Skocz do zawartości

shuy

Forumowicze
  • Postów

    3377
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez shuy

  1. A czy okulista Cię nie ostrzegał, że z czasem jedno oko (lewe) może się wyłączyć. Jeżeli jest możliwość ćwiczeń rechabilitacyjnych to z niej skorzystaj. Głupio zostać piratem w okolocach 40-stki. Jak widzisz na ulicy dzieci w okularach z zasłoniętym jednym ze szkieł to najprawdopodobniej mają to samo. I jeżeli dobrze pamiętam tłumaczenia matki - to właśnie jest zez, tylko dopóki lewe oko pracuje, nie będzie on widoczny - oczy będą się poruszały razem.
  2. A ktoś wie jak zdjąć koguta "złotówie" albo z suki?
  3. Nie jestem pewien czy w Twoim wypadku do może się sprawdzić (wiek i rodzaj wady wzroku) ale wiem, że dzieciaki w przedszkolu leczono za pomocą ćwiczeń i rechabilitacji. Oczywiście chirurg często pomagał, ale na twoim miejscu wolałbym ćwiczenia niż "Psa Andaluzyjskiego"
  4. Oczy nie "współpracują ze sobą". Może być to spowodowane wadą wzroku w jednym z nich, osłabieniem jednego lub brakiem koordynacji (kolokwialnie zezem). Całkowita ślepota jednego oka to przypadek ekstremalny, ale można w domu sprawdzić jak to działa. Połóż na stole monetę (jak daleko możesz sięgnąć), Zamnknij/zasłoń jedno oko na kilkanaście sekund, żeby obraz z drugiego oka się "wyzerował". Potem weż długopis za koniec i z ciągle z zamkniętym okiem spróbuj trafić w monetę. Mozliwe jednak różnica zauważalna. Bardziej "naukowo" tego nie wytłumaczę, bo nie wiem tego z książek. Moja mama pracowała przez 30 lat w przedszkolu dla dzieci z wadą wzroku i często przy obiadowych gadkach tłumaczyła co któremu dzieciakowi dolega.
  5. Nie nauczyłeś się oceniać odległości, chyba że wada jest znikoma. Nauczyłeś się dobrze funkcjonować bez tej zdolności, na tej zasadzie niewidomy się porusza choć niby to niemożliwe (oczywiście nie porównuję wady wzroku do ślepoty). Nie da się określić odległości znając tylko 2 punkty - zasada triangulacji. Szczerze mówiąc nie uważam, żeby wzrok był ważniejszy dla kierowcy motocykla niż kierowcy samochodu, ale bezpieczeństwo jest na tyle ważne, że moje opinie nie powinny zaważyć.
  6. Ciekawe, czy po takim kursie można kupić pavulon
  7. Jasne. Tobie nic nie grozi. Jeżeli samochód bez lusterka spowoduje niebezpieczną sytuację to najprawdopodobniej dużo później, kiedy żadnego motocyklisty w pobliżu nie będzie.
  8. Niestety. 30.08 dałoby się zrobić ale niestety sobotę mam zajętą. Podejrzewam jednak, że gdybyś wziął moją GSkę to za parę godzin miałbym telefon: "Mógłbyś wpaść z lawetą na stację benzynową 34 km przed Piotrkowem, a i zerknij czy na poboczu tłoki nie leżą"
  9. Na szybko znalezione w googlach http://www.kursyerc.pl/kursy.html http://company.yellowpages.pl/lista_firm.h...nictwo+medyczne i ciekawostka - zamiast google trzeba było użyć szukarki forumowej w temacie http://forum.motocyklistow.pl/index.php?showtopic=105980
  10. Tak to chyba jest prawda. Z oceną odległości i percepcją 3D kobiety chyba gorzej sobie radzą ale opracowań nie widziałem, poza tym dowcipem o przyczynach stanu rzeczy - mężczyźni im tłumaczą ile to jest 15 cm :wink:
  11. Może jej mąż obrabiał bank, do którego wzywany był radiowóz :biggrin:
  12. No niestety tak. Moja żona co jakiś czas publicznie przypomina moje wyskoki, jak chce mnie wkurzyć. Głupio mi i gryzę się potem przez wiele lat ale parę razy zachowałem się tak jak Jurij, chociaż siedziałem w samochodzie. Do najgorszych wyskoków zaliczam skopanie autobusu miejskiego :banghead: A dlaczego mi wstyd? Bo kierowca w 90% przypadków nie wie o co chodzi. Jurij ta baba nie będzie przecież opowiadała że popchnęła motocyklistę a on zdemolował jej auto. Jestem pewien, że jej relacja wygląda tak: "Staję na światłach a tu jakiś kretyn puka mi w szybkę, jak mu pokazałam palec to debil zniszczył mi lusterko. Uważajcie na tych kretynów na motorach bo sa nieobliczalni." Przecież ona nie wie, że Cię zepchnęła, bo Cię nie widziała. Gdyby zerknęła w lusterko to do zdarzenia by nie doszło. Inna sprawa, że to w żaden sposób nie zmniejsza jej winy. Jak napisał Tomgor fajny byłby system informowania puszkarzy co źle robią. Przez kask i szyby nic nie słychać więc komunikować można się co najwyżej z kabrioletami. W końcu każdy sąd, nawet samosąd, powinien móc wygłosić uzasadnienie wyroku przed egzekucją.
  13. Wręcz przeciwnie. Dlatego mężczyzna nie powinien kobiety pytać o drogę. Chyba że chodziło Ci o to, że są mniej spostrzegawcze (przewidujące) - to może być prawda ale nie wiem.
  14. Nie wiem czy Wam umknęło czy ja nadirpretowuję, ale dla mnie najważniejsze w poście Grass było to, że stereotyp odnosi się do ludzi a nie do człowieka. Więc nic nie można z góry zakładać. Czy dziewczyna jest "niepełnosprawna" w którymś z wymienionych punktów. Skąd możesz wiedzieć? No może motocykla nie była w stanie podnieść. Poza tym reszta jest zagadką. No może jeszcze odlać się po ludzku nie potrafi ;)
  15. Kończę z docinkami i złośliwostkami. Wg mnie przyczyną większości kolizji jest brak myślenia o innych uczestnikach ruchu. Jezeli zacznie się ich dostrzegać i nie utrudniać im ruchu to będzie zdecydowanie bezpieczniej. Stary warszawski taksówkarz skręcający na 3-pasmowym rondzie w lewo będzie jechał prawym pasem. Taki gość pewnie umie jeździć lepiej niż każdy z nas ale stanowi większe zagrożenie, niż świeżak obcierający krawężniki na zakrętach. W opisach policyjnych takie postępowanie nazywa się brakiem wyobraźni i wrzuca do jednego worka z nadmierną prędkością. To chyba jednak należałoby nazwać brakiem kultury. IMO ma to większy wpływ na liczę wypadków niż na atmosferę na drogach. Startując ze świateł wołowata GSka ma przyspieszenie jak bardzo sportowa fura, ale jeśli facet wyjeżdżający z parkingu za światłami nie jeździł na motorze to skąd ma o tym wiedzieć? Do tego dochodzą jeszcze piesi, którzy nie muszą znać przepisów, bo w tym kraju (i we wszystkich innych) uczy się obliczania pochodnych a nie przepisów drogowych.
  16. Wiesz... mając do wyboru koło amazonki na gardle w drogowej scenerii albo rurkę w nosie na oddziale onkologicznym wybieram to pierwsze ;) Kilka lat temu widziałem na allegro skota bez uzbrojenia. Cana chuba 70K rejestracja samochód ciężarowy (!) Vmax co prawda 75 km/h ale bez względu na nawierzchnię.
  17. Chętnie bym pojechał gdyby chłopak był z Piaseczna. Mam nadzieję, że następna akcja będzie nieco weselsza się odbywać, kiedy już będę jeździł na tyle dobrze, żeby przejechać więcej niż 100km.
  18. Na trzy rzeczy można patrzeć bez końca - płynącą wodę, płonoący ogień i parkującą kobietę ;) Męskie ego najłatwiej urazić przez pojazd. Kilka razy widząc auto zaparkowane na 2 stanowiskach wsadziłem za wycieraczkę karteczkę "PROSZĘ POPROSIĆ MĘŻA, ŻĘBY PANIĄ NAUCZYŁ PARKOWAĆ". Trzeba było widzieć minę faceta jak znalazł coś takiego :D BTW - enZo, a jakim Ty jesteś kierowcą i kochankiem ;P Nie musisz odpowiadać, sam bym nie chciał ;)
  19. Oczywiście wiem o czym piszecie. Jazda za szarpiącym i wolnym autem jest szczególnie upierdliwa, jeżeli jedzie się puszką. Na moto zwykle po kilkuset metrach znajdzie się okazja do wyprzedzania, ale mój wołowaty spacestar potrzebuje 2 km na wyprzedzenie autobusu. Wtedy jeżeli chcę jechać bezpiecznie i zachować dystans natychmiast ktoś się ładuje szybką furą pomiędzy mnie a "dziadka" a następnie od razu hamulec. Pomimo wszystko zbyt wolny kierowca, jest gdzieś pod koniec najniebezpieczniejszych rzeczy na drodze. Lysy nie przesadzaj. 7 godzin to ja się turlam do Gdańska. Za 7 lat będziesz jechał 10 godzin ;)
  20. No jasne. Jazda za takim gościem jest szczególnie niebezpieczna. Możesz dojechać na miejsce całe 5 minut później, albo jeszcze gorzej, ktoś Cię rozpozna i powie, że ci*a nie potrafi przygazować i wyprzedzić.
  21. Artykuł jest o bzdurnych stereotypach kreowanych przez media a Wy tutaj robicie to samo - kreujecie nowe. Jak czytam na forum opisy wypadków, to rzadko wynikają one z ewidentnego przegięcia czy piractwa. Najczęściej są to właśnie drobne grzeszki i niestety nic nas przed nimi nie uchroni. Nie sądzę, żeby którykolwiek z nas napisał szczerze, że będzie jeździł na obszarze zabudowanym 50 a na trasie 90. Każdemu z nas się zdarza i zdarzać będzie, przeskoczenie na żółtym, olanie "stopu", przejście na czerwonym itp. Trochę to przygnębiające, ale nie ma rady.
  22. A ja tak dla napędzenia dyskusji się nie zgodzę :icon_twisted: Jeżeli jesteś zakochany w "ścigach" to powinieneś trochę poczekać. Zakochani bywają nieodpowiedzialni, a na nieodpowiedzialność trochę za późno. Tak poważnie to jednak powinieneś zapodać sobie prozac jeżeli w wieku 24 lat czujesz się na cokolwiek za stary. Za późno byłoby, gdybyś chciał zająć się gimnastyką artystyczną i to wyczynowo. OT - moja sąsiadka zobaczyła jakiś czas temu moją GSkę. Pogłaskała i zaczęła opowiadać, że jak zrobiła prawo jazdy (tylko A) to trochę jeździła ale motocykl był dla niej za ciężki więc tylko zaliczała wiejskie dróżki dookoła domu. Jak zaczęła marzyć i snuć plany to doradziłem jej auto z silnikiem 49ccm. Kobieta już 3 tydzień pogina po osiedlu z instruktorem i niedługo wyjedzie na miasto. Zachowuje się jakby miała 18 lat i całkiem dobrze radzi sobie za kółkiem. A teraz gwóźdź programu - sąsiadka ma 68 lat, prawo jazdy zrobiła w 1961 a jej ciężki motocykl to Panonia (BTW stoi ciągle w piwinicy). W jej wieku odświerzanie prawka i jazda "dorosłymi" pojazdami byłaby przegięciem, ale takie auto jest akurat: http://www.moto.any.pl/index.php?p=minicar Może jeszcze na naukę seksu jest za późno ale nawet ja mam nadzieję, że kiedyś będę się nadawał do MGS
  23. Libia to zły wybór. Tam kable przez drogę przerzuca, każdy, kto chce chwilowo zwolnić ruch przed swoją posesją, np z okazji wesela. Opowiadał mi znajomy, który spędził tam 8 lat na placówce w latach 80-tych. Nieprawda więc że jesteśmy "sto lat za murzynami" w kwestii kultury jazdy. Łatwo obliczyć, że jesteśmy "25 lat za Arabami"
  24. Mogę ci opłacić kurs na torze, jeśli będziesz mi pożyczać jaja. Po takich przygodach pewnie trzy dni bym siedział w lesie i palił dwudziestą paczkę dla uspokojenia.
  25. W sumie racja. Nie ma barierek bezpiecznych. Czepiacie się Hondzi za posty sprzed miesięcy, ale on ma racje. W linę czy barierke nie walisz pod kątem prostym tylko po niej suniesz, do momentu kiedy napotkasz wystający słupek. Chyba najbezpieczniejsze "barierki" widziałem w Irlandii. Zbudowane kilkaset lat temu z kamienia porośnięte bluszczem, wysokość 1,5 do 2,5 metra. Niestety w tym samym okresie wyznaczono szerokość dróg, więc o poboczach nie ma co wspominać. Najczęściej tam gdzie u nas jest krawężnik, w Irlandii znajduje się wysoki, pionowy, kamienny mur (to nie przenośnia - brak 1 cala pobocza). Mur dochodzi do skrzyżowania, więc praktycznie na każdym powinien być znak stop. Co najciekawsze taki tunel ma 4 metry szerokości i obowiązuje na nim ograniczenie do 80 kmh :clap: U nas byłoby 30. A jednak wypadków było tam mniej dokąd nie zjawili się Polacy :biggrin:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...