Leon84

Pierwsza rzecz jaką musisz zrobić, to ustawić wolne obroty w zakresie jaki podaje serwisówka (na pewno nie jest to 1800 obr/min) Kolejna sprawa, to poprawne ustawienie luzu na klamce sprzęgła i na samym mechanizmie wysprzęglika (zapewne 1/2 obrotu od oporu) Poprawne wartości będą również podane w serwisówce. Olej nie matu nic do rzeczy. Gdybyś potrzebował pomocy, daj znać, do Sosnowca masz blisko ;)

Amortyzator zrywu w koszu masz już bardzo wypracowany. Szukaj używanego kosza w lepszym stanie lub poszukaj zakładu zajmującego się regeneracją koszy. Możesz z tym jeszcze pojeździć ale dobrze byłoby to doprowadzić do porządku.

Jeśli jesteś pewny, że po wymianie króćców nie ma żadnej nieszczelności, to tak jak napisałeś, musisz ustawić skład mieszanki. Wyjściowo wykręcasz piloty zgodnie z instrukcja. Jeśli na fabrycznych nastawach nie będzie prawidłowo pracował, zaczynasz zabawę metodą prób i błędów :) Na sam koniec synchronizacja gaźników.

Jasno Ci powiedziałem co powinieneś zrobić. Nie s*am kasą, ale wyszedłem z założenia, że stać mnie na zakup takiego a nie innego motocykla, to i stać mnie na jego należyty serwis. Wszelkie kombinacje to cerowanie kondonów. Oj szkoda, że Piotra już z nami nie ma, bo by Ci to ładnie wytłumaczył ;(

Czytając takie tematy nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Chłopie, masz prawie czterdziestkę na karku (o ile dane w profilu są poprawne) a biadolisz i kombinujesz jak małolat, co to motocykl kupił za kieszonkowe i teraz na podstawowe "graty" pieniędzy brakuje. Jeśli dolot jest sparciały, to kupujesz nowe części, regulujesz gaźniki i zapominasz o temacie. Głębsze wgniecenia kolektora kwalifikują je do wymiany. Przytarcia (np. od spodu) z minimalnym zagnieceniem nie będą negatywnie wpływać na pracę silnika.

Nie wiem co mnie podkusiło aby podjechać pod dystrybutor z 98 :blush: Co to musi być w takim razie za breja, skoro poczciwy olejak na gaźnikach nie może jej strawić. Rozumiem pogorszenie pracy silnika (szorstka praca, gorsza dynamika itp.) ale on praktycznie całkowicie zdychał. Benzyna leży w słoiczku, kolorek ma lekko zielonkawy, nic w niej nie pływa, nic się nie wytrąca, tylko śmierdzi jakoś specyficznie.

Słuchajcie, nigdy w życiu nie powiedziałbym, że przyczyną tak poważnych problemów z pracą silnika będzie paliwo. A jednak.... Sprawdziłem raz jeszcze jak będzie pracował dzisiaj silnik, a może cudowanie ozdrowieje? :blush: Niestety dalej tragedia! Miałem już wyciągać gaźniki, ale za waszą radą spróbowałem z innym paliwem. Zlałem benzynę ze zbiornika, zatankowałem paliwa 95 ze Statoila i no i próba odpalenia motocykla.... Kręci, kręci, kręci i załapał ale strzela, kicha, sapie :blush: Zostawiłem silnik na wyższych obrotach a około minutę żeby szybko paliwo z komór pływaków wyssało i nagle szok! Nagle silnik zaczął pracować idealnie równo, stabilnie, reaguje błyskawicznie na dodanie gazu. Wszystkie dolegliwości zniknęły jak ręką odjął :crossy: :crossy: Podczas jazdy zero problemów. Dla pewności podłączyłem wakuometry, jest OK! Zatem przyczyną wszystkich problemów było paliwo. Nie wiem teraz, czy to wina tego, że ten silnik nie będzie pracował na 98, choć to bardzo dziwne i wątpię, że prawdziwe, czy benzyna była trefna. Wrzuciłbym tu adres tej stacji, na której tankowałem, ale nie mając 100% pewności, że to wina jakości paliwa, nie zrobię tego. Zrobię jednak test tego paliwa. Zleję go do słoiczka i poobserwuję co się z nim dzieje podczas podgrzewania, chłodzenia, dłuższego stania itp..

Filtr jest czyściutki, samo paliwo nie ma w sobie żadnych widocznych zanieczyszczeń.

Zatankowałem benzynę 98 (pierwszy raz, zawsze na 95) na podrzędnej stacyjce i zaczęły się szopki z silnikiem. Po paru kilometrach od tankowania, silnik zaczął nierówno pracować na wolnych obrotach. Następne kilometry przyniosły ciche strzelanie z tłumika przy hamowaniu silnikiem. Po ok 150 km silnik zaczął tracić moc i nie trzyma wolnych obrotów. Gaźniki nie reagują na podnoszenie obrotów pokrętłem regulacyjnym. Silnik ewidentnie nie pracuje na wszystkie cylindry (losowo) Gaźniki czyściłem 1000 km temu (w sumie profilaktycznie bo były idealnie czyste) Świece wymienione, zawory wyregulowane. Przed zalaniem 98 silnik pracował idealnie. Świece po wykręceniu są suche prawidłowo zabarwione. Na tą chwilę nie zlokalizowałem żadnej nieszczelności w dolocie. Paliwo w zbiorniku wygląda na czyste/klarowane. Czy takie zachowanie silnika jest możliwe po zatankowaniu trefnego paliwa, czy mam jakąś paskudną awarię?

Kilka dedykowanych dodatków i można mieć naprawdę ciekawego Bandita

Wracając do zasypiajacych plecaczków.. Moja małożonka wywineła mi kiedyś taki numer i mało co brakło abym zgubił ją na szybkim winklu. Gdyby sama się nie ocknęła, nic bym nie mógł zrobić. Inną porytą sytuację miałęm z kolegą, któego wiozłem za plecaczka. Wieloletni motocyklista, doswiadcozny kierownik... jechalismy na MZ 250 i zakret jakoś tak zaczał się zacieśniać niebezpiecznie. MZ jak to MZ, z wiotką ramą zaczęła ostro bujać ale jeszcze miałem ją pod kontrolą. Inaczej to doebrał mój kolega, który w przypłwe stresu i wizji dzwona, postanowił zeskoczyć z moto i ratować się ślizgiem po asfalcie....instynkt wziął górę. Skończyło się na złamaniu nadgarstka i wielu otarciach.

600 raczej by tak dupą nie zawineła na iskich obrotch :)

600 w Bandicie to przde wszytskim jednostaka, która pozwoli bez niespodzianek odkręcić beztrosko manetę do końca na każdym biegu i krecić silnik pod czerwone pole. Dla niewprawionego jeźdźca, ktorego ponosi ułańska fantazja, to niewątpliwa zaleta, gaz do oporu i jazda. Po prostu wybacza wiele. Już na Bandicie 1200 nie przyjdzie to tak łatwo, o utratę przyczepności tylnego koła, czy wylot na koło nie trudno odkręcajac gaz nawet do połowy. Banditem 600 jeździ się bardzo przyjemnie i dynamicznie. Gdybym kupował Bandita to właśnie 600 a nie 1200.

No ale to trzeba sobie jasno powiedzieć czego oczekujemy od motocykla. Najlepiej mieć ich kilka w garażu ;) Ja się łamałem bandit czy jajko, no ale padło na jajko ze względu na większą przydatność do turystyki.

Świetnie. Chodzi mi po głowie zakup czegoś lekkiego i jednogarowego, co będzie w łatwy sposób dało się modyfikować. Coś typu SR, GN..... Bedę śledził twój temat, wklejaj foty z postępu prac.

Obecny wygląd, to twoja robota? Jaki masz pomysł na ten motocykl? Ciekaw jestem co z tego wyjdzie, bo to świetna do modyfikacji.

Moto zostaje w czarnej okleinie czy będzie oddane w ręce lakiernik? Jak ja ubolewam, że w jajku nie widać olejaka :blush:

Dla mnie każdy tego typu pościg to chory pomysł i ułańska fantazja..... To się aż prosi o tragiczny finał. Nie ma technicznego zaplecza w postaci np. wsparcia z powietrza (pomarzyć w naszym kraju), to nie powinna być podjęta taka akcja. Bezsensowne narażanie innych uczestników ruchu.

Sporo, lecz są silniki dla, których taki przebieg wcale nie oznacza końca okresu przydatności. A hałasowac w tym silniku może głównie kosz sprzęgła. Warto tam zajrzeć i skontrolować ogólny stan sprzęgła podczas serwisu silnika. Jesli silnik odpala, pracuje równo w całym zakresie obrotów, nie spala oleju, to można brać, to są trwałe jednostki.

To nie projekt pod wystawę. Tu właśnie chodzi o tą zabawę :) Sam kiedyś Jawkę 50 Mustanga w ten sposób odświeżyłem.

Jak to się ma w przypadku ostatnich roczników olejaków? Czy jest sens np. przy regulacji zaworów profilaktycznie sprawdzić lub ewentualnie dociągnąć śruby głowicy? U mnie na razie jest wszędzie suchutko, przebieg jak na olejaka symboliczny.

Jak wyszły takie dziury w wahaczu, to zapewne w ich okolicy ścianka pofilu jest już mocno pocieniona przez korozje od wewnątrz. Ja bym te miejsca wyciął z nadmiarem i wspawał łatkę doczołowo. Naspawanie łaty na dziury to pudrowanie syfa. Wypadłoby też po spawaniu zrobić otworek, którym wpsikniesz wosk do konserwacji profili. A ograniczniki a ramie wycinasz, dorabiasz według wzoru, spawanko, lakierowanie i masz jak z fabryki ;) Dla dobrego kowala i spawacza żaden problem.

U nas litra to na pierwsze moto się kupuje..... :laugh: Zeby chociaż połowa potrafiła wykorzystać dajmy na to te 50% możliwosci takich maszyn....

Miałe CC 900 z 98r oku, pierwszy właściciel zakonnica. Wierzcie lub nie, kupiłem go w 2005 roku z przebiegiem 12 000 km. Tak wiernego i wdzięcznego samochodziku nigdy nie miałem. Na miasto super sprawa, spalanie w mieście do 6 l, w tarsie ok 5l. Od razu po zakupie Centek został zglebiony, wpadły ciemne lapmy i kierunkwoskazy Carello - z czerownym lakierem wyglądał kozacko! Co to autko u mnie przeżyło..... :blush: Było autem sportowym, rodzinnym, dostawczym...i zawsze dawało radę. Sprzedałem go znajomemu, któy ma go do dzisiaj, przebieg już ponad 200 tkm, rdzy niewiele, mechanicznie OK, padła tylko raz skrzynia biegów. Jak się dba to auto jest bezawaryjne. Wczesniej miałm CC 700 na Aisanie i pzreklinałem ten wynalzek. To auto widziało górkę wcześniej niż kierowca ;) CC 900 przy 700 to szatan! Tico.....silnik rewelka, ale cała reszta :banghead:

Jeśli moto stale parkuje w niekorzystnych warunkach, to wymaga wtedy większej troski. Należy.... - czyścić i konserwować połączenia elekrtyczne - sprej typu kontakt. - częściej zaglądać do zacisków hamulcowych. - woskować i konserwować elemnty blaszane (rama, zbiornik, zawieszenie) - częściej czyścić i smarowac łańcuch. - częściej smarować linki. - jesli stoi w garażu to pokrowcem bym nie nakrywał, jeśli pod chmurką lepiej zakryć. Jeśli stoi sporadycznie pod chmurką (zloty, wyjazdy itp) to nic mu się nie stanie. A co do pytania o murowany garaż... Murowany garaż też może mieć problem zwilgocią. Ja miałem taki problem i rozwiazałem go dopiero gdy wykułem kanały wentylacyjne (wlot i wylot) i założyłem porządne rynny i zaizolowałem kanał i fundamenty. Najważniejszy jest jednak przepływ powietrza wentylacja. Ja przed zimowaniem rozbieram moto i robię pełny detailing (pałeczki do uszu ida nawet w ruch) + konserwacja. Na wiosnę nie ma mowy o zaśniedziałych, wyblakłych czy utleniałych elemntach.