moonraker

Temat kosztów pomijam bo wiem że jest porównywalny z ceną motocykla, ale czasami ktoś się uprze / ma taki kaprys / bardzo kocha swój motocykl / nie ma co zrobić z kasą (niepotrzebne skreślic) i zdecyduje się na remont bo zrobi to sumiennie i "wie co ma" tylko pytanie czy całą ta zabawa ma szanse powodzenia czy powiedzmy po 1000km i tak silnik się rozleci bo go zaprojektowano tak ze ma przejechać przewidziany przez producenta przebieg a potem poprostu nadaje się do huty.

Dokładnie żadne rozpuszczalniki, są za bardzo agresywne, szybka zmatowieje z lakierem podobnie. Idż do sklepu z art biurowymi i kupisz odpowiedni preparat pozdr

Na wstępie prosze moderatorów jeżeli stwierdzą ze temat jast zbyt mało techniczny prosze o przeniesienie do odpowiedniego działu. Wracając do sedna, jakiś czas obserwuje ogłoszenia bo, szukamy z kolegą dla niego jakiegoś taniego enduro do weekendowego śmigania po lasach i poligonie. Z racji ograniczonych finansów w gre wchodza maszyny 15-20 letnie. Z tego co czytam to połowa jak nie więcej ogłoszeń brzmi w stylu " 500km temu zrobiony szlif, nowy tłok, wymnieniony łańcuszek rozrządu, głowica po regeneracji..." Zastanawia mnie to czemu się tak dzieje że ktoś chce się pozbyć moto zaraz po remoncie, pomijam przypadki kupienia za granicą z zatartym silnikiem i wyremontowanie na sprzedaż, albo sprzedaz z powodu kontuzji itp. Nikt mi też nie wmówi ze robią remont dlatego żeby drożej sprzedać bo to się nie kalkuluje, nigdy nie odzyska się kasy wydanej na remont. Przecież nikt nie robi kosztownego remontu silnika jak wie że niedługo zamierza sprzedać maszyne. Więc przyszło mi do głowy że poprostu te remonty są nie dokońca udane i dlatego moto idą do ludzi. Pomijam też fakt że ktoś twierdzi że silnik po remoncie a nic takiego nie miało miejsca, ale byliśmy ogladac właśnie 2 takie motocykle i sprzedawcy pokazali nam fv za remont i stare części (silnikowo wydawały się okej ale i tak nie kupiliśmy bo jeden zostawiał 2 ślady, a 2gi miał jakies dziwne papiery). Wiem ze teoretycznie silnik po naprawie głównej powinien działać równie dobrze jak nowy ale wiadomo praktyka często je...iot teoriu :)Więc jakie są wasze doświadczenia w tej kwestii? Był podobny post o szlifie wału i z tego co zrozumiałem producent takiej opcji nie przewiduje a jak jest z układem tłokowym? Poruszam temat bo sam mam podobnego dziadka i narazie wszystko wydaje się być w normie ale za jakiś czas przyjdzie pora na remont albo zmianę motocykla, i nie wiem czy bawić się w remonty silnika czy poprostu szukac całego lepszego silnika bo z tego co się orientowałem ceny są podobne. Mając na myśli remont piszę o fachowej naprawie zgodnie ze sztuką i na oryginalnych częściach lub wysokiej jakości zamiennikach. pozdrawiam

Rzeczywiście jak jest pierwotne przełozenie łańcuchem to wał obraca się zgodnie z kołami (np Jawa WSK) a jak na kołach zębatych to wał obraca się przeciwnie do kół (np romet 50 :clap: ) ale nie jest to chyba regułą bo w mojej hondzie jest ( z tego co wiem) przełozenie na kołach zębatych a silnik się obraca zgodnie z kołami.

W starych silnikach ROMET 50ccm wał tez się kręci przeciwnie do obrotów kół podczas jazdy to prawie jak w M1 Valentino :icon_eek:. W mojej xl'ce wał też się kręci zgodnie z kołami, ale coś jednak w tym jest co napisałem wcześniej bo niby magneto kręci się przeciwnie do zegara ale zato "krzywka" od impulsatora zapłonu jest na 2gim koncu wału i kręci się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Kolego tomekd przybilż temat M1 Rossiego

No nie koniecznie ma to związek z kierunkiem jazdy, ale zwykle "magneto" lub krzywka poruszająca przerywacz zapłonu kręcą się zgodnie z ruchem wskazówek zegara,wydaje mi się że w hondzie jest tak samo ale z ciekawości sprawdze jak to jest w moim silniku

Może nie do końca na temat ale jak ten romet jest jeszcze bliski oryginału to lepiej go schowaj do szopy albo gdzie masz miejsce i za jakiś czas jeszcze weźmiesz za niego jakieś pieniądze, albo będziesz się cieszył posiadaniem "klasyka" a tak tylko zepsujesz moto i skonczy na złomie.

No nie do końca, w 2 własnych s51 '85 i sr51 '86 i kolegi 3biegowym s51 '83 były instalacje 6v a cewki były właśnie 12v zawsze mnie to zastanawiało dlaczego tak ale działało i napewno to było oryginalne.

Impulsator ma 2 wyjścia, sprawdź miernikeim opór, powinno być tam kilka omów, co do modułu to bez specjalnego oprzyrządowania nie sprawdzisz jedyna opcja to zamontować swój moduł w innym sprawnym moto i sprawdzić czy działa. A jak masz uszkodzone uzwojenie alternatora (zakładam że chodzi o cewke od zapłonu) to może też być przyczyną. Nie znam instalacji tego motocykla ale mysle że to standardowy układ więc z cewki powinny wychodzic 2 kable, sprawdź opornośc między nimi powinno być kilka omów ale ile dokładnie musiał bys sprawdzić w serwisówce, oporność jest ważna bo jak jest za mała może oznaczać ze powstał "skrót" w uzwojeniu. No i nie powinno być zwarcia do masy miedzy tymi kablami.

Nazwę "automatyczny" wyczytałem na tym forum, czy jest prawidłowa nie wiem. Wyglada to tak ze przy osi dźwigni kopajki jes taka dodatkowa dźwigienka do której jest podłączona linka która idze do mechanizmu w głowicy, mechanizm ten pod działaniem linki uchyla lekko 1 zawór wydechowy. Przy kopaniu w jakimś tam momencie ( nie wiem czy dobrym czy złym to własnie prubuje ustalic) ta własnie dźwigienka "pociąga" ze linkę i powoduje dekompresje która teoretycznie ma na celu ułatwić odpalenie silnika. Cały problem polega na tym że nie wiem czy to działa prawidłowo. Motocykl ma już swoje lata i nie ma pewności czy ktoś tego kiedyś nie rozbierał i czy to prawidłowo spowrotem poskładał. Teraz efekt jest taki ze jak linka jest na swoim miejscu to to trudniej jest odpalić, kopie się bardzo lekko i trudno wyczuć moment sprężania. A jak linke zdemontuje to wyraźnie czuć sprężanie i kompresje i moto łatwiej odpalić. A mamualny dekompresator jak sama nazwa wskazuje uruchamia się manualnie dźwigienką na kierownicy (miałem kiedyś taki wynalazek w Iżu ale służył on raczej do gaszenia silnika i "przedmuchania" w przupadui "zalania"). Pozdrawiam

Też radził bym Ci 250tkę. Nie wiem co rozumiesz przez teren ale tutaj bardzo liczy się masa motocykla. Ja mam 350tkę ( i jest troszku przyciężkawa ), latamy czasam z kolegą po poligonie on ma też xl tyle że 250 i niby róznica w wadze ok 15-20 kilo robi wieelką różnice jak jechałem na jego moto to czułem się prawie jak na rowerze, moc niby ma mniejszą ale wielerazy właśnie masa a nie moc zadecydowała o jakimś ostrym podjeździe wykopaniu się z błotka itd. A pozatym jak piszesz że dopiero zaczynasz zabawe w terenie to 530 mogła by być niebezpieczna. Nie zebym się uważał za jekiegoś znawce ale z tego co słyszałem to to moto nie wybacza błędów i zeby go dosiadać trzeba mieć duże doświadczenie zeby nie zrobić sobie krzywdy. A jak się objeździsz to zawsze możesz kupić cos mocniejszego. Słyszałem o wielu wypadkach kiedy ludzie mysleli ża dadzą sobie radę z taką powiedzmy 600tką a potem pojawiały się ogłoszenia w stylu "sprzedam bo sprzęt za mocny szukam i czegoś lzejszego ", ale oczywiście zrobisz jak chcesz. Poczytaj w dziale Enduro/.. tam było kilka podobnych tematów i ludzie mają zdanie podobne do mojego. pozdrawiam

Nie nie chodziło mi o to że żadne wielkie "represje" nie odstraszą przed jazdą ma mocniejszych sprzetach bez stosownych umiejętności. Zawsze znajdą się ludkowie którzy "wiedzą" lepiej i "potrafią" jeździć i nie przekonasz ich że powini zaczynac od powiedzmy skuterka, jakiejś 100tki tylko odrazu pchają się na R1 bo ich na to stać. No niestety umieć pojechac motocyklem a umieć jeździć motocyklem to wieeelka róznica i niestety tego nie kupuje się razem z motocyklem. Na to niestety potrzeba jazdy, jazdy i jeszcze raz jazdy bo tylko w ten sposób nabiera zię odpowiednich odruchów i nabiera doświadczenia. Wiem że niektórzy wyznają zasadę że jak już spadać to z dużego konia ale niestety w przypadku mocnego i szybkiego motocykla to może być to pierwszy i.... ostatni upadek. pozdrawiam

W pełni się zgadzam, bo niestety nikt się nie rodzi motocyklistą, tylko nalezy dosiadać pokolei coraz mocniejszych "rumaków" i nabywać "ogłady motocyklowej", może zaoszczędziło by to nam żałosnych widoków nadzianych kolesi jadących na ścigaczu w koszulce i w laczkach :notworthy: Na to akurat bym nie liczył, zawsze będa kombinacje juz taka nasza (polaków) natura :lalag: pozdrawiam

Tak, z kranika leci jak z kranu :lalag:, w pozycji "otwarte" jak i na "rezerwie", wężyk nie jest nigdzie zagięty itd. Pozatym dla sprawdzenia nie zakręciłem na noc kranika i nie było różnicy. Czekam na ten manometr ale wydaje mi się że kompresja jest ok. Bardziej podpada mi ten autodekompresator, jak go odłacze (tzn linke) to moto odpala zdecydowanie lepiej. Czy możliwe jest że ktoś wcześniej rozbierał ten silnik i coś podkładał żle w ten sposób że dekompresator działa w nieodpowiednim momencie? pozdrawiam

A tak przy okazji, może ktoś mi podac jakie jest "nominalne" cisnienie sprężania a jakie już kwalifikuje ten silnik do remontu? Najprawdopodobniej na dniach bedę miał odpowiedni manometr ale niestety nie znam tych danych a w necie jakoś nie bardzo mogę znaleźć. Wiem że niby można teoretycznie to wyliczyć ze skoku i średnicy tłoka ale wolał bym dane praktyczne :) bo jak mawia jeden mój znajomy "często ptaktyka j..iot teoriu". pozdrawiam

Tak, jest tabelka jak to ustawic zaleznie od rozmiaru koła a oprócz tego możesz w liczniku podać obwód koła z dokładnoscią do 1mm przynajmniej ja tak mam w liczniku w rowerze SigmaSport_ileś_tam. pozdr

Pozatym w instrukcjach zabytowych motocykli (patrz moja CZ175 z 1962r) stoi napisane żeby w okresie docierania podnieść o 1 ząbek w góre iglice w cemu wzbogacenia mieszanki (lepsze smarowanie 2sówu). No i oczywiście do redulacji bo po większym przebiegu wyciera się iglica a jej gnizado się rozkalibrowuje a tym samym mieszanka się wzbogaca i zeby ją zubożyć opuszczamy iglice. pozdrawiam

Zapłon dokładnie tak jak napisałeś osobny obwód niezalezny od akumulatora, ale światła również są zasilane z pradnicy nie z akumulatora, tzn jak silnik nie działa swiatła nie swiecą (przynajmniej u mnie). A tak wracając do porannego "palenia" mojej hondziawki to mam wrazenie ze sie poprawiło albo ja się nauczyłem ją skutecznie kopać bo tak za 5-6 kopem zapala najpóźniej, wiem że to jeszcze nie ideał ale zawsze poprawa :flesje: pozdrawiam

Witam Konkretnie to interesuje mnie głowica i napęd obrotomierza, no oczywiście zależy na ile Ci sie będzie chciało robić te fotki ale miło by było jak byś cały dział o silniku obfotografował :flesje: . A dokładnie co to za książka ( tytuł autor rok wydania) i gdzie kupiłeś bo przyznam że sam bym nabył coś takiego. Pytałem nawet w kilku internetowych "ksiegarniach" ale w zadnej nie potrafili mi zagwarantować że dotyczy mojego modelu.

Mozliwe tez że "wydmuchało" ci simmering na wale korbowym. pozdr

Zapytaj u p Ruszczyka http://www.impol.prv.pl/ , motto firmy brzmi: "Nic co czeskie nie jest nam obce" i faktycznie kiedyś kupiłem tam bezproblemowo uszczelniacze do przedniego zawieszenia do swojej "czesi" gdy w "Skutrze" napisali mi że "to jest już nie do zdobycia". Kupowałem u nich kilka razy i zawsze wszystko super, pełen profesjonalizm. pozdrawiam

Jeżeli tylko odnawiasz badania techniczne (tzn motocykl był juz zarejestrowany) i fabrycznie nie było kierunkowskazów to nie musisz mieć. Co do wymagań to normalnie: sprawne oba hamulce, światła, lusterko, sygnał dwiękowy, ogumienie w dobrym stanie, brak wielkich wycieków z silnika. Chociaz jak ja ostatnio byłem swoją "cześką" (CZ 175 typ 450 z 1962r) na przeglądzie po renowacji to pan diagnosta powiedział że jak widzi motocykl w takim pięknym stanie to nawet nie bedzie sprawdzał bo jak ktoś włożył w niego tyle pracy ( i kasy) to jest pewien ze jest w 100% sprawny technicznie i przybił pieczątkę.

No niestety :) z tego co zrozumiałem z niemieckiego to na tej stronie tylko sprzęty wyprodukowane po 1987r sa uwzględnione. pozdr

Z tego co wyczytałem w schemacie instalacji w tym motocyklu jest zapłon "iskrownikowy" a akumulator jest tylko do kierunkowskazów, stopu i sygnału, więc to raczej nie wina akku.

Udaj się do sklepu z narzedziami i kup klucz 18 tzw "rurkowy" i zmiesci sie bez problemu. pozdrawiam