Skocz do zawartości

Dostępność części i awaryjność: Moto Guzzi V 7 mod. 1969 vs BMW R60/69/50/51 lata 1950-60


Gienek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Hamulec przedni.

Jak przedni bęben jest zimny to moto jest obciachowe. Przy rozpoczęciu hamowania wydaje dźwięk jakby szczotką drucianą po szybie przejechać. Przy czym hamulec jest wydajny jak na bębnowy. Podejrzewam, że okładziny są nowe lub prawie nowe. Nie jest to odgłos tarcia taki jak przy zużytej okładzinie. Może coś niedopasowane. Jak jest troszkę rozgrzany, to hamuje ciszej. I tak jest już lepiej niż przy pierwszych kilometrach, ale myślę, że trzeba tam będzie zaglądnąć.

 

Zapłon.

Kiedy zapytałem sprzedającego czy motor ma zapłon „tradycyjny”, czy może elektroniczny odparł „ajmnotśur”. Mam nadzieję że obaj gadaliśmy wtedy o motocyklu :-) . W każdym razie wskazywała na to moja wiedza językoznawcza.

Sprzedający poinformował mnie, że motor w niedalekiej przeszłości należał do mechanika, który odrestaurował go i wyremontował dla siebie. Z uwagi na wiek i stan zdrowia zbył jednak maszynę i ta trafiła do osoby, od której ja ją odkupiłem. Ostatni właściciel nią nie jeździł. Motocykl stał nieodpalany co najmniej kilka miesięcy.

 

Poniżej filmik. Start na zimno. Bez gazu. Pali od pierwszego kopnięcia. Dodam, że przy obudowie filtra powietrza jest dźwignia poruszająca się pomiędzy dwiema pozycjami „zu” i „auf”. Znajomy mechanik (motocyklowy) poinformował mnie że to jest ssanie. (Mechanik samochodowy – diagnosta, z którym wcześniej rozmawiałem nie wiedział po co to :-) ).

Nie korzystam z tego w ogóle. Dźwignię pozostawiłem w położeniu „auf”. Ale raz nie będąc jeszcze pewien do czego to służy, a przypuszczając, że jest to rodzaj zabezpieczenia przed parowaniem etyliny w postaci zamknięcia dopływu powietrza do układu przekręciłem na noc do końca na „zu” i zapomniałem. Rano kopię, a motor nie chce zapalić. Kopłem parę razy i dopiero zorientowałem się o położeniu dźwigni. Otwarłem więc przełączając na „auf”. Kopłem jeszcze parę razy i nic. Gaźników nie „podlewałem”. Pomyślałem, że zalałem świece. Wykręciłem je – były suche. Okazało się, że wręcz odwrotnie - trzeba było jeszcze podlać gaźniki i dopiero zapalił. Nie jestem pewien co było następstwem przekopania na dźwigni przekręconej w pozycji „zu”. Ponizej filmik z odpalenia zimnego silnika. Pozycja „auf”, bez gazu.

 

 

Dalej filmik ze startu ciepłego silnika. Też pali od pierwszego, ale przy kopnięciu musi być trochę odkręcona manetka gazu. Wajcha przy filtrze pozostaje cały czas na „auf”.

 

Edytowane przez Gienek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hamulec najprawdopodobniej ma w srodku mieszanine rdzy i pylu z okladzin, co trzeba wyczyscic.

Jesli chodzi o odglosy pracujacego silnika to slychac zawory ( normalne ) i zuzyte lozysko wyciskowe sprzegla, ktore halasuje na luzie a cichnie w momencie gdy wciskasz sprzeglo i je napinasz ( kasujesz luzy ).

Ten silnik zawsze bedzie troche klekotal, bo to silnik popychaczowy. Mysle ze ma oryginalny iskrownik, jako ze to przyrzad prawie niezniszczalny.

Sprawdz ladowanie, bo jesli jezdzisz stale na swiatlach to te motocykle nie byly do tego przygotowane i bateria moze ci sie rozladowywac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Sezon tuż, tuż. Rozebrałem bęben, bo jak wspomniałem jesienią przedni hamulec piszczy. Okazuje się, że okładziny są nowe, ale niedotarte stykają niepełną powierzchnią. Tak to wygląda:

-jedna:

 

https://zapodaj.net/e6f6bec9c4e08.jpg.html

 

 

druga:

 

https://zapodaj.net/170542108d3b2.jpg.html

 

Dodam, że powierzchnia bębnów nie ma żadnych zarysowań - jest gładka jak lustro.

 

Chciałbym dowiedzieć się jak się dopasowuje okładziny - czym i jak je doszlifować. Czekanie aż hamulec się sam "wyciszy" odpada.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Gienek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metody są co najmniej trzy:

1. dopiłowanie powierzchni pilnikiem jak pisze kolega powyżej

2. przetoczenie okładzin na tarczy hamulcowej - zapewnia symetrię grubości okładzin

3. Oklejenie wnętrza bębna płótnem ściernym (oczywiście posypką roboczą w stronę szczęk), założenie tarczy na miejsce i obracanie kołem przy pomocy osoby, która naciska dźwignie hamulca. Ta metoda daje najlepsze dopasowanie części ale wymaga pomocy i starannego przyklejenia płótna, które potem trzeba usunąć. Najlepiej do takiej pracy nadaje się taśma dwustronna, tylko szczelina między okładzinami i bębnem musi zapewnić możliwość umieszczenia tam płótna z warstwą lepiszcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za szybkie odpowiedzi. Najbardziej kusi mnie metoda z wyklejeniem bębna. Cieniutką taśmę dwustronną mam. Płótno kupiłbym jakieś najdrobniejsze, żeby zminimalizować grubość klejonej "wyściółki" bębna. Nie mam jednak doświadczenia z obrabiania takiego materiału płótnem i nie jestem pewien jaką gramaturę wybrać. Oczywiście pozostają próby i błędy, ale mogą być dość czasochłonne ze względu na pracę poświęconą docięciu i wklejeniu płótna w bęben. Drugi dylemat - najważniejszy dotyczący wyboru tej metody związany jest tym, że nawet jak użyję super cienkiej taśmy i wybiorę cienkie płótno, to mimo to średnica bębna po wyklejeniu go takim patentem ulegnie zmniejszeniu. Tak więc średnica okręgu zakreślającego kształt powierzchni okładzin będzie mniejsza niż średnica wewnętrzna bębna po usunięciu taśmy i płótna ściernego. Teoretycznie należy się więc spodziewać, że po zamontowaniu hamulca na gotowo powierzchnia styku okładzin i bębna będzie mniejsza niż cała powierzchnia okładzin.

Metoda z pilnikiem wydaje mi się więc bardziej precyzyjna. Tutaj oczywistym wadom koncepcji "hand made" i "na oko" uczynić zadość może czas poświęcony tej pracy. Wszakże np. dawni rusznikarze posługując się pilnikiem i bez potrzeby dokonywania starannych pomiarów obrabiając metale potrafili wykazać się kunsztem symetrii.

Metoda na tokarkę także jest w moim zasięgu; zaprzyjaźniony warsztat jest nieopodal i mogę dostarczyć fachowcowi koło do obmiaru bębna razem z całym deklem, na którym zamocowany jest mechanizm hamujący. Średnicę wymierzy z bębna, dekiel założy na tokarkę - niby OK. Ale myślę, że będzie spore prawdopodobieństwo nieprawidłowego wyosiowania dekla na tokarce. Po obróbce i złożeniu koła może okazać się, że trze w innym miejscu, ale dalej nie tam gdzie trzeba. Drugiej próby nie będzie.

Reasumując chyba jednak pilnik i bez pośpiechu, metodą licznych prób. Zwłaszcza, że znowu mróz więc nie trzeba się śpieszyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Pękają szprychy w tylnym kole, ale o tym za chwilę. Najpierw pozwolę sobie zamieścić kilka spostrzeżeń z codziennej eksploatacji.

Motocykla używam na co dzień. Warunki pogodowe sprawiają, że nie pamiętam kiedy ostatni raz jeździłem autem, na którego jednym z kół pająk rozwiesił sobie pajęczynę. Moto świetnie, nisko kładzie się w zakręty już przy niewielkich prędkościach. To chyba za sprawą nisko położonego środka ciężkości (silnik), bądź też konstrukcji przedniego zawieszenia (wahacz). W każdym razie pochylenia w zakrętach są naprawdę imponujące. Nie trzeba gnać; wystarczy np. rondo. To przykuwa uwagę obserwatorów. Fireblade'a stosunkowo trudno było do takich pochyleń zmusić. Potrzebna była spora prędkość. A propos prędkości. Ostatnio trzykrotnie moja beemka przekroczyła 150 km/h. To raczej max, choć odnoszę wrażenie, że z wysokiej góry i z wiatrem można by szybciej. Okazuje się, że moje moto to To fabryczne 12V. To raczej rzadkość. Doczytałem, że wersje policyjne tak miały. Cywilne to 6V. Pod siedzeniem odkryłem w ramie zamykane klapką małe okrągłe gniazdo elektryczne- pewnie na radio. Regulator napięcia jest oryginalny, mechaniczny. Działa dobrze. Problem to codzienna jazda na światłach po mieście. Zwłaszcza, że na prędce wymieniłem akku na dedykowane do skuterów maleństwo - 4Ah. W katalogu Unibata odkryłem, że mój model ma mieć 12 Ah, ale w wersji 6V. Do 12-stek dedykowanego akumulatora w katalogu nie znalazłem. Docelowo będę musiał coś konkretniejszego dobrać, jednak pewnym ograniczeniem jest mały koszyczek dorobiony przez osobę, która odnawiała motor, która zastosowała bardzo nietypowy wymiarowo niedostępny na rynku akumulator o poj. 6 Ah (chyba też mało). Będę więc raczej musiał zdemontować ten koszyk i upchnąć tam większą baterię, gabarytami odpowiadającą fabrycznemu "łożu" i wysłużonej gumie, która ma nawet znaczek BMW i obecnie trzyma małe akku we wspomnianym dorobionym koszyczku (raczej nie jest on oryginalny). Nie jest to jednak palący problem.

Przechodząc do meritum postu w motocyklu, w tylnym kole pękły mi 3 szprychy. Dwie pierwsze jeszcze w ubiegłym sezonie w pierwszych kilkuset kilometrach jazdy. Kolejna w tym roku. Dodam, że motocykl po remoncie nie był eksploatowany. Stąd nawijając pierwsze kilometry ujawniłem u mojego staruszka "choroby wieku dziecięcego". Mianowicie ukruszyły się łebki - kapelusze kotwiące szprychę w piaście. Pech chciał, że były to dni wolne i sprowadzenie szprych na wymiar ze sklepu internetowego spowodowałoby wyeliminowanie moto z użytku na kilka dni. Poradziłem sobie w ten sposób, że dorobiłem te kapelusze poprzez dospawanie do uszkodzonych szprych maleńkich nakrętek, a następnie doszlifowanie całości na kształt oryginału. Na razie spokój. Ale zmierzam do tego, że jakość dostępnych szprych zastosowanych przez remontującego motocykl pewnie nie odpowiada wymaganiom bądź co bądź mocnego motoru. Znalazłem na ebay'u aukcje z całymi kompletami szprych wystawianymi za niemałe pieniądze przez zagranicznych sprzedawców. Natrafiłem też na polski sklep internetowy oferujący szprychy na wymiar za nieduże pieniądze. Pytanie jak z wytrzymałością. Kupiłbym zapas i jak następna pęknie lub przebiję dętkę i rozbiorę koło to podmienię te spawane na nówki. Żadna spawana póki co nie pękła, ale mam świadomość, że przyspawane łebki śrub są z twardszej stali niż drut, z którego wykonane są szprychy. Owe ukruszone łebki szprych, które dostały się do bębna nie uszkadzały go ulegając starciu i powyginaniu. Gorzej jak przyspawana nakrętka puści; boję się, że może narobić tam "bigosu". Może ktoś coś by mi zasugerował. Gdzie kupić pewne szprychy, na sztuki. Tak żeby nie kupować całego kompletu za chore pieniądze, którego jakość i pochodzenie może być zresztą identyczne jak te, które się nie sprawdziły.

Poza tym póki co jest bezawaryjnie. Napisałem o tym, gdyż może komuś z Kolegów przyjdą na myśl jakieś cenne dla mnie sugestie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do szprych to dorabiane w Polsce, np u Bartnika sa jakosci OK dla malo jezdzacych weteranow, do twojej BMW kupilbym robione przez fmy zajmujace sie kolami szprychowymi szprychy nierdzewne z nyplami chromowanymi z brazu. Mysle ze w Niemczech robia cos dla starych BMW, jesli nie to warto sprawdzic w Anglii. Mnie komplet takich szprych kosztowal $100.-

Duzy aku to podstawa, choc tez moze nie wystarczac na swiatla w miescie, mysle ze w twoim wypadku 7 - 9 AH bedzie wlasciwe.

Co do lampy glownej to ja swoja przerobilem ( wymienilem odblysnik na zarowki H4 ze swiatlem postojowym ) a moj 3 fazowy alternator daje jakies 200W wiec wystarcza na swiatla w miescie.

W twoim przypadku zastosowalbym mocna, kwarcowa zarowke postojowa 20 / 25W do uzytku w miescie, mozna ja dostac w Anglii i na pewno w Niemczech, ale musze poszperac gdzie. W pozniejszym czasie mozna przerobic reflektor na mocne swiatla ledowe, a oryginalny odblysnik i mechanizm zachowac na polce.

Te swiatla szybko sie rozwijaja, biora bardzo malo pradu ale jeszcze troche bym poczekal na zmniejszenie wymiarow zarowki i chlodnicy.

Tak masz racje ze 150 km/h to raczej maks dla tego motocykla, w owczesnych testach prawdziwe 100 mph mozna bylo wycisnac tylko z R69S.

Natomiast komfort jazdy byl o niebo wyzszy od starych anglikow z tego samego okresu.

Dobrze ze sie odzywasz z wrazeniami z codziennej eksploatacji.



Jak z przednim hamulcem, dopasowales okladziny ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szprychy pękają, bo po uszkodzeniu pierwszych, reszta przejęła zwiększone obciążenie i nie wytrzymuje. Do takiego motocykla stosuj tylko oryginały http://wws-speichen.de/ . Są drogie ale lepszych nie znajdziesz. Szprychy Bartnika nie wytrzymają w dłuższej perspektywie czasowej ciągłego obciążania, poza tym wykazują się płynięciem wymiaru, czyli po prostu odkształcają się plastycznie. Kupuje się tylko dla tego, że są stosunkowo tanie i w miarę akceptowalnej jakości przy sporadycznym użytkowaniu. Pamiętaj też, że szprychy trzeba często sprawdzać. Robi się to na słuch. Uderzasz małym kluczykiem w szprychę i każda musi wydać ten sam ton. Trzeba do tego mieć słuch ale to szybka i pewna metoda. Jeśli koła zostały odnowione, to czynność naciągania i sprawdzenia centrowania trzeba robić bardzo często, do momentu aż wszystko się dobrze nie ułoży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dokładnie szprychy będą pękać bo przejmują rolę pozostałych i się zurzywają szybciej. Co do dostępności części to Ci za dużo nie pomogę bo jedyny sklep jaki znam to https://motogar.pl/sklep/ Posiadają dużo ciekawych rzeczy na sklepie, ale bardziej do nowszych typów motocykli. Częsci również, ale własnie jeżeli o nie chodzi to z hurtowniami mają dobre stosunki i potrafią sciagnąć nie jednego białego kruka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Sezon się zaczął więc odgrzebuję wątek.

Wygląda, że piszczenie przedniego hamulca było sprawką zglazowanego bębna. Owinąłem okładziny srebrną taśmą lepkim na zewnątrz. Przykleiłem paski płótna ściernego 220 i pojeździłem po parkingu lekko hamując. Na bębnie powstał widoczny "włos" niewyczuwalny pod palcem. Trochę już pojeździłem i przy hamowaniu jest cichuteńko. Dziękuję za podpowiedź Adamowi M.

 

 

Ale teraz przerabiam inny problem. Mianowicie regulacja luzów zaworowych. Na zdjęciu z internetu wygląda banalnie.

http://www.brentsmotorworks.com/valve-adjust/pic-2.jpg

Dane dotyczące ustawienia szczeliny luzu znalazłem. Nie mam natomiast danych dotyczących siły dokręcenia śrób regulacyjnych. Dane dokręcenia dekla klawiatury gdzieś wygrzebałem - 28 foot/pounds,czyli ok. 38 Nm, ale sama regulacja w internetowych tutorialach odbywa się przy pomocy kluczy widlastych 11 i 12 na zasadzie kontrowania. Gnam dziś do znajomego mechanika wypożyczyć na wolne dni klucz dynamometryczny i zastanawiam się jaką siłę ustawić na te śruby na ewentualną okoliczność wykorzystania rzeczonego klucza do kontrowania w parze z widlastą 11 stką. Nie ma nigdzie takich danych. Może nie warto być aż tak przeczulonym niemniej jednak czynność tę będę wykonywał po raz pierwszy w życiu, czemu sprzyjać ma prostota konstrukcji mojego aktualnego motocykla. (dla porządku przypomnę, że to BMW R60/2 1966).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znajdziesz takich danych bo to zawsze bylo robione "na czuja".

Dokrecasz mocno, ale nie za mocno.

Bac sie nie masz co bo to nie jest Dniepr - czesci BMW robione byly z porzadnych materialow.

Na poczatku skad wiesz ze trzeba luzy regulowac?

Zacznij od sprawdzenia, jesli jest OK to zostawiasz jak bylo.

Jesli musisz ktoras regulacje ruszyc to skrecasz na listku szczelinomierza wstawionym miedzy zawor a dzwigienke i potem jeszcze raz sprawdzasz na sucho - listek ma sie przesuwac z lekkim oporem.

Zdrowiej dla silnika jesli luz jest wiekszy niz mniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam, dodam od siebie, że zdroworozsądkowo jest wskazane traktować odpowiedniego rodzaju śruby/nakrętki z odpowiednim momentem, wiadomo, ze do nakrętki 6-tki, nie przyłożysz 11 kg/m... jak się ma wątpliwości, to trzeba sobie wyobrazić , że np 38 Nm, to ok. 3,5 kg/m ( chyba... a może 4 kg/m) , wg. mnie wystarczająco...

No i należy zwracać uwagę na sruby kołnierzowe np. do montażu pokryw silnika( np w japońcach) - tam to trzeba wyczuć moment w którym śruba już dalej nie będzie się wkręcać, oprze się na kołnierzu- efekt dalszej próby dokręcania- wiadomo rozerwanie gwintu w bloku glowicy ( stop aluminium jest słabszy niz stalowa śruba), lub mikropęknięcia/ pęknięcia pokrywy... Dlatego rozsądek i umiar jak najbardziej jest wskazany...

Te małe śrubki montazowe pokrywy głowicy od dołu - też trzeba zwracać uwagę i nie przesadzać z dokręcaniem..

Teraz sprawa uszczelki pokrywy, najlepiej przed montażem, odtłuścić obie powierzchnie, i delikatnie posmarować szczeliwem- np Dirko, lub Loctitem- odpowiedniej numeracji, i lepiej zeby była tylko "mgiełka" szczeliwa niż gluty, które być może dostaną się do wnętrza podczas dokręcania pokrywy....Ja smaruję glowicę i pokrywę, po posmarowaniu głowicy, montuję uszczelkę ( trzeba trochę odczekać az delikatnie stwardnieje uszczelniacz), potem pokrywę...

Aha niektórzy składają uszczelki na olej, smar, lub na sucho - by potem przy ponownej regulacji łatwo odchodziła, ja w mojej Marty BMW składałem na uszczelniacz Dirko, zreszta podobnie jak serwisowane kiedyś przeze mnie BMW- wolę wymienić uszczelkę, niż martwić się przecieknie, nie przecieknie...( ?)

Edytowane przez jannikiel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też używam dirko. Również wyznaję zasadę mgiełki choć przy miskach olejowych polecane jest grubiej. Nawet jak wyciśnie to dirko ma formułę spójności i wyciśnięte nie oderwie się. To tylko informacja aby się nie martwić o wyciśnięte dirko bo lepiej mgiełkę stosować.

lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383
prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1
...i tak wszyscy umrzemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...