Skocz do zawartości

pasza

Forumowicze
  • Postów

    167
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pasza

  1. Wszyscy mówią "nie pożyczaj". Ale ostatnio nie mógłbym pojechać na wyjazd 4umowy do Zamościa, gdyby koleżanka nie pożyczyła mi motocykla. Dostałem motocykl (xj600), zrobiłem ponad 700km i oddałem zatankowany pod korek, bez najmniejszej ryski. Cieszę się, że go dostałem i jestem pod wrażeniem, że mi aż tak zaufała. Swoją drogą - na prawdę bardzo starałem się nie uszkodzić jej tego motocykla, uważałem jeszcze bardziej niż na własnym. Ja jestem skłonny pożyczyć motocykl niektórym znajomym. Wiem jak jeżdżą i wiem, że jeśli oni będą mieli wypadek, to ja też mógłbym go w tej sytuacji nie uniknąć. Inna sprawa z ludźmi nie jeżdżącymi w ogóle, albo od bardzo dawna. Po prostu nie ma mowy, za duże ryzyko - dla nich i dla motocykla.
  2. Dobrze, że Cię nie rozjechał. Szkoda motocykla, ale Ty jesteś cała. Natomiast co do tego bycia sprawcą kolizji - gość z tyłu nie zachował bezpiecznego odstępu. Nie jest dla mnie wcale takie zupełnie oczywiste, czy to z Twojego ubezpieczenia powinno iść. Myślę, że najważniejsze teraz to zdać sobie sprawę z tego co zrobiłaś źle i wyciągnąć z tego wnioski, żeby już tego nie powtórzyć. Takie gdybanie z mojej strony, na podstawie tego co napisałaś w pierwszym poście: :D "kilometr od domu zahamowałam nagle widząc hamujące przede mną samochody" - było mokro, miałaś zimne opony (kilometr od domu) i byłaś zaskoczona tym hamowaniem. Być może powinnaś patrzeć przez szybę samochodu przed Tobą, żeby wcześniej wiedzieć że trzeba będzie hamować. Na pewno zachować większy niż zwykle odstęp i jechać lekko z boku (nie centralnie za nim), żeby uniknąć gwałtownego hamowania, a w razie czego wjechać obok niego. :D "wężyk , zrzut z motocykla" - prawdopodobnie zablokowałaś któreś koło. Przód jest bardziej niebezpieczny jeśli się zablokuje, ale trudniej go zablokować. Trzeba się nauczyć odruchu odpuszczania kiedy blokuje się koło, zwłaszcza przednie. To musi być odruch, bo na myślenie nie ma czasu - za szybko się leży. Jest takie charakterystyczne szarpnięcie przy zablokowaniu przodu. Polecam udanie się na kurs w motoszkole, tam tego uczą. ps. Nie wymądrzam się - wcale nie jestem pewien czy odpuściłbym zablokowany przód, ale kiedyś mi się udało dzięki temu że ćwiczyłem. Każdy popełnia dużo błędów, ja wielokrotnie miałem więcej szczęścia niż rozumu. pps. GS jest dla Ciebie, a nie Ty dla GSa. Ja bym starał się jak najszybciej poskładać maszynę i zajeździć lęki zanim urosną. Przynajmniej ja tak działam - paranoje rosną jeśli nie jeżdżę.
  3. Tu bym polemizował. Duużo zależy od opon. Ja mam słaby tył i muszę obchodzić się jak z jajkiem. Dopóki nie zaliczyłem mega uślizgu / zamiatania tyłkiem przy niezbyt mocnym hamowaniu przy 70 km/h, to też myślałem, że deszcz to nic takiego. Teraz w deszczu jeżdżę, nawet często na przekór, ale zawsze z nerwami na wierzchu. Biegi, jeśli się umie redukować, to zgoda. I tak trzeba je zrzucić, a można nimi zwolnić w miarę łagodnie. Ale właśnie tylny hamulec wydaje mi się wyjątkowo zdradliwy podczas deszczu. Przyblokowanie tyłu na suchym zwykle nie jest specjalnie groźne, niestety na mokrym potrafi być już dużo mniej zabawne. Tył dużo łatwiej zablokować, bo jest w czasie hamowania odciążony, przynajmniej w normalnych motocyklach :D. Ja w deszczu używam przodu z wyczuciem, a tyłu najlepiej wcale, albo baardzo delikatnie.
  4. Łukasz, Paulina i ja też dojechaliśmy. Bez problemów jeśli nie liczyć palanta w niebieskiej sienie, który nie mogąc przeboleć, że "starcił" miejsce w korku podjeżdżał mi pod tylne koło :biggrin: . Nie załapaliśmy się na powrotną grupę emerytalną, bo nie zdążyliśmy się spakować i mieliśmy jeszcze odstawić Paulinę na dworzec (nie chciała wracać motocyklem). W końcu dała radę do Warszawy, sygnalizując dopiero koło Otwocka, że tyłek jej odpada :buttrock:. Deszcz złapał nas już w Warszawie, kiedy odstawialiśmy motocykle do garażu :buttrock:. ps. Gdzie się zatrzymała powrotna grupa geriatryczna? Wydaje mi się, że powinniśmy Was dogonić (jechaliśmy zwykle ~120 w porywach do 140, wyjechaliśmy niedługo po Was).
  5. Hmm, to ciekawe. Bo ja dzisiaj (wczoraj właściwie) w ciągu dnia na Żwirki i Wigury miałem spotkanie z kolegą też z Piaseczna, też na RSV 1000. Miał rozładowane aqu, niechcący zgasił silnik i nie udało mu się już odpalić. Próbowaliśmy razem chwilę uruchomić silnik, ale podjechał jeszcze Mr. Jack na Thundercacie z narzędziami, a że ja bardzo spieszyłem się na egzamin to pojechałem. Wygląda na to, że to niestety nie był koniec jego pechowych przygód z motocyklem tego dnia :P. ps. Kolega od RSV bywa na 4um.
  6. Do niedawna omijałem zawsze, ale ostatnio zorientowałem się, że to bywa zły pomysł, nawet na suchym. Po prostu najechanie na wystającą studzienkę w trakcie mocnego skrętu może grozić wywrotką. Jeśli już muszę najechać na studzienkę to po prostu staję na podnóżkach i dodatkowo amortyzuję kolanami.
  7. Ehh, no ja też go kojarzę. I też mi się wydawało, że to hornet. Stał zwykle zaparkowany na terenie TVP przy Samochodowej. Często widywałem go również w zimie, kiedy było dość zimno i mało kto jeździł. Widziałem go np. na trasie łazienkowskiej przy -5 i zaparkowanego pod NIKiem przy jakiejś zupełnie abstrakcyjnej temperaturze. Mam nadzieję, że to nic poważnego (nie widziałem tego Karambolu - od kilku miesięcy w ogóle nie mam TV).
  8. W zeszłym roku pokazywali niestety śmiertelny wypadek z 23 maja, z Alei Niepodległości / Madalińskiego w Warszawie. Komentarz był dość wyważony i było zwracanie uwagi na obecność motocykli. Mimo ogólnie dość uszczypliwego tonu wypowiedzi, w przypadku motocykli nie uderzają w utarte slogany (300km/h na kole, między samochodami).
  9. Hehe, zrobiłem dokładnie to samo tzn. podczas pierwszej jazdy też udałem się na Stegny. Z satysfakcją stwierdziłem, że biegów nie oduczyłem się zmieniać (od samego początku bez szarpania, wchodzą szybko i gładko), ale wolne manewry.. tragedia :notworthy: . Podpieram się nogą przy każdym prawie ciasnym zawracaniu, zupełnie straciłem pewność siebie przy prędkościach parkingowych. Muszę zostawiać sobie więcej miejsca przy przejeżdżaniu między samochodami, straciłem wyczucie szerokości motocykla co do mm :D . Zakręty trochę bardziej kwadratowo niż zwykle - ale to już raczej świadomy wybór z uwagi na syf na drogach i niskie temperatury. ps. Też miałem wrażenie 'ale to ma kopa', może dlatego że całą zimę przejeździłem starym mercedesem beczką - dieslem.
  10. Przymierzam się właśnie do VFR750 '93. Kłopot w tym, że egzemplarz który mam na oku jest lekko trafiony z przodu. Motocykl stoi u znajomego, który może zrobić mi go dobrze, nie ukrywając niczego przede mną, ale to jest sporo pracy. Żeby on podjął się tej roboty, to ja muszę być zdecydowany, że chcę ten motocykl. Niestety na rozbitej ciężko się przejechać, więc nie wiem jak to jeździ. To co mnie kusi: :) Bardzo dobry stan całej reszty (poza tym przodem) :rolleyes: Niski (raczej autentyczny sądząc po ogólnym zużyciu różnych elementów) przebieg :unsure: Dość niska cena całości (mógłbym ją mieć za ~6.5-7kzł) O vfr przeczytałem już sporo, ale pozostaje kilka pytań do użytkowników: :angry: Jak to się zachowuje w mieście. Obecnie jeżdżę gs450 i w mieście radzi sobie doskonale. Jest zwinna, lekka, chuda.Dzięki temu w korkach często objeżdżam większe i mocniejsze sprzęty. Jak jest ze zwrotnością VFR? :blink: Koszty i upierdliwość serwisu: u mnie mam kompletny serwis co 6kkm, co jest niestety dość uciążliwe, chociaż ceny nie zwalają z nóg. Jak jest w VFR? Zawory co 24kkm - trzeba częściej? Ile to kosztuje, bo pewnie dużo więcej niż w rzędowym twinie? Jak z synchronizacją / czyszczeniem gaźników? Chodzi mi raczej o Wasze praktyczne doświadczenia, bo serwisówkę mam.. ale w praktyce to może wyglądać inaczej. :) Czy ktoś z Warszawy albo bliższych okolic byłby gotowy spotkać się, pozwolić mi przysiąść się, może przewieźć mnie kawałek jako pasażera? Wdzięczność wyrażę w złocistym napoju, albo w tymbarkach w 2oo (do wyboru :) ). W sumie ostatnio jest ciepło, więc można by spotkać się gdzieś na moto.
  11. Ja bym bardzo prosił o to: Honda VFR750 F RC36 90-96 Service Manual ENG Honda VFR750 F RC36 90-97 Parts List ENG Przy czym na tym pierwszym zależy mi bardziej. Z góry dziękuję,
  12. Ok, to ja też deklaruję się konkretnie i w punktach: :arrow: mogę się urwać w piątek wcześniej, ale mogę też jechać później. Godzina: dostosuję się do reszty. :arrow: przelotowa do 120 km/h. W porywach może być i szybciej, ale nie cały czas bo mi się motocykl rozleci ;). :arrow: jadę bez plecaka. A teraz niekonkretnie, bo tu jeszcze nie wiem nic konkretnego: Jeśli będzie wolne miejsce w samochodzie to być może dokleiłbym moją Ankę (160 wzrostu, 45 kg wagi) :). Ją na pewno do grupy późniejszej (pracuje do 17) , o 17:40 mogłaby być na Statoilu.
  13. Co do zielonego liścia - nie budzi on u mnie specjalnych emocji. Więcej - kiedy po zdaniu B zaczynałem jeździć maluchem sam osobiście sobie takie coś nakleiłem. Fakt, że rozstałem się z tamtym samochodem po niecałym miesiącu, ale nie uważałem tego liścia za specjalny obciach. Kiedy zacząłem jeździć motocyklem, miałem rok przerwy w jeżdżeniu w ogóle (brak pojazdu). Tu o liściu zapomniałem, zresztą już po chwili odbijało mi na tyle, że liść nie na wiele by się zdał. Natomiast te restrykcje z prędkością.. to jest utopia. Ja nie wiem jak przy 50km/h zmienić pas np. na moście siekierkowskim (Wawa), gdzie wszyscy jadą 100+. Po prostu ciężko by się jeździło. Ehh droga przez mękę takie nowe prawo jazdy ;).
  14. moze byc' date=' ale nie jest za wysoki, jak dla dziołchy :) :( :D[/quote'] Koleżanka tym jeździ a ma na pewno mniej niż 160cm wzrostu. Fakt, że czasami parkingowo jej się to przewróci.. ale daje radę. Aha - ona obniżała trochę na zawieszeniu a trochę na jakimś łączniku. Swoją drogą mi też się ten motocykl bardzo podoba. Miałem okazję na takim trochę pojeździć w motoszkole www.motoszkola.pl i było to całkiem sympatyczne. Co więcej - działa bez akumulatora i jest podobno nie do zarżnięcia. Wada - niedużo tego u nas, ciężko kupić.
  15. Miałem swojego czasu korespondencję z poznanym pod pracą (obydwaj przyjeżdżaliśmy na moto) człowiekiem' date=' właścicielem SV650s '99. Zadałem mu Twoje pytanie, wyszczególniając: :arrow: wtrysk :arrow: rama :arrow: regulacja zawieszenia Nie mam z nim teraz kontaktu i nie chcę po chamsku cytować prywatnej korespondencji, więc parafrazując jego słowa: :arrow: wtrysk: fajna rzecz, gaźniki zalecają synchronizować co 12kkm, ale okazało się, że jest to zbyt rzadko. [Ode mnie: wtrysk też podobno się synchronizuje, ale na pewno jest bardziej bezobsługowy.'] :arrow: rama: tu wskazywał raczej na estetykę, upodobania. Stara ma niezbyt piękne spawy, nowa wygląda jak od jakiejś yamahy :) :arrow: regulacja (wstępne napięcie sprężyn): wiadomo, że lepiej jak jest niż jakby miało nie być, ale wspomniany właściciel dał gęstszy olej i był zadowolony. ps. Miałem okazję jeździć nowszą (2005) wersją SV. Bardzo mi się ten motocykl podobał i być może będzie to mój następny nabytek. Jeśli będę kupował SV, a nie będzie mnie stać na '03 i nowsze, to bez specjalnego żalu kupię starszy model.
  16. Ehh, wygląda na to, że szanse na to że sprzęt będzie gotowy na 24 są mizerne / żadne :buttrock:. Szkoda, bo bardzo chciałem pojechać. Jeszcze będę kombinował, może uda się pożyczyć XT600 od kumpla, chociaż to jego moto też rozgrzebane..
  17. Bardzo przyjemny pomysł na początek sezonu ;). Jeśli tylko sprzęt będzie na chodzie (trochę rozgrzebany jest i nie wszystko zależy ode mnie) to chętnie się dołączę. Heh, w sumie to już tylko niecałe 3 tygodnie.. :banghead:
  18. Skoro mowa o kursach pierwszej pomocy i padło pytanie o cenę, to ja pozwolę sobie zareklamować kurs, w którym ostatnio miałem przyjemność uczestniczyć. Kurs jest darmowy, składa się z 5 spotkań po 3 godziny (środy 17-20) i 6 spotkania-egzaminu. Zajęcia są bardzo intensywne, dużo teori, ćwiczenia na fantomach (był nawet fantom-niemowlak) i na sobie nawzajem. Wymagają tylko osobistego zapisania się u nich (Żoliborz, Plac Konfederacji). Polecam, reszta informacji tu: http://www.fswk.home.pl/
  19. Słyszałem o ciekawym patencie, ale nigdy nie stosowałem, więc nie wiem co to warte. Kask zamykamy, odwracamy i nalewamy wody z czymś do mycia (może być ten szampon). Następnie bierzemy mikser i.. miksujemy :buttrock:. Podobno działa.
  20. O ile tylko impreza nie wypadnie 21-28 (wyjeżdżam :D), to na pewno się pojawię. Jeśli będzie taka możliwość, to jak napisał Paweł: zrzutka i latanie Tomkowo/Piotrkowym motocyklem. Jeśli nie, to chętnie posiedzę przy ognisku i pogadam :P. Do mam nadzieję zobaczenia :P.
  21. Yy coś chyba pomieszałeś z tymi statystykami, po pierwsze nie wiadomo do jakiej liczby osób korzystających z pomocy szpitalnej odnosi się liczba zgonów , a może do całej populacji. I jeszcze jedno w Polsce dużo mniej osób rannych w wypadkach ginie w szpitalach ponieważ duża część nie zdąża tam trafić- giną na drodze. Raczej nic nie pomieszałem, tylko Ty nie zrozumiałeś tego co napisałem. Określenie zgon do 30 dni od wypadku zawiera w sobie również śmierć na miejscu, nie musi być żadnego szpitala. Sformułuję to inaczej: chodzi o liczbę zejść w wyniku wypadku na motocyklu/skuterze w danym kraju w ciągu roku. Okres 30 dni pozwala tylko powiązać daną śmierć z wypadkiem. Jeśli ktoś umrze np. po pół roku od swojego wypadku, to nie jest wliczany do tej statystyki. Dodatkowo liczby, o których napisałem, jasno wskazują, że chodzi o liczbę wszystkich zabitych w wypadkach motocyklowych / rok / kraj. ps. Jeśli dalej masz wątpliwości, to proponuję obejrzeć po prostu końcówkę tamtego filmu: 'Total number of deaths within 30 days after an accident with a motorcycle/scooter in one year: austria 112 .. poland 169'.
  22. Heh - no niestety liczba niemała, ale.. ZTCW ogólnie liczba motocyklistów ginąca rocznie na polskich drogach się zmniejsza. To dobry znak, zwłaszcza że z moich obserwacji wynika, że motocyklistów jest coraz więcej. Ogólnie w ciągu kilku lat liczba ta spadła z około 150 do około 120. Niestety nie mam pojęcia skąd to wiem, gdzieś wyczytałem. Btw. ciekawa statystyka była na końcu filmu z tematu '500 mil to za mało'. Była tam podawana liczba zgonów do 30 dni od wypadku, w ciągu roku. W Polsce było to ponad 160, we Francji ponad 1000, a w Niemczech prawie 1000. Niby lepsze drogi, wyższa kultura jazdy, większa świadomość obecności jednośladów, a jednak..
  23. We wspomnianej książce autor powołuje się na raport Hurta. Wnioski z niego znaleźć można w wielu miejscach w sieci, np. http://www.magpie.com/nycmoto/hurt.html A ogólnie to google + harry hurt report. Problem z tymi badaniami jest taki, że są już dość stare i były przeprowadzone w realiach amerykańskich. Sam chętnie poznałbym jakieś statystyki dotyczące polskich motocyklistów.
  24. Nie tyle skutki, ale nie zawsze jest to takie proste. Ja ostatnio dwa razy probowalem oddac i za kazdym razem sie nie udalo. W obu przypadkach zrobilo mi sie slabo po/w trakcie wstepnego badania krwi. Lekarz nie pozwolil mi oddac, mimo ze chcialem - nawet ryzykujac zemdlenie. Nigdy nie mialem problemow z pobieraniem krwi, zawsze podsmiewalem sie z kolezanek szkolnych omdlewajacych na szczepieniach, a teraz mam lekcje pokory. Puls podobno mam dobry, krew mam dobra, nie boje sie niczego swiadomie (bo w sumie nie ma czego sie bac), ale niestety reaguje tak a nie inaczej. Tak czy inaczej - ja tam jeszcze wroce :). ps. Bylem z kolezanka, ktora bez zadnego problemu dala rade (jeszcze sobie ksiazke czytala, bo sie nudzila).
  25. Jechalem niedawno kilka kilometrow przy -2 stopniach. Dalo sie. Musi byc sucho i czysto, bo inaczej zakrety trzeba robic zupelnie na kwadratowo. Nawet jak jest sucho, to przyczepnosc marna. Zeby bylo smieszniej pojechalem w bluzie, bawelnianych rekawiczkach i jeansach. Caly sezon jezdzilem normalnie ubrany, a teraz nie mialem ciuchow pod reka :/. Przy 80 km/h po prostu bolalo od zimna :D. Silnik byl ewidentnie niedogrzany. Szybka w kasku mocno parowala. No wlasnie ta sol jest taka sobie. Widzialem fajna fjr, wlasciciel pokazywal co mu sol zezarla. Wszystkie elementy chromowane nie lubia soli. Trzebaby motocykl myc po kazdej jezdzie - ja nie mam na to warunkow. Podsumowujac - mi szkoda motocykla. Ryzyko wypadku jest znaczaco wieksze. Poza tym nigdy nie wiem czy jesli pojade do pracy to wroce, bo moze spasc snieg, zrobic sie chlapa itd. Staram sie wykorzystac wolne od motocykla na nadrobienie tych rzeczy, ktore zaniedbalem w sezonie (np. praca magisterska). Chce tez zrobic kilka rzeczy przy motocyklu (fatalne hamulce, postukujacy lancuszek rozrzadu). ps. pisze bez polskich krzaczkow, bo komputer z ktorego pisze ma uszkodzona klawiature :buttrock: EDIT: Co do zwyklych smiertelnikow, to niektorzy przecierali oczy ze zdumienia jak ubrany w bluze, trzesacy sie z zimna zatrzymalem sie kolo nich na skrzyzowaniu :buttrock:.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...