Podziwiam "szaleńców" porywających się na takie imprezy ale ... w życiu i za żadne pieniądze nie pojechałbym w takie rejony zimą, nawet najbardziej wypasionym moto. Pamiętam za studenckich czasów kumpel z akademika wypuścił się w grudniu z domu do akademika motocyklem na sylwka. AWO-Simsonem, 150km. Ubrany we wszystko co miał w domu, + wyłożony gazetami w nogawkach, rękawach i na klacie z przodu. Po 50km już wiedział że zrobił najgłupszą rzecz w życiu, po kolejnych 20 zaczął padać śnieg z deszczem i gołoledź się zaczęła robić. Jak dojechał tośmy go we 4-ech z moto zdejmowali bo skórzane (kurtka i spodnie) tak naciągnęły wody i zamarzły że przypominały zbroję. Wydukał jedynie
Herbata ze spirytusem co to go miała na nogi postawić niestety skutek odniosła dokładnie odwrotny. Do dziś obstajemy w przekonaniu że chyba przesadziliśmy z herbatą.