Skocz do zawartości

Staszek_s

Midnight Visitor
  • Postów

    11153
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    51

Treść opublikowana przez Staszek_s

  1. Kierowca Toyoty to pipa nie kierowca, bo wyjechał zza tira i nie zachował szczególnej ostrożności. Pipa nie kierowca. Kierowca motocykla to pipa nie kierowca, bo widząć tira na poboczu i mając ograniczoną widocznosć nie zachował szczególnej ostrożnosci i nie zwolnił. Do dozwolonej prędkości chociażby. Pipa nie kierowca. Spotkały się dwie pipy no a wyszło chu*owo...
  2. Odpowiedź: np przy okazji sprzedaży mieszkania, trzeba wszystkich wymeldować. Visuz, wizualnie z dokumentem nic nie zrobili, ale przy wymeldowywaniu odnotowują to w swojej bazie. Czyli w razie draki wyjdzie. Niekoniecznie w jakimś sklepie czy banku, ale na policji już pewnie tak. pzdr
  3. Ja też musiałem się wymeldować, w związku z tym mam nieaktualny dowód osobisty, prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Jeżeli prowadzisz jednoosobową działalność gospodarczą, to uaktualnić musisz dokumenty rejestrowe firmy, bez względu na to, czy prowadzisz czy nie, jeżeli zmieniasz adres to i zmieniasz prawdopodobnie przynależność do danego US. Trochę tego jest... Dowód osobisty traci ważność (dostajesz tymczasowe zaświadczenie ważne dwa m-ce), ma to ewentualne konsekwencje np. w banku czy innych instytucjach, wymagających wylegitymowania się WAŻNYM dowodem osobistym. Jedyne co mogę Ci polecić, to zarejestrowanie się w urzędzie miejskim on-line i umówienie na konkretny dzień i godzinę, wówczas w zasadzie w ciągu niecałej godziny załatwisz wymianę dowodu, prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego czy te dokumenty rejestrowe firmy (jest centralny rejestr, załatwia się wszystko jednorazowo). Stosowne wnioski również możesz sobie wydrukować i wypełnć w domu. Potem tylko odbiór dokumentów, też można to umówić on-line. A mnie zastanawia tylko, czy gdy uczestniczysz np. w wypadku, posiadając niekatualny adres w prawie jazdy (teoretycznie wymaga wymiany w ciągu m-ca od wymeldowania) jakiś zdolny prawnik nie wrobi Cię...
  4. Staszek_s

    Gokarty w Warszawie

    Phi, tyle to ja wykręcam z przerwą na sikanie.
  5. Majki, mówił już Ci ktoś, że na tym obrazku to tak trochę wygląda, jakbyś sikał pod murem? :icon_rolleyes:
  6. Przy tym harlekinie My z Ajrisz to zaledwie namiastka :(
  7. W porównaniu z WSK 175 poczciwa "fuma" była wzorem niezawodności! "Fuma", bo wlaściwie obojętne, czy to była wFM czy późniejsza WSK. Po prostu jeździła, zawsze i na wszystkim. Dodam jeszcze, że po wstawieniu dużej, a właściwie ogromnej zębatki, robiła za tzw. krosówkę, co też świadczy o tym, że nie było źle z tą trwałoscią.
  8. To nie kwestia motocykla, tylko manetek. Zmień na bardziej miękkie i po kłopocie, paznokcie ocaleją.
  9. Staszek_s

    Gokarty w Warszawie

    Ja wiem że nie. Bo byłem tam całkiem sam :(
  10. Jak chce się powygłupiać, to chyba ten fazer albo bandit 1200. Bo co ta za wygłupy na cegle czy viadrze? Co do spalania, bandit 1200s też potrafi przy turystycznej jeździe zmieścić się spokojnie w 6l/100km. Varadero mega wygodne (przede wszystkim dla Plecaczka), ale wersja gaźnikowa (a tylko taka zmieści się w tej założonej cenie) do oszczędnych na pewno nie należy, a i prędkość maksymalna sporo mniejsza od bandita 1200s. Ja chyba celowałbym właśnie w ten motocykl. pzdr
  11. Staszek_s

    Gokarty w Warszawie

    Taki drobny off - to Ajrisz teraz ma innych kolegów i olała moturzystów? Zamieniła motura na kompa? :icon_rolleyes:
  12. Staszek_s

    Prom?

    Na Hel to tylko tramwajem wodnym z Trójmiasta, ale bez moto, max rower :(
  13. Staszek_s

    Prom?

    Masz przez Wisłę z Mikoszewa do Świbna, zawsze to jakaś namiastka... Lub np. promy na Bornholm (z Ustki i dalej na zachód) jak chcesz po morzu. Z Krynicy to chyba tylko na drugą stronę zalewu i raczej bez moto?
  14. Staszek_s

    Prom?

    Wg mnie nie ma... W ogóle nie ma portu/przystani żeglugi białej od strony morza na Mierzei Wiślanej.
  15. Pisali o tym gościu na forum BMW. Ściema...
  16. Qurim, istnieją jeszcze inne aspekty, nie tylko praktyczność. Np styl. Możesz to negować, ale żeby zaraz z tego szydzić?
  17. Na mochery Cosmoo nic nie poradzisz... P.S. I nadal uważam, że ma to już gdzieś :icon_razz:
  18. "mam pytanie, gdzie turbo rider ma turbo???" Teraz to już w d**ie, jak wszystko inne...
  19. Wierzę, że każdy ma swój rozum i bez względu na to, jak się tutaj wymądrzamy i tak potrafi sam przeanalizować swoje zachowanie na motocyklu. Wiem jednak także, że dopóki się samemu nie zaliczy jakiegoś dzwona, raczej nie ma się właściwej perspektywy zrozumienia tego, jak szybko potrafi się zmienić sytuacja na drodze i jak nas zaskoczyć. Dlatego czasami alergicznie reaguję na wpisy nonszalancko bagatelizujące potencjalne zagrożenia. Dodatkowo z niechęcią i lekką frustracją obserwuję to, jak z sezonu na sezon nasze drogi coraz mniej nadają się do dynamicznej jazdy. Bo coraz większy ruch, bo coraz więcej przypadkowych kierowców na drogach, bo coraz więcej plam oleju czy innych swiństw na asfalcie w postaci np. piasku czy żwiru po przypadkowych i permanentnych, doraźnych remontach. I nie chodzi mi tu o misję ratowania życia potencjalnych "GhostRiderów", tylko po prostu niespecjalnie widzę obecnie dla nich miejsce na naszych drogach, bo nie chce mi się uczestnicząc w ruchu dodatkowo zwracać szczególną uwagę na nich. A bez tej uwagi szczególnej pozostałych oni nie mają szans dojechać do mety, no i ja nie chcę być taką metą dla nich, przede wszystkim ze względu na samego siebie i swoje potencjalne zdrowie. Również piwko!
  20. Marian, kompletnie się nie rozumiemy. Ja odpuszczam polemikę...
  21. Dokładnie, wszystko jest kwestią zbiegu okoliczności, zwanego niekiedy szczęściem. Np: miałem to szczęście że zderzyłem się z sarną przy prędkości ok. 90km/h (lub mniej) niż wtedy, kiedy np. jechałem pow. 200km/h. Kolega nie miał takiego farta, wyrąbał w dzika jadąc szybko i... jak to pisze Marian pozostał tylko szacunek. Np. chcąc przyszpanować koleżance/pasażerce wszedłem za szybko w zakręt, zahaczyłem podnóżkiem raz, potem drugi, kompletnie wybiło mnie z rytmu i zakończyłem zakręt w prawo po lewej stronie jezdni. Nic nie jechało z przeciwka... miałem szczęście, kolega którego w Karpaczu wyniosło na zakręcie nie miał, uderzył czołowo w toyotę i... jak to pisze kolega Marian, pozostał mu tylko ewentualny szacunek. Jadąc z pasażerką w typowym, znanym mi doskonale zakręcie wpadłem na świeżą "łatę" i ślizg, skończyliśmy go leżąc na asfalcie na przeciwnym pasie. Znowu nic nie jechało. Kolega w Sopocie, wyprzedzając z pasazerka też wjechał na przeciwny pasi miał ślizga -było mokro -niestety z przeciwka jechały samochody... pozostał im jedynie pośmiertny, ewentualny szacunek. Oczywiście przykładów mogłoby być więcej, ale tak czy owak zawsze winna jest brawura, przecenienie własnych umiejętności, nie stosowanie zasady ograniczonego zaufania. Jak pisałem wcześniej, ok, każdy ma swój własny margines ryzyka, ale nadal uważam, że szacunek nie ma z tym nic wspólnego, a raczej prędzej można odczuwać niechęć do takiego kierowcy, jeżeli jego śmierc pociągnie dodatkowo śmierć lub kalectwo innych. A czy poziom szczęśliwych zbiegów okolicznosci ma jakieś przełożenie na umiejętności? Wg mnie tylko wtedy, jeżeli dany delikwent przełoży wnioski z takich sytuacji na umiejętność przewidywania podobnych sytuacji na drodze. Oczywiście, niestety zachowawcza jazda nie daje takiego funu jak ta z gatunku bardziej brawurowych, ale właśnie po to wymyślono tory i wyścigi/treningi dla amatorów. Nie miałem okazji jeździć po torze, ale koledzy którzy takowe regularnie odwiedzają, często mówią, ze dzięki temu kompletnie nie zalezy im na brawurze na drodze.
  22. Klaudiusz, jak nic to był Klaudiusz! A tak na poważnie, to faktycznie u zachodnich sąsiadów na autobanie można się czasami zdziwić, myśląc, że jedzie się wystarczająco szybko jak na lewy pas...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...