Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Mam się bić w pierś? O nie! Stare niedowidzące i niedosłyszące dziadki, które nie mają wyczucia odległości/prędkości i dla których prędkość ok. 15 km/h równa jest prędkości światła, niech się telepią autobusami. Albo zostaną w domu. I gdybyście widzieli, w jakim stanie był tamten polonez (wszechobecna rdza z domieszką lakieru, liczne odrapania i wgniecenia), nie dziwilibyście się, że nazwałem go g**nem. Więcej warte jest lusterko w moim motocyklu niż tamten złom. A facet mordę miał naprawdę nieciekawą - proletariacko-ubecką.
  2. Ja się dziś kawałek przejechałem: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...96entry797196 ale zastanawiam się, czy lepiej doskonalić technikę jazdy w trudnych warunkach, żeby potem nie dać się zaskoczyć, czy sobie odpuszczać, gdy aura jest mocno niesprzyjająca. :icon_evil:
  3. Kiedyś Marlew twierdził, że nawet w zimie, przy ujemnych temperaturach na suchym asfalcie opony letnie lepiej trzymają. Ja tam się nie znam, ale wydaje mi się, że im guma miększa, tym lepiej trzyma się suchego, ale zmarzniętego asfaltu - dlatego na zimę zakładam do skuterka zimówki (notabene niemieckiej firmy :) ); do samochodu zresztą też. Ciekaw jestem, jaka będzie egzekwowalność tego przepisu. :) Chociaż znając naszych zachodnich sąsiadów oraz ich mentalność, nie zdziwiłbym się, gdyby nie był to "martwy" przepis. Swoją drogą, to tę ustawę musiało chyba przeforsować ichniejsze lobby gumiarskie. :)
  4. Miałem dziś okazję jechać w gęstej mgle i po ciemku - do metra i potem z powrotem. Nawet wahałem się przed wyjściem, czy nie zamówić taksówki, ale po chwili namysłu stwierdziłem, że do zimy jeszcze daleko, a pić też nie jadę, poza tym ćwiczenie (np. jazdy w utrudnionych warunkach) czyni mistrza, tak więc do stacji kolejki podziemnej podjechałem skuterkiem. Celem podniesienia tzw. bezpieczeństwa biernego założyłem "oczojebną" kamizelkę odblaskową, ale i tak nie udało mi się ustrzec przed uślizgiem obu kół (na zakręcie pokonywanym średnio dynamicznie). I tak sobie myślę, że podczas jazdy we mgle człowiek koncentruje się głównie na ograniczonej widoczności i nie myśli o tym, że wilgoć, która osiada na drodze, miesza się z całym syfem na niej zalegającym, tworząc bardzo śliską, zdradliwą błotnistą maź (coś jak na początku opadu, zanim syf z drogi zostanie zmyty). :)
  5. Znam Polaków, od lat mieszkających w Niemczech, którzy twierdzą unisono, że tam jeździ się o niebo lepiej niż u nas: w mieście, owszem, pełna dyscyplina, ale też i kultura, mniejsze korki ( :notworthy: ), mniej chamstwa (klaksony, wyzwiska, zajeżdżanie), a jak ktoś chce się wyszaleć, to odwija manetę/dociska pedał na Autobahnie. I ponoć często nie trzeba się telepać przez całe miasto, jak się jedzie z kimś spotkać na jego drugim końcu, bo wystarczy przy najbliższym wjeździe wbić się na autostradę, a potem, będąc już blisko celu podróży, zjechać z niej i tylko kawałek dojechać drogą lokalną. Ja w Niemczech jeździłem głównie koleją na(d)- i podziemną oraz rowerem, więc może nie powinienem się wypowiadać, ale z tego, co pamiętam, samochodem też jeździło się nie najgorzej, także w dużych miastach (było to szmat czasu temu, więc realia mogły się zmienić).
  6. Zima późno przyjdzie i wcześnie odejdzie - trzeba być dobrej myśli. :) Zaraz wbijam się w teksy i jadę do koleżanki. :(
  7. Kupić GS-a, przez rok-dwa dozbierać na coś młodszego/mocniejszego i wtedy zmienić sprzęta (a w międzyczasie nabierać jakże cennego doświadczenia). Przynajmniej ja bym tak na Twoim miejscu zrobił. Dobrze, że dodałeś "z większymi sprzętami" - czyli dla osób, które mają już jakieś doświadczenie w balansowaniu na jakichś mniejszych dwóch kółkach.
  8. http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34888,3748437.html Zwróćcie uwagę na markę samochodu. ;)
  9. Owszem, wyszaleć się mogę na motocyklu, aczkolwiek prędkość skutera jest dla mnie o tyle ważna, że nie lubię być zawalidrogą (m.in. po to rasowalem SV-kę; być może z tego też powodu następny skuter kupię większy niż 50 ccm). Gdybym miał kupować następnego Peugeota, to tylko Elyseo :flesje: ; na wszelkiej maści Aeroxy też jestem już za stary. :cool: Drałowanie piechotą do metra odpada (co innego, jak człowiek ma czas i idzie na spacer, a co innego jak się śpieszy np. do pracy albo na umówione spotkanie); poza tym skuter służy mi nie tylko do dojazdów do metra.
  10. Jeżeli kierowca ciężarówki zrobił to celowo, to znaczy, że Założyciel niniejszego tematu trafił na podczłowieka (Untermensch).
  11. Dołączam się do zapytania Przedmówczyni. :)
  12. Szczególnie mokre (od wilgoci) są osiedlowe uliczki (przynajmniej u mnie). Pół dnia spędziłem dziś w siodle motocykla, a na koniec, w drodze powrotnej od koleżanki, odwiedziłem znane doskonale stołecznym motocyklistom "Dwa Koła". Jeżdżę ze zdwojoną ostrożnością, a i tak nie udało mi się uniknąć nieprzyjemnej sytuacji, opisanej przeze mnie w osobnym wątku w "Szkole jazdy" (ale dzięki zachowaczej jeździe udało mi się przynajmniej wyjść cało z opresji). Do wiosny nie będę aż tak "wygłodniały", a to za sprawą skuterka, którym śmigam przez cały rok (daje namiastkę frajdy z jazdy motocyklem :) ). A na chłodne dni polecam zimowe rękawice motocyklowe (ja mam Modeki) - nie będziesz miał skostniałych palców. Ja nawet wolę jazdę o charakterze kontemplacyjnym od zap***dalania na złamany kark. Ostatnio stwierdziłem, że do pełni szczęścia w zupełności wystarczyłaby mi maszyna o mocy plus minus 50 KM. Ale rozumiem ludzi, którzy lubią sobie odwinąć, tak samo jak rozumiem wolących od lawirowania w miejskim gąszczu taplanie się w błocie na enduro. Ważne, żeby mieć fun. Ja tam się cieszę, że mam Bandita do szeroko pojętej rekreacji oraz skuter niezastąpiony do rozkminiania ulicznych korków, a także krótkich dojazdów np. do najbliższej stacji metra. No i tym drugim da się jeździć na okrągło przez 12 m-cy w roku. Fajnie byłoby mieć jeszcze jakąś terenówkę, ale chyba nie starczyłoby mi już czasu, żeby nią jeździć. :)
  13. Czy ja gdziekolwiek napisałem, że zamierzam stłuc tego dziadka? Gdybym miał taki zamiar, na pewno nie obwieszczałbym tego na forum publicznym. Generalnie przeciwny jestem stosowaniu przemocy. Tak samo jak nigdzie nie pisałem, że mu urwałem lusterko. Jedynie je lekko przestawiłem. :) Natomiast dobrym pomysłem mogłoby być nalepienie trzech naklejek (mam kilka na zbyciu) "MOTOCYKLE SĄ WSZĘDZIE..." na samochodzie palanta, np. na przedniej szybie, i to niekoniecznie na ten klej z naklejki. :crossy: :wink: Cieszę się, że tym razem udało mi się wyjść obronną ręką z niebezpiecznej sytuacji, ale nie zamierzam z tego powodu być pobłażliwym dla niepokornych debili na drogach. Takich buraków jak ten dziad z poloneza należy tępić. Nie postulowałem wprowadzenia zakazu prowadzenia pojazdów od 60. roku życia - cenzus wiekowy trzeba by dobrze obmyślić. I bardziej realne wydaje mi się obostrzenie badań (lekarskich i nie tylko). Już ja go "pozdrowię". :) Oczywiście, że popełniam całą masę mniejszych lub większych błędów na drodze - jak chyba wszyscy - ale staram się z nich wyciągać wnioski na przyszłość. A przede wszystkim potrafię przyznać się do winy. Szczerze powiedziawszy, liczę się z tym, że w pewnym momencie będę musiał powiedzieć sobie "nie" i przestać jeździć jako kierowca. Wtedy pozostaną mi: metro, pociągi, tramwaje (nowego typu, cichobieżne :) ) i ewentualnie taksówki. Już dziś planuję przeprowadzkę bliżej metra, m.in. po to, żeby być w mniejszym stopniu uzależnionym od własnego pojazdu. Żebyś wiedział - dziad miał czarne tablice. :smile: I ciekaw jestem, czy wszyscy moi forumowi adwersarze nie byliby wściekli na tamtego kierowcę, gdyby znaleźli się w mojej skórze. Może jeszcze by się przed starym zgredem pokajali, że tak, mea culpa, to pan ma rację, szanowny panie kierowco zacnej limuzyny rodzimej produkcji. Do forumowicza o nicku LYsY - nie chce mi się komentować Twoich wypocin (czytaj: bełkotu). :)
  14. Jechałem sobie dziś uliczką na moim osiedlu i wprost pod moje koła napatoczył się polonez wyjeżdżający z parkingu pod sklepem (trzeba być naprawdę... mało ambitnym, żeby takim g**nem jeździć), a za jego kierownicą stary pryk (taki pod siedemdziesiątkę), jak by to ujął pewien forumowicz, brzydki jak żółta kupa. Od razu było widać (a za chwilę słychać), że to tępy proletariacki prymityw, a pseudosamochód, którym się poruszał, stanowi dorobek jego parszywego życia. Udało mi się wyhamować i ominąć starego śmiecia, ale mu nie odpuściłem: zatarasowałem drogę, musiał wysiąść, no i sobie "pogadaliśmy". Najpierw wyskoczył na mnie z brudnym ryjem: "Było tak szybko nie jechać" (jechałem może 10-15 km/h - jedynka na ssaniu :icon_biggrin: ). I w tym momencie kopara mi opadła. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu do starego próchniaka podeszła kobieta w podeszłym ("moherowym") wieku i zaczęła go wyzywać, że to jego bezsprzeczna wina, że mógł spowodować nieszczęście, że jest ******, i stary pierdziel stracił rezon. Zaczął się wycofywać, usłyszał ode mnie pare słów powszechnie uchodzących za obraźliwe, lusterko w jego g**nianym samochodzie wygięło się w dziwny, nienaturalny kształt :buttrock: , i staruch był mocno spanikowany. Jakby gnój trafił na kogoś bardziej krewkiego ode mnie, zamiast po lusterku, mógłby oberwać np. po ryju. Założę się, że wtedy do końca swoich parszywych dni pomstowałby na motocyklistów czy w ogóle młodych (gdyby zajechał drogę np. jakiemuś chłopakowi w samochodzie i jeszcze się pultał). Reasumując: po pierwsze, tacy ludzie przyczyniają się do nasilenia konfliktu na linii motocykliści-samochodziarze (staram się nie wrzucać wszystkich do jednego worka, aczkolwiek uraz do wapniaków w polonezach pewnie na zawsze mi zostanie), po drugie uważam, że stare, niedowidzące/niedosłyszące dziadki powinny mieć kategoryczny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów (wprowadzenie ostrych badań lekarskich, a może nawet górnej granicy wiekowej dla kierowców, pozwoliłoby wyeliminować takich pożal się Boże szoferaków). Jak chcą gdzieś jechać, to niech zamówią sobie taksówkę, a jak ich nie stać, to niech dymają autobusem. Albo zostaną w domu. Sam mam dziadka (3 tygodnie temu skończył 90 lat), jest on człowiekiem dosyć rozrywkowym :banghead: , ale nie prowadzi już chyba ze 30 lat, chociaż by mógł (prawo jazdy ma - także kategorii motocyklowej!); stosunkowo niedawno (kilkanaście lat temu) kupił nawet samochód, ale nie sobie, tylko mojemu ojcu. PS Gdyby dziad, miast się pultać, przeprosił, że mnie nie widział itp., pewnie bym się tak nie uniósł. Najgorsi są tacy, co nie potrafią przyznać się do błędu. PPS Wyśledziłem go, gdyż zastanawiam się, czy nie udzielić mu jeszcze jednej lekcji pokory...
  15. Dokładnie. 68 tys. km to żaden przebieg dla współczesnego "japońca", a przynajmniej masz spore prawdopodobieństwo, że sprzedający jest uczciwym człowiekiem. Nie wierz w 10-letnie maszyny z przebiegiem rzędu 20 tys. km. Jak będę wystawiał Bandita na sprzedaż, to w rubryce "przebieg" wpiszę chyba "do uzgodnienia". :icon_arrow:
  16. Wiem, że ten tekst nie przysporzy mi popularności, ale na pierwszy motocykl to ja bym Ci nawet XJ-otę odradzał...
  17. Też mnie dziwi, dlaczego taki Neo's - w sumie fajny skuter, ale bardzo niewyszukany, niepowalający na kolana osiągami - kosztuje prawie 8 tys. zł, jak za tę kasę można wyrwać maszynę będącą o pół klasy wyżej.
  18. Do jazdy "przyjemnościowej" mam motocykl, a skuter traktuję czysto użytkowo (no, prawie) - ma mi służyć m.in. do dowożenia czterech liter do najbliższej stacji metra (ok. 3 km), ewentualnie rozkminiania miejskich korków. Jeżeli jednak miałbym kiedyś zrezygnować z motocykla i mieć tylko skuter, zapewne wybrałbym jakiś wypasiony model (maksi, a nie "50").
  19. Bo straż wiejska to tępe i zakompleksione ciecie; przy nich policja to elita.
  20. Podejrzanie tanio. Pamiętajcie, że wszystkie firmy bardzo życzliwie podchodzą do klienta w chwili zawierania wszelkich umów, natomiast schody zaczynają się, gdy chce się od nich wyciągnąć jakąś kasę. :biggrin:
  21. Prawie (a - jak wiadomo - "prawie" robi różnicę :buttrock: ) wyjąłeś mi to z ust. Czy skuter jest najfajniejszy, to kwestia gustu, ale na pewno jest cholernie praktyczny (m.in. ze względu na dużą ładowność/pakowność oraz dobrą ochronę przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi). Taka "125" jeszcze nie jest kobylasta (dzięki temu m.in. łatwiej jeździć w warunkach ekstremalnych, np. zimowych), a już dysponuje w miarę przyzwoitą mocą (na miasto powinna w zupełności wystarczyć). Z drugiej strony - jak już moi Przedmówcy zdążyli zauważyć - na biegówce można się dużo więcej nauczyć.
  22. Wiem, że niniejsze forum zrzesza również posiadaczy (byłych i obecnych) bardzo fajnego skuterka, jakim jest Yamaha Neo's 50. Otóż byłem dziś w salonie Yamahy, przysiadłem się do Neo'sa i stwierdziłem, że dosyć wąski jest panel przedni, osłaniający nogi kierowcy (miałem bezpośrednie porównanie, gdyż do salonu wybrałem się swoim peugeocikiem). Mam w związku z tym pytanie do Forumowiczów(ek) (takich trochę roślejszych :buttrock: ), którym dane było pojeździć Neo'sem*: czy bardzo wieje Wam po nogach? Dla mnie to bardzo istotna sprawa, gdyż skuterem jeżdżę na okrągło przez 12 m-cy w roku, najczęściej w "cywilnych" portkach. I z innej beczki: czy nie brakuje Wam przestrzeni bagażowej? Z tego, co zauważyłem, brak jest jakichkolwiek - jakże przydatnych - schowków w przedniej części skutera (całe szczęście, że przynajmniej ten pod kanapą jest w miarę pojemny i mieści się w nim kask pełnotwarzowy). *Sam kiedyś przejechałem się tym skuterem (co prawda jedynie "dookoła śmietnika"), ale wtedy był upał i się człowiek nie zastanawiał, czy wieje po nogach.
  23. Zawsze można zmienić klimat na bardziej umiarkowany. A co ma powiedzieć Olsen, który - deszcz czy śnieg - min. 4 razy w tygodniu swoim wysłużonym peugeocikiem do metra dojeżdża (niby tylko 3 km z okładem, ale zawsze)? :biggrin: Dobry tekst na sygnaturkę. :icon_razz: :icon_eek: Tak sobie myślę, że pewnie łatwiej mi teraz jeździć późną jesienią czy zimą na dwóch kółkach z silnikiem dzięki temu, że kiedyś (za czasów licealnych i wczesnostudenckich) jeździłem non stop na rowerze (m.in. codziennie do szkoły), nawet wtedy gdy miałem w kieszeni prawko kat. AB - pozwoliło mi to nabrać hartu ducha, potrzebnego do uprawiania motocyklizmu przez cały rok.
  24. Młoda słusznie prawi, dać jej wódki. :) A w wieku 16 lat to najlepiej jeździć rowerem (ewentualnie motorowerem).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...