Pawel

Uważam, że "od biedy" :D to wystarczy. To i tak za dużo do niektórych elementów tego moto, o czym pisaliśmy. Powiem szczerze, że wolę jeździć na motocyklu, który ma dopracowane podwozie, a potem dopiero silnik, szczególnie na naszych dziurawych drogach. Pozdro, Pawel

Wyjściem (bez przerabiania alarmu) może być elektroniczny prostownik np. Optimate III. Wstawiasz sprzęta do garażu, podłączasz się do instalacji motocykla (można wyprowadzić wtyczkę) i masz dwa w jednym - włączony alarm i stałe doładowanie akumulatora. No i spokój na całą zimę - nie musisz dię dotykać do akumulatora do wiosny. Samoczynnie załączajacy się alarm też mnie wkurza, ostatnio wymieniałem olej w motocyklu w którym nie dało się na stałę wyłączyć alarmu i co chwilę na mnie "ćwierkał" ostrzegał i ogólnie się czepiał :D . Najlepiej mieć opcję włącania i wyłączania alarmu na pilota, a nie automatycznie - to chyba najlepsze rozwiązanie. Pozdro, Pawel

Z tego co kojarzę z poprzednich postów chodzi o 400-tkę, a ta jest chłdzona cieczą. Pozdro, Pawel

Zgłoś się do wykonawcy naprawy że cieknie i tyle. A co do uzupełniania - możesz to zrobić dowolnym płynem, tylko nie Borygo (czerowonym) bo to tyfus straszny jest. Jakikolwiek markowy płyn do chłodnicy.

Jest to pędnik hydrauliczny znajdujący się w piaście przedniego koła. Olej hydrauliczny z pompy jest dostarczany elastycznym przewodem. Temat przenosze do Enduro. Dopisane : wysłaliśmy posta chyba w jednej chwili :-)

Tak płytki. Nie jest jednak konieczne zdejmowanie wałków. Nie zaszkodzi też sprawdzenie reszty (f. powietrza itp - zawsze jest to najprostsza czynność). A jak z olejem w silniku, jest odpowieni poziom ? Może go poprostu przegrzewasz ?? Pozdro, Paweł

Zacznij od zabrania się za sprawy paliwowo-powietrzne. Kwestii oleju bym nie ruszał (ze względy na wielkie koszty, jak ma być to zrobione dobrze, mówię o braniu przez pierścienie), tylko pilnuj, żeby zawsze był odpowiedni stan. Nie wiem jaka jest skala tego dymienia itp. Szkoda że tego nie widzę, czasami (a właściwie zawsze) takie korespondencyjne porady można porównać do wizyty u lekarza przez telefon 8) .

Każdy użytkownik moze usunąć swój post jeśli jest to post ostatni (a tak było). Zrobiłem to po to, by go napisać dokładnie na spokojnie i by w tym czasie nikt nie cytował pierwszej, napisanej na szybko wersji. A tak się stało. Wysłałem Ci odpowiednią informację na PW. Pozdro, Paweł PS. Chyba Ci się shift zaciął, bo nie używasz dużych liter w wyrazach Ci, Tobie, Paweł itp. Nowa klawiatura kosztuje 20 zł.

Samo posiadanie funkcji rozruchu nic nie psuje, jak już to musi być ona załączona. Kilka razy byłem zmuszony ją użyć, nic złego się nie stało, ale robiłem to na własną odpowiedzialność (na swoim motocyklu, lub Hondzie Yaca, zresztą przy asyście i aprobacie właściciela, który ma trochę do powiedzenie z dziedziny elekryki i elektroniki). Nie jestem elektrykiem, tylko mechanikiem, ale skoro slyszę (i przyjmuję do wiadomości) od ludzi, którzy na prądzie się dobrze znają i mówią "nie rób" to coś to znaczy nie ruszam guziczka z napisam "rozruch" i nie rekomenduję takich metod. Było o tym już dawno, nie tylko w tym temacie, poszukaj w archiwum, cała masa cennych informacji, z dużą dawką teorii. Ja stosuję się do tej "pesymistycznej" zakładającej, że przy odrobinie pecha może się coś spieprzyć i odpalam moto z akumulatora. Polecam ładowanie akumulatora odpowiednim prostownikiem nie przesadzając z pradem ładowania i wszystko będzie w porządku. Jak akumulator jest słaby, to można go podładować. Jak nadal nie jest OK, ładowanie starcza na krótki okres, to najlepiej kupić nową baterię i mieć spokój na długi czas. Pozdro, Paweł

Chyba nie przeczytali instrukcji obsługi ... W skrócie chodziło mi o to samo w poprzednim poście (może się niejasno wyraziłem). Różne pomoce (Colortune, hamownia, pomiar temperatury, analizator spalin itp) mogą być wykorzystane jako narzedzie diagnostyczne. Regulację i tak robi człowiek i on jest tutaj podstawą ostatecznego efektu. Sorry za wtrącenie nie w temacie. Pozdro, Paweł

Dobór sprzętu nie ma z talentem nic wspólnego. Każda metoda jest dobra, jak tylko obsługa wie co robi 8) . Pozdro, Paweł

No, a wtedy można sprawdzić co z tego wyszło analizatorem spalin, jak już wszystkie mają taką samą temperaturę 8) . Sporo nowoczesnych motocykli ma też zaślepieane otworki pozwalające do podłączenie się z analizatorem do każdego cylindra indywidualnie. Pozdro, Pawel

Ciemny dym wskazuje na problemy z gaźnikami, a nie pierścieniami, olej spala się na biało. Możliwości jest wiele - zapchany filtr powietrza, poziom paliwa, regulacja (dysze itp). Napisz jeszcze, czy ten nalo na świecach jest matowy, czy lepki i świecący. To też pomoże odpowiedzieć na pytanie "olej czy benzyna", bo spalanie 1 litr na 1000 to sporo, więc pewnie mamy jedno i drugie. Co do sprzęgła, to mój przedmówca odpowiedział, tylko dodam, ze wartojest też wymienić sprężyny. Pozdro, Paweł

Też obstawiam za odpalaniem motocykla z jego własnego, sprawnego akumulatora, wtedy nie ma nawet cienia wątpliwości, ze coś się spieprzy :-). Z drugiej strony - zastanawiam się, czy nie jest to tak, jak z używaniem czerwonego guzika na kierownicy. Teoretycznie można spieprzyć moduł i takie przypadki odnotowano, ale cała masa ludzi robi tak nieświadomie (lub świadomie, bo nie wierzą w opowieści o uszkodzonych modułach) i sprzęty śmigają latami. Tak samo jest pewnie z odpalaniem z obcego źródła, np. samochodu z drugiego auta, po kablach. Tam też jest elektronika i to bardziej zaawansowana niż w samochodzie. A otwiera się gazetkę typu Auto Świat czy Motor, a są tam testy przewodów dostępnych w handlu. Pozdro, Paweł

Bo zacni mechanicy naprawiają motocykle, a nie traktory :-) Jakbyś miał tyle wiedzy co złośliwości i jadu to byłbyś pewnie doktorem lub profesorem :-). Miłego dnia :-) :-).

Dobrze, ze nie wpadli na pomysł użycia pioruna (wtedy by Ursus kręcił :-)). Bez komentarza, pomysłowość ludzka nie zna granic.

Podpisuję się pod tym obiema rękami. Było już kilka tematów o "naprawach" po przeróbkach, które miały dać przyrost mocy a w praktyce było to okupione tylko zepsuciem osiągów, załamaniem płynności oddawania mocy w całym zakresie obrotów i niepotrzebnie zwiększonym spalaniem. Pozdro, Paweł

Adam, czytaj moje ostatnie zdanie z poprzedniego posta :-) Wydaje mi się, że dyskusja o temperaturze wydechu dotyczy regulacji mieszanki wolnych obrotów, a nie kompleksowego "strojenia" gaźników.

Lubię konstruktywną dyskusję :-). We wspominanej literaturze spotkałem się ze stwierdzeniem, że powinno się spuszczać paliwo z gaźników między innymi dlatego, bo gumowe zaworki iglicowe niepotrzebnie "wyrabiają się".

Dyskutowaliśmy z Piotrem Dudkiem na temat wykorzystania elektornicznego termomerta do ustawiania gaźników. Wymaga to doświadczenia i praktyki, ja osobiście tego nie stosowałem, więc nic więcej nie powiem, ale jest to fakt, a nie mit. Ja stosuję trzy metody, czasami jednocześnie : wstepne ustawienie katalogowe (1) , zachowanie silnika (i reakcję na zmiany ustawień, jak schodzi z obrotów i jak się potem zachowuje) (2), oraz kolor świecy (3) = kolor płomienia w cylindrze przy zastosowaniu świecy Colortune, którą posiadam i stosuję, szczególnie w sytuacjach gdy sprzęt nie chce chodzić na standardowych nastawach - lewe powietrze itp. Prawdę powie zawsze test drogowy - tutaj już mamy "wyższą półkę" - dobór dysz i ustawienia iglicy jeśli jej położenie jest regulowane. Pozdro, Paweł

Zapomniałeś jeszcze o umiejętnościach. Chęci i spawarka to zdecydowanie za mało. Widziałem raz wydumkę na bazie 535 wykonaną właśnie metodą chęci i efekt był powiem szczerze żenujący.

Oblukałem dokładnie moto i mogę tylko powiedzież, że straty nie sa duże. Tak więc głowa do góry, sprzęt się poskłada, Ty jesteś cały, zamontujemy amor skrętu i będziesz śmigać dalej :-). Pozdro, Paweł

Człowieku, jakbym stosował takie rozwiązania (szczególnie te pogrubione), to od kilku lat już bym nie miał skóry na rękach :-).

Mówisz o zaślepkach, pod którymi sa właściwie śruby mocujące klocki. Pozostaje mały przecinaczek i młotek (młoteczek :-)) i delikatne opukiwanie zaślepek. Przecinak ten (przecinaczek, specjalnie używam takiej terminologii, bo nie mam na myśli pół metrowego mela) nie może być za ostry - nie chodzi o zniszczenie śruby, tylko odkręcenie. Stały problem w Hondach, zazwyczaj ludzie skręcający to mają ambicję by zrobić to naprawdę mocno, najcześciej też bez posmarowania gwintu smarem, co zapobiega zapiekaniu się w przyszłości. Pozdro, Paweł