Skocz do zawartości

shuy

Forumowicze
  • Postów

    3377
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez shuy

  1. miałem coś napisać, ale w sumie szkoda słów. cóż za obywatelska postawa. rozumiem, że podatek ekologiczny od co2 i inne bzdety też przyjmiesz z uśmiechem i radością wsparcia "swojego" państwa. w sumie to racja, też się przesiądę na gs, to mi spalanie spadnie, koszty utrzymania i tego je... vatu nie będę tyle płacił. Nie wiem gdzie tu widzisz uśmiech. Płacę podatki i mandaty za samochody i motocykl. Nie ma w tym nic przyjemnego. Po prostu tak jest i to moja wina że dąłem się złapać. Jak wyjdziesz na deszcz i zmokniesz to będziesz miał pretensję do pogodynki?
  2. Szybka jazda jak wiele innych przyjemności wiąże się z kosztami. Jeżeli mandaty są za drogie to po prostu trzeba jeździć zgodnie z przepisami. Narzekanie na kontrole prędkości to po prostu brak odwagi cywilnej.
  3. Nie jestem i nigdy nie będę motocyklistą z prawdziwego zdarzenia. Dla mnie motocykl pozostanie zawsze tylko środkiem transportu - przyjemniejszym i dającym więcej frajdy niż auto - ale służy tylko dotarciu do celu. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł wyjść z domu i pojeździć dla przyjemności. Ponadto moje rekordy prędkości i wygłupy na drodze skończyły się jakieś 10 lat temu i staram się jeździć spokojnie i przewidywalnie. Jednak kiedy wyciągam wiosną motocykl z gawry, to zamiast manetki gazu mógłbym mieć przycisk - stoję, albo odkręcam na maksa. Po kilku dniach mi przechodzi. Na szczęście mam pod sobą tylko stare słabe i zużyte 500 ccm. Gdybym jednak miał więcej to nie sądzę, żebym się zachowywał inaczej. Jeżeli ktoś twierdzi, że nigdy nie daje się ponieść emocjom to albo przeszedł lobotomię, albo jest PeCeTem. Niestety komputery też się psują i to dość często, więc pod procesorem nie powinny mieć więcej niż 250 ccm.
  4. Tym czym długość członka w majtkach i opowieściach.
  5. A autko zostało w miejscu czy wrzucił wsteczny i zwiał? Skoro piszesz domyślam się, że nie wrzucił jedynki :)
  6. Chyba wiem co myślał gość z trucka. Kiedyś wyprzedziło mnie koło z mojego malucha. Pewnie zdziwiłem się tak samo jak on.
  7. Oczywiście, że przesadzam, ale wtedy przyjemniej się czyta. :wink: Warszawiacy są niecierpliwi i niezbyt grzeczni - cóż miasto duże, zakorkowane, więc brutalna i chamska jazda przynosi efekty. Kiedy jeżdżę po Puławach zwisa mi czy zdążę na zielone światło czy nie, bo mam do przejechania 2 kilometry i mogę zyskać minutę, w Warszawie mogę zyskać dużo więcej bo mam do przejechania kilkanaście kilometrów i ze 30 skrzyżowań. Na obronę stolicy dodam, że według moich obserwacji kierowcy jeżdżą tu wyjątkowo dobrze. Dotyczy to techniki jazdy i przewidywania sytuacji na drodze. Chodzi oczywiście o ogół, bo poszczególne jednostki są jak w każdym innym mieście. Chyba dlatego, że w Warszawie na drogach było tłoczno już w latach 70-80 więc kierowcy musieli kombinować odkąd pamiętam. Na bycie Clintem Eastwoodem nie potrzeba kasy - od tego jest OC. Jeżeli kogoś nie stać na podwyższenie składki to znaczy, że ma za duży pojazd. Natomiast ucieczka z parkingu to nie jest kwestia kasy. Większość uszkodzeń powodowanych przed supermarketami da się naprawić za równowartość 1-3 tankowań (proszę zwrócić uwagę na słówko "większość" i nie podawać mi cen lusterek do Jaguara). Kiedyś nadziałem na hak piękną czarną Hondę Civic rocznik 95 (wtedy była dość nowa). Chociaż była 4 rano i nikt nie widział wcisnąłem we wgniecenie świstek z numerem telefonu i na własny koszt naprawiłem sąsiadowi uszkodzenie. W tym przypadku strata zniżek byłaby dla mnie bardziej kosztowna. Już nie pamiętam czy było to wtedy dla mnie dużo czy mało pieniędzy, ale gdyby to nadwyrężyło domowy budżet to po prostu przez miesiąc albo dłużej jeździłbym autobusem. To są konsekwencje, których ludzie starają się uniknąć na parkingu, a nie widmo głodującej rodziny. Odnośnie klaksonu - pewnie by pomógł. Trudno jednak to stwierdzić. Większość ludzi reaguje na klakson zatrzymaniem się w miejscu, bądź innymi dziwnymi i trudnymi do przewidzenia manewrami. Poza tym nie wiem czy moja żona miała czas na wciśnięcie trąbki. Ona też nie pamięta - ma prawo - w końcu upadła na głowę :biggrin: A na koniec sprostuję pomyłkę. Na ulicy Wrzeciono, gdzie żona miała wypadek jest ograniczenie do 50 a nie 40. Wg mnie za dużo - wszędzie parkingi, co chwila wyjazdy z blokowiska a na dodatek droga idzie łukiem więc widoczność bardzo ograniczona.
  8. Hondzia jak zwykle czyta co drugie zdanie :icon_biggrin: Nie chodzi mi o sam wypadek - ten był niegroźny i dostarczył mojej małżonce dużo radości i zainteresowania ze strony kolegów, ponadto będzie mogła teraz przez długie godziny kupować nowy kask, przymierzając podziwiając i wybierając. Dla mnie bardziej poruszające jest podejście kierowców do odpowiedzialności. Kiedy kilka lat temu robiłem prawo jazdy czytałem na tym forum płacz i narzekania na nieżyczliwość na drodze. Puszkarzy zajeżdżających drogę, blokujących przejazd w korkach itp. Parę miesięcy później okazało się, że narzekania były grubo przesadzone. Owszem zdarza się, że ktoś nie spojrzy w lusterko, ale takie jest życie. W korkach samochody rozstępują się jak Morze Czerwone chociaż napletek mam na swoim miejscu. Może w innych miastach jest inaczej, ale nie sądzę - gorszych buców niż na warszawskich drogach nie ma na świecie. Zaskoczenie przyszło z drugiej strony. W końcu znana jest ułańska fantazja naszych kierowców. Nikt nie boi się prędkości a najdłuższy wątek na forum (może poza "laskami") to "opisz największy speed". Okazało się bowiem, że wszyscy są odważni dopóki nie ma się czego bać, a podejrzewani o nieżyczliwość "puszkarze" mają większe serca niż jaja.
  9. Wydech może być na tyle głośny na ile pozwalają przepisy i kultura osobista. Nie jesteśmy sami na świecie. :banghead: To że ktoś nie uważa to jest jedna sprawa, a to jak sobie z tym radzić to druga. Motocykl jest niebezpieczny i trzeba się rozglądać. Nie ma co się oszukiwać, że co jakiś czas motocykliści będą tracić pieniądze, zdrowie a nawet życie, bo komuś się zapomniało zerknąć w lusterko. Jeżeli nie umiecie się z tym pogodzić to zróbcie tak jak Kaczyński - przodem niech idzie ochrona - albo przesiądźcie się na coś bezpieczniejszego, ale nie można terroryzować okolicy dla własnego komfortu.
  10. Teraz do dowaliłeś do pieca. Jak ktoś chce uciec z miejsca wypadku to i miotacze ognia zamiast wydechów nie pomogą. A zostało już dawno udowodnione że "loud pipes don't save lifes" tylko wnerwiają przechodniów. Chcesz głuchnąć, twoja sprawa, ale nie dorabiaj do tego jakiś śmiesznych ideologii. FhissT chyba miał na myśli, że gdyby moja żona miała głośniejszy motocykl, to kierowca by ją usłyszał i nie cofnął. Jednak szczerze wątpię. Moja GSka jest już w wieku "Polańskim" i niewiele rzeczy można z nią zrobić po cichu.
  11. Żeby nie było wątpliwości. Moja żona na pewno jechała za szybko. Na tej drodze jest ograniczenie do 40. Ani ona ani ja nigdy tam nie jechaliśmy z taką prędkością - stawiam na 60. Kiedy się położyłem w Łomiankach też nie można całej winy zwalić na kierowcę samochodu - po prostu nie patrzyłem gdzie jadę. Dlatego uważam, że nie ma co rozpamiętywać cudzych błędów. Każdy popełnia błędy. Kiedy dwa pojazdy są w ruchu, trudno mi sobie wyobrazić, żeby doszło do kolizji a wina była tylko po jednej stronie. Można się co najwyżej zastanawiać kto narozrabiał bardziej. Dla mnie jest oczywiste, że jeśli komuś nadepnę na stopę to powinienem przeprosić, jak wgniotę auto na parkingu to muszę zapłacić, jak dam się namierzyć fotoradarowi to muszę zapłacić a jak kogoś uszkodzę to muszę mu pomóc i ponieść poważne konsekwencje. Nie wydaje mi się jednak, żeby coś się zmieniało na lepsze. Wystarczy poszukać na w googlach "jak uniknąć płacenia mandatów". Masa ekspertów i życzliwych porad. BTW moja małżonka jest wyjątkowo zadowolona. Kobiety uwielbiają być w centrum uwagi a w pewnym wieku, żeby to osiągnąć nie wystarczy im się uczesać. Tymczasem okazało się, że walnięty kask, podrapana kurtka i spodnie wzbudzają więcej zainteresowania niż najbardziej wyszukana wieczorowa kreacja. No i ma tyle do opowiadania... :icon_biggrin:
  12. Dwa dni temu moja żona zaliczyła pierwsze tegoroczne szlify. Na osiedlowej uliczce facet wycofał z parkingu musiała ostro hamować. Zatrzymała się przed autem niestety nie na motorze, a koło motoru. Pokazywała mi później ślady na asfalcie więc wiem, że musiało być sporo iskier i hałasu. Facet w samochodzie odjechał nie zwracając na nic uwagi. Przechodnie stanęli na wysokości zadania. Natychmiast podleciało do niej dwóch młodzieńców pytając czy nic się panu nie stało. Kiedy odparła, że jest ok tylko chciałaby, żeby jej pomogli motocykl podnieść i nie nazywali jej panem. Natychmiast się poprawili i postawili maszynę na koła. Niestety ani oni, ani moja małżonka nie zapamiętali numerów rejestracyjnych. Jej trudno się dziwić - walnęła głową w asfalt, więc jej trochę szumiało (kask do wymiany). W zeszłym roku na osiedlowej uliczce w Łomiankach szukałem jakiegoś zakładu ślusarskiego. Skręcałem w prawo na skrzyżowaniu. Na przeciwległym pasie uliczki, w którą skręcałem był wykop. Widoczność kiepska więc żeby zobaczyć czy nic nie jedzie z lewej musiałem się nieźle wychylić, na prawą stronę nie zwracałem uwagi. Lewa wolna, ruszam, odwracam się w prawo i widzę naprzeciwko siebie Opla Corsę. Facet wyminął wykop i na skrzyżowanie wjechał po angielsku. Dałem po hamulcach i oczywiście pięknie grzmotnąłem, bo wykop = piasek. Facet przejechał metr ode mnie i oczywiście też się nie zatrzymał. Numerów też nie zanotowałem, bo przygniotło mi nogę do krawężnika i nie mogłem się odwrócić. W obydwu sytuacjach jest jasne czyja była wina. Jednak w takich sytuacjach zwykle się wkurzam tylko na początku. Mi też zdarza się ominąć dziurę niezgodnie z przepisami a z parkingu często wyjeżdżam "na słuch". W dodatku każdy się może pomylić i pomstowanie jest głupie. Obrzydzenie mnie jednak bierze kiedy pomyślę, jakim trzeba być tchórzem, żeby odjechać z miejsca kolizji. To już nie jest błąd, pomyłka czy nieuwaga. Ucieka się zawsze z premedytacją.
  13. Nieprecyzyjnie się wyraziłem. 10 - 20 metrów wcześniej jest wylot z Wenedów. http://www.zumi.pl/,Warszawa_,Szukaj,21.00...,2,namapie.html? Często ktoś wylatuje z tej uliczki na warszawskim różowym. Jeżdżę tamtędy regularnie i naprawdę często widzę resztki jakichś reflektorów czy kierunkowskazów.
  14. Jeśli się nie mylę filmik jest zrobiony pod Mostem Gdańskim. Tam często się coś dzieje, kiedy policja lansuje się na poboczu. Ludzie niespodziewanie zaczynają jechać przepisowo i robi się bałagan. W dodatki kilka metrów dalej jest pas dla skręcających w lewo. Późno włączony kierunkowskaz, niespodziewane hamowanie i "zbieg okoliczności gotowy.
  15. W banku pytań egzaminacyjnych jest rysunek drogi, po poboczu której piesza kropka porusza się zygzakiem. Prawidłowa odpowiedź: Powinieneś założyć, że pieszy nie stosuje się do przepisów ruchu drogowego. Miałeś podobną sytuację, więc w razie wezwania policji istniałoby duże prawdopodobieństwo, że byłbyś współwinny. Chyba nie ma możliwości, żeby wypadek kiedy dwa pojazdy są w ruchu był z winy tylko jednej strony. Chociaż oczywiście czasami wina jednej ze stron jest minimalna. Łopatologicznie - babka narozrabiała, a Ty nie posprzątałeś, chociaż mogłeś. Stąd wzięło się to kretyńskie ograniczenie 50 km/h na obszarze zabudowanym. Łatwo tam o pijaczka lub innego oszołoma. Pieszy nie musi znać przepisów i nie ma co się odwoływać do przedszkola. Uczymy się wielu rzeczy, ale nie musimy ich pamiętać (kto wie co to są związki zgody, rządu lub przynależności? :flesje: )
  16. Prawko rób jak najszybciej. Jak zaczniesz teraz to egzamin będzie późną jesienią lub zimą, a wtedy egzaminatorzy są łaskawsi dla zziębniętych kursantów ;) Motorower w czasie kursu Ci nie zaszkodzi. Pozwoli Ci zapoznać się z podejściem kierowców do jednośladów. Umiejętność zachowania się w ruchu miejskim jest ważniejsza od techniki jazdy. Zawsze dostosowujesz styl i prędkość do umiejętności, a nie odwrotnie. Nie wiem tylko czy DR to najlepszy wybór. Tymczasowa maszyna powinna być jak najtańsza, mieć sprawne hamulce i psuć się nie częściej niż raz na miesiąc. Jeśli sprzedasz go później o połowę taniej to i tak będzie to strata do przeżycia. Poza tym będziesz więcej wiedział czego oczekiwać od większego motocykla. To na ile czasu wystarczy Ci GS zależy nie tylko od mocy. Ja już wiem, że swojego GSa chcę zmienić, bo jest niewygodny a nie za wolny. Niewykluczone, że Tobie pozycja na GS będzie pasować. Jednak jeśli poturlasz się na jakimś Simsonku, motocykl będziesz wybierał bardziej świadomie niż ja.
  17. Visuz miał(a) ? najlepszy pomysł. Najlepiej założyć ochraniacz na bak, coś w rodzaju małego tankbaga wypełnionego gąbką.
  18. Nad czym się tak rozwodzicie. Gleba na kursie prawa jazdy często się zdarza, a wy dywagujecie jakby to był kurs pilotażu ;)
  19. Masz coś z dyskiem. Idź do kręgarza jak najszybciej, bo sobie coś zrobisz.
  20. Może cos pomieszałem, ale wydaję mi się, że na terenie prywatnym prawo jazdy nie jest wymagane. Od biedy mogliby się czepiać, że naraziłeś czyjeś zdrowie udostępniając nieletniemu niebezpieczne narzędzie. 500 zł można wyciągać na podstawie umowy, którą jest oświadczenie. Zanim jednak zmienisz zdanie i skierujesz sprawę do sądu, poczekaj, aż ktoś lepiej znający się na prawie skomentuje mój post.
  21. Dzięki, chociaż wolałbym znaleźć odpowiedź - nie myj, brudny lepiej wygląda. Cóż chyba jednak umyję... :flesje:
  22. Nie wiem jak się wpina te kufry, ale jeśli nie odpada w momentach ekstremalnych, tylko w czasie spokojnej jazdy, to najczęściej znaczy że się śrubka odkręciła. Podkładka kontrująca rozwiąże sprawę.
  23. Może równie nieprofesjonalne pytanie, ale ja mam problem z myciem motocykla. Nie chodzi mi o całość tylko o silnik. Moja GS'ka to stary strup więc silnik się trochę "poci". Szybko tłusta powierzchnia robi się czarna. Nie da się niczego dotknąć, żeby się nie uświnić. Kiedyś silnik malucha przed wystawieniem na giełdzie myło się olejem napędowym. Nie wiem jednak czy dalej się to praktykuje. Nawet jeśli, to mam opory przed spuszczaniem tego syfu do studzienki kanalizacyjnej. Czy ktoś z Was czyści bebechy swojej maszyny?
  24. Ból nie ma nic wspólnego z pozycją na motocyklu, tylko z pozycją jaką przyjmujesz przez pozostałą część dnia. Stań przed lustrem i przyjrzyj się czy masz prawe ramię niżej. Jeśli tak to dobrze zgadłem. Weź książkę telefoniczną albo wygugluj sobie najbliższego masażystę. Uważaj nie pomyl się - masażysta i salon masażu to co innego ;) Jeżeli jesteś słusznej postury to lepiej wybieraj mężczyzn, bo ten ból leczy się podnosząc masowanego za łokcie. Jeżeli jakaś kobieta jest w stanie to zrobić to lepiej takiej nie znać. Po masażu i poustawianiu wszystkiego przez kilka dni raczej daruj sobie większy wysiłek, a przy komputerze musisz siedzieć w idealnie prostej pozycji. O ćwiczeniach oczywiście pomyśl. Basen to dobra opcja, ale to Ci teraz nie pomoże, tylko zapobiegnie nawrotom w przyszłości
  25. Ćwiczenia Ci się przydadzą, ale przede wszystkim idź do kręgarza. Albo miałeś jakiś uraz, albo dużo pracujesz przy komputerze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...