Skocz do zawartości

byłem piratem drogowym...


awful
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

niedziela rano,lipa -trzeba skoczyc na uczelnie po wpis a potem pisać zaliczenie na jeden z przedmiotów...a mógłbym śmigać z BS...trudno. po drodze zawieźć Zosię[siostra] na konie... Toyotą. wracając spotkałem ojca jadącego do statniny.Skodą. po co tam jedzie? - telefon... posiedzieć na świeżym powietrzu,mówi,zebym zawrócił- zamienimy się samochodami.

 

Skoda,fajne autko,mam tam swoją muzykę,wieksze,klima ...30km więcej...

 

po załatwieniu spraw na uczelni jadę po Olę[dziewczyna].zabieram od niej gitarę- sąsiad chciał pożyczyć...długo się zastanawiam za który fotel ją wsadzić...w końcu wkładam za swój...Zosia usiądzie za pasażerem...jakby to miało znaczenie.

 

jadac obwodnicą 150 tłumaczę marudzącej Oli,ze tym samochodem można... stadnina,spacerek, Zosia siada za Olą...wracamy.

 

droga powrotna-godzina 15:30... sam początek. jadę ok 70 (poza obszarem zabudowanym,brak ograniczenia prędkości...zakręt. niby nieoznaczony,ze niebezpieczny, ale znałem go,wiedziałem, ze wąski i ślepy. czesto jeździłem tam dużo szybciej- 100się zdażało...

 

z naprzeciwka wyjechało autko- skojarzylem tylko ,ze białe- stary golf lub passat...za ciasno,lekko odbiłem...pobocza brak, piasek na ulicy... kola złapały piasek. nie pierwszy raz,ale tym razem czułem,ze coś jest nie tak, wyrzuca z zakrętu...hamulca nie ruszać, wyciagać...kontra- moze za mocna? obróciło, druga kontra...za wolna? pisk opon uświadamia,ze pozamiatane... "KU*WA!"...jadę lewym bokiem,drzewo, głęboki spadek...

 

pytanie Oli : "wszyscy cali",pomyslałem,ze tak, patrzę do tyłu- pytam Zosi bo nei odpowiada- po chwili wahania,mówi,ze tak...

 

chcę wysiąść-drzwi nie chcą się otworzyć- więcej siły- zgrzyt blachy jak na starym kutrze rybackim. wysiadam... masa skoszonych krzaków, drzwi pasazera za mkną i dach malowniczo odzwierciedlają napotkane drzewo...parę drobnych wgnieceń tu i ówdzie... tylne koło wybite...

 

wszyscy wysiadka, spotkanie z okoliczną ludnością,rodzice, laweta...zawsze mogło być gorzej.

 

moze trzeba było pojechać z BS w traskę,może jechać wolniej, może słabsza kontra,moze trzeba było wybrać drugie pobocze-bez drzew-średni rów i pole...może nie było wyboru...może zabrakło umiejętności...

 

Ola twierdziła,ze próbowałem ją łapać...nie pamiętam...tak samo jak nie pamiętam zaciągania ręcznego przed wysiadką...pamiętam tylko,ze nie ruszyłem hamulca - walczyłem o wyprowadzenie go do końca...pisku boleśnie informujacego,ze opony się poddały.

 

 

 

Ola i ja - cali, Zosia(jak się okazało pasów nie zapięła)...wczoraj było ok jak twierdziła- tylko guza miała...teraz jak do niej zszedłem boli ją głowa i nie idzie do szkoły...za chwilę jadę na pogotowie.samochód...historia.drzwi,dach,słupek,próg,błotniki... heh odjechałaby gdyby nie to koło...

skoda octawia, 2002r...

 

 

tak samo jak Wy zaglądałem tutaj,czytałem o wypadkach próbując się nastawić- co zrobic w jakiej sytuacji... w głębi duszy czułem jednak,ze to mnie nie dotyczy...podobnie czujesz Ty czytając to.

logika prosta : INNI ludzie mają wypadki...nie jestem kims INNYM,więc nie będę miał wypadku.pokrętne i bezsensowne-tak,ale wszyscy tak myślą...

 

czesto jeździłem duuużo szybciej tą trasą...wręcz na ogół...w zasadzie to niemal zawsze jeździłem szybciej niż pozwalają przepisy-one są dla mięczaków/na stare samochody/na zimę/wstaw co chcesz.

a tu prosze- wystarczy jechać zgodnie z przepisami...

 

 

 

mam parę pytań do prawników/speców od ubezpieczeń...autko miało pełen pakiecik łącznie z ac, itp.plus karta mobilności ASO...problem w tym,ze nie na mnie... oczywiście miałem zgodę właściciela ;). co teraz?

w związku z powyższym i znając nasze zakłądy obezpieczeniowe (tu PZU) zadzwoniłem pod 112 chcąc się dowiedzieć,czy sąpotrzebni, dzwoniłem też do tow.ubezpieczeniowego-twierdzili,ze nie.

 

mam zdjecia autka, drogi... tj swojego autka- tamto białe zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach.

 

jeśli czegoś nie napisałem-a jest potrzebne- dajcie znać proszę- teraz jadę z siostrą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najgorsze dla mnie by bylo to ze inni ucierpieli (mial bym cos w stylu wyrzutow sumienia) ... sam niedawno mialem wypadek i dlugo nie zabiore pasazera na moto stracilem pewnosc w swoje umiejetnosci ;)

 

Pozdrowienia dla was i zeby siostrze nic nie bylo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałeś farta chłopie. Dobrze, że nie poważnego nikomu się nie stało. Nota bene, napisałeś jeden z ładniejszych postów na forum i merytorycznie i stylistycznie. Szkoda, że takie okoliczności do tego się przyczyniły.

 

Powodzenia i oby nigdny więcej. Pozdr.

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padło pytanie - co w sprawie ubezpieczalni. Temat prosty - nie ma znaczenia czy jechałeś swoim , czy nie swoim samochodem. Jest ubezpieczone - zgłaszasz szkodę w firmie ubezpieczeniowej - druki, ksera, to wszystko na miejscu, przy zgłoszeniu. Podajesz gdzie jest samochód - jadą rzeczonawcy i robią oględziny. A co dalej - zależy już od zakresu i wielkości szkody. Co do upoważnienia na prowadzenie pojazdu - żaden kłopot. Właściciel pisze, że byłeś upoważniony do prowadzenia jego pojazdu - dobrze że nikomu nic się nie stało, a blacha jak to blacha - się wyklepie ;)

powodzenia i nie martw się, oby jak najmniej takich zdarzeń a jeśli już to w każdym razie z tak szczęśliwymi zakończeniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo ładny post :)

trudno opszeć się wrażeniu , że inspirowany opowiadaniami Marcina Osikowicza.. :(

 

P.s. Auto sie wyklepie , mam nadzieje, że u siostry nic poważnego...

 

Post trafiający w wyobraźnię , każdy przegina czasem mniej czasem bardziej ...

tylko Geriatycy nie przeginają ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak samo jak nie pamiętam zaciągania ręcznego przed wysiadką...

 

Śmieszne ;)

 

Wypadki się zdarzają nawet najlepszym, najważniejsze, że nic się nie stało, teraz tylko myśleć o tym jak na tym zarobić :)

 

Post rzeczywiście czyta się bardzo przyjemnie.

 

Pozdrawiam i powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo ładny post :)

trudno opszeć się wrażeniu , że inspirowany opowiadaniami Marcina Osikowicza.. :(

 

P.s. Auto sie wyklepie , mam nadzieje, że u siostry nic poważnego...

 

Post trafiający w wyobraźnię , każdy przegina czasem mniej czasem bardziej ...

tylko Geriatycy nie przeginają ;)

 

a kto to? szczerze mówiąc nie wiem- ale chętnie poczytam :D... mam masę czasu i jak widać wyjątkowo refleksyjny nastrój...

 

 

byłem z siostrą w przychodni, skierowanie do szpitala mam, czekam na transport i ziuuu. ona twierdzi,ze nic jej nie jest oczywiście,choć przyznaje,ze wczorajsze czytanie ksiązki 2min po wypadku było spowodowane szokiem...

 

chyba zacznę się podpisywać BMK(były mistrz kierownicy)...mam zaje*ste wyrzuty sumienia...moze nie tyle przez sam wypadek,co przez to jak jeździłem wczesniej... za mało wniosków wyciągnąłem ...teraz widzę dary ofiarowane mi przez los- drobne poslizgi, uślizgi,piaski, widoki skasowanych aut,płotów,obserwacja innych użyszkodników dróg... jednak za słabo przemawiały do wyobraźni.

 

mam nadzieję,ze to się zmieni, mam nadzieję,ze nie będzie to jak z tatuazem- robisz następny jak zapomnisz o bólu poprzedniego, czyli ze nie zacznę znów jeździć jak pajac za miesiac czy rok(terminy czysto hipotetyczne).

 

myslę solidnie nad dodatkowymi kursami jazdy. zimą sam próbowałem wychodzenia z poslizgów(na pustych placach hipermarketowych)- oczywiście bardziej dla frajdy niż dla nauki... tylko co innego na parkingi 100/100m,na sniegu przy 40 a na piachu niemal 2x szybciej z innymi samochodami na wąskiej krętej drodze z drzewami...może mogłem go wyciągnąć...wolałbym to umieć.

 

małym pocieszeniem były słowa uznania siostry,ze nie wpadłem w panikę tylko szybko kręciłem kierownicą- powiedzała,ze wcisęlaby hamulec i zamknęła oczy...

 

 

Polak mądry po szkodzie rozwinąłbym o mądry po szkodzie przez chwilę. rok temu skasowałem się motorkiem w lesie, przesadziłem z prędkością i się zatrzymałem na drzewie- również niemal bez szwanku(no,kolano mnie bolało przez tydzien,ale jak na skalę zjawiska to zakrawa na cud).byłem mądry przez jakieś 5k km...potem znów manetka w dół a stopa w podłodze.wtedy jechałem sam- wczoraj nie.

 

teraz się boję,ze znów zapomnę za jakiś czas jak to jest... moze sobie to wydrukuję i gdzies schowam, chociaz to nic nie da podobnie jak kawałek plastiku z tamtego moto z lasu ,który nosze ze sobą przy kluczykach. widać,ze jak każdy Polak lubię stawiać pomniki...stawia się pomnik, oczyszcza sumienie i zapomina.

 

farta- tak stanowczo.znów. parę dni temu cieszyłem się, ze mam farta i nie dostaję mandatów, jednocześnie pomyslałem,ze wolałbym dostawac mandaty i nie mieć wypadków...nie można mieć wszystkiego...

stanowczo dużo szczęścia mielismy, ciekawe komu za to mozna podziękować...widocznie mój anioł stróż lata szybciej niż ja jeźdżę :D...ale mam zamiar i zarazem nadzieję go nie przemęczać w przyszłości.

 

 

 

auta się raczej nie wyklepie: słupek,drzwi, próg, dach- odkszałciły się słupki przeni i tylni po przeciwnej stronie, a klapa bagażnika się nieco cofnęła. plus spore udrzenie dostała tylna oś.chociaz kto wie...

 

R6surfer: thx,mam nadzieję.

 

dzięki wam wszystkim za wsparcie,ale wciąż oczekuję zjebek :P.

 

no i przepraszam,ze sie tak uzewnętrzniam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niedziela rano,lipa -trzeba skoczyc na uczelnie po wpis a potem pisać zaliczenie na jeden z przedmiotów...a mógłbym śmigać z BS...trudno. po drodze zawieźć Zosię[siostra] na konie... Toyotą. wracając spotkałem ojca jadącego do statniny.Skodą. po co tam jedzie? - telefon... posiedzieć na świeżym powietrzu,mówi,zebym zawrócił- zamienimy się samochodami.

 

Skoda,fajne autko,mam tam swoją muzykę,wieksze,klima ...30km więcej...

 

po załatwieniu spraw na uczelni jadę po Olę[dziewczyna].zabieram od niej gitarę- sąsiad chciał pożyczyć...

 

moze trzeba było pojechać z BS w traskę,może jechać wolniej, może słabsza kontra,moze trzeba było wybrać drugie pobocze-bez drzew-średni rów i pole...może nie było wyboru...może zabrakło umiejętności...

Być może miałeś za dużo spraw na głowie, zbyt napięty harmonogram, co spowodaowało, że - być może podświadomie - byłeś podenerwowany, śpieszyłeś się, żeby wszystko pozałatwiać. Chciałeś okazać dobre serce dziewczynom i to się przeciwko Tobie obróciło. Mogłeś przecież załatwić, co miałeś do załatwienia na uczelni (albo i to olać), i rekreacyjnie śmignąć w traskę.

Zawsze staram się nie brać na siebie zbyt wielu obowiązków i nie wsiadać za kółko, jak jestem czymś mocno zestresowany, ale nie zawsze się udaje, gdyż życie nieubłaganie toczy się swoim tempem.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prędkość robi swoje, fajnie jest jak maszyna idzie, jak czujemy przyspieszenie ale czy warto tyle ryzykować.

Nasze życie, życie bliskich, czy życie obcych ludzi? Na mocne wrażenia polecam wesołe miasteczko w Wiedniu i śmigło na którym przeciążenia są z samolotów odrztowych. Po czymś takim wrażeń ma się dosyć na jakiś czas i nie kusi by jechać na maxa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie opisałeś ;)

 

Dobrze że Tobie się nic nie stało...

 

A z wypadkami to już tak jest że wtedy tylko odruchy się liczą... Ja pamiętam dwie sytuacje... Jedną katamaranem a drugą na moto...

 

Katamaranem na Chorwacji. Jechałem sobie z rodzinką, drogą nad morzem, tzn. po lewej przepaść i morze a po prawej pionowe skały, droga zwykła (jeden pas w jedną stonę a drugi w drugą...) i w pewnym momencie po wyjeździe z tunelu, na podwójnej ciągłej...: Srebrne Audi, kombi, wyprzedza z naprzeciwka TIR'a... Trwała ta "akcja" może ze 2 albo 3 sekundy... A zdążyłem to wszystko zauważyć jednocześnie hamując na maksa, zjeżdżając maksymalnie do skał (lusterka dosłownie 2 centymetry od skał) i wciskając klakson...

 

A druga to jak nagle cały lewy pas stanął mi gdy jechałem na moto... Jechałem za jedną z Forumowiczek (Ona wie o kogo chodzi.. :) ) i myślałem że tylko hamuję i samochód przed Nią też... Ale się okazło że oni stoją... W momencie jak już "przeleciałem" obok koleżanki... pamiętam jakby na zwolnionym filmie , jak odwracam głowę w Jej kierunku gdy Ją mijałem a później gdy odwróciłem z powrotem na przed siebie wzrok i... Zobaczyłem Mazde 626... Heble na maksa i... Tu już też odruchy, bo jadąc wtedy jakieś 60 / 70 [km/h], wykorzystałem chyba counter steering i minałem na ponoć 2 cm samochód stojący na lewym pasie... Nie wiem do dziś tak naprawdę do końca jak się mi ten manewr udało wykonać... Moto pamiętam że naprwdę mocno pochyliłem wpierw w jedną a późneij drugą stronę... Opatrzność Boska czuwała najwidoczniej nade mną...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...