Skocz do zawartości

Sherman

Forumowicze
  • Postów

    2111
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sherman

  1. Na zdjęciach wygląda, że Ewa Sonnet jest całkiem dobrą wokalistką ;)
  2. Też mi się wydaje, że takie szkolenie nie może poruszać zbyt dużo zagadnień, bo byłoby nieskuteczne. Każdy ma ograniczoną mozliwość przyswajania wiedzy i przecież chodzi o to, żeby zapamiętać to, co ważne. Dlatego po 2 dniach pewnie i tak macie "pełną głowę" :) Ja się np. łapię na tym, że obserwuje ślady na torze (hamowań, wejść w zakręt) i do nich często dostosowuje to, co robię. W efekcie zamiast hamować tam, gdzie powinienem, hamuję za wcześnie, bo widzę ślady :lapad: . Głupie to i staram się nie patrzeć przed koło, ale przy torze nie ma punktów charakterystycznych (tablice są za daleko, za bardzo z boku) i często jest tak, że wybór punktu hamowania staje się de facto punktem, w którym ktoś przypalił gumę kiedyś :) Drugim sposobem, jaki rozkminiłem, to liczenie: czyli np. w Poznaniu musi minąć "chwila" po przejechaniu garbu przed dużą patelnią i "mniejsza chwila" po przejechaniu garbu przed małą patelnią i wtedy hebel. Pewnie to totalna amatorka, ale inaczej się gubię ;)
  3. Dobrze kojarzę, że to Pan Kononowicz Krzysztof?
  4. Przeciwnie, na dobrą jazdę przecież składa się wiele czynników. Szkolenie daje podstawy, absolutnie niezbędne. Ale żeby szybko jeździć, to trzeba jeszcze kilka innych rzeczy, choćby dobrze ustawionego sprzętu, doświadczenia, szczypty brawury itd itd... Właśnie dlatego jedni robią postęp i ciągle poprawiają wyniki, a inni osiągają jakiś tam poziom i na nim zostają. Hołowczyc mówił, że ktoś się "otworzył" na jazdę, jak potrafił przekłuć teorię na naprawdę szybką jazdę i jak zaczynał łączyć wszystkie elementy układanki w dobry czas. Przecież każdy głupi nauczy się po kilkunastu treningach robić przeciętny czas, oscylujący w okolicy połowy stawki (przykład autora niniejszego posta). Pamiętam, że nawet w rajdach mówili, że wystarczy jechać średnim tempem i nie robić dużych błędów, żeby być w połowie kwalifikacji. Tylko żeby coś osiągnąć, to już nie jest tak wesoło i zaczynają się schody :). Poza tym, komu jazda na pół gwizdka sprawia przyjemność?
  5. Przecież to to samo - chodzi o punkt, w którym dotykasz szczytu zakrętu. Uczysz się jeżdżąc powoli i nie ma problemu. Potem zaczynasz jeździsz szybko i dochodzi drobny problem, bo jak nakurwiasz, to samochód/motocykl znosi siłą odśrodkowa i lecisz lekkim driftem, więc musisz tak kombinować, żeby dopasować znoszenie i nie wjechać w maliny na wewnętrznej stronie łuku ;) W efekcie wygląda to tak i nie da się tego zasymulować jeżdżąc wolno: Ps. Komandosem, powinno działać już :)
  6. To dobrze. Właśnie te rzeczy są fajnie wytłumaczone w książce "Sportowa jazda samochodem" z lat 80-tych. Link poniżej, o zakrętach zaczyna się od strony 37, polecam szczególnie tym, którzy uparcie twierdzą, że jazda samochodem nie ma nic wspólnego z jazdą motocyklem. 20 lat później te same informacje można przeczytać u Keith'a Code'a. http://www.tigratyc.cba.pl/pdf/sportowajs.pdf
  7. Nie znam się, ale co ma skład mieszanki do spalania poza komorą spalania? Jeżeli zapłon odbywa się w dobrym momencie (pewnie tuż przed GMP), to przecież mieszanka powinna się spalić przed otwarciem zaworu wydechowego, a następna "porcja" po jego zamknięciu. Więc co miałoby strzelać? Jeżeli wali w rurę, to chyba zapłon następuje za późno (albo dobrze przy małej prędkości obrotowej, ale źle przy wysokiej ze względu na bezwładność zaworów, które się nie zdążają domykać). Mam u siebie to samo, w rurę wali przy redukcjach z maksymalnych obrotów, jak koło napędza rozkręcony silnik.
  8. Seryjnym nie, silnik A-grupa, około 50 kuni, skrzynia z krótką 3- i 4-, chyba zeszperowana, waga całego malara to 500 kg. Ale i tak jestem ciężko załamany... Jeszcze pytałem, gdzie hamuje i wychodzi, że prawie nigdzie, bo tylko przed Sławiniakiem, małą patelnią i pod mostkiem ;)
  9. Panowie (i Panie rzecz jasna!), proszę o wsparcie psychiczne... właśnie rozmawiałem ze znajomym, który siedzi w tej chwili na torze w Poznaniu i śmiga Fiatem 126p w imprezie "Maluch Trophy". Dziś wykręcił czas 2:14... gwoli przypomnienia: maluch seryjnie ma 23 konie (słownie: dwadzieścia trzy), waży 600 kg i ma 4 biegi :blink:
  10. Ja muszę gumy oszczędzać, bo te które mam muszą mi wystarczyć na całą Białą i część Poznania, czyli 2 sesje treningowe + kwalifikacje. Także ja bym najchętniej 3 sesje treningowe w sobotę + 2 w niedzielę. Praktyka pokazuje, że zamiast jeździć w kółko do oporu lepiej mniej, ale przemyśleć kilka spraw na spokojnie między wyjazdami :)
  11. Ej, ja lubię swoją kurtkę Alpiny, bo w okresie zimowym mogę się w niej lansować chodząc po mieście ;) A poważnie to szkoda się bawić, trzeba (jak zwykle) zarobić kasę i kupić to, co będzie bezpieczne. Wystarczy, że przydziadowałem na kasku i teraz mi się głowa gotuje, jak jest ciepło, do tego stopnia, że jeździć nie mogłem czasem :(
  12. Masz rację i myślę, że właśnie tak kombinują wszyscy, którzy robią jakiś progres, w dowolnej dziedzinie. W końcu wszystko zaczyna się od marzeń :) Ps. Sikor, kombi jednoczęściowe na 100% musi być w Rookie, w Pretendencie dopuszczą warunkowo, czyli dopuszczą. Przed chwilą rozmawiałem. Sam nie wiem co robić, bo średnio mi się widzi kupowanie jakiegoś "no-name'a" albo używki, która i tak będzie 3 razy gorsza niż to, co mam w tej chwili. Intensywnie myślę...
  13. Właśnie tego mi brakowało z prostej przyczyny, że nie mam fanek - ale może się zakręcę i pożyczę od kogoś? Pomożecie? ;) Heh, łatwo się "szafuje" cyframi siedząc przed kompem i przyznam się, że sam się na to nabrałem. Bo skoro udało się schodzić po sekundę na każdej sesji treningowej, to potem powinno też być fajnie. Ale niestety arytmetyka sukcesu taka nie jest i każda kolejna sekunda to konieczność dużej pracy. Ale będziemy cisnąć Ajrisz, to Ci mogę zagwarantować :) Natomiast mnie osobiście bardzo ciekawi konsekwencja, z jaką jeżdżą ludzie. Z racji tego, że śledzę wszystkie czasy "naszej ekipy", to mówię o chłopakach z forum. Nie wiem jak to jest, że jeżdżąc różnymi trajektoriami, w różnych wariantach (bo przecież czasem trzeba wyprzedzać, czasem jest się wyprzedzanym i trzeba zrobić miejsce, czasem łapie się uślizg albo nawet pobocze) trzaskami czasy co do sekundy identyczne. Nawet w sesji, na której zrobiłem cztery okrążenia i na czwartym zrobiłem mega slajd po którym się musiałem pozbierać psychicznie, też miałem 4 x czas 1,46. What the fuck!? Wydaje mi się, że to dobrze obrazuje to, ile można jeszcze ugryźć - bo robimy dużo błędów, ale potrafimy też pojechać w miarę sensownie niektóre fragmenty toru. Czyli wychodzi, że trzeba się nauczyć nie tyle megaszybko, co czysto jeździć.
  14. No bo to fajne opony są, nawet sobie zachowałem je w razie konieczności pośmigania po ulicy - co ważne, te gumy całkiem dobrze mi się w zimie zachowywały, bo jeździłem na takich przy temperaturach poniżej 10 stopni i żyję. Z tymi setami to może się lepiej dowiedz, bo problemem mogą być nie sety, ale ustawienie zawiasu albo praca gazem albo pozycja na moturze. Za nisko postawiony motur (źle ustawione SAGi) będzie powodować przycieranie, więc może od tego zacznij?
  15. Ja Micheliny 2TC nabijałem 2,2 z przodu i około 2 z tyłu, tak śmigałem po Radomiu i chyba jednej Białej Podlasce i ani razu nie puściły. Z dwojga złego lepiej mieć za mało, niż za dużo, bo za mało momentalnie wyczujesz (guma sprawia wrażenie, jakby się "wałkowała" pod Tobą), a jak będzie za dużo, to trzyma trzyma i nagle zasuwasz bokiem jak McCoy ;) Dokładnie, i dzieje się takie coś:
  16. Dobra, zgłoszenie wysłane, a co mi tam - dotrę nowe klocki i opony z drugiej strony, żeby mieć symetrycznie przed Poznaniem :) W sumie wychodzi, że impreza tańsza niż Radom: bo za 150 zł masz 5 treningów + kwalifikacje + wyścig próbny + wyścig w niedzielę. Żyć nie umierać :lalag:
  17. No ja się ustawiam na wrześniową rundę, właśnie ustawiłem motur na kołyskach i muszę go trochę podrobić, bo klocki z przodu zniknęły i wypadałoby zajrzeć w kilka miejsc. Ale ogólnie idziemy na żywioł do Rookie i mam nadzieję, że się "otrzaskamy" z wydarzeniem, żeby w przyszłym roku coś powalczyć na podłubanych w zimie maszynach. Jestem przekonany, że na obecnym sprzęcie powinienem dawać radę jeździć między 1:40 a 1:45, tylko muszę się naumieć ;) Przede wszystkim jazda za lepszymi zawodnikami pokazała, w których miejscach toru tracę najwięcej (ta sama analiza w Białej Podlaskiej pozwoliła wyeliminować kilka błędych "trajektorii" i wyniki od razu się poprawiły), więc muszę te miejsca jakoś rozkminić. Stanowczo za wolno pokonuję fragment pod mostkiem, za bardzo zwalniam przed ostatnim zakrętem i mam głupią tendencję wracania na środek siodła np. po prawym zakręcie mimo, że następny też jest w prawo. To duża strata, niepotrzebne wiercenie się i rozmienianie "10-dolarowego banknotu uwagi" na drobne. Ciągle też niepotrzebnie przymykam gaz na 2 szybkich pod dąbkami - je trzeba brać pełną łychą, tylko trzeba w dobrym miejscu szybko skręcić :) W ogóle to się zacząłem ostatnio zastanawiać, czy nie mam nawyku chwilowego przymykania przepustnicy tuż przed zainicjowaniem skrętu, który wyniosłem z jazdy samochodem. Bo to w sumie standardowa procedura, żeby przenieść na chwilę ciężar na przód i żeby samochód "przyjął skręt" jak się leci na pełnej bombie. Na motorze nie ma takiej potrzeby, podsterowność nie grozi, ale bądź tu mądry...
  18. Marc musi chyba wyciąć moje komentarze, które wygłaszałem w napadzie emocji jak wiedzieliśmy, że jedziesz w pejzaż. Raczej nie nadają się do cytowania publicznego ;)
  19. Kivi, jesteśmy świadomi faktu, że czołówka jeździ 10-15 sekund szybciej. Twój kolega ma pewnie tak samo seryjną sześćsetkę jak Ty, więc tym bardziej szacun, że prosto z ulicy robi takie czasy, też bym tak chciał. Niestety, nie potrafię. Rewelacyjna galeria, aż złapałem zajawkę :buttrock:
  20. Dokładnie, rewelka relacja i w sumie... jakbym widział siebie i swoje dylematy :) Od pierwszego kółka miałem dokładnie to samo wrażenie. Na Dunlopach uślizgi odczuwałem bardziej tak, jakbym na ulicy czy rondzie przejeżdżał przez namalowany kawałek pasa (coś jak w Radomiu przy wychodzeniu na prostą) - czyli motocyklem bujało dość gwałtownie, jakby "twardziej". Mimo, że na Pierelkach zrobiłem tylko 2 sesje, to feedback jest niesamowity: czuć, że guma się wgryza w asfalt i czuć, że powoli odpływa. Teraz żałuję, że nie miałem okazji przejeździć większej liczby kółek, ale cóż - następnym razem, po kolejnych przemyśleniach będzie się latało lepiej. Już się nie mogę doczekać, bo mam kilka pomysłów na urwanie kolejnych ułamków :)
  21. Dobra, specjalnie dla Ciebie się powstrzymam :) Ale za to wrzucę fotkę ukazującą "artystyczny burdel" naszego forumowego stanowiska ;) :
  22. Sugeruję wyluzować pośladki... szkoda dzielić forum na dwa obozy, w końcu wszyscy lubimy śmigać na stalowych koniach i niech tak zostanie :)
  23. Tak i nie - bez odpowiedniego "warsztatu" nie będziesz szybki, bo się zablokujesz na jakimś etapie. Właśnie tego się boję, że zamiast się rozwijać, osiągnę jakiś tam level, na którym ugrzęznę. Psycha jest mega ważna, ale psycha w dużej mierze zależy od pewności siebie, a pewność siebie wynika z przekonania, że wiesz co robisz. Tego mi czasem brakuje, ale z drugiej strony lubię podążać własną ścieżką i dla mnie mega-fajne jest to, że udaje mi się jeździć coraz szybciej bez podnoszenia poprzeczki ryzyka. Ale co dalej? Z trzeciej strony masz rację i sam to słyszałem wiele razy w czasach rajdowania: na nic technika i sprzęt, jeżeli się "cykasz". Ten sport to nie przelewki, żeby mieć wyniki trzeba się zbliżać do granicy bezpieczeństwa i mieć świadomość, że się ją przekroczy, a każda chwila wahania = poważne konsekwencje. Ale tu znów wracamy do punktu 1, czyli pewności siebie :)
  24. Tu się zgodzę w 100%. Poza tym szkolenie w Poznaniu to możliwość pojeżdżenia po torze, po którym prawdopodobnie i tak część uczestników szkolenia będzie śmigała albo już śmigała, więc naukę można przenieść bezpośrednio na swoje jazdy. Ale właśnie dlatego tym bardziej mnie interesuje, jaki jest progres uczestników szkolenia. Jakie mieli czasy przed, jakie po? Bo w sumie kogo to obchodzi, że komuś się wydaje, że się "pewniej" czuje na motocyklu albo że go mniej kręgosłup boli :) Nazwa szkolenia i poziomy sugerują, że impreza jest przeznaczona dla osób chcących jeździć szybko, a nie wozić się na kolorowym ścigaczu od McDonalda do Kolumny Zygmunta.
  25. No i się zacząłem zastanawiać, czy by jednak nie wyskoczyć... dotarłbym sobie gumy po lewej stronie :) Ktoś jeszcze myśli?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...