, to był żart, tak zwana szczypta humoru :icon_mrgreen: No i jeszcze mam obłęd w oczach i noszę klapki :icon_mrgreen: :icon_razz: Dobra, zakończmy to kwintesencją naszych wywodów: Kupilismy sprzety z których jesteśmy zadowoleni i o tym sobie podyskutowaliśmy :) Potencjalny zainteresowany z dylematem, sobie poczyta, pomyśli i sam zdecyduje jakie podejście mu bardziej odpowiada i z czym będzie się musiał liczyć podejmując, taką a nie inną decyzję. Ja tylko i wyłącznie udowadniam, że chińskie motocykle nie koniecznie są takie złe jak wyobrażają to sobie użytkownicy japonii, a co dla kogo jest lepsze to już każdy sam sobie musi odpowiedzieć. Twój punkt widzenia jak najbardziej rozumiem i pewnie sam bym taki miał, gdyby nie to, że chiński motocykl okazał się dla mnie całkiem wdzięcznym wynalazkiem i jak do tej pory to nigdy nie żałowałem, że zostałem szczęśliwym ujeżdżaczem tego łamacza stereotypów. Pozdro fanatyczny Luca nie Luka :blink: :laugh:
  23. Teoretycznie szybkim sprzętem da się zrobić. W pierwszy dzień dojechać do Zell am See. W drugi z samego rańca Grossglockner i popołudniu dojechać w okolice Stelvio. Trzeci dzień skoro świt Stelvio i powrót autostradami.
  24. A tak to sobie wykombinowałeś, no bardzo sprytnie :icon_mrgreen: No ale teraz popatrz całej prawdzie w oczy, nie tylko częściowej. Weź wszystkie koszty, jakie musisz poniesć by przejechać sobie motocyklem 53tyś. Ubezpieczenie, koszty cześci itp, a nie tylko paliwko i utratę wartości. Poza tym, to jak leciwej japonii dobijesz dodatkowe 53tyś, potrzymasz przez 7 lat, to nie ma siły, żeby nie straciła na wartosci, o ile optymistycznie patrzac po drodze nie trafi ci się jakiś kosztowny remoncik :icon_mrgreen: No chyba, że przed samym remontem cofniesz licznik do 15tyś, jak to mają w zwyczaju na alledrogo. No i reasumując, to na razie nic nie tracę bo nie sprzedaję i kupiłem po to by jeździć, a nie handlować. Co najważniejsze jednak, nadal mój chińczyk śmiga i twoja argumentacja kosztowa traci na wycenie z każdym kilometrem, zwłaszcza przy obecnych cenach paliw. :icon_razz: Jak padnie, to wtedy będziesz mógł zadzierać nosa, ale na razie jeszcze nie. :laugh: Żeby nie było, tak różowo, to są ludzie, którzy mają trochę kłopotów ze swoimi chińczykami i zmuszeni są do korzystania z beznadziejnych serwisów, bo nie każdy przecież musi mieć smykałkę do grzebania samemu i wtedy taki chiński motocykl, nie jest dobrym wyjściem. Co nie zmienia faktu, że nie trafiona używana japonia potrafi jeszcze bardziej zrujnować człowieka i doprowadzić do białej gorączki :icon_razz:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...