Skocz do zawartości

Kontrola sytuacji na drodze - niemożliwe?


shuy
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Taaaaaaaaaaaaaaa

I nagle jadac sobe spokojnie prawym pasem zrownujesz sie z gosciem ktory centralnie zjezdza na Twoj pas ruchu, wali w Ciebie a Ty ladujesz na pasie zieleni i zatrzymujesz sie na latarnii :banghead:

Jade uwaznie, "kontroluje sytuacje", predkosc 50 km/h, 200 metrow od domu a .... budze sie w szpitalu z polamanymi obiema rekoma, nogami, barkiem i obojczykiem.

Kontrola sytuacji ? ... Niemozliwe :icon_twisted:

Kontrola sytuacji to może nie najszczęśliwsze określenie. Nie do końca zgadzam się też z Yubym, że jest to kwestia nawyków. Z definicji psychologicznej to może i prawda, ale mi chodzi bardziej o nawyki drogowe, które mają podłoże fizjologiczne. Częste powtarzanie prostych czynności powoduje, że zaczyna zawiadywać nimi rdzeń kręgowy zamiast mózgu. Tak jest na przykład przy chodzeniu. Człowiek bez głowy mógłby spokojnie chodzić tylko nie wiedziałby dokąd iść. Gdyby zastanawiać się nad każdym krokiem, to trwałby on znacznie dłużej.

Nawykiem jest dla mnie automatyczne przeniesienie ręki/nogi z gazu na hamulec na widok świateł stopu przede mną. Dopiero później zastanawiam się czy mam hamować, ominąć/wyprzedzać czy olać bo gość jest 100 metrów przede mną i nie zwalnia.

 

Podejrzewam, Majkel, że w twoim przypadku nawykową reakcją był zjazd na pas zieleni - odruchowo trzymasz dystans do sąsiedniego pojazdu. Nie wiem (i Ty pewnie też nie) czy miałeś możliwość dostrzeżenia jakiejś wskazówki. Na przykład samochód z emblematem lekarskim zbliżał się do wjazdu na szpitalny parking...

Chodzi o obserwacje w pełni świadome (w przeciwieństwie do nawyków). Na przykład kiedy w nocy widzisz "niebieską szklankę" hamuj, bo na pewno gość przed tobą zwolni żeby obejrzeć wypadek i całkiem możliwe, że zmieni pas, żeby lepiej widzieć.

Twój wypadek zdaje się to potwierdzać, bo 200 metrów od domu praktycznie każdy przestaje myśleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze inne wytłumaczenie - znajomość cyklu świateł. Jak jeżdżę do pracy wiem kiedy muszę pałować na biegach pod czerwone, żeby na dwóch następnych światłach zdążyć na zielonym(40km/h też można by jechać i zdążyć na zielonym ale to dwupasmówka i dość duży odcinek drogi) , a na innych odcinkach między światłami to po prostu się nie opłaca bo już wiem z jaką prędkością i przyspieszeniem jechać żeby przejechać na zielonym.

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio wracając z działki w Jachrance,pałowałem przez Nieporęt.Kto jeździł tamtymi rejonami,ten wie że czasem ludzie potrafią się niemiłosiernie wlec,a i droga dziurawa.(jeden pas w każdą stronę)

Jedzie przede mną jakiś samochód,oczywiście"CO TAK WOLNO K...a"sobie mysle....i mowie pod kaskiem że teraz go sobie wyprzedze.

Zmiana decyzji,i odpuszczam(w sumie mi się nie spieszy,a pogoda całkiem ładna,poza tym długi weekend-więc różnie z kierowcami).Po paru sekundach od mojej rezygnacji z manewru,owy samochód wrzuca lewy kierunek,hebel i ogień w boczną uliczkę.

Za jakis czas(ja wiem,moze z kilometr)identyczna sytuacja.Znów coś mnie tknęło,i odpuściłem.

 

W mieście,jak widze daleko czerwone swiatlo,hamuje silnikiem i kalkuluje predkosc do zmiany na zielone.

Po wuj co chwila stawac?

 

P.S

Wydaje mi się,że tutaj chodzi o "czytanie"drogi i jej użytkowników.

Coś jak w tym filmiku:

 

http://www.youtube.com/watch?v=JLXOpanX47M

Edytowane przez Pozytywnie Zakrecony Wariat

"Pamięć i szacunek dla tych którzy odeszli nagle,pozostawiając nam jedynie wspomnienia.Dla wszystkich tych którzy pomogli mi w życiu a już nigdy im nie podziękuje.Dla tych którzy odeszli tragicznie,mając przed sobą całe życie...na zawsze w pamięci"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaaaaaaaaaaaaa

I nagle jadac sobe spokojnie prawym pasem zrownujesz sie z gosciem

blad

 

predkosc 50 km/h,

blad

 

Kontrola sytuacji ? ... Niemozliwe :icon_twisted:

Mozliwe ;)

 

Kontrola sytuacji nie molega na wolnej jezdzie, ani na przestrzeganiu przepisow.

Trzeba myslec za innych o 1000 rzeczy i pamietac, ze nigdy nie masz pierwszenstwa.

I nie chodzi mi o podstawowe myslenie na zasadzie : "on mi moze zajechac" tylko: tego mijam blisko, tego daleko, bo moze sie ruszyc, tego z lewej, a 3 samochody dalej laska gada przez telefon to przy niej przyhamuje, akurat powinna juz dojechac T4ka z prawej to trzeba bedzie odbic zeby ramieniem lustra nie sciagnac.

Oczywiscie uczymy sie na bledach, ale w tym wypadku warto tez sluchac tych ktorzy jeszcze dzwona nie mieli.

Moze nie mieli z jakichs powodow :P

Madrze sie, ale ze mnie buc, sorry ;P

 

edit:

Twój wypadek zdaje się to potwierdzać, bo 200 metrów od domu praktycznie każdy przestaje myśleć.

I niby wszyscy to wiedza, a dalej sie tak dzieje.

Edytowane przez G3d
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jadąc motocyklem widzę (bo muszę i mogę zobaczyć) wiele więcej niż gdy jadę autem

Też tak mam. Jadąc na moto mam oczy dookoła głowy. Patrzę też dużo dalej do przodu niż jadąc samochodem. Generalnie jazda moto powoduje znacznie u mnie większą koncentracje, szczególnie w mieście.

Autem jeżdżę 20 lat i wydawało mi się, że jeżdżę przewidując sytuację na drodze. Na moto raptem 3 sezon. Jednak bardzo szybko nawyki z motocykla same przeniosły się na jazdę samochodem. Dawniej auto dojeżdżające z podporządkowanej mnie nie interesowało. Teraz, nie ważne czy jadę samochodem czy motocyklem, natychmiast wzbudza czujność ;) Raz uratowało mnie to przed wypadkiem, właśnie jadąc samochodem.

A co do dynamicznego ruszania motocyklem spod świateł. Robi tak zdecydowana większość bo to po prostu jest przyjemne. :icon_biggrin:

"Ja tylko nie wierzę w jednego więcej boga niż ty. Gdy zrozumiesz, dlaczego nie wierzysz we wszystkich pozostałych, zrozumiesz, dlaczego ja nie wierzę w twojego." Stephen Roberts

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga jest pełna znaków, tylko trzeba je umieć czytać, polecam sporty ekstremalne, one bardzo dobrze uczą bycia na oriencie.

 

Zdecydowana większość wypadków jest przez to ze ktoś się zamulił, reszta to przypadki losowe typu odpadające kola, wybuch silnika czy spadające niebo na głowę ;) trzeba być skoncentrowanym i pewnym tego co się robi, każdy niepewny ruch jest na nasz minus.

 

Niestety żeby mieć takie podejście do sprawy, potrzebny jest dystans do siebie i sporo pokory, a jak wiadomo my Polacy jesteśmy najlepsi we wszystkim :bigrazz:

 

Monter i Majkel, myślę, w waszym przypadku zadziałał jeszcze jeden aspekt zwany "rutyna" który bezpośrednio ma wpływ na utratę orientu na drodze, ponieważ usypia czujność, w postaci patrzenia na wszystko jako potencjalne zagrożenie :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwacja ruchu może oderwać żółtodzioba od obsługi niektórych drobiazgów, jak na przykład hamulce. Jednak motocykliści z większym stażem powinni widzieć więcej niż czubek nosa. Myślę, że jest to wyjątkowo trudne ze względu na frajdę jaką dają 2 koła.

 

Bardzo fajny post.

Dla mnie jazda autem jest rozleniwiająca, z kolei na moto staram się zachować dużą czujność i przewidywać, co też mogą wywinąć inni uczestnicy. Zwalniać przed skrzyżowaniami, rozglądać się za wyjeżdżającymi z podporządkowanych, trzymać dystans do jadących niepewnie bo mogą gdzieś skręcać itd. Póki co daje radę, a każde takie wykrycie zagrożenia i uniknięcie dzwona to dodatkowa satysfakcja, że mnie jednak ciul nie trafił.

 

Ale na przykład parę razy złapałem się na tym, że hamując za jadącą z przodu puszką, nie wiem czy "w razie czego" mógłbym uciec na sąsiedni pas, bo nie zerknąłem w lusterka parę sekund wcześniej i nie pamiętam kto gdzie jedzie. Albo jechałem za blisko za puszką i za późno zauważyłem dziurę w jezdni, którą normalnie ominąłbym. Potem czytam sobie "Strategie uliczne" i widzę, że wszystkie te przypadki były opisane, tylko trzeba pamiętać i stosować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

blad

 

Stary, ale co blad ?

Nigdy sie nie spotykasz z innym pojazdem na tej samej wysokosci jadac dwoma pasami ?

Jakos go musialem minac a on w tym momencie wpakowal sie na mnie :banghead:

50 km/h to tez blad ?

Teren zabudowany, pada deszcz, szarowka, przejscia dla pieszych, skrzyzowanie ...

Wszystkie te elementy nie sprzyjaja palowaniu.

Sadze ze jakbym jechal szybciej i wtedy by mnie ten gosciu zaczepil to nie pisalbym teraz tutaj :notworthy:

Edytowane przez majkelpl

ISRA: 27062
SREU: 614

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wszystkie te elementy nie sprzyjaja palowaniu.

 

 

Racja, tyle że trzeba jeszcze mieć czym pałować. :biggrin:

Volksdeutsche – określenie stosowane w pierwszej połowie XX wieku wobec osób pochodzenia niemieckiego, niezamieszkujących Niemiec, którzy nie posiadali niemieckiego ani austriackiego obywatelstwa.

icon2.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie.Zdajecie sobie sprawę, że poruszając się szybciej, niż człowiek został uwarunkowany fizycznie(czyli biegochód)..ryzyko kraksy,dzwona,wypadku jest wprost proporcjonalne do zwiększającej się prędkości tegoż przemieszczania.

Idąc chodnikiem, gdy nie ominiemy kontrprzechodnia w odpowiednim momencie, zderzymy się, lekko zaburzając obrany kierunek, powiemy sobie przepraszam i idziemy dalej.w ogóle nie myślimy o konsekwencjach takiego "zderzenia" a już całkowicie, że do niego dojdzie.

Poruszając się wynalazkami typu samochód,motocykl...nabieramy już czujności na starcie(np.parking i manewrowanie).

Nie ma i nie będzie takiego człowieka, który nie popełnia błędów, pozostaje kwestia redukowania tych błędów do minimum każdego dnia (czyli codzienna nauka przetrwania bez strat ).

Co by nie napisać w tym topiku, żyjemy ze świadomością, że nasz błąd może kosztować nas i innych zbyt wiele...i o tym należy pamiętać.

<p><img src="https://images83.fotosik.pl/780/00b172746bb19655m.png" alt="00b172746bb19655m.png"></p>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czepiliście się tego bezpieczeństwa i wypatrywania zagrożeń poniekąd słusznie, bo to jest najważniejsze. Bardziej jednak chodziło mi generalnie o "współpracę" z otoczeniem na drodze. Podam przykłady mniej drastyczne, dotyczące kultury jazdy.

Kierując autem wystrzegam się wyprzedzania przed zakrętem. Uważam, że jest to szczyt chamstwa wyprzedzić kogoś, wrzucić kierunek i nacisnąć hamulec.

Nie wbijam się z podporządkowanej przed ostatnim z peletonu. Kiedy jedzie sznur samochodów to wiadomo, że trzeba się gdzieś wcisnąć bo inaczej benzyna się skończy, zanim ktoś ustąpi miejsca, ale jeśli jakieś auto trzyma dystans od grupy a za nim jest pusto, to można chwilę zaczekać.

Oczywiście prowadząc motocykl w minimalnym stopniu wpływam na płynność ruchu innych uczestników, jednak wielu kierowców stresuje się kiedy motocykl w pobliżu wykonuje niebezpieczne manewry i potrafią niespodziewanie zahamować czy cóś (zwłaszcza krewni motocyklistów).

Takiej troski o innych nigdy nie zauważyłem u kierowców jednośladów - dotyczy to także rowerów i skuterów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Oczywiście prowadząc motocykl w minimalnym stopniu wpływam na płynność ruchu innych uczestników, jednak wielu kierowców stresuje się kiedy motocykl w pobliżu wykonuje niebezpieczne manewry i potrafią niespodziewanie zahamować czy cóś (zwłaszcza krewni motocyklistów).

Takiej troski o innych nigdy nie zauważyłem u kierowców jednośladów - dotyczy to także rowerów i skuterów.

Bardzo dobre spostrzeżenie...sam złapałem się kilka razy na tym, że bardziej jestem skupiony na sobie, niż na innych użytkownikach drogi.

A i czasem jadąc samochodem denerwuję się, że pewnie motocyklista sie denerwuje, bo nie mam jak mu zrobić miejsca na przelot, bo inni też są zdenerwowani, bo też by tak chcieli... :icon_mrgreen:

Obserwuję od pewnego czasu zachowania skuterów i rowerzystów...beztroska i jeszcze większe ego.

<p><img src="https://images83.fotosik.pl/780/00b172746bb19655m.png" alt="00b172746bb19655m.png"></p>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takiej troski o innych nigdy nie zauważyłem u kierowców jednośladów - dotyczy to także rowerów i skuterów.

 

Może to wynika z nadmiernego skupienia na jeździe. Jeśli ktoś jedzie szybko w korku, to zwyczajnie nie ma czasu myśleć o innych. Nie usprawiedliwiam tym wciskania się gdzie popadnie i dziwnych zachowań. Prawda jest po środku. Każdy powinien w równym stopniu uważać, a empatia jest bardzo ważna.

Co do rowerów, uważam, że źle się dzieje. Rowerzyści chcą "zawładnąć miastem" :icon_razz: , krzyczą w mediach. Nie zastanawiają się przy tym na prostym faktem, że często to oni, zamiast zmniejszać korki stanowią dodatkowe zagrożenie i utrudnienie ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To przychodzi ze stażem. Nie z wiekiem. Chociaż im człowiek starszy tym szybciej to przyswoi gdy zacznie jeździć. Ja nie mógłbym jechać tak że wszystko "na ostatnią chwilę" czyli te 10 metrów. No chyba że cisnę przez zakorkowane miasto to liczy się to co jest w "promieniu" 3 pojazdów ode mnie. Jadąc w trasie za kolumną pojazdów muszę widzieć min, 3 pojazd od końca, gdy ten zacznie hamować ja też zaczynam, dopiero po chwili hamują pozostałe dwa pomiędzy Nami. Wpatrywanie się w zderzak ostatniego nie wróży nic dobrego. Podobnie jest z widokiem w lusterkach, nie tylko pojazd który mam na plecach ale te 2 a nawet 3, jeśli się uda, za mną.

 

 

W jeździe motocyklem podoba mi się właśnie to że cały czas mam co robić. Nie tylko siedzieć i żreć robale wpadające do kasku ale "grać" w grę którą jest ruch drogowy. I przeżyć. Tutaj nie ma przycisku reset w razie gdy nie przejdziesz któregoś level`u.

 

 

Ze stażem przyjdą umiejętności i nawyki spokojnej, płynnej jazdy. Kiedyś dojdziesz do etapu gdzie dojeżdżając do krzyżówki z dystansu 50m będziesz już miał obrany punkt w którym postawisz stopę jeśli się zatrzymasz. Dojdziesz do tego że nigdy jako pierwszy nie ruszasz spod świateł, niech kogoś innego zgarnie wariat przelatujący na czerwonym.

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. A ja myślę, że staż jazdy jest bardzo ważny ale i tak nie nauczy nas tyle co dzwon lub szlif :(

 

Kiedyś myślałem, że skoro jeżdżę już 10 lat nauczyłem się przewidywać wszystko.. Wtedy jechałem do Olsztyna. Parę kilometrów przed dotarciem do celu zaczął padać ulewny deszcz. Miałem około 80km/h. Jadący przede mną około 50m samochód w ostatniej chwili bez ostrzeżenia zaczął gwałtownie hamować bo zagapił się i chciał skręcić w prawo. Przejeżdżałem akurat przez koleinę (co znaczy początek deszczu i koleina wszyscy wiedzą). Delikatnie puknąłem w klamkę hamulca (miałem przecież 50m do samochodu), przednie koło podwinęło się pode mnie i szlif, długi i efektowny.. Szczęśliwie jechałem w pełnym rynsztunku, nie było na drodze innych samochodów więc skończyło się tylko na sporych uszkodzeniach motocykla..

 

Trzy lata temu jadąc obwodnicą miasta skręciłem z ronda w prawo wyprzedzając od razu prawym pasem trzy samochody. Pogoda rewelacyjna, widoczność na pół kilometra przynajmniej. Żadnych skrzyżowań, żadnych samochodów na mostkach pod domami. Miałem około 90-100 km/h, z przeciwka jechała ciężarówka, a z prawej strony prosto zza ogrodzenia (nie było widać tego samochodu bo nie stał na mostku, a na terenie posesji za ogrodzeniem) dosłownie wyskoczył młody gniewny w samochodzie i zatrzymał się tak na moim pasie, że zostawił mi luki do tej nadjeżdżającej ciężarówki jakieś 0,5m. Nie było wyjścia. Miałem do niego może z 10 metrów. Ledwo zdążyłem dotknąć hamulca i dzwon.. Potem długi i efektywny lot szczęśliwie zakończony na moim pasie. Aż trudno w to uwierzyć, ale obyło się na samych otarciach, ale mój wymarzony motocykl, który dopiero co kupiłem 1,5 miesiąca wcześniej trzeba było skasować...

 

Po tym wszystkim ( a jeżdżę już 15 lat) nauczyłem się, że:

 

- jeśli zanosi się tylko na krótki deszczyk lepiej przeczekać pijąc kawę, herbatę itp.

- jeśli zanosi się, że długo będzie padało, a ja i tak muszę jechać to przynajmniej pierwsze 15-20 minut deszczu czekam, niech się ten syf z drogi zmyje

- jadąc w mieście jeśli jest jakiekolwiek miejsce skąd może wyjechać samochód (jeśli go nawet nie widzę nie jadę już 90km/h, a 40km/h). Tak samo poza terenem zabudowanym mijając skrzyżowanie zawsze po stokroć upewniam się czy aby nie ma tam jakiegoś prędkiego co mnie nie zauważy.. Co z tego, że ograniczenie jest do 90 km/h? Czy wtedy nie mogę jechać 50km/h? Wolę 50 i jechać dalej niż 90 i skończyć szybką przejażdżkę.

- jadąc w miejscach gdzie jest las czy pole, ewentualnie łąki zarośnięte wysokimi roślinami jadę 70-80km/h (większość dzikiej zwierzyny maksymalnie taką prędkość może zauważyć...

 

Więc doświadczenie - doświadczeniem, nawyki - nawykami, a i tak może nas spotkać jakiś katamaraniarz na drodze, który tak jak mój stwierdził, że mnie nie widział bo lampa mu zasłoniła.. Wtedy obyśmy wszyscy mieli jak najniższą prędkość :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...