Qadrat

Do 80 km/h rozpędza się migiem, od 80 do 100 km/h już trzeba ją dłużej rozpędzać. Prędkość licznikowa ale nie wydaje się żeby były jakieś duże przekłamania. Na YouTube są filmiki jak niektórzy jeszcze szybciej tym jeżdżą, może mniej ważą. Niskie spalanie to właśnie zasługa wtrysku, do tego dochodzi brak manualnego ssania i problemów z gaźnikiem. I pamiętaj, że nie w każdym przypadku większa moc = większa prędkość. Dla porównania miałem za dawnych lat skuter Aprilia SR50LC, seryjny i odblokowany, moc wg producenta 4,5 KM a bez problemu rozpędzał się ze mną do 90 km/h. W F650 mam 48 KM i prędkość maksymalna to 160 km/h, dla porównania np. taki GS500 ma 45 KM i jak się przyłożysz to na długiej prostej do 180 km/h dobije. W latach 90-tych był taki motocykl jak CBR 250 RR MC22, 45 KM, kręcił się do 20 000 obrotów. Na YouTube jest sporo filmików jak niektórzy rozpędzają to do 200 km/h.

Akurat Wave było dla wuja, który mieszka na wsi i chciał jakiś nowy, nie chiński motocykl, którym pojedzie do sklepu czy do znajomych. Prawo jazdy kat. A posiada więc mógł kupić sobie każdą pojemność i legalnie jeździć, dla niego nie było istotne czy łapie się na kat. B. W trasy dalsze niż 30 - 50 km nie jeździ więc rozważał nawet jakiś skuterek 50 ccm ale taki w 2T spali około 3 - 4 litrów. Popatrzyliśmy co tam można ciekawego kupić i jak zobaczył, że za 6700 zł można wziąć nową Hondę to za 2 dni już u niego stała. Silnik na wtrysku, dość ciekawa zmiana biegów bez sprzęgła (skrzynia rotacyjna, rusza z każdego biegu), pali na poziomie 1,7 - 2 litrów na 100 km, porządnie wykonana, w razie czego to gwarancja w serwisie z prawdziwego zdarzenia, przy moich 95 kg do stówki się rozpędzi, wygodna przelotowa prędkość to tak do 80 km/h. Do takich potrzeb motocykl idealny.

Ze zjawiska skraplania. Dzisiaj o 6 rano jak byłem odpalić GSa to przez około minutę parowała woda z wydechów zanim się rozgrzał.

Zależy jakiego koloru ten dymek. Jak para wodna to nic takiego, chyba każdy motocykl po postoju w nieogrzewanym i trochę wilgotnym miejscu po uruchomieniu będzie puszczał parę przez chwilę. Gorzej jak to płyn chłodniczy. Jak na niebiesko kopci to też nic dobrego.

W podobnych pieniądzach jest też Honda Wave 110i. Z wujem szukałem czegoś nowego i taniego, wybór padł na Hondę. Nówka z 2016 roku za 6700 zł. Po 3500 km nic się nie dzieje a do tego nawet bardzo fajnie to jeździ i tak jak zapewnia producent, pali poniżej 2l / 100 km.

O ile dobrze pamiętam to 25 kwietnia ITD wygasły uprawnienia na gromadzenie, przetwarzanie i udostępnianie zdjęć z fotoradarów, monitoringów przejazdu na czerwonym świetle itp. Oni oczywiście nic sobie z tego nie robią i żerują na nieznajomości prawa przez obywateli. Jak przyślą zdjęcie czy wezwanie to wystarczy im odesłać wniosek o umorzenie podpierając się odpowiednią ustawą. Sprawdzone i skuteczne. Takie bandyckie instytucje mamy w kraju a w papierach taki burdel, że nikt nie zadbał o prawidłowe akty prawne. Tutaj więcej: https://anuluj-mandat.pl/blog/post/z-dniem-25042016-wygasly-gitd-uprawnienia-odnosnie-fotoradarow-monitoringu-swiatla-czerwonego-i-odcinkowego-pomiaru-predkosci

Jak chcesz dobrą VFR to nasz forumowy kolega Nitomen sprzedaje swoją. Szczerze opisana, cena też w porządku. http://olx.pl/oferta/honda-vfr-800-fi-CID5-IDfFlEf.html

W tym sezonie dużym motocyklem już sobie nie pojeżdżę więc wpadłem na pomysł zakupu skuterka. Ma ktoś jakiś skuter na sprzedanie, tak do 4000 zł albo wie o jakimś w dobrym stanie? Najlepiej nie dalej niż 150 km od Łodzi. Ważne żeby nie był dużych rozmiarów (jak X9 czy Madison), najlepiej jakaś Leonardo 150, Vespa 150, coś na dużych kołach typu Liberty 150, Scarabeo 150 czy SH 150. 125 nie chcę bo nie zamierzam płacić 3x więcej za sprzęt, który tyle nie jest warty. Zadbaną 50 2T też nie pogardzę ale ciężko znaleźć coś nie styranego przez młokosów.

Chyba chodziło tutaj o sprzedającego w sensie tego, od którego kupił motocykl :) W ciemno strzelam, że został zalany Motul 5100 10W40 i po tym zaczęło się ślizgać sprzęgło. Nie pierwszy przypadek i nie ostatni, też przez to przechodziłem.

Ojciec miał Uniaka przez parę lat. Silnik 1.1 60 KM, gaźnik (wersja 60S). To było w czasach gdy 80% aut jakie u nas jeździły to Maluch, Polonez albo Duży Fiat. Przy tych swoich 750 kg masy nawet dawał radę i bardzo sprawnie przyspieszał jak na te czasy, setkę kręcił w granicach 12 sekund. Nawet Poldżer z roverowym silnikiem zostawał w tyle. Dużym minusem była słaba przyczepność na tych małych oponkach a zimą to latał jak chciał. A Yuby pewnie myśli o Fiacie Uno w wersji Turbo :P

A o czym tu się wypowiadać? Opisujesz jakieś stuki, nikt ich przez forum nie usłyszy. Dostałeś radę żeby podjechać do kogoś, kto miał do czynienia z BMW i kardanem więc to zrób. Nie mam R1100S, mam za to inne BMW i odpowiem: żadnych stuków nie ma, ani podczas przyspieszania ani podczas hamowania. Cichy napęd. Jak coś stuka to znaczy, że trzeba tam zajrzeć.

Wiem ale wszystko zależy do jakich celów ma być ta Yariska. Jak do tłuczenia po mieście na krótkich odcinkach to benzyna mimo wszystko jest dużo lepszym wyborem. No i niektórzy boją się diesli bo serwis, bo zima, bo głośny :)

Nie namówisz żony do Yarisa w benzynie? Fajne silniki benzynowe tam siedzą a spalanie może z litr większe niż diesel. Bardzo żwawe autko, do miasta idealne. Jak wyszedł pierwszy Yaris to miałem okazję się nim przejechać, ze skromnym silnikiem 1.0. Zanim się przejechałem to się podśmiewałem z "litrowej popierdółki" a po przejażdżce zmieniłem zdanie. Pewnie dlatego, że wcześniej jak słyszałem "silnik 1.0" to miałem przed oczami 45 konną Polówkę, która to nie miała nic siły jechać.

Zastanawia mnie co w przypadku gdy coś się wkręci w ten kosz sprzęgłowy? Nie wiem, jakaś luźna nogawka czy ktoś będzie jechał w butach sznurowanych i sznurówka się tam dostanie. :)

Czyli sprzęgło w BMW jest lepsze? U siebie w R1150GS też mam suche, często w korkach latam na półsprzęgle i jak na razie po 2 latach i 28 000 km problemów nie ma (a ogólny, oryginalny nalot to około 150 000 km i sprzęgło raczej w oryginalne, przynajmniej tak wnioskuję) :D

5 lat pracowałem przy CNC i obawiam się, że jak pytający zobaczy cenę dorobienia takiej jednostkowej części to mu wyjdzie, że taniej kupić drugi silnik :D

No ale chyba nie z orzełkiem i napisem ORMO albo MO? :D

No niby coś tam mocy i momentu więcej - ale czy to nie będzie "zamienił stryjek"? :D Nie powiem, na 1150GS nie narzekam, ma swój styl pracy, ma swoją masę ale jedzie i odpala w każdych warunkach, nie raz położył mi się na boku. Podczas lawirowania w korkach czuć, że swoje waży. Ale w dalsze trasy to świetny sprzęt. Teraz idę w kierunku czegoś typowo asfaltowego i na krótsze dystanse bo z racji pracy będę musiał w najbliższych latach odpuścić wycieczki motocyklowe.

Może jeździsz jak emeryt - broń boże przekroczyć 2000 obrotów :P

Za dawnych lat z kumplem kupiliśmy MZ TS 250. Mieliśmy tylko jeden kask po dziadku, orzeszek. Kolega dla jaj namalował na nim orzełka i napis ORMO. Jechaliśmy po zadupiach, on w kasku ORMO-wskim, ja bez kasku. Złapał nas policjant. Jako 12 letni gówniarze dostaliśmy od niego pałą po tyłkach, spuścił powietrze z MZtki, pchaliśmy ją dobre 10 km to na dodatek w domu już rodzice o wszystkim wiedzieli i było kolejne lanie po tyłku :( Kask oczywiście został u policjanta :P

Ogólnie teraz ciężko kupić zadbanego VAG-a z 1.8T pod maską. Wiosną ze znajomym jeździliśmy za takim ale po 3 obejrzanych egzemplarzach odpuścił. A jeśli mowa o VAG-u z napędem na 4 laczki to w tych pieniądzach będzie bardzo, bardzo ciężko. Pozostaje czaić się po jakichś forach Volkswageniarzy czy Audicarzy, może tam coś się znajdzie. Za dawnych lat, jakoś około roku 2004 kolega miał Golfa IV 1.8T, 150 KM. Jeśli chodzi o właściwości jezdne i osiągi to był bardzo fajny samochód, osobiście lubiłem tym jeździć. Jedyne na co można było narzekać to spalanie, po mieście potrzebował wypić 10l, jak się mocniej cisnęło to do 13 - 15l dochodził. Nie wiem jak z jazdą "na emeryta", pewnie coś mniej wtedy wyjdzie ale kto kupuje takie auto żeby jeździć w emeryckim stylu ;)

Cena raczej sztucznie windowana u nas ze względu na dość egzotyczny model bo na niemieckim rynku spokojnie idzie to kupić w granicach 14 - 16 tys. zł. A czy 20 letni motocykl jest tyle warty to już sprawa osobista.

Taki K1300 przekroczy mój budżet o jakieś 15 000 zł, kobieta by mnie wygoniła spać do piwnicy :( Zarówno K1200 jak i K1300 mają nieziemski wygląd, różnica między nimi to 10 KM i 13 Nm a różnica w cenie blisko 2-krotna. A widzisz, ja mam 185 cm, blisko 100 kg i dość długie nogi (zawsze mam problem z kupnem odpowiednich spodni). Czyli wychodzi na to, że Brevę raczej odpuszczam i skupiam się na K1200R - albo liczę, że ceny CB 1100 spadną :P

Także ten tego, w tym roku mogę się pożegnać z jakąkolwiek jazdą na motocyklu oraz zakupem mocnej rzędówki :) Wczoraj do poczciwej F650 założyłem nowe klocki na przód, sintermetalowe oraz zregenerowałem zacisk. 3 lata jeździłem na klockach organicznych, przyzwyczaiłem się jak hamulec reaguje, czyli tak sobie. Na nowych sinterach Lucasa wystarczy klamkę wcisnąć lekko 2 palcami i przednie koło zatarte. W pięknym stylu zaliczyłem wywrotkę na szutrowej ścieżce, motocykl przycisnął mi prawą nogę. Złamanie kości śródstopia w kilku miejscach, uszkodzony staw kolanowy, nie mogę chodzić. Wg lekarza ten sezon motocyklowy już się dla mnie skończył. A co najciekawsze - motocyklowi nic się nie stało, gmole i stelaże zrobiły swoje. Leżał na boku, około minuty pracował (vivat sucha misko olejowa). Dopadłem do czerwonego guzika i zgasiłem. Po podniesieniu pokręcił z 10 sekund rozrusznikiem i zapalił. Gdyby ktoś chciał poprawić hamulce w swoim motocyklu to polecam porządne klocki sintermetalowe (oczywiście do tarcz stalowych) i będzie miał porządne brzytwy ;)

jannikiel będzie miał pole do popisu :P Z wyglądu podchodzi pod Cagivę SST 125. Co do mieszanki - poszukaj w google service manuala do tego motocykla i tam będzie napisane.