Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Olsen

  1. Zgadza się, w skuterze za sprawą wydajnej przedniej osłony nie wieje aż tak po nogach jak w motocyklu (zawsze się śmieję, że komfort jazdy w zimie porównywalny jest do jazdy nieogrzewanym maluchem - niby nie wieje, ale i tak jest zimno :) ), tak więc stosuję zasadę zakładania o jedną warstwę mniej. Dziś było ok. 5 st., gdy jechałem do pracy - w takich warunkach Banditem jechałbym w motocyklowych spodniach tekstylnych (a pod spodem miał jeszcze ciepłe gatki i/lub podpinkę), natomiast do jazdy na skuterze założyłem jedynie "deszczaki" na jeansy i było OK. ;) Na Twoim miejscu nie zwlekałbym z zakupem porządnych ciuchów. Nawet na MZ-etce starałem się jeździć w miarę profesjonalnie ubrany: skórzana kurtka (wtedy jeszcze niemotocyklowa, ale lepszy rydz niż nic :) ), buty sięgające za kostkę*, tarborowskie rękawice, pas nerkowy, kołnierz na szyję oraz skórzane spodnie (a jak śmigałem w jeansach, np. na uczelnię, to w chłodniejsze dni zakładałem pod spód ciepłe kalesony, a na kolana ocieplacze Kobi). *Za czasów motorynki i Ogara zimową porą jeździłem w Relaksach. :)
  2. Ja np. za chwilę jadę skuterem do miasta i nie zakładam ani spodni motocyklowych, ani ocieplaczy na kolana, natomiast na dżinsy wciągam spodnie przeciwdeszczowe, mające także własności ocieplające (a przede wszystkim są nieprzewiewne). A jak się śmiga w chłodniejsze dni (i nie tylko) w samych dżinsach czy sztruksach, warto mieć pod spodem ciepłe gatki/kalesony, np. goreteksowe.
  3. http://forum.motocyklistow.pl/index.php?showtopic=18926&hl= :)
  4. M.in. właśnie dlatego pisałem, iż trochę żałuję, że przed sześćsetką nie miałem jakiejś pięćsetki.
  5. W całym tym zdarzeniu najbardziej dziwi mnie wysoka liczba punktów karnych. Powiedzmy, że istnieje możliwość, iż dopuściłaś się zaniedbania nie zapinając należycie kufra, ale mogło też być tak, że mocowanie/zapięcie kufra jest wadliwe, a wtedy wina spada raczej na producenta. Poza tym, z tego, co pamiętam, punkty karne dostaje się przede wszystkim za wykroczenia niewynikające ze stanu technicznego pojazdu, czyli np. za złe parkowanie czy przekroczenie prędkości jak najbardziej, ale za przekroczenie norm dotyczących emisji spalin czy niesprawną elektrykę już nie (chodzi o to, żeby nie karać ludzi za to, że nie stać ich na lepszy pojazd). Nie znam racji obu stron, ale z Twojego opisu wynika, że kierowca samochodu to jakiś burak. Możesz mu delikatnie zasugerować - jeżeli znów będzie Cię nękał telefonicznie - że teraz Ty masz problem, bo musisz sprawić sobie nowy kufer, a reszta to już nie Twoja bolączka.
  6. Odradzam zakup Bandita 600 na pierwszy motocykl. Sam B 6 kupowałem nieco "na wyrost" (po MZ-etce 251) i dziś wiem, że powinienem był w międzyczasie pojeździć jakimś GS-em 500 (tzn. wcześniej zacząć przygodę z "dorosłymi" motocyklami [a nie trzymać prawka przez 4 lata w szufladzie :icon_twisted: ], w momencie, gdy kupowałem ETZ-etkę, kupić jakąś "500", a dopiero później większą maszynę). Nie zapominajmy, że człowiek rozwija się drogą ewolucji, a nie rewolucji. A co do rzekomego znudzenia się maszyny po jakimś czasie, to mi się Bandit nie znudził przez kilka sezonów i kilkadziesiąt tysięcy nawiniętych kaemów. Tzn. powoli myślę o zakupie następnego jednośladu (biegówki/maksiskutera), ale spokojnie mogę jeszcze trochę pojeździć Banditem.
  7. Ja łańcuch czyszczę produktem o nazwie Castrol Chain Cleaner/Kettenreiniger, a do smarowania używam specyfiku tejże marki Castrol Chain Spray O-R ewentualnie Castrol Chain Wax (po tym drugim mniej syfu osadza się na wahaczu, feldze itp.). WD-40 nie używam nawet do łańcuchów rowerowych - są od tego specjalne środki smarne (do nabycia w sklepach rowerowych).
  8. No, ja też nie wsiadam po zimie na Bandita zupełnie "na świeżaka", bo przez okres, gdy Bandit jest w stanie spoczynku, jeżdżę skuterem, aczkolwiek zawsze trzeba się przestawić - chodzi mi nie tylko o kolosalną różnicę w mocy, lecz także o przechyły w zakręcie itp.
  9. Dziś wieczorem w drodze powrotnej ze znanych stołecznym motocyklistom "Dwóch Kół" tradycyjnie już podjechałem na plac manewrowy znajdujący się na Stegnach, żeby poćwiczyć "ósemki" i inne wygibasy. Tym razem co prawda nie skusiłem za pierwszym razem i zmieściłem się (na styk) w egzaminacyjnej "ósemce", ale szło mi znacznie ciężej niż przed zimą. Cóż, trzeba będzie poćwiczyć. Wszak ćwiczenie czyni mistrza! Wam też radzę potrenować wolne (i nie tylko) manewry. ;)
  10. Może jakąś starszawą Hondę CH Spacy za tę kasę wyrwiesz, ale nie licz, że Ci ją ktoś zarejestruje na 50 ccm.
  11. Bo nie jestem (i być nie zamierzam). :( Widzisz, sam użyłeś słowa "konieczność" (malum necessarium? :( ). Ja staram się jeździć dlatego, że chcę, a nie dlatego, że muszę. A w zimie mogę jeździć metrem i SKM-ką - korona mi z głowy nie spadnie; poza tym skuterek obuty w odpowiednie oponki całkiem nieźle spisuje się w warunkach zimowych (nie muszę chyba dodawać, że mamy ocieplenie klimatu i zimy będą coraz krótsze i coraz mniej mroźne). I żeby było jasne: nie jestem jakimś zaciekłym wrogiem samochodów. Czasami [czytaj: bardzo rzadko] jadę dokądś samochodem, głównie po to, żeby nie wyjść z wprawy, ale nie jest on dla mnie niezastąpiony. Katamaran nie jest dla mnie na tyle fajny, żeby chciało mi się wypruwać żyły w celu nabycia takowego. Dobre auto to kilka wypasionych wycieczek do egzotycznych krajów albo dwa motocykle podobnej klasy. Wybór dla mnie jest oczywisty.
  12. Właśnie. Ja też bardziej bym się bał, że potencjalny nabywca zrobi sobie (i maszynie) kuku, niż że odjedzie w siną dal. Prędzej czy później będę sprzedawał Bandita i nie do końca wiem, jak tę kwestię rozwiązać. :buttrock:
  13. Nie ukrywam, że chętnie poćwiczyłbym jazdę na takim motocyklu (oczywiście odpłatnie). :wink:
  14. Też uważam, że gościu rozminął się z powołaniem - jego głos i styl wypowiedzi bardziej pasowałby do pornoli. :biggrin:
  15. Kiedyś zakompleksiony frustrat w Kamazie wydarł się na mnie "Gdzie się pchasz?!", jak przeciskałem się MZ-ką w korku na Wisłostradzie. Jako że mi się specjalnie nie spieszyło, nie omieszkałem sobie z nim pogadać... Wyjaśniłem pacanowi, że to właśnie przez takich jak on tworzą się zatory, a jednoślady służą do tego, żeby je rozkminiać, a jak będzie podskakiwał, to ktoś go może np. potraktować gazem paraliżującym. :) Był to typowy dupek, którego boli, że on musi stać/telepać się w żółwim tempie w korku, a niektórzy nie muszą. Oby jak najmniej takich debili.
  16. Założycielowi wątku zapewne chodziło o giełdę rowerowo-motocyklową, która swego czasu odbywała się na Stegnach (koło toru łyżwiarskiego), ale umarła śmiercią naturalną. Czyżby miano ją reaktywować? :buttrock:
  17. W zeszłą niedzielę wybrałem się do Lidla na Ursynowie, ale został już tylko towar przebrany - jakieś ocieplacze na kolana itp.; nie udało mi się upolować upatrzonej kominiarki. :buttrock:
  18. Wiem, że de gustibus non est disputandum, ale jakoś nie mam przekonania do tego typu motocykli. Dużo bardziej od takiego B-Kinga podoba mi się np. Inazuma 750/1200, ale to kwestia indywidualnego gustu.
  19. Jeżeli nie czytałeś: http://forum.motocyklistow.pl/index.php?sh...15entry878515
  20. M.in. właśnie dlatego w deszczową pogodę wolę jeździć na skuterku (gdy nie potrzebuję wypuszczać się poza miasto): mniejsza moc = mniejsze ryzyko, że zarzuci tyłem podczas przyspieszania (do tego w skuterze mam założone opony bardziej nadające się na deszcz [Heidenau K 58]).
  21. 1. Przyciemniana szybka w kasku. 2. Okulary przeciwsłoneczne wkładane pod kask. 3. Wspomniany daszek (który do integrala pasuje jak pięść do oka).
  22. Ja kasę zostawiałem, gdy testowałem parę lat temu różniste skuterki z komisów, zanim zdecydowałem się na zakup posiadanego przeze mnie obecnie Peugeota.
  23. Nie znam żadnego panaceum na taką okazję. Kiedyś wracałem w deszczową noc ze zlotu w Siedlcach drogą krajową nr 2. Co chwila przecierałem szybkę w kasku i starałem się kierować wzrok tam, gdzie nie padały światła reflektorów pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka. Trochę pomagało (ale tylko trochę). Są sytuacje, na które nie ma mocnych. Dodam, że w wyżej opisanych warunkach tym łatwiej się jeździ, im mniej porysowana jest szybka (dlatego zaleca się wymianę takowej co jakiś czas). A TIR-y to zło.
  24. Współczuję i życzę rychłego powrotu do zdrowia (Twojego) i stanu pierwotnego (maszyny). A nt. katamaraniarzy nie będę się rozpisywał - robiłem to już wielokrotnie.
  25. Ja Bandita kupowałem w ciemno, nie odbywszy jazdy próbnej. Zakupu dokonywałem tuż po przylocie z zagranicy (wcześniej zadatkowałem motocykl), a wybór mój oparty był głównie na lekturze opisów i testów w prasie polsko- oraz obcojęzycznej. Wcześniej dane mi było przysiąść się do upatrzonego modelu (na wystawie), ale przejechać się nie było jak. Na szczęście wybór okazał się strzałem w dziesiątkę i motocykl od razu przypadł mi do gustu (żałuję jedynie, że między MZ-ką a Banditem nie pojeździłem przynajmniej przez jeden sezon jakimś GS-em 500). Gdybym dziś nosił się z zamiarem zakupu nowego motocykla/maksiskutera będąc w kraju, to usilnie starałbym się wydębić testówkę od dealera/importera. A gdyby się nie udało, to ponownie zdałbym się na instynkt/intuicję. :icon_mrgreen:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...